Poprzednie częściTchnienie Lisa - Prolog

Tchnienie Lisa - Rozdział 19

Ryu

 

Jak tylko dziewczyna skończyła jeść zadała pytanie nurtujące mnie od dawna. Co nas tu może czekać i myślę że okularnik byłby tu mocno użyteczny. Ale ta historia z wyprowadzką kobiet... Co się działo w tej krainie? Teraz jestem jeszcze bardziej ciekaw.

Tamiko ma racje, ten Kazuma musi coś wiedzieć i jeszcze to jak zna tę krainę. Rzeczywiście. Ta rozmowa między tym chłopakiem, a jej babcią. Niby ja mam być jakąś przeszkodą dla niego. I chyba nawet wiem jaką. Jednak jej babci to nie przeszkadzało. Ciekawe...

Rozumiem irytacje dziewczyny polegającą na niemożności zrobienia czegokolwiek. Już się tak przecież czułem i to nie raz... A w tej sytuacji, to że musi tu zostać i czekać, może to być dla niej denerwujące i bolesne.

Eizo nagle wyskoczył z tym wyjściem i Kinga zachciała mnie oprowadzać. Chwyciła mnie za dłoń i wyciągnęła mnie z pokoju. Heh jestem idiotą. Ma racje mogłem sam zauważyć co jest na rzeczy...

Co to w ogóle za pytanie czy chcę z nią gdzieś teraz iść. No przecież wiadomo... Zacisnąłem uścisk i uśmiechnąłem się tak, aby wszystko zrozumiała. Usadowiliśmy się przed szeroko otwartym oknem. Wyglądnąwszy przez nie wziąłem głęboki wdech nabierając pełne płaca schłodzonego już powietrza.

Ten jej cudowny, porywający uśmiech i spojrzenie. Teraz tak wprost mi mówi, że mnie lubi. Czasem się przy niej gubię... Głupio brzmi? Nie sądzę. Dla mnie brzmi to nad wyraz poważnie.

Nie pozwoliłem jej dokończyć. Chwyciłem ją za podbródek i ustawiłem jej twarz idealnie w moim kierunku. Poczułem wielką chęć by znów ją poczuć w swoich ramionach. Taa może to dziwne ale wolałem to, niż skraść jej pocałunek. Bo no właśnie...

Pogłaskałem ją rozkoszując się dotykiem jej włosów i spojrzałam na jej twarz. Hę? Aż się prosi by skomentować. Szalony i irytujący? Opowiedziałem na to najszczerzej jak mogłem.

Czyli ona bała się stracić przyjaciela na rzecz chłopaka. Głupiutka... Chociaż z drugiej strony, tak bardzo to mnie nie dziwi. Może gdyby to była inna dziewczyna. Wydaje mi się, że w jej przekonaniu przyjaźń jest najsilniejszą więzią jaką mogą stworzyć ludzie.

Czy ja dobrze słyszałem? Jej marzeniem jest miłość i to taka słodka... I inne jej marzenia mają być podobne? Teraz mamy czas na szczerości? No to może zapytam o jej zachowanie wprost. Czy te jej gesty, ruchy a nawet i słowa są całkowicie zaplanowane?

Odprowadziłem ją do pokoju i chwile tak postałem wpatrując się w drzwi. Następnie ruszyłem z powrotem do schodów. Zatrzymałem się jednak przy oknie i popadłem w zadumę. Rozmyślając o tym co mi powiedziała, będąc jednocześnie orzeźwianym przez chłodne powietrze.

-Nie powinienem się jej pytać o to, czy robi to specjalnie...- powiedziałem do siebie i Kuro siedzącego na mym ramieniu już od jakiegoś czasu.

-Co niby r...- uciszyłem kompana słysząc otwieranie drzwi w jej pokoju.

Coś chyba do siebie powiedziała i poszła w kierunku kuchni/wyjścia wołając złotookiego gospodarza. Zostawiłem kocura na parapecie i wiedziony ciekawością stanąłem na korytarzu tuż przy drzwiach do salonu. I wyczekiwałem na coś, co mogło by się wydarzyć.

Już po krótkiej chwili dziewczyna powitała Kazumę. Nie może być, że ten koleś przyznał się do błędu i ją przeprosił. Chciałbym zobaczyć jej wyraz twarzy. Jak na to zareagowała?! Właśnie ta ich znajomość. Ciekawe co powie... Serio?! Piesek wbił idealnie aby... Kurcze muszę się schować, bo mnie zauważy. Szybko wbiegłem do pokoju dziewczyny. I zdałem sobie sprawę że jestem obserwowany.

-Yyy hej.- uniosłem rękę w geście powitalnym i założyłem za głowę.

-Wpadasz tu, gdy dziewczyna poszła się kąpać. Chcesz się gdzieś zaszyć, by móc ją potem podglądać?- …

-Nie! To nie tak. Ja tylko chciałem usłyszeć o czym o...- no to wpadłem.

-No czekamy, na dalszą odpowiedź.- powiedziały dwie towarzyszki mojej królowej. -Co nagle zabrakło ci języka z gębie?- powiedziała rozciągając się płomienna kotka.

-J-ja tylko...- poczułem nagłe gorąco. -Byłem ciekawy po co ona szuka tego Isao.- lisica spojrzała mi prosto w oczy. -Taa i zrobiłem to też z zazdrości, chyba.- westchnąłem.

-Dobra nic nie powiemy. Ale lepiej się uciszmy.- zrobiłem jak Iskra powiedziała i usłyszałem ciche kroki na korytarzu -No teraz poszła się kąpać, możesz spokojnie wracać do siebie. Nikt cie nie nakryje.- uśmiechnąłem się.

-Dziękuje.- zaśmiały się.

-Chyba przywykniemy do ciągłej pomocy waszej dwójce. Jesteście tacy słodcy.- słodcy, co...

-Dobra idę.- otworzyłem drzwi i opuściłem pomieszczenie. -Co ja wyprawiam? Gdy tylko chodzi o tę dziewczynę staje się nieostrożny...- jak zbliżyłem się do wejścia do salonu zauważyłem wpatrującego się we mnie lisowatego.

-Czekałem. Mieliśmy przecież pogadać.- no tak rzeczywiście. -Nie stójmy tu tak w przejściu.- gestem zaprosił mnie do środka.

-O czym tak właściwie chciałeś pomówić?- uśmiechnął się znów ukazując zwierzęcą naturę oczu.

-O naszej słodkiej Kindze.- słodkiej Kindze?! -Chyba się trochę zdenerwowałeś. Ochłoń chłopie...- przerwałem mu.

-Jak niby mam ochłonąć?! Mówisz o niej w taki sposób...- ucichłem.

-Rozumiem cie młody.- znowu mnie tak nazwał. -Szybciej chciałem cię tylko uprzedzić. Abyś na nią uważał. Nie że jest zła czy coś. Ja tym bardziej nie mam prawa osądzać.- westchnął. -Jednak może cię zranić, nawet nie wiedząc o tym.- uśmiechnąłem się pewny siebie.

-Wiem o tym.- spojrzał na mnie w tak samo przeszywający sposób jak to robi dziewczyna.

-Tak wiesz... Ale nie traktujesz tego zbyt poważnie. Jej umiejętności mogą przynieść jej kłopoty. Szczególnie w mieście podróżników. Nawet pod przebraniem mogli by w niej wyczuć to coś pociągającego i dostrzec kobietę. To przez tę jej umiejętność możesz być zraniony.- zamyśliłem się.

-Mówisz o tym, że ma się ciągłe wrażenie jakby cię podrywała w taki słodki sposób. A ona tak rozmawia. Ma taki styl bycia. Czyż nie?-

-Dokładnie, ale teraz jest jeszcze jedno.- spojrzałem pytająco. -Pierścień. Ma go od ciebie prawda?- potwierdziłem skinieniem. -Tak myślałem. To może pomóc i to bardzo. Jeśli szczere więzy was połączą to kto wie jak to się skończy. Może słuchane historyjki staną się prawdą. Jestem ciekaw końca tego…- hę? -A właśnie powiedź innym, że jutro dostaną specjalne ubrania, które zdecydowanie bardziej będą się wtapiały w tłum. Dobra idę się wyspać jestem wykończony. Tyle musiałem dziś porobić.-

-Aa ok. Dzięki za rozmowę.- uśmiechnął się złowieszczo.

-Ciekawe, co z tym zrobią pożeracze serc.- pomachał ręką, jakby odganiał niewidzialną muchę. -Nie przejmuj się. Do jutra.- szybko zniknął z pomieszczenia.

-Pożeracze serc tutaj?- westchnąłem, to wszystko naciera tak znienacka.

Powoli wyszedłem z pomieszczenia. Brr.. lekki przeciąg trza będzie zamknąć to okno. Bo trochę zawiewa. Zrobiłem co powiedziałem, przy okazji zabierając śpiącego kota ze sobą. Wszedłem do pokoju wcześniejszych rozmów. Teraz była tu tylko męska część poprzedniej grupy. Przywitałem się ponownie. Eizo spojrzał na mnie i pokręcił głową z dezaprobatą. Czyżby wiedział?

-To gdzie jest moje miejsce do spania?- pewnie se już wybrali, mieli na to czas.

-Został tylko dół piętrowego.- szkoda że nie góra, usiadłem na swoim łóżku. -Jeśli chciałbyś górę to sorki, ale byłem pierwszy.- wiedziałem, że Kijuro zajmie górę.

-Spoko, mi tam i tak obojętnie.- głupi kruk.. -A no tak. Miałem przekazać, że jutro będą nam dostarczone jakieś ubrania w miejscowym stylu. No i że po jutrze opuszczamy ten domek.- spojrzeli na mnie zaciekawieni. -Nic więcej nie wiem.- a przynajmniej nie w tym temacie.

-Hę? Serio? Czuję się taki wyobcowany tutaj. Czemu wysłali nas tak nieprzygotowanych?! Mogli powiedzieć o wiele więcej.- powiedział Kijuro i zaczął krążyć po pokoju. -Jeszcze Tamiko musi zostać. Ale Kinga też jest dziewczyną. Dlaczego myślą, że ją uda się przeprowadzić. Nie rozumiem tego.- westchnął i usiadł koło mnie.

-Muszą mieć jakiś powód ku temu wszystkiemu. Nawet jak tego jeszcze nie rozumiemy.- spojrzałem na pieska.

-Ostatnio wydajesz się mniej irytujący.- powiedziałem z uśmiechem.

-Naprawdę? Bo pomyślałem dokładnie o tym samym. Co nie znaczy, że cię lubię.- mój kumpel zaśmiał się.

-Jesteście walnięci. Obydwoje. Ja idę się umyć, tu naprzeciw jest łazienka. Mówię dla waszej wiedzy.- spojrzał na mnie.

-Ej czekaj lepiej nie. Znając ciebie zajmie to strasznie długo. Najpierw ja pójde.- prychnął, ale nie kłócił się dalej, czyli pewnie zdaje sobie z tego sprawę.

Opuściłem pomieszczenie i wszedłem do łazienki. Skoro nie ma tu energii takiej jak u nas, widzę że są inne sposoby na oświetlanie. Całkiem ciekawe sposoby... Aaa nie! Muszę szybko się zająć porządnym umyciem się, a nie rozmyślaniem, bo wyjdę na kłamce.

Jak tylko poczułem się czysty wróciłem do chłopaków. Nie sądziłem że ta suczka i Kuro mogą się tak tolerować. A może to dlatego, że jedno i drugie śpi? Albo to coś w tym powietrzu...

-Po naszej rozmowie wnioskuje, że teraz ja powianiem iść.- piesek powiedział i wyszedł.

-Hmm no. To teraz możemy sobie po męsku pogadać. Opowiadaj wszystko co ważne w TEJ sprawie.- zrobiłem o co prosił.

-Ha! I dobrze się układa. Jak mam być szczery, to wyglądaliście już od dawna na bardzo bliską parę. Naprawdę, obydwoje. Myślę, że mało kto by nie uwierzył w wasz brak pocałunków.- drzwi się otwarły.

-Taa jest ok. To po co o tym gadać. Teraz twoja kolej. Ale musisz wiedzieć, że jak wrócisz to mogę już dawno spać.-

-Bardzo zabawne.- powiedział na odchodnym.

-Ja wcale nie żartowałem.- powiedziałem do siebie i pieska, z lekkim uśmiechem i wyłożyłem się w łóżku. -A i dobranoc.- nie wierze, że jestem taki miły w stosunku do niego...

Szybko zasnąłem. Nawet nie doczekałem powrotu mojego kumpla.

 

Znowu zbudziłem się w tym samym miejscu co ostatnio. Chyba się do tego zacznę przyzwyczajać. Westchnąłem donośnie.

-Tym razem ciebie jeszcze nie ma?- powiedziałem wiedząc, że jestem sam ale może ktoś coś usłyszy. -Super. Siedzę w tym dziwacznym pokoju i co teraz. Co teraz Ryu? Wymyśl coś.- poszedłem w kierunku lustra wiszącego na ścianie.

Szybciej tu chyba tego nie było. Albo nie zwróciłem na niego uwagi. Podszedłem bliżej i zobaczyłem swoje odbicie. Czekaj, czekaj.

-To moje odbicie?! Wyglądam starzej. Niby widzę że to ja, ale... o wiele star...- usłyszałem zgrzyt zamka i wróciłem na łóżko.

-Witaj ponownie- powiedziała rozpromieniona dziewczyna. -Przepraszam za to, że mnie nie było od początku, ale szybciej się przebudziłeś. Zazwyczaj dłużej to trwało od rozpoczęcia procesu tran...- zaśmiała się nerwowo. -Znowu mówię to czego nie powinnam. Niech ci się przyjże.- podeszła do mnie. -Widzę że dzień był udany dla ciebie i dla m... Już niedługo wyruszacie. Nie zapomnij powiedzieć o iluzji z połączonej magii. Ten pół-demon powinien najlepiej wiedzieć o co chodzi.- przestała mówić i patrzyła na mnie.

-Coś nie tak?- zaprzeczyła. -Czyli mam przekazać wiadomość o tej magii. Rozumiem.-

-Taaak. Mogę...- podbiegła i przytuliła się.

-Ej! Nie rób tak więcej bez pozwolenia.- jej oczy się zaszkliły. -Przepraszam ale...- obraz się zamazał i przebudziłem się.

 

Kinga

 

Napuściłam sobie całkiem sporo wody i zanurzyłam się w tej ciepłej cieczy.

-Jakie to odprężające.- powiedziałam cicho rozciągając się.

A to oświetlenie też pomaga w osiągnięciu wewnętrznego spokoju. Zaśmiałam się lekko. Nie mogę uwierzyć, że w końcu zrobiłam to co już od jakiegoś czasu naprawdę chciałam.

Powiedziałam mu o moich uczuciach. Mam nadzieje, że zrozumiał te moją zawiłą gadkę. Poza tym całowałam się z własnej woli z chłopakiem i to nie byle jakim. Nie był to jakiś bardzo namiętny, francuski pocałunek, czy coś ale...

-Dziękuje Ryu.- uśmiechnęłam się.

Skończyłam mycie się i wróciłam do pokoju. Dziewczyny chyba już spały, więc jak najciszej wgramoliłam się do łoża i zasnęłam.

Obudziłam się niemal o wschodzie słońca. Rozejrzałam się po pokoju. Dziewczyny oczywiście wciąż spały. Nic nadzwyczajnego, wzięłam do ręki ciuchy noszone przez ostatnie dwa dni i westchnęłam przy zakładaniu.

Jak skończyłam podeszłam do okna i wpuściłam trochę świeżego porannego powietrza.

-No, teraz nie jestem już wcale śpiąca.- powiedziałam do siebie z szerokim uśmiechem na twarzy.

-Idziemy się przejść?- usłyszałam cichy dostojny głos Iskry, przytaknęłam radośnie.

Po szybkim porannym załatwieniu toaletowych spraw udałyśmy się na polane ze strumykiem.

-Chyba sobie pobiegam. Rozruszam się trochę i nabiorę apetytu.- lisiczka przytaknęła i obiecała być w pobliżu.

Najpierw obiegłam chatkę w poszukiwaniu natchnienia na trasę i zauważyłam jakieś odblaski w drodze z lasku. Może i mieszam się w sprawy, które nie powinnam, ale coś mnie tam ciągnie. Zresztą chce czuć, że mogę robić to co chce. Czuć wiatr w żaglach jachtu mego życia.

Pobiegłam więc najszybciej, jak umiałam w tamtym kierunku. Zatrzymałam się lekko zdyszana przy lesie. Zaczęłam się rozglądać.

-Przynajmniej się dobrze rozgrzałam.- usłyszałam już dobrze znajomą muzykę.

-Witaj o pani pierścienia. Przybyłem na jego wezwanie.-

-Tieold!- krzyknęłam radośnie. -Pierścień cię zawołał?- kiwnął twierdząco głową. -Wiesz co mogły oznaczać migające światełka w tym miejscu?- skrzat uśmiechnął się szeroko.

-Oczywiście że wiem. Mieszkam w tej okolicy naprawdę długo. Dłużej niż sobie wyobrażasz.- posłałam mu ponaglające spojrzenie. -No tak.- chrząknął. -Ktoś przywoływał driady z lasu.- hmm...

-Driady to takie leśne duszki prawda?- nie jestem pewna czy dobrze pamiętam.

-Tak, coś na styl Nami i Lami, ale to duchy tego strumienia. Tylko, że nie do końca takie duchy jak myślisz. One są nie widzialne dla większości. Jednak ty...- spojrzał na mnie pełny nieukrywanej ciekawości.

-Możesz pomóc mi znaleźć tego, który przywoływał?- kiwnął głową.

Pobiegłam za nim w głąb lasu, on szybko odbijał się od wystających kamieni. Chyba nawet sam je ustawiał tak, aby móc podróżować po okolicy w taki właśnie sposób. W końcu stanęliśmy przy jakimś kamiennym okręgu.

W tym miejscy nie rosły drzewa. Wyglądało podejrzanie i czułam się tu trochę dziwnie. Iskra pojawiła się z znikąd i weszła na moje ramie. Od razu poczułam się lepiej.

-Te duchy są moją odwrotnością. Ja pochodzę z ciebie. Oddzieliłam się, aby być odrębną częścią całości. A one kiedyś oddzielne i samodzielne istoty złączyły się z energią czegoś większego. Jednak końcowy efekt jest dość podobny. Mam racje?- spojrzała na skrzata poszukującego źródła głosu. -Tu jestem.- zdezorientowany przyglądał się memu ramieniu.

-Czemu szybciej tego stworzenia nie widziałem?- był lekko zszokowany.

-Jakiego stworzenia? Pochodzę od Kingi. Jestem jej częścią, przecież mówiłam. Wiem, że słyszałeś.- opuściła moje ramie.

Podeszła do skrzata i okrążyła go, a ten zamknął oczy. Jak je otworzył patrzył na mnie z blaskiem w tych błękitnych oczach.

-To by znaczyło, że możesz być przejściowcem.- co? -Myślałem, że wszyscy nie żyją, lub stali się de...- zakaszlał. -Przepraszam. Nie sądziłem, że w waszym świecie mogą jeszcze żyć.- pogładził swoja bródkę. -Jest!- wskazał na wirujące światełka. -Wzywający wrócił.- czekaj to.

-Kazuma!?- chłopak natychmiast na mnie spojrzał. -Co ty tu... Ty jesteś?-

-Kinga?! Ty tut...- powiedział nie mal w tym samym czasie, po czym westchnął. -Masz prawo otrzymać odpowiedź, pogadamy przy powrocie. Ok?- przytaknęłam.

-Może zaczniemy od tego co ty tu robisz?- uśmiechnął się.

-Wolisz wiedzę praktyczną dotyczącą teraźniejszości od tego co się działo w młodości?- potwierdziłam uśmiechem. -Jeszcze kiedyś mi opowiesz całą historie. Myślę, że teraz nie chcesz mi o tym mówić. Nie jesteś gotowy prawda?- zaczęliśmy szybkim krokiem iść ku chatce.

-Yyy nie wiem co.. dziękuje. To wracając do tematu. Jestem tu by wyłapywać wszelkie demoniczne zmiany. Musze dbać o królestwo. To mój obowiązek i moja duma.- on tak dostojnie teraz wygląda. -Poza tym chciałbym, aby wszyscy byli tu szczęśliwi. A łatwe to nie jest. Jednak jesteś przejściowcem. Legendy głoszą, że przybędzie aby przez małżeństwo uratować świat.- eee

-Małżeństwo?!- kiwnął głową. -Ja? Z kim niby miałam?!- westchnął.

-Ze mną.- co? -To miało być dla nas wszystkich ratunkiem. Twoja babcia to przemyślała. Tak naprawdę to powinien być mój brat. Prawdziwy następca, ale ona uznała, że on nie jest „czysty”.- spokojnie... -Ja przecież też byłem dzieckiem i było to dla mnie dziwne. Przesiadywanie w tym twoim świecie. Gdzie nawet oddychanie boli. Powiedziano mi że będziesz kiedyś moją żoną. Sam tego nie rozumiałem. Do czasu jak przywiązałem się do ciebie...- westchnął, a ja położyłam mu pocieszająco rękę na ramieniu. -Czy ty...- uśmiechnęłam się.

-Rozumiem. Ty też miałeś ciężko. Może nawet ciężej niż ja... Przepraszam za bycie tak samolubną. Moje własne uczucia mną tak kierowały. Zabierałeś mi po prostu to co ja najbardziej kochałam. Moją wolność.- jego spojrzenie... szybko się odwróciłam od niego.

-Chodźmy szybciej, czekają na nas.- pobiegliśmy.

Nigdy nie widziałam, aby on się niepotrzebnie męczył się fizycznie, toteż jak dotarliśmy był na skraju wyczerpania. Ale wytrwałości można mu pogratulować, dobiegł do samego końca.

-Nie wiedziałam, że umiesz biegać.- powiedziałam zaczepnie na ganku.

-Wielu rzeczy o mnie nie wiesz.- uśmiechnął się, a z domku wyszedł...

-Ryu!- wykrzyczałam radośnie na powitanie.

Podbiegłam do chłopaka i przytuliłam się. Dziwne ale czułam jakby coś z niego wyleciało. Jego ciało rozluźniło się, następnie objął mnie ramionami i ucałował w czubek głowy. I zaczął mruczeć. Staliśmy tak pewnie dłuższą chwile.

-Wiesz, że przesadzasz z tymi czułościami?- powiedziałam próbując zakończyć tą słodką scenę.

-Nie dramatyzuj. Co złego jest w tym, że chce jak najlepiej powitać najpiękniejszą dziewczynę w okolicy.- prychnęłam i odepchnęłam chłopka.

Kazuma już chyba wszedł do domku, a Tieold stał obok. Zupełnie o nim zapomniałam.

-Nie wiem ile razy mam ci mówić, że jesteś szalony.- uśmiechnęłam się do kocura i spojrzałam na skrzata. -Dziękuje za pomoc.-

-Nie ma problemu. Jak pierścień mnie zawoła zawsze postaram się przybyć.- powiedział i zaczął grać na instrumencie powoli zanikając.

-No co tak patrzysz. Zgłodniałam, a ty nie?- zaśmiał się.

-Mieszasz mi w głowie. I to jest bardz...- nie dokończył, puścił mnie pierwszą do środka i zamknął drzwi.

-Lubie niejasne sytuacje.- powiedziałam i udałam się do stołu, gdzie już wszyscy siedzieli.

Może i nie było dużego wyboru. Trochę pieczywa (bułki i chleb), żółty ser, dżem, miód i jakaś wędlina. Po środku stołu stały 3 białe dzbany. Odpowiednio z herbatą, kawą i mlekiem. Wzięłam dwie bułki i nalałam sobie gorącego mleka z dzbana.

-Dzięki za to wszystko Isao.- spojrzałam na niego, jak przechodził przez salon.

-E tam, to nie problem.- powiedział cicho.

Później zaczęły się dowcipne rozmowy. Śmialiśmy się z żartobliwych gadek Kijuro. Jak wszyscy się najedli uparłam się, że tym razem pomogę gospodarzowi sprzątać.

-No właśnie, nie możesz tego sam robić.- odezwała się pani spostrzegawcza. -Też pomogę.-

-Tamiko. Dzięki!- reszta towarzystwa również dołączyła.

Wszystko już błyszczało w ciągu paru chwil. Uśmiechnęłam się do wyniku naszej pracy. Nie myślałam, że wszyscy tak ochoczo się wezmą do tego „zadania”. Ale nie będę przecież narzekać.

Isao zniknął pod klapą w kuchni, a my czekaliśmy na niego w salonie, rozprawiając na temat orzeźwiającego działania powietrza w tym świecie.

-Ale to też nie do końca prawda. Magowie mogą zakłócić działanie przepływu energii.- wszyscy zgodnie spojrzeli na Kazumę.

-Po pierwsze jacy magowie?- spytałam chyba najbardziej ciekawa.

-Magowie kontrolują energie otoczenia. Zazwyczaj nie jest to złe, czy też zbyt problematyczne i nie powinno szkodzić. Jednak gdy zbierze się ich wielu i wszyscy zaczną pobierać moc z otoczenia. Wtedy robi się groźnie.- pokręcił głową. -Ale takich złych przypadków dawno już nie było.- uśmiechnął się.

Naszą uwagę przykuła, wyłaniająca się z czarnej już wszystkim znajomej kuli postać lisowatego. Wypchnął przez ten swój portal wielki, pozłacany, drewniany kufer, który z łomotem uderzył w podłogę, po czym sam do nas dołączył.

-To tutaj mam ubrania, będą na was w sam raz. Uwierzcie mi. To nie jakaś zwykła skrzynia.- powiedział to i otworzył ze zgrzytem jej zamek. -Powinna dać każdemu, to co będzie najbardziej potrzebował do tej podróży. To zaczynajmy. Niech każdy po kolei podchodzi.-

Pierwszy poszedł Kazuma. Był całkowicie pewny siebie. Z zamkniętymi oczyma zanurzył się do środka tego kufra i wyłonił się wciąż ich nie otwierając. Z wielką szybkością wyciągając kolejne fanty na zewnątrz.

Nie do końca wiem co on wyjął, bo szybko poszedł do pokoju obok, oznajmiając że chce się przebrać na miejscu. Następny był Eizo, zrobił to samo. Jestem pewna, że zarówno za pierwszym razem jak i drugim oprócz ubrań wypadało też coś ciężkiego.

Spojrzałam na Ryu. Kiwnął głową ustępując mi. To znaczy, że moja kolej. Jak tylko zbliżyłam się do tej skrzyni moje oczy same się zamknęły. W tym momencie moje otocznie gwałtownie się zmieniło. Wszędzie było ciemno poza miejscem pobytu kufra. Podeszłam do świecącego wiru który stał w tym miejscu. Weszłam w niego wiedziona jakimś instynktem. Czułam, że coś wyciągam, ale nic nie widziałam. Nagle połączenie się przerwało.

Otworzyłam oczy i znajdowałam się znów w pokoju. Pod moimi nogami walały się wyjęte ciuchy i jakiś kij. Wzięłam to wszystko i poszłam się przebrać jak pozostali. Nie wiem, czy Kazuma i Eizo już wrócili. W tym momencie myślałam tylko o przebraniu się.

Ubrałam się w jakimś transie. Jak skończyłam poszłam sprawdzić w lustrze efekt. Eee to chyba rzeczywiście męskie ubranie. Albo raczej dla jakiegoś młodzieńca. Jednak nie sadzę, by ktoś z takiego powodu nie wziął mnie za dziewczynę, bądź tego przynajmniej nie podejrzewał.

Moje ubranie było niemal w całości zielone. Kolor pasował idealnie do moich oczu. Dosłownie ten sam odcień. Miałam na sobie luźne spodnie, długą wiązaną do połowy koszulę(nie taką jaką kupuje się dziś w sklepach :P), przepasaną jakimś szmacianym pasem. Pod nią znajdował się biały podkoszulek. Na łóżku znajdowały się jeszcze skórzane brązowe buty, po założeniu sięgały mi może do połowy uda. Spodnie schowałam do środka. Obok leżał ciemnozielony płaszcz i drewniana laga.

Wzięłam obydwa ze sobą i poszłam na spotkanie z resztą. Jak tylko weszłam zwróciłam uwagę każdego. Aż tak beznadziejnie?

-Ciekawe... Czyli już czas na połączoną magie iluzji.- powiedział Isao.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (7)

  • Kajamoko 07.05.2016
    Supcio *w*
    W jednym miejscu widziałam błąd z interpunkcją
    Ale nie znajdę, bo jestem na tele, ale wiem, że gdzieś był po środku
    Czekam z niecierpliwością ^.^
  • Kociara 07.05.2016
    Słodkie te powitanie rano ^^ a ta skrzynia kolejna zagadka i jeszcze ostatnie zdanie.. Małżeństwo z Kazumą? Nigdy w życiu :D Ryu lepszy xD piąteczka :D
  • DarthNatala 08.05.2016
    Naprawdę nie przeszkadza wam ten nowy świat?
  • Kajamoko 08.05.2016
    Mi nie
    O ile nie będą tam cały czas xD
  • DarthNatala 08.05.2016
    Kajamoko teraz to będą już dość długo xd
  • Kajamoko 08.05.2016
    I tak będę czytać
    Nie odstraszysz mnie xD
  • Kociara 08.05.2016
    DarthNatala mi tam świat bardzo się podoba:D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania