Tam, gdzie kończy się życie, zaczyna się majonez

Rozglądający się za kabiną prysznicową dwaj mężczyźni wymieniali poglądy. Jeden mówił, drugi jak co dzień, jak co tydzień, jak zwykle wstrzymywał się od komentarzy.

– I możemy udawać, że ustawiamy przestrzeń pod siebie i że jest nam jak w niebie, ale to deweloperzy ustawili nasz prysznic tu, żeby jak najtańsze rury puścić po jak najtańszej linii, Albercie.

Albert, pionowy siwy pasek pod między ustami a czubkiem brody, niebieska kurtka z pomarańczowym zamkiem, pokiwał głową.

– Ta kabina jest co najwyżej brzydka, reszta tego gówna to chłamiszcze. Tak szpetny, że niewidzialny, by nie umniejszać, porośnięty grzybem, będzie tylko wstrętnym przypomnieniem o bezguściu projektanta, sprzedawcy, naszym, o, boże, bezguściem. Jeszcze, przyznaj sam, jeszcze tego nie zamontowaliśmy, a ja już widzę, z jakim niesmakiem pan Krzysiu będzie to kuł.

Albert i teraz przytaknął. Nie miał nic do dodania, bo i nie było, otwarcie rzecz ujmując (czego Albert, zamknięty raczej pęczek marchwi w ziemskim ogrodzie, nigdy nie robił). Ale oczekiwał od niego Balin odpowiedzi, więc i mruknięcie otrzymał.

– Mhm.

– Mhm, Albercie. Spójrz na tamtego faceta, jest o wiele przystojniejszy ode mnie. A jednak jesteś tu. Dlaczego?

– Przecież wiesz dlaczego.

Oczywiście, że obaj wiedzieli. Oczywiście, że takie pytania zadaje się tylko po to, żeby je zadać. Nie informacyjnie, rzecz jasna.

Tak jak patrzy się na zegarek w środku dnia.

 

***

 

Dziewczyna w majtkach patrzyła z obrzydzeniem na program w telewizji, na ubrudzony od majonezu telewizor, na słoik na ziemi. Ten cholerny słoik z majonezem. Ohydna mikstura. Ohyda, wstręt, fizyczne odrzucenie. On zaś patrzył z niesmakiem na to, co w telewizji leciało. A leciało, tak po prostu. Jak to w telewizji: raz to, raz tamto. On przeskakiwał z kanału na kanał, ona lokalizowała własną wolę, żeby po kolei zebrać swoje rzeczy i wyjść. Żeby. Dziś lub jutro. Może jeszcze nie teraz.

– Faceci w sukienkach w kabarecie, faceci w sukienkach w kościele, pedały podający się za kobiety, można się zerzygać. I co? I gówno ich obchodzi, że facetom hetero staje na ich widok i gwałci ich pojmowanie seksualności. O tych zniewieściałych pedałach mówię, o nich, patrz!

Podtykał jej pilota pod nos, nie poprawiając tym sytuacji z żadnej możliwej strony.

"Pojmowanie seksualności" trafiło jako nowy wpis do dziennika trudnych pojęć w jej głowie pełnej ohydnych kawałków jego fizjonomii, zachowania i niewydolności w wychowaniu – ohyda, wstręt, talerze, wiadra, całe zastawy pełne wymiotów – które przeważały mocno w stronę opuszczenia mieszkania i pozostawienia go samego. Z tym facetem mieszkania, z tym mieszkaniem faceta. Obu z poglądami zawiłymi pomiędzy.

– Pojmowanie seksualności – rzucił od niechcenia. – Polerowana neurokognitywistyka, Cezary Baryka z Przedwiośnia. Można się zerzygać, jak od ugnębienia ich, tolerowanych biedactw kochających inaczej. Zerzygam się.

Coś na łączy, pomyślała. Zerzygamy się.

Podniósł się nagle, uniósł obśliniony palec i zwrócił jej uwagę, podnosząc głos z D do G.

– Kobiety!

Zdziwiła się, zupełnie nie spodziewawszy się z jego strony tego ataku, tego pisku, tego przeskoku o trzy ósme oktawy. Zwróciła na ten jego mokry palec uwagę większą, niż była potrzebna. Palec zareagował lekkim zgięciem, zadrżał.

– Co "kobiety"? – spytała. Na ekranie telewizora, wewnątrz, na obrazie stały dziewczyny z krótkimi włosami w różnych kolorach, w ciężkich butach i wyglądały jak, przeszło jej przez myśl, skini z czasów naszej młodości.

– Kobiety nie noszą już szpilek! Bo wiadomo, wiedzą, że to gówno znaczy! Teraz byle pedał w telewizji nosi obcasy, mnie to już nie podnieca, nie kręci, ja w tym się już nie odnajduję.

Czas na mnie, pomyślała. Muszę znaleźć moje buty.

I wyjść stąd.

 

***

 

– Albercie, zwróć uwagę. Jak są Święta Bożego Narodzenia i zaduszki, niepotrzebnie wydaje się tysiące złotych na rzeczy, które i tak się wyrzuci. Wyrzuca się teraz wszystko: girlandy, łańcuchy papierowe, choinki, bombki, jedzenie, papiery kolorowe i wszystko. A kiedyś…

Kiedyś kupowało się i pakowało w kolorowy papier. Nie rozdzierawszy. Kleiło się z bibuły i chowało do pudełek. Pudła, pudełka wkładano na najdalsze półki pawlacza, żeby wyjąć jak przyjdzie czas za rok bez miesiąca.

Kiedyś człowiek miał mało i szanował. Kiedyś tanie rzeczy były drogie, drogie były drogie bardzo, bardzo drogie, a tych bardzo bardzo drogich nie było, były tanie i nikt ich nie chciał, albo trzeba je było zajebać z kopalni.

– Dziś składasz zamówienie w internecie, płacisz i masz, nieprawdaż?

Albert spojrzał na swojego partnera, niepewien, cóż ma z tym zrobić.

– I?

Balin wyprostował się z godnością, strzepnął niewidoczny pyłek z płaszcza i poprawił kraciasty szalik.

– I gówno, gówniane gówno, choć wiem, pamiętam, że prosiłeś, bym się wyrażał. Ale takiej kabiny, ani takich kranów mieć nie będziemy. Kategorycznie nie zezwalam, wolę się kąpać w obskurwiałej wannie twojej matki!

Albert nie znosił przekleństw. Uniósł wzrok i odetchnął kilka razy, żeby się uspokoić.

– Nie ta to inna – skwitował. – Idźmy więc stąd już. Robi mi się gorąco.

Nadciśnienie wisiało nad nim jak cichy zabójca.

 

***

 

– Usain, ja się tego spodziewam – rzekła ona do telefonu. – Gdy zobaczę majonez, nie wytrzymam i komuś przypieprzę, dyrektor czy nie dyrektor.

Usain po drugiej stronie nie był ciekaw. Niczego nie był ciekaw. Chciał tylko wiedzieć więcej o zaleceniach aprowizacji.

– Stoliczku, nakryj się! – Powiedziało się w życiu nie raz, nie dwa. Czerwony obraz jak krew z rozciętych żył, białe prześcieradło jak słoik pełen rafinacji jaj i oleju.

Polska.

Usain nie chciał tu być. Nikt nie chciał tu być.

– No, no – skomentował jej słowa w ciszy, jaka zapadła.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Freya 25.11.2019
    Że nie ten Welski? to pewnie i nie kielecki;) ?
  • Okropny 25.11.2019
    Welski?
  • Wrotycz 25.11.2019
    Tani świat bez klasy, bezguście, brak wyzwań, komercha, plastik i majonez w neuronach.
    Dobre.
  • AlaOlaUla 25.11.2019
    Zabrakło mi magii, która była wyczuwalna w pierwszej części.
    I nie chodzi o przedstawiony świat.
    Czekam na kolejne części, aby sprawdzić w którą stronę pójdziesz.
  • Okropny 25.11.2019
    Ta seria jest i będzie nierówna z uwagi na różne stany świadomości w których piszę i poprawiam.
    Ciekaw jestem, co z tego wyciągniesz :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania