Poprzednie częściTak blisko - Prolog

Tak blisko - Rozdział 17

Gdy otworzyłam oczy, zobaczyłam biały sufit mojego pokoju. Moja twarz była cała mokra od łez, najwyraźniej płakałam. To tylko sen – powtarzałam sobie w myślach, ale ciężko mi w to uwierzyć. To było takie realistyczne. Potwierdzało wszystkie moje obawy. Tak, bałam się, że Adam po prostu odejdzie, że byłam zabawką w jego rękach.

Spojrzałam na zegarek, czwarta nad ranem. Nie zasnę z powrotem, nie ma szans. Leżałam na łóżku jeszcze dziesięć minut. Rozpamiętywałam to, co mi się przyśniło. Później poszłam do łazienki z nadzieją, że ranny prysznic pomoże mi zapomnieć. Trochę pomógł. Nie za wiele, co prawda, ale lepsze to niż nic.

Poszłam do kuchni i otworzyłam puszkę z kawą. Zostało jej mniej niż połowa. Szkoda, bo bardzo mi smakuje. Miałam teraz pić co dwa dni, ale po dzisiejszej nocy, a zwłaszcza, że jest czwarta trzydzieści, nie wytrzymam tyle na nogach. Podgrzałam wodę i zaparzyłam sobie napój. Aromat roznosił się po całym pomieszczeniu. Zatracając się w tym pięknym zapachu na chwilę zapomniałam o Adamie i całej reszcie smutków

Jakoś dotrwałam do siódmej trzydzieści i powoli ruszyłam w stronę szkoły. Przy zakręcie pożegnałam złudne nadzieje, że Adam na mnie czeka. Chyba muszę się powoli zacząć od niego odzwyczajać. To będzie trudne, ale pogodziłam się już z tą myślą. W razie, gdyby jednak się pojawił, łatwiej będzie mi się do niego z powrotem przyzwyczaić, niż codziennie budzić się z myślą, że czeka na mnie.

W sumie szkoła nie jest taka zła. Oprócz przerw. Wtedy na korytarzach jest pełno ludzi. Straszny tłok. Ale na lekcjach da się wytrzymać. Można się wyłączyć albo nawet posłuchać paplaniny nauczycieli. Jeśli nikt mnie nie pyta ani nie zwraca się do mnie, to jest bardzo w porządku. W domu nie mam co zrobić z wolnym czasem. Zazwyczaj siedzę i rozmyślam. Ewentualnie obejrzę jakiś amerykański film o wielkiej miłości, która się nigdy nie przytrafia.

Po wyjątkowo krótkiej godzinie chemii poszłam, jak zwykle, do toalety. W połowie drogi zapatrzyłam się na dziewczynę i chłopaka, który siedzieli na ławce i się całowali. Według mnie, robili to zbyt ostentacyjnie, lecz byli tacy szczęśliwi! Obserwowałam ich, gdy nagle poczułam, że o coś uderzyłam.

- Aj! – upadłam na kolana, ale szybko się podniosłam – strasznie cię przepraszam, zagapiłam się.

Spojrzałam na mojego rozmówce. Blondyn ubrany w czarne rurki i tego samego koloru skórzaną kurtkę. Pod nią znajdował się biały T-shirt z angielskim napisem. Na nogach miał biało-czarne air maxy. Skądś go kojarzyłam.

- Nic się nie stało – popatrzył na mnie badawczo – ty jesteś Veronica? – nie da się opisać mojego zdziwienia, że ktoś mnie rozpoznaje.

- Tak… A skąd to wiesz?

- Chodzę z tobą do klasy! – nie wyglądał na poirytowanego, a raczej na rozbawionego.

- Yyyy… to przepraszam, nie zapamiętałam cię – ciągle przecież byłam zapatrzona w Adama - A tak w ogóle, to jak się nazywasz?

- Patryk – uśmiechnął się i podał mi rękę.

Rozmawialiśmy jeszcze chwilę, przede wszystkim o szkole. Obgadywaliśmy nauczycieli. Muszę przyznać, że chłopak jest zabawny.

- Idziesz z kimś na dyskotekę? – trochę mnie zaskoczył tym pytaniem. Przez Adama w ogóle zapomniałam o tej imprezie.

- Tak się składa, że nie.

- To może pójdziemy razem? – i znowu zaskoczenie. Poznaliśmy się parę minut temu, a on już zaprasza mnie na dyskotekę. Niech stracę.

- W porządku – widać, że był zadowolony z odpowiedzi – wiesz, jak chcesz mogę się zająć kupnem masek. Znam taki oryginalny sklep.

- To super. W takim razie ty kup, a ja zapłacę.

- Ale…

- Żadnego ale. Szczerze mówiąc, zupełnie nie mam głowy do takich rzeczy. A tak nie będę się musiał jeszcze tym przejmować.

Nie mogliśmy skończyć rozmowy, ponieważ zadzwonił dzwonek. Szkoda, że Patryk siedzi z innym chłopakiem. Nie lubię być sama w ławce. Ale trudno, przynajmniej idę z nim na imprezę. Mam zamiar się dobrze bawić. Po odejściu Adama ciągle jestem smutna, więc może to mnie trochę rozweseli. Chociaż i tak mam przeczucie, że od teraz nie będę spędzać sama przerw.

Wychodząc ze szkoły usłyszałam wołanie.

- Veronica! – spojrzałam w stronę, z której dochodził głos. To Patryk. Podeszłam do niego. Stał przy motorze z chłopakiem siedzącym z nim w ławce.

- To jest Kuba, mój przyjaciel, a to jest Veronica – przedstawił nas i podaliśmy sobie ręce.

- Nie chciałabyś się przejechać? – spytał mnie z nonszalanckim uśmiechem.

- To na pewno jest bezpieczne? – odpowiedziałam pytaniem na pytanie.

- A ma to jakieś znaczenie? – zastanowiłam się na jego słowami.

- W sumie to nie.

- To co? – ponowił pytanie – Jedziesz?

- Jadę – odpowiedziałam z uśmiechem na ustach – tylko ja nigdy nie jechałam czymś takim.

- Spokojnie, będę jechać powoli – spojrzał porozumiewawczo na kolegę i obaj roześmiali się.

- Ej!

- Nie przejmuj się, ze mną nic ci nie grozi –włożył kask. Mi podał taki sam, a następnie wsiadł na motor – Ubierz to, siądź za mną i trzymaj się.

Zrobiłam, co powiedział. Za chwilę ruszyliśmy. Ja z Patrykiem na jednym motorze, a Kuba na drugim. Na początku jechaliśmy z przyzwoitą prędkością, ale gdy oddaliliśmy się nieco od budynku szkoły, przyspieszyli. Trochę się bałam, bo było naprawdę szybko, lecz później przyzwyczaiłam się i spodobało mi się to. Ryzyko, adrenalina. Świetna sprawa. Polecam każdemu, kto nigdy nie spróbował. Można się skupić na tym, co teraz. Nie myśleć, co było wcześniej lub, co stanie się później. Istnieje tylko ta chwila, bo następna może nigdy nie przyjść, a poprzednia nie ma nic do rzeczy.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Sileth 15.05.2015
    To był sen...
    eeee...
    Przepraszam Adam za tego chama!
    Rozdział bardzo ciekawy :3
    Patryk z resztą też :D
  • Neli 01.07.2015
    ,,Amerykański film o wielkiej miłości, która się nie przytrafia" - jakbym słyszała swoje myśli. Rozdział trochę podobny do mojego, który mam kiedyś tam w planach wykorzystać ;) czyżby ta wielka miłość miała się odbyć z Patrykiem? Nie rozumiem zachowania Adama. Po jakiego diabła spędzał z nią czas?! Chciał jej tylko dopiec? -,-

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania