Tak było

Od kiedy pamiętam zawsze się spieszył, wręcz biegał, nie dla kondycji by utrzymać swoją sprawność fizyczną, bynajmniej, ale z powodów stricte prozaicznych, zbyt wiele sobie narzucił obowiązków, a to wymuszało pośpiech. Zazdrościłem mu parcia ku doskonałości, tej całej zachłanności, by z każdej czynności uczynić swój atut i nieważne było, że jest to czasochłonne, liczył się efekt końcowy, czyli perfekcja. Nie mogłem dociec jego determinacji, co leży u podnóża jego genezy człowieczeństwa, jakimi kieruje się pobudkami. Jawił mi się, jako samorodny mędrzec, który wie, że w życiu jest przestrzeń do zagospodarowania, aby to uczynić należy posiąść każdą wiadomość, informację, przepytać na tą okoliczność by z nich układać kolejne stopnie na swej drodze na szczyt.

Nie mogę skojarzyć, co on robił na przerwach, z kim się zadawał, ale pamiętam dokładnie moment, kiedy zrobił na mnie kolosalne wrażenie. To było gdzieś w szóstej klasie podstawówki, jedna z tych sennych lekcji, gdzie kombinujesz by przetrwać, bez zbędnego zaangażowania, kreśląc graffiti zespołów metalowych na blacie przydzielonego ci miejsca. Nasza wychowawczyni produkowała się na temat dojrzewania, podejścia do odpowiedzialności, brania na siebie obowiązków, zapominania o swoich potrzebach na rzecz prorodzinnych wartości. I pewnie w tym samym dniu trafiłoby to w niebyt, gdyby nie prośba matematyczki, o zgłoszenie się do napisanie referatu, podkreślającego nasz stosunek do tego zagadnienia.

Każdy z nas patrzył, która to się wyrwie, której to się zamarzyło, by jej personalia znalazły się w kajeciku na stronie aktywna. Jak na złość, żadna z księżniczek nie czuła weny, jakby się zmówiły, udawały zatroskanie o swój piórnik, w którym to nagle zauważyły rozgardiasz. Nie muszę opisywać jak wielki ból wymalował się na twarzy naszej przywódczyni, że żadna z jej pupilek, nie wykazała się asertywnością, odrobiną człowieczeństwa dla tak chwalebnej pobudki. Oczekiwanie przybrało postać zniecierpliwienia, zwłaszcza u pani od całkowania, jej korale zaczęły płynnie współgrać z ruchami jej klatki piersiowej, co nam estetom zdecydowanie przypadło do gustu. Można by powiedzieć, chwilo trwaj, - bynajmniej ja tak pomyślałem, zważywszy na fakt, że miałem i okazję zobaczyć uciemiężone twarze moich koleżanek.

I wtedy to wstał Bartek, chłopak, który zawsze wykazywał zainteresowanie, był aktywnym, ale w naszym młodzieńczym odczuciu bez przesadnego prowokowania naszej bierności. Spokojnym tonem wypowiedział zdanie, które powinno mnie pobudzić do udzielenia mu reprymendy poprzez wzrok, a następnie na zewnątrz już werbalnie uzasadnić swój gest.

--Sądzę, że przy zaistniałej sytuacji, podejmę się tej próbie, gdyż jak mniemam i tak ktoś to za chwile pewnie by zrobił, aby uratować honor naszej klasy.

Usiadł, a ja byłem w ciężkim szoku, jak dojrzały jest ten gościu, który nigdy nie wyróżniał się niczym szczególnym, zeszyty, notatki, cichy, stabilny emocjonalnie, bez fajerwerków w żadna stronę, po prostu żył.

Od tamtej pory zaczęła się nasza przyjaźń, stał się osobą, która wzbudziła moje zainteresowanie, zyskał przychylność. Najbardziej zazdrościłem mu tej normalności, tego wszystkiego, co stanowiło o jego inności, choć było prawdziwym wyznacznikiem dojrzałości. Nie zabiegał o względy, coś analizował, nie zabierał nikomu czasu swoimi opowieściami, stał zawsze z boku, przysłuchiwał się, śmiał z naszych wygłupów, bez wyrażania osądów. Czasem mnie to delikatnie mówiąc denerwowało, raz nawet mu powiedziałem, co o tym sądzę, by go sprowokować, zmusić do wyrażenia swego jestestwa, tego, co w nim tkwi, tak gdzieś pod wątrobą.

--Bez urazy, ale jesteś bez płciowy, zabarykadowałeś się w swojej powierzchowności zgrywając jakiegoś erudytę, pieprzonego orędownika zasad, a tak naprawdę jesteś nijaki, bazujesz na spokoju, który gloryfikujesz, jako wyznacznik czegoś lepszego wręcz czegoś metafizycznego, a to wszystko podszyte jest strachem, by się nie wydało, że jesteś szarym człowiekiem z mnóstwem pytań.

I gdy czekałem na upust emocji, ripostę, on popatrzył na mnie, puścił oko, roześmiał się, ale tak serdecznie i już wiedziałem, że nie uzyskam zamierzonego celu.

-- Właśnie przez takie chwile lubię z tobą przebywać, bo dzięki twojemu trzeźwemu spojrzeniu poznaję sam siebie, stojąc z boku widzisz lepiej. Dzięki przyjacielu. A uprzedzając twoje pytanie na swój temat to ci powiem, że źle się zabierasz do Elki, reszta w zasadzie jest do przyjęcia, tylko mi nie fruwaj.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • KarolaKorman 11.04.2017
    Końcówka świetna, prześwietlił cię bardziej niż ty jego :)
    Czasem wydaje nam się, ze ktoś jest wycofany, stoi z boku, ale tak naprawdę to może być świetnym obserwatorem (jak w tym przypadku) i mieć na wszystko swoje zdanie, którego wcale nie ma ochoty wyrażać. Jednak zapytany doskonale się orientuje w temacie i może nas zaskoczyć. Takich ludzi często męczy rozmowa o niczym, bo dla nich to strata czasu, wolą więc się nie odzywać.
    ,,efekt końcowy,'' - wiem, że często się tak mówi, sama też czasem używam takiego sformułowania, ale jest to błąd, bo efekt to koniec, czyli wychodzi, że koniec końcowy :)
    Serdecznie pozdrawiam :)
  • Robert. M 11.04.2017
    Podsumowałaś w taki sposób, że ciężko mi dopisać coś konkretnego, co dodałoby wagi, jakiegoś znaczenia zawartej treści. W zasadzie nie powinienem próbować nawet tego spinać, a tylko się pod tym podpisać. Jedynie śmiało mogę dodać, że tacy ludzie mi imponują, bo mimo swej spostrzegawczości, umieją zachować dystans i to nie tylko do innych, a to już sztuka.....No tak, masło maślane, w mowie potocznej też tak się zagalopuję i efekt końcowy to często się przewija w mym słowotoku. Bardzo dziękuję za zerknięcie na moje fantazje, miło mi, ze Ci się chciało...Pozdrawiam.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania