Taka sobie historyjka o zemście
Czy jestem demonem?
Czy to jedna z tych chwil, dla których trwałam przez tysiąc lat?
Dźwięki radosnej melodii, zapraszającej do zabawy, wydają się brzmieć niepokojąco na terenie opuszczonego wesołego miasteczka.
Niby wszystko wygląda normalnie, światła się świecą, a karuzele działają, kręcą się w koło białe ozdobione rumaki, brakuje tylko ludzi, jak gdyby ktoś ich wymazał.
Tak dobrze pamiętam jej twarz, rysy kobiety, która przed wiekami zabrała mi wszystko i uczyniła tym, czym jestem dziś. Uśmiecha się, nie pamiętając niczego ze wcześniejszych wcieleń. A nawet gdyby, czy była by w stanie, oddać mi to wszystko co ukradła? Nie sądzę.
Wedle zasad nie mogę jej zabić, mogę jednak sprawić, że życie stanie się dla tej kobiety pasmem udręki i beznadziei. Chcę patrzeć, jak cierpi.
- Otrzymałam zaproszenie. - Rozglądając się niepewnie, wyjmuje z torebki, blankiet z tłoczonego papieru. - Nie rozumiem jednak, dlaczego i gdzie są pozostali goście?
Bardzo chcę, żeby wyraz mojej twarzy pozostał przyjazny. Jeszcze przez chwilę.
- To małe przyjęcie, do wyprawienia którego zainspirowało mnie zdjęcie, które chciałam ci oddać – uśmiecham się. - Czy ono nie należy do ciebie?
Ze starej, spłowiałej fotografii uśmiechają się radośnie dwie małe dziewczynki, trzymane za rączki przez dumnych rodziców, a sceneria do złudzenia przypomina miejsce, w którym jesteśmy obecnie.
- Tak, to moje, tylko skąd…? - Wydaje się coraz bardziej zdezorientowana. Czule gładzi śliski papier fotograficzny, gdy tylko zdjęcie trafia w jej dłonie.
Niemal widzę, jak w jasnych oczach przesuwają się wspomnienia.
- Kiedy byłam mała, rodzice zabrali nas do wesołego miasteczka i zrobiliśmy to zdjęcie – wyjaśnia, a jej uśmiech staje się jeszcze szerszy.
Nienawidzę tego. Ona nie ma prawa do szczęścia.
Chwytając lekko za ramię, obracam ją w prawo.
- Popatrz, tam stoisz ty, z tego właśnie dnia.
Z czterech postaci, trzy rozmywają się bez śladu. Mała dziewczynka w opasce z króliczymi uszkami wpatruje się w nas niepewnie, nic nierozumiejącym wzrokiem.
- Nienawidzę, że jesteś szczęśliwa – szepczę do ucha dorosłej wersji, jak zahipnotyzowanej, wpatrującej się w małą siebie. - Tchnę w twoje życie smutek, to będzie mój prezent.
Wymijam ją, by podejść do dziecka.
- Witaj – szepcze, przykucając. - Nie masz szczęśliwej rodziny. Matka krzyczy na ciebie bez przerwy, a ojciec mówi, że jesteś największym niepowodzeniem ich życia. Od kiedy przyszła na świat twoja siostra, widzą tylko ją, ciebie nikt nie chce.
Z zadowoleniem obserwuję, jak usta obu zaczynają drżeć. Kontynuuję.
- Tego dnia, kiedy przyszliście do wesołego miasteczka, rodzice zostawili cię w nim. To był najsmutniejszy dzień twojego życia.
Oczy dziecka stają się puste, pojawiają się w nich maleńkie czarne dziury braku nadziei. Mała staje się rozpaczą.
- Idź do niej – nakazuję stworzonemu przez siebie demonowi. - Zagnieździj się na sercu i uczyń jej życie smutnym.
Komentarze (8)
bez bicia :/ Co zrozumiałeś, to zrozumiałeś, chyba, że Masz jakieś pytania?
Dziękuję za przeczytanie i komentarz.
Pozdrawiam.
Podziękował.
No Angela podjęłaś walkę z przemijaniem czasu, z przeszłością której nie da się wymazać z pamięci. Tkwi jak zadra i wyzwala chęć zemsty. Obraz namalowany emocjami dziewczynki pokaleczonej przez najbliższych.
W końcowej scenie nie ma już nadziei... rozpacz i demon zakończy to co się zaczęło dużo wcześniej.
Smutne ale w głębi bardzo prawdziwe.
Pozdrawaim
Kiedy błam mała,.. byłam
Ona nie m prawa do szczęścia... ma
znaczy, że znikają.
Pożarte literki wstawiłam, dzięki za wyłapanie.
Pozdrawiam cieplutko i dziękuję za obecność : *
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania