Poprzednie częściTajemnicze Przypadki: Prolog

Tajemnicze Przypadki: Rozdział 5

Rozdział 5: Piwo Kremowe

 

Blair spędziła całe popołudnie w pokoju, przygotowując się do pierwszego dnia pracy w Ministerstwie Magii. Była bardzo przejęta, ale starała się nie panikować. Nie wiedziała, jakie stanowisko zostanie jej przydzielone, ale nazwa „Departament do Spraw Przestępczości Magicznej i Walki z Czarną Magią” brzmiała bardzo ciekawie i, według niej, wiązała się z wielką odpowiedzialnością. Olsson dręczyła obawa, że sobie nie poradzi, choć przez cały okres edukacji przygotowywała się, by pracować w ważnych instytucjach. Zawsze tego pragnęła i marzenia powoli zaczynały się spełniać.

Przygotowała schludny strój – trapezową, czarną spódnicę, ciemnoszarą bluzkę i długi, ciemnozielony płaszcz. Nigdy nie przywiązywała dużej wagi do ubioru, ale starała się prezentować odpowiednio do okoliczności. Swój styl uważała za przeciętny, nosiła po prostu to, w czym czuła się dobrze. W jej szafie dominował kolor czarny, szary i ciemne odcienie zieleni.

Wkrótce czarownica znudziła się siedzeniem w pokoju, a samotne wyjście na piwo było według niej desperackie. Mimo ostrzeżeń Mirandy, która odradzała wychodzenie późną porą, Blair postanowiła zwiedzić wioskę. Nie potrafiła siedzieć bezczynnie. Czuła się samotna, Gustav od czasu przeprowadzki nie miał ochoty na kontakt z właścicielką. Spał tylko, od czasu do czasu wędrował po korytarzu i wracał po paru minutach.

Blair założyła ulubiony płaszcz, na głowę narzuciła kaptur, szyję owinęła ciemnofioletowym szalikiem i wzięła małą torebkę. Oczywiście nigdzie nie ruszała się bez różdżki, którą zawsze zabierała ze sobą. Po paru minutach była gotowa do wyjścia.

W głowie miała słowa panny Fawkes, więc nie zamierzała plątać się po wiosce do późnych godzin. Chodziło tylko o krótki spacer.

Wyszła cichutko z pokoju, zamykając go na klucz, i rozejrzała się po korytarzu, gdzie na szczęście nikogo nie było. Słyszała dochodzące z pubu głośne rozmowy pijanych facetów, którzy bełkotali do siebie coś, co brzmiało jak przekomarzanie.

Czarownica zeszła na drugie piętro, skąd można było udać się drugimi drzwiami do wyjścia z Przytułku. Nie obyło się bez spotkania z jednym ze skrzatów, które służyły w motelu. Był to ten sam stwór, na którego niemalże wpadła Blair po przybyciu na miejsce. Dziewczyna wzdrygnęła się na samą myśl o jego stopach i pospiesznie wyszła.

Hogsmeade było czarodziejską wioską zamieszkiwaną jedynie przez czarodziejów, czarownice, różne stwory i osoby powiązane z magicznym światem. Często uczniowie pobliskiej Szkoły Magii i Czarodziejstwa, mieszczącej się w zamku Hogwart, odwiedzali to miejsce podczas weekendów i przerw świątecznych, gdy nie wracali do swoich domów.

W osadzie znajdował się wiele sklepów, gospód, karczm, pubów i kilka pensjonatów. Sławą cieszyło się również Miodowe Królestwo – znana cukiernia z pyszną czekoladą i mnóstwem innych słodyczy, między innymi bryłami nugatu, toffi, kolorowymi fasolkami czy eksplodującymi cukierkami. Młodzi czarodzieje chętnie odwiedzali również Sklep Zonka z rekwizytami do robienia magicznych psikusów. Jednym z często odwiedzanych punktów była magiczna Sowia Poczta, skąd można było wysłać list czy paczkę, jeżeli nie posiadało się własnej sowy.

Blair oczarował klimat panujący w Hogsmeade, było tam pełno wartych odwiedzenia miejsc. Halloweenowe dekoracje zwiastujące zbliżające się święto dodawały Hogsmeade uroku. Znajdowały Przed domami wystawiono zaczarowane lampiony ze świeżych, wydrążonych dyń, które stroiły miny, a z dachów budynków zwisały nietoperze.

Czarownica kroczyła przed siebie, oglądając urokliwą wioskę. Spodobała się jej od razu, zwłaszcza dlatego, że zamieszkiwały ją tylko istoty magiczne.

W oddali dostrzegła grupkę osób zmierzającą do Pubu pod Trzema Miotłami słynącego z najlepszego kremowego piwa. Ilość gości w lokalu, którą Blair dostrzegła przez niewielkie okno, przeraziła ją lekko, ale postanowiła mimo to wejść do środka, aby spróbować słynnego trunku. W końcu Joel wspominał, że to przepyszny napój.

Pociągnęła za klamkę i weszła do środka. Od razu buchnęło na nią gorące powietrze zmieszane z alkoholem, słodkim zapachem wiśni i miodu. Wnętrze niewiele różniło się od zwyczajnego pubu. Na niewielkich, okrągłych stolikach stały kufle z piwem i niewielkie szklaneczki z mocniejszymi trunkami. Panowała radosna atmosfera, słychać było głośne rechoty i damskie pogaduszki. Większość miejsc była zajęta.

Blair rozejrzała się w poszukiwaniu wolnego krzesła, na którym mogłaby usiąść i napić się piwa. Zdjęła kaptur i gruby szal, po czym dostrzegła stołek przy kontuarze, pomiędzy tęgim mężczyzną w kapeluszu a jasnowłosym młodzieńcem. Podeszła bliżej i wspięła się na wysokie krzesło. Kobieta zza baru od razu zauważyła dziewczynę i krzyknęła do niej, próbując przebić się przez głośne rozmowy:

– W końcu jakaś nowa buźka!

Miała intensywnie zielone oczy, piękne rysy twarzy i czarujący uśmiech. Jej twarz okalała burza długich loków.

Blair zaczerwieniła się nieco – sama nie wiedziała, czy to przez nagłą zmianę temperatury, czy przez to, że nie była pewna, czy barmanka zwracała się do niej. Uśmiechnęła się niepewnie do kobiety.

– Ach, jak to miło zobaczyć kogoś nowego, a nie wciąż te same gęby – powiedziała pracownica pubu, puszczając oczko do Blair. – Co dla ciebie, blondyneczko?

Mężczyzna siedzący po lewej stronie czarownicy odwrócił się do niej, a jego krzesło zaskrzypiało pod naporem dużej ilości kilogramów, które musiało utrzymać.

– Proszę, p-proszę… Faktycznie ł-ładne dziewczę – odezwał się mężczyzna, bełkocząc, po czym głośno beknął.

Ohyda, pomyślała Blair i się skrzywiła.

Gość lokalu miał popuchniętą, purpurową twarz i kilka brodawek, krzaczaste brwi prosiły się o skoszenie, a wielki zadek ledwo mieścił się na siedzeniu. Jego tłuste paluchy objęły kufel.

– Skąd cię przywiało, s-smarkulo?

Blair ukradkiem zerknęła na niego i postanowiła puścić wszystko, co do niej mówił, mimo uszu. Zwłaszcza określenie „smarkula”. Skupiła się na tym, co chciała zamówić.

– Poproszę piwo kremowe – oznajmiła, spoglądając na barmankę, która kiwnęła w odpowiedzi głową.

Mężczyzna obok zmarszczył brwi, które spotkały się ze sobą, tworząc jedną, gigantyczną, gęstą linię. Podniósł kufel i uderzył nim o blat kontuaru.

– Nie słyszysz, co do c-ciebie mówię? – warknął, czerwieniejąc jeszcze mocniej.

Blair obrzuciła go piorunującym spojrzeniem, choć zaraz nieco się zmieszała. Nie chciała bardziej rozdrażnić pijanego mężczyzny.

– Słyszę – odpowiedziała przez zaciśnięte zęby i uśmiechnęła się sztucznie, unikając kontaktu wzrokowego. Barmanka w tym czasie obsługiwała dwóch innych klientów.

– A więc odpowiadaj, jak do ciebie mówię! – ryknął, podnosząc się z krzesła.

Czarownica spojrzała na niego podenerwowana, odsuwając się w przeciwną stronę. Kompletnie zapomniała, że tuż obok niej siedział ktoś jeszcze.

Nagle huk! Trzask! Rozbite szkło i… rozlany trunek.

– A niech to! – syknął młody mężczyzna, na którego wpadła Blair, wytrącając z jego ręki kufel, który wylądował na podłodze i rozbił się na kilkanaście drobnych kawałeczków.

– Ja nie chciałam – bąknęła, przecierając odruchowo odzienie mężczyzny, które wchłonęło większość piwa.

– Zostaw, przestań. Już dość! – rzucił poszkodowany, chwytając ją za rękę.

Czerwona na twarzy Olsson zamarła. Pijak obok zarechotał, po czym wrócił do rozmowy ze swoim sąsiadem. Potrącony mężczyzna puścił jej rękę, zacisnął usta i zerknął na swoje spodnie.

– J-ja przepraszam… Naprawdę nie chciałam tego zrobić – drżącym głosem wymamrotała nerwowo dziewczyna. Czuła się jak słoń w składzie porcelany. Wolała nie zwracać na siebie uwagi, jednak wszystko zmierzało w odwrotnym kierunku.

– Zamierzałem dopić to piwo, wiesz? – burknął chłopak.

Czarownica spojrzała na jego niezwykle bladą, nieskazitelną twarz. Jej uwagę przykuły zimne, szare oczy i platynowe włosy. Kiedy nieznajomy wstał, zobaczyła, że jest wysokim, szczupłym mężczyzną.

– Wybacz. Z chęcią zaproponuję ci kolejne – powiedziała bez namysłu.

On popatrzył na nią beznamiętnie, po czym chwycił swój płaszcz, leżący na oparciu krzesła, wziął go i narzucił na siebie.

– Nie trzeba – mruknął oschle, po czym odszedł od kontuaru w stronę drzwi.

Blair zrobiło się głupio. Miała nadzieję, że więcej go nie spotka, bo znów zachowałaby się jak idiotka.

Po chwili barmanka postawiła przed nią piwo w dużym kuflu, z grubą warstwą pianki, która spływała po brzegu naczynia. Wyglądało niezwykle apetycznie, miało cudowny, słodkawy zapach i tak też smakowało.

– Przepraszam za ten kufel – bąknęła Blair.

– Nie przejmuj się, kochana – odpowiedziała barmanka, po czym wyjęła zza kontuaru swoją różdżkę. Machnęła nią delikatnie, a kawałki szkła uniosły się powoli, formując nowe, gotowe do użytku naczynie. Blair patrzyła oczarowana, chociaż sama była w stanie zrobić to samo. Sęk w tym, że przebywała w miejscu, gdzie używanie magii było dozwolone. To wywarło na niej niesamowite wrażenie.

Po naprawieniu kufla Blair wręczyła kobiecie dwie srebrne monety.

– Na zdrowie – rzuciła pracownica, uśmiechnęła się i wróciła do przyjmowania kolejnych zamówień.

Blair wzięła spory łyk piwa, czując, jak słodycz ogarnia jej podniebienie. Napój był ciepły, więc momentalnie rozgrzał policzki dziewczyny, które nabrały rumieńców. Olsson uśmiechnęła się do siebie i pociągnęła kolejny łyk, zupełnie zapominając o zdarzeniu, które miało miejsce parę minut wcześniej.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Bajkopisarz 09.07.2020
    „drugie piętro, skąd można było udać się drugimi”
    Drugie – drugimi – powtórka której można łatwo uniknąć
    „wpadła Blair po przybyciu”
    Blair – tutaj zbędne dopowiedzenie
    „Blair oczarował klimat panujący w Hogsmeade, było tam pełno wartych odwiedzenia miejsc.”
    Druga część zdania to w zasadzie powtórzenie-streszczenie całego wcześniejszego akapitu, jakby czytelnik zapomniał, co właśnie przeczytał ? Raczej można usunąć.
    „Znajdowały Przed domami wystawiono zaczarowane”
    Jakaś pozostałość po poprawce?
    „Spodobała się jej od razu, zwłaszcza dlatego, że zamieszkiwały ją tylko istoty magiczne.”
    Podobna uwaga jak wcześniej – druga część zdania zbędna, bo ta informacja już była.
    „niewielkich, okrągłych stolikach stały kufle z piwem i niewielkie”
    Niewielkich – niewielkie – znajdź synonim
    „czy barmanka zwracała się do niej”
    Do kogo zwracała się barmanka (nie będzie kolejnej powtórki czy)
    „odezwał się mężczyzna, bełkocząc,”
    Mężczyzna – zbędne
    „po czym chwycił swój płaszcz, leżący na oparciu krzesła, wziął go i narzucił na siebie.
    – Nie trzeba – mruknął oschle, po czym„
    2 x po czym
    „Sęk w tym, że przebywała w miejscu, gdzie używanie magii było dozwolone.”
    Czy nie powinno być: nie było dozwolone (?)

    Dobry odcinek. Te postacie w barze całkiem intrygujące i fajnie zestawione przeciwieństwami. Też bym się napił piwa z kremową pianką... Guinness Extra Cold. Tak, to jest dobry pomysł, namówiłaś mnie.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania