Tajemniczy Świat (1)

Styczeń (1933). Linia kolejowa Warszawa - Wilno.

 

Pociąg kierujący się do Wilna, staje w lesie pod Suwałkami ze względu na złe warunki pogodowe.

 

 

- Proszę wszystkich o zachowanie spokoju. Za około dwie godziny powinniśmy kontynuować naszą podroż. - krzyczal konduktor pociagu - Gdyby ktoś życzył sobie koc czy też gorącą herbatę to proszę mi to zgłosić. Służę Państwu pomocą.

 

Ostatnim pasażerem do którego konduktor musiał podejść był mężczyzna ubrany w długi czarny płaszcz. Na głowie miał szeroki kapelusz. Konduktor widział ze z niecierpliwością oczekuje na jego nadejście. Spowalniał rozmowy z pasażerami i odliczał czas do spotkania z nieznajomym. Ukradkiem zerkał na niego. Ten był pochylony, głowę miał spuszczoną. Chyba mu zależało aby nie było widać jego twarzy.

Konduktor dobrze wiedział, że jak podejdzie do siedzącego na końcu człowieka w kapeluszu to on zada mu pytanie.

 

- Kwiatkowski Jerzy ?

- Tak Panie Walter, poznalem Pana po glosie.

Walter odsłonił twarz i ironicznie się uśmiechnął .

 

- Na dworze panuje zamieć, jednakże nie przeszkodziło mi to aby rozstawić swoich ludzi. W lesie mamy bramę czasu. Przygotowalem tabletkę aby, się Panu bardziej komfortowo podróżowało ...ale już nie koleją. - oznajmil Walter.

- Nie chce mi się wracać do naszego swiata. Skoro jednak już mnie namierzyliście to chyba nie mam innego wyboru. - Ze smutkiem odparl byly straznik czasu, ktory na ziemi sie wcielil w role konduktora pociagu.

- Ja Pana podziwiam. Wybrał pan ten okres czasu. Czy wiedział pan ze za chwilę wybuchnie tutaj wojna ?

- Tak ! - Kwiatkowki stal niewzruszony przed Walterem.

- A jakby pan się dostał w ręce nazistów albo Rosjan. Wie pan ze mogliby z pana wydusić informacje na temat naszego świata ? Zdaje sobie pan sprawę z tego co robi? Naraża pan na niebezpieczeństwo nas wszystkich.

-Nie odczuwam strachu przed ludzmi. Zreszta, mialem plan ucieczki do Argentyny. Wojna by mnie nie dotknela.

 

- Nie ma ! - krzyknął Walter. - Zabieram Pana z soba.

- Czy mogę prosić o pigułkę ? Mam chorobę lokomocyjną. Nie lubię podróżować bramą czasu. Zawsze po tych ceregielach boli mnie głowa. - Zapytal sie Kwiatkowski.

-Jak najbardziej - Wyciągnął z kieszeni małe pudełeczka gdzie były tabletki.

- Niech pan nadstawi rękę. Prosze zagrysc i polknac. Skutki dzialania beda widoczne za dwadziescia minut. W tym czasie bedziemy mogli sobie pozwolic na pogawetke, popalajac cygaro.

Kwiatkowski wziął tabletkę i połknął.

- Wiesz co Walter ? Moi przodkowie pochodzą z tego kraju

- Czy starałeś się z nimi kontaktować? To będzie następne naruszenie przepisów.

- Nie! Było to dla mnie zbyteczne. Wiem ze mógłbym przez to zmienić bieg historii i zaszkodzić samemu sobie.

- Już w pewien sposób to zrobiłeś - strażnik zaczął kiwać głową i mówił dalej.

- Szanuje Cię Kwiatkowski. Uciekłeś z naszej planety , mimo tego ze byleś pod nadzorem służb bezpieczeństwa.

Mozesz mnie skuc kajdanami - Kwiatkowski wyciągnął ręce w strone Waltera

-Tobie nie potrzebne sa kajdany - Walter machnął ręką i kolejny raz się uśmiechnął. Wzial do reki telefon.

- Alfa 484 odbiór! Kwiatkowskiego mamy na muszce. Powtarzam Kwiatkowskiego mamy na muszce.

Przez dwie minuty Walter probowal sie polaczyc ze swymi ludzmi, ktorzy byli rozstawieni dookola pociagu, ale nikt sie nie odzywal.

- Co jest grane ? - zaczal sie zastanawiac Walter.

- Panscy ludzie zostali juz aresztowani przez moich wspolpracownikow. - Ze spokojem oznajmil Kwiatkowski.

Przy Walterze pojawiło się dwóch ludzi.

- Ty to potrafisz człowieka czymś zaskoczyć!! - odpowiedział Walter po czym

Złapał prawa ręką za kapelusz i zniknął.

- Gdzie on się podział !! Jak mógł się tak rozmyć w powietrzu !! - zastanawiali sie ludzie Kwiatkowskiego.

 

20 Lat później - Sztokholm (Zakład Psychiatryczny)

Na recepcie wyszedl psychiatra i przywital sie z mezczyzna siedzacym na poczekalni.

 

- Dzień dobry panu. Szuka pan zaginionego brata z Polski? -

-Tak, słyszałem, że jest taki jeden tutaj co mówi ze był w pociągu jadącym do Wilna i nagle sie znalazl na terenie waszego szpitala.

- Tak! To jest niewyjaśniony przypadek z tym człowiekiem. Dwadziescia lat temu znalazł się u nas. Nie miał dokumentów. Miał z sobą tylko dziwne radio i mówił ze jest z przyszłości i uciekł z pociągu w Polsce Mimo tego, że nie mieliśmy go zarejestrowanego w kartach szpitalnych to i tak postanowiliśmy go zatrzymać.

- Przepraszam zapomniałem się panu przedstawić. Nazywam się Kwiatkowski. Czym mógłbym się zobaczyć z tym człowiekiem ?

- Daleką podroż pan do nas odbył, nie mógłbym bym zabronić widzenia się z pacjentem.

- Można wiedzieć co się stało z jego wszystkimi rzeczami. Wspomniał pan wcześniej o jakimś radiu

- Wszystko zostało szczelnie zabezpieczone i tylko ja mam do tego dostęp. Rzeczy prywatne pacjenta są w nienaruszonym stanie. Pacjent powinien zaraz tu przybyc.

 

Na sale recepcji wprowadzono tajemniczego pacjenta. Byl to Walter. Widok Kwiatkowskiego nie wywołał u niego żadnych emocji. Powoli podszedł do krzesła i usiadł na nim. Schylił głowę w dół i czekał na slowa Kwiatkowskiego.

- Więc tu wylądowałeś. Twoja katapulta wysłała Cię w dość nieciekawe miejsce. Pewnie miałeś ja źle nastrojoną. Nie myślałeś chyba, że będzie ona ci potrzebna do schwytania starego dziadka. ....Ciesz się, że nie wylądowałeś gdzieś na środku oceanu.

Strażnik czasu kiwnął głową,

- Co się dzieje z moimi ludźmi? - Wscieklym glosem zapytal sie Walter

- Odesłałem ich wszystkich z powrotem do przyszłości. Bramę czasu zniszczyłem tydzień później.

Nastała chwila ciszy

Kwiatkowski wyciągnął z kieszeni papierosy. Poczęstował jednym Waltera i sam wziął jednego.

- Nie mogłem pozwolić, aby brama czasu dostała się w niepowołane ręce. Spaliłem ją z racji bezpieczeństwa naszego świata i tego tutaj też.

- Odeslesz mnie z powrotem do naszego swiata? Jak zamierzasz to uczynic, skoro bramy czasu juz nie ma. Co planujesz? - zadal pytanie Walter

-Zaraz wszystko Ci powiem. Dla pracowników tego szpitala jesteś moim zaginionym bratem. Wszystkie papiery mam przygotowane. Zabiorę cię ze sobą.

- Nawet się nie pytam gdzie. Tu można jobka dostać.

Kwiatkowski nacisną guzik wzywając ordynatora szpitalu.

- To jest mój brat. Czy mógłby pan przygotować jego rzeczy. Jedziemy do Polski jeszcze dzisiaj.

Podał lekarzowi wszystkie dokumenty mające świadczyć o tożsamości Waltera,.

- Za 10 minut wszystko będzie gotowe. Zaraz jeszcze spojrzę na kartotekę. Nie przyjmował żądnych lekarstw. Stan zdrowia stabilny. Proszę tutaj poczekac. Zaraz przyniose wszystkie rzeczy.

Po upuszczeniu szpitala Walter z Kwiatkowskim udali się na obiad do restauracji znajdującej się nieopodal placówki medycznej.

 

Złożyli zamówienie

- Ja poproszę kurczaka z ziemniakami i z surówką

- Dla mnie to samo

- Jak spędziłeś wojnę? zapytał się Walter

- Pomagałem ofiarom tego całego nieporozumienia. Ukrywałem Żydów i wysyłałem ich do Szwecji. Przygarnąłem wiele polskich sierot. Starałem się jak mogłem ale i tak to było mało.

- Raz nawet pomogłem 17 letniemu żołnierzowi niemieckiemu. Był ranny , kula trafiła go w barkk. Płakał i wołał pomocy. Krzyczał ze chce do mamy i taty Później powiedział mi ze to był jego drugi dzień na terenach okupowanych przez Niemcy. Nikomu krzywdy nie zrobił a ta cała wojna to wymysł ludzi, którzy nie potrafią żyć z samym sobą. Na siłę wciągnęli go do Wermachtu i wysłali na front.

- Miałeś jechac do Brazyli.

-Zostalem w Polsce.

- A mi się trafił ten szpital. Co teraz ? Upłynęło sporo czasu ! Co planujesz zrobić? - Zapytal sie Walter

- Dostałem z powrotem fuchę, jako straznik czasu. Mam awans i pracownika pod sobą.

- To ciekawe ! To mnie wysłali po Ciebie, a ty mnie wyrolowałeś i sam się do nich zgłosiłeś ?

- Tak ! - odpral Kwiatkowski.

- Gdzie twój pracownik?

Popatrzył się ze zdziwioną miną na Kwiatkowskiego

- Ty jesteś moim pracownikiem. Powiedzieli mi, że jak Cię zgubiłem to mam cie znaleźć.

- Inaczej byś nie miał pracownika.

- Tak.

- To co teraz?

- Cofamy się 234 lata do tyłu. Na oceanach giną marynarze w dziwnych okolicznościach. Pozostają po nich puste statki. Majorzy podejrzewają, że wpływ na to mają przybysze z innych światów. Nasi zwierzchnicy dali na do dyspozycji łódź podwodną. Małą i szybką. W sam raz dla trzech osób. W niej będziemy podróżować w czasie.

- Tylko się nie pomyl jak kiedyś. Cofnęliśmy się do czasów dinozaurów. Proszę. Wiem, że ty lubisz czasami coś takiego zrobić. - Walter odparl.

- Ej tam...- Kwiatkowski machna reka, po czym z kieszeni wyciagna dziwny notes. - Muszę spojrzeć na kalendarz. Rok 1883 u wybrzeży Haiti dryfowała łódź Victoria bez załogi. Statek wypłynął 15 września z Southampton. Tam będziemy musieli się udać. Znaleźć kapitana Nelsona i przyjąć się do pracy na statku.

- Co my będziemy tam robić? - Zapytal się Walter

- Będziemy Majtkami pokładowymi.

- Skoro masz w kalendarzu zapisane, że wszyscy zginęli i nic się w teraźniejszości nie dzieje to jaki sens się tam cofać?

- Mam nowy kalendarz i oni nie powinni zginąć.

- Kwiatkowski, ty coś ukrywasz ! Odkryj karty przede mną. Nie mam obowiązku pracować dla ciebie. Nie ufam ci. Spędziłem już parę lat w szpitalu przez ciebie.

- Walter! Jestem teraz twoim zwierzchnikiem i waż każde słowo skierowane do mnie, chyba że chcesz tu zostać, bez pieniędzy i możliwości powrotu do da naszej rzeczywistości.

- Dobra.

- Dobra , kończ kawę i ruszamy. Po długich wakacjach trzeba wziąć się do roboty.

- Bardzo śmieszne - odpowiedział z poirytowaniem.

 

- Broń ? Nie było mnie w pracy przez 7 lat. Są jakieś nowości ? - Z zaciekawieniem zapytal sie Walter.

- Nic się nie zmieniło. Strycel 200-40 na drapieżniki, włócznie Stykmana na syreny, laser na Tarminatory, ale będziemy go mogli używać, tylko kiedy natrafimy na istoty z naszego kręgu. Na statku u Nelsona, będziemy jak sprzątacze. Może dadzą nam szable, może będziemy pchać armaty. Wiesz jak to jest w tamtych czasach.

- Piraci - uśmiechną się Walter - Wiem coś o nich. Pilnie uczyłem się historii. Znam Manuel Van Kogel , Vasco de Maria , Glenn Marschal i jeszcze kilku innych. Swoje ofiary traktowali bez litości, Nie chciał ich spotykać. Po co mam brudzić sobie ręce.

- W kalendarzu nie ma nic o walkach floty brytyjskiej z piratami , w tamtych czasach. Wszystko może być jednak możliwe. Kres tych postaci o których wspomniałeś jest (...).

- Chodźmy na statek. Marco Dann czeka.

- On przecież został skazany na 200 lat pozbawienia wolność - Wykrzyknął Kwiatkowski.

- Starzy objęli go jurysdykcją. Teraz , przez 30 lat nie możne odejść ze służby.

Marco Dann - niski i krępy człowiek. Spec od elektroniki, zna 40 języków, skazany przez władze swego świata za zbieranie rożnych przedmiotów z misji, co jest szczególnie niebezpieczne dla równowagi kalendarza.

- Co się tak dziwnie patrzysz? On musi być. Będzie płyną za nami. Pamiętaj ze ludzie żyjący w tamtych czasach, nie mogą mieć styczności z nasza technologią. Już kiedyś ktoś zgubił telefon komórkowy w 1992 roku.

Walter zrobił przerażoną minę.

 

 

 

Rozdział II

 

Przerażający krzyk bosmana zerwał ze snu majtków.

- Wstawać śpiochy i do roboty. Trzeba wyszorować pokład na blask zanim Pan Kapitan Henryk Nelson wyjdzie na obchód. Eeee Walter mam Cię na uwadze. Ruszaj się żwawo bo się obijasz całymi dniami.

- Tak proszę pana.. Juz sie zabieram do pracy.

Walter przeczekał moment kiedy reszta robotników się rozejdzie aby moc porozmawiać z Kwiatkowskim, który wcielił w postać Bosmana.

- Ej Ty Kwiatkowski, zawsze musisz mnie wycyckać? Czemu nie wziąłeś roboty takiej jak ja mam a w ogóle to dlaczego mną tak pomiatasz?

- Nie musze Tobie odpowiadac.

Rozmowę przerwał kapitan Nelson.

- Co się tu dzieje? Proszę tego szczura wysłać do klatki. Nie będzie mi tu nikt pyskować - wskazał palcem na Waltera , dając znak żołnierzom aby zabrali go.

Kwiatkowski był całkowicie obojętny, wiedział dobrze ze jego współpracownik , nie da sobie zrobić krzywdy i zachowa spokój.

- 3 dni bez jedzenia i z małą butelka wody – dodał Nelson.

Zabrali Waltera na dół.

- Panie bosmanie, na moim statku musi być dyscyplina i nie ma żadnych dyskusji z jakimiś majtkami.

- Tak rozumiem. - Oznajmil Kwiatkowski

Kapitan Nelson - słynął z surowości dla swych załóg. Wysoki, tęgi człowiek w długich włosach i z brodą. Ne miał zbyt wielu przyjaciół. Parę razy musiał tłumić bunty na swych statkach a buntowników wieszać. Miał wielkie poparcie u królowej. Bardzo go szanowała za osiągnięcia dla Królestwa Brytyjskiego. Dla tego przyznano mu wykonanie ważnej misji a mianowicie dostarczenie bezcennych map do Admirałów Brytyjskich stacjonujących na Haiti.

Ważyły się tam losy, kilku tysięcy angielskich żołnierzy. Czas na to był ograniczony i nie mógł sobie pozwolić na jakąkolwiek dywersje.

Nie wiedział jednego : ten statek wedle Kalendarza z przyszłości nie dopłynie do celu. Ale tego się dowiemy z czasem.

Morze tego dnia było wyjątkowo spokojne , słychać było lekki szum fal uderzających o burtę statku De Victoria.

Statek ten był ogromną jednostką brytyjskiej floty królewskiej z 80 działami i 500 marynarzami na pokładzie. Ważył 200 ton. Miał 10 metrów szerokości i 250 metrów długości oraz 4 żagle, dzięki temu był jednym z najszybszych statków na świecie. Stabilna i mocna konstrukcja pozwalała na to. Główny pokład był ozdobiony złotymi klejnotami, co dodawało mu uroku. Znajdowało się tam centrum obserwacyjne, zawsze stal na nim jeden z bosmanów i obserwował lunetą horyzont. Ciagle istniało ryzyko ataku piratów, Kapitan Nelson musiał w ciągu niespełna 3 sekund być poinformowany o zagrażającym niebezpieczeństwie.

Tego dnia ocean był wyjątkowo spokojny, niebo było bezchmurne

- Kapitanie Nelson, na górze widzę czarne kruki ! - wykrzyknął bosman.

Dowódca statku, nie bagatelizując tego wydarzenia wbiegł na pokład i wyrwał lunetę z rąk, bosmana. Spoglądał z niedowierzaniem, na latające ptaki w samym środku oceanu.

-To jest niemożliwe ! Najbliższy ląd znajduje się około 130 mil morskich stąd i jest to niewielka wyspa.

 

- Jak to możliwe? - Zastanawial sie kapitan.

Niezwłocznie złapał za dzwon, bijąc nim kilkukrotnie.

- Alarm ! Alarm !

Nelson nie miał zamiaru lekceważyć dziwnego zjawiska.

- 30 stopni na prawa burtę, z pełną mocą pod wiatr - krzyknął do Bosmana.

 

- Przygotować armaty !

Kwiatkowski z grymasem na twarzy obserwował co się dzieje. Miał w planach zjeść śniadanie a wyglądało na to, że wydarzy się coś dziwnego.

- Kapitanie Nelson, ptactwo zniknęło z nieba. - Oswiadczyl ktos z czlonkow zalogi, stojacej na mostku kapitanskim.

Nelson sam na własne oczy chciał zobaczyć co się dzieje. Wszedł na mostek kapitański i przez lunetę spojrzał w niebo. Nie zauważył ani jednego latającego stworzenia na górze, jednak kazał załodze się przygotować do konfrontacji z wrogimi statkami.

Statek mknął po wodzie z maksymalna prędkością. Armaty były naładowane a ludzie gotowi do ich odpalenia. Nie było ani jednego człowieka, który nie miał na sobie sobie zbroi. Kapitan wraz oficerami rozglądali się nerwowo dookoła, szukając podejrzanych obiektów na wodzie. Tym czasem wiatr się zatrzymał a z daleka było widać nadciągające czarne chmury. Statek w dziwny sposób zaczął lewitować Wszyscy oniemieli z wrażenia. Marynarze czuli się jakby byli pod wpływem extasy. Ich oczy zrobiły się wielkie a ciała giętkie. Byli świadomi co dzieje się wokół nich lecz stan odurzenia był tak mocny ze nie byli w jak odeprzeć ataku.

De Maria obracał się tak jakby był wciągany przez wir. Po 7 obrotach zatrzymał się i stanął w kierunku ściany wodnej, która nie wiadomo skąd i jak pojawiła się nad wodą. Statek jakby był pod wpływem magnesu został przyciągnięty do wodnistej ściany. Nikt nie mógł się oprzeć, ludzie wiedzieli co się dzieje ale byli obezwładnieni. Nad statkiem zawisła czarna chmura, zrobiło się całkowicie ciemno. Kruki latały wzdłuż kadłubu statku, tak jakby pilnowały żeby nikt z załogi nie uciekł. Powoli De Maria dopływał do czegoś czego nikt z członków załogi De Maria nigdy nie widział, w jednej chwili statek zaczął się przewracać na lewa burtę, ludzie wylatywali ze statku. Kwiatkowski stojący blisko Nelsona , próbował zrobić jakiś ruch, aby uchronić siebie przed zbliżającą się śmiercią ale nie było szans ucieczki. Wpadł do wody jak reszta i opadał na dno oceanu. Ostatnie co przyszło mu do głowy to myśl o swym kompanie Walterze, który przecież był uwięziony w klatce na ostatnim pokładzie statku. Jak wszyscy nie miał już tchu i tracił przytomność. Widział mroczki przed oczami, ośmiornice , niebieskie ryby oraz zielone rośliny.

Statek był już całkowicie odwrócony a cała załoga leżała na dnie.

Kwiatkowski otworzył oczy, był z powrotem na De Maryi w tym samym miejscu, jak stał przed przewróceniem się statku. Dookoła niego budziła się ze snu reszta ekipy, łódź pływała na gęstej mgle, zamiast chmur, było wielkie oko, które złośliwie spoglądało na załogę brytyjskiego frachtowca.

Z czterech stron De Maria była otoczona pirackimi statkami. Nelson dal rozkaz wszystkim

- Do boju! Nie oddamy statku !

Nikt się nie kwapił do obrony przed znacznie liczniejszą grupa piratów. Kwiatkowski złożył broń, po nim zrobiła to reszta.

Na pokład wtargnęła znaczna grupa piratów wraz (her marszałkiem) Gunterem.

- Panie Nelson, niecierpliwie czekaliśmy z na pański statek. Generał Hilton zaprasza pana na lunch. Z pewnością pamięta go pan dobrze. - odezwał się Gunter

- Hilton skończył na stryczku, jak reszta buntowników 3 lata temu. - Odpowiedzial zdzwiony Nelson

- Nie do końca, ale jest w tym trochę prawdy, panie kapitanie. Proponuję być gotowym za godzinę, przypłyniemy po pana, Nelson. Może pan zabrać ze sobą 7 osób.

- Będę gotowy.

- Więc do później - Gunter odwrocil sie i powedrowal w strone mostku, ktorym sie udal z powrotem na swoj statek piracki.

Brytyjski frachtowiec został spięty przez pirackie łodzie, tak aby się nie wymknął.

Kwiatkowski nie zwlekał z propozycją dla swego kapitana, aby ten zabrał go z sobą.

- Właśnie o panu myślałem. Za 20 minut proszę się zjawić w mojej kwaterze, omówimy sytuację.

Pamiętał również o Walterze, zszedł na dolny pokład, aby sprawdzić czy jego współpracownik dal przebywa w niewoli, ale w klatce nikogo nie było. Kwiatkowski był pełen obaw o swojego kompana. Pamiętał o łodzi podwodnej i Marco Danie, który miał płynąć za nim. Był pewien, że wszyscy pozostali po drugiej stronie, świata rzeczywistego.

 

Dziękuję bardzo za przeczytanie tekstu. Pisze dalej i za dwa tygodnie wstawię nową cześć.

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • maga 14.12.2015
    Dzięki za 4:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania