A ja bym sobie życzyła, żeby o tym opku wypowiedziała się Jesień :) Jakoś tak w jej klimatach, jeśli chodzi o napięcie i rozwój akcji.
Ja od siebie dodam, że bardzo fajnie to wszystko rozwijasz. Powoli, ale jednak czuć ten niepokój bohaterki. Zaciekawia.
Fajnie Cię widzieć!
Hej Jolka! Dziękuję! Mam co do tego tekstu pewne wątpliwości, czy na pewno udało mi się wciągnąć czytelnika w ten klimat. Plus pewne problemy techniczne. Na chwilę obecną na tle mnie stać. A który tekst Jesieni jest najbardziej podobny w tym klimacie. Chętnie zerknę. Mam trochę zaległości;) pozdrawiam serdecznie!
Kalilka→Odpowiednio to napisałaś. Tak mi się skojarzyło, ze klasyką→czarno - białymi filmami lat minionych. Budowanie napięcia. Nie wiadomo co naprawdę jest grane, bo ''dyrygent'' nieznany. Narastający lęk.
Jedynie zakończeniu - w mym odczuciu - czegoś brakuje. Jednego zdania...typu→ W mieszkaniu na Orla 6 zadzwonił telefon.
Pozdrawiam→5
Duduś :) Tak takie zakończenie typowo z horroru. Już niby wszystko ok. A na końcu pokazany obraz, który ponownie straszy i ożywa:) Tutaj chciałam zostawić niedomówienie i niewiadomą. Były telefony czy nie, rzucał kamieniem ktoś czy tylko się jej zdawało, jako że to jest pewien fragment dłuższego opowiadania, a wszystko później wraca do normalności, pozostaje niewiedza, jak to było naprawdę. Albo ile jest prawdy w tym co opowiada bohaterka, a ile to wytwory jej pobudzonej nadwrażliwej po lekach wyobraźni. Dziękuję i pozdrawiam :)
Kalilka→Skora tak rzekłaś, to wszystko jasne:) To znaczy niezupełnie... nawiązując do tekstu.
Taki horrorystyczny koniec, mimo wszystko coś by potwierdził. A ma być nie wiadomo→co real a co nie - dajmy na to.
Wszelkie niedopowiedzenia są ciekawe. Struny umysłu drżą, lecz zagrać nie mogą:)
W sensie. Chcę by bohaterka odpuściła, nie poszła na policję z telefonem do sprawdzenia. Powrót dziwnych połączeń, raczej by ją zmotywował do zgłoszenia, że coś jest na rzeczy i niech sprawdzą co.
Rozumiem. Ale mogłaby po jakimś czasie, myć szybę w oknie i by zobaczyła dziwny ślad od zewnętrznej strony.
Zaczęła by się zastanawiać, czy to ten co już był, czy nowy... a może błąd fabryczny po prostu. Lecz ten nieistotny szczegół, nie dawał by jej spokoju. No dobra... zaczynam swoje:))
Witam
Telefony i burza zawsze żyją ze sobą w symbiozie. Dwa światy bohaterki, wewnętrzny i zewnętrzny stykają się na pograniczu strachu. Jednak strach nie paraliżuje i pozwala na wyjście z domu. Światło latarki daje ochronę, daje blask nadziei na znalezienie sprawcy ciszy po drugiej stronie ekranu.
Nie bez powodu umieszczasz utwór "W grocie Króla Gór"
Muzyka wkrada się do jej umysłu tak jak wkrada się do jaskini górskiego trolla, wkrada się też ucieczka przed nim. Burza niczym fagot imituje jej kroki. A kiedy rozpoczyna się pogoń za nim, dołączają się kolejne odgłosy niczym instrumenty, biegną coraz szybciej i głośniej. Zakończenie to utrata światła i mocne uśpienie umysłu niczym gwałtowne uderzenie.
Czy ktoś jej uwierzy, czy bezecho połączeń było, czy to tylko wnętrze, drugie ja wyzwalało w zewnętrzu połączenie z ciemną stroną groty jaką tworzył ekran komórki.
Jak zwykle piękne opisy które wyzwalają emocje i powodują zastanowić się nad istnieniem w sieci.
Hej, Kala, widzę, żem wywołana, więc postaram się w trochę bardziej szczegółowo.
Widzę trochę błędów i trochę problemów:
"— Nie ważne — powiedziałam do siebie. — Dość wrażeń. Czas spać." - "Nieważne" łącznie. Poza tym o jakich wrażeniach mówi? W sumie nic się nie wydarzyło.
"Jaskółki za oknem szukały swego miejsca w nieustannie zmieniającej się rzeczywistości. Marzyły jak ja o jednej krótkiej chwili, by wylądować w bezpiecznym miejscu z dala od zgiełku i burzy." - Tu się zgubiłam - jest burza? Potem czytam, że nie, że dopiero będzie (dobrze by było pokazać, kiedy się zaczyna). Bohaterka jest przecież w bezpiecznym miejscu, z dala od możliwej burzy. I o jakiej "nieustannie zmieniającej się rzeczywistości" mówisz? Takie rzeczy chyba powinno się czymś ilustrować. Jeden czy dwa głuche telefony to za mało na taką obserwację.
", wezmę jeszcze jedną tabletkę. Musiałam rozładować nieustępujące napięcie." - no właśnie, przed chwilą był błogi relaks, skąd nagle to napięcie?
"Ubrałam lekką bawełnianą koszulę" - Założyłam.
"Ubrałam lekką bawełnianą koszulę na ramiączkach. Miała taki sam kwiatowy kolor jak nocna lampka, którą zapaliłam. Jasny odcień fioletu z domieszką róży. Duża moc tkwiła w barwie i zapachu malutkich kwiatach wrzosu, które zazwyczaj działały na mnie uspokajająco" - cały fragment wydaje mi się niepotrzebny, co nam mówią te kolory? Jakie mają znaczenie? Że bohaterka jest zdenerwowana i szuka ukojenia, już wiemy.
"Kto czuje się bezpieczny w absolutnej i przerażającej czerni, która wszystko pochłania, w której cały świat jest wielką niewiadomą? Już na samą myśl o ukrytych potworach, które być może żerują w jej otchłaniach, cała drżałam." - Narratorem jest, jak rozumiem, dorosła kobieta. Jeśli pokazujesz dorosłą kobietę, która boi się nocy i potworów, które mogą się w niej ukrywać, i to boi się tak bardzo, że aż cała drży, to MUSISZ to jakoś usprawiedliwić. Przedstawić genezę lęku, zaburzenie, cokolwiek.
"nie pamiętam, bym go otwierała" - mowa o oknie, więc "je".
Dalej ktoś rzuca kamieniami w jej okno, a ona wychodzi przed dom - dlaczego? Naturalną reakcją irracjonalnie przestraszonej osoby, byłoby raczej wzywanie pomocy i siedzenie w domu, gdzie jest bezpiecznie.
"Biegłam z całych sił, aż dobiegłam do drzwi." - tu znowu się zdziwiłam, bo miałam wrażenie, że ona raczej wyszła przed drzwi, rozejrzeć się. A tu brzmi, jakby poszła aż na chodnik i jeszcze kawałek przeszła.
Ok, czytałam z zaciekawieniem, kto to w końcu dzwonił i kto rzucał kamieniami... a przede wszystkim DLACZEGO - i muszę przyznać, że jestem nieco sfrustrowana zakończeniem;)
Kala, z pewnością czytałam lepsze Twoje opowiadania. Tu mam trochę wrażenie, że czytam zlepek różnych scen, które nie do końca się ze sobą łączą, niestety. Klimat jest w poszczególnych zdaniach i scenach, ale całość jakoś mi się nie klei.
Mam nadzieję, że to jest ta tzw "konstruktywna krytyka" ;) i weźmiesz coś dla siebie. Pozdrowienia!
Wracam:) Dziękuję Ci za te uwagi. Błędy w łączności pewnie wynikły z faktu, że siadałam na raty i raz dłubałam w jednym elemencie, raz w drugim, co więcej wszystko co miałam w głowie nie przeniosłam na litery, stąd skok, że ona ucieka, a nie dałam wcześniej, że przebiegła już na drugą stronę. Jaskółki chciałam wzmocnić do jej stanu wewnętrznego, ale za szybko na takie porównanie, więc zrobiłam z tego zwykły obraz wstęp, niepokój jaskółek do tego co ma nadejść. Kolor jak najbardziej ma mieć charakter kontrastowy z mrokiem i czernią. Co do dziecięcego lęku usunęłam słowo dziecięce, myślę że burza telefony uczucie bycia obserwowaną i nadejście nocy, w każdym wzbudziłby lęk i nie trzeba odwoływać się do dziecięcych leków.
No nic, trochę spróbowałam podreperować luki. Bardzo dziękuję za uwagi!
Akurat dla mnie:) Siedzę sama w lesie, zbiera się na burzę... no ale dodzwonić się do mnie nie można.
Ładnie, sprawnie rozpisana sceneria histerii, z nutką tajemnicy - numer zastrzeżony.
Ciekawe czy już sama wiesz, jak to pociągnąć w ewentualnej części drugiej.
Wrotycz ja akurat po burzy i nikt nie dzwonił;) a swoją drogą godzina 22 Ty w lesie i burza????? Odważna jesteś i jeszcze bez zasięgu;) mniej więcej wiem ale chcę tylko delikatne elementy z dwa razy wstawić i przejść do czegoś innego. Bardzo Ci dziękuję i pozdrawiam :)
"Ten błogi stan chciałam, by trwał jak najdłużej." - dziwna konstrukcja. Moze: "Chciałam, by ten błogi stan trwał jak najdłużej."
"— Słucham? — Odebrałam połączenie z zastrzeżonego numeru.
— Halo? Słucham?! — głośno zapytałam, ale dalej nikt nie odpowiadał." - Tu się zastanawiam czemu tak rozdzielasz skoro pomiędzy Twymi wypowiedziami nic nie występuje?
OK. Tekst mi znany. Odkurzony z kiedyś. I patrząc pod kątem odświeżenia progres zauważalny. Natomiast nie moje realia. Nudziło mnie fabularnie, choć doceniam progres.
Dziękuję Can. Tak oczywiście bez rozdzielenia. Ps To nie wina fabuły. Tylko moja. coś tu piszesz o progresie, bardziej to tylko parę łat, to co umiałam naprawić. Problem w czym leży problem nie sprogresował.
kalaallisut - tak jak Ci już pisałem. Nie do końca jestem odpowiednim targetem i startuję z minusowego poziomu zinteresowania, wiec głupio i niestosownie rozwodzić mi się nad walorami fabuły. Na pewno aspekty techniczne in plus w odniesieniu do przeszłości.
Komentarze (28)
Ja od siebie dodam, że bardzo fajnie to wszystko rozwijasz. Powoli, ale jednak czuć ten niepokój bohaterki. Zaciekawia.
Fajnie Cię widzieć!
Jedynie zakończeniu - w mym odczuciu - czegoś brakuje. Jednego zdania...typu→ W mieszkaniu na Orla 6 zadzwonił telefon.
Pozdrawiam→5
Taki horrorystyczny koniec, mimo wszystko coś by potwierdził. A ma być nie wiadomo→co real a co nie - dajmy na to.
Wszelkie niedopowiedzenia są ciekawe. Struny umysłu drżą, lecz zagrać nie mogą:)
Zaczęła by się zastanawiać, czy to ten co już był, czy nowy... a może błąd fabryczny po prostu. Lecz ten nieistotny szczegół, nie dawał by jej spokoju. No dobra... zaczynam swoje:))
'Chwile błogiego relaksu przerwała,", gdzie jest podmiot?
Telefony i burza zawsze żyją ze sobą w symbiozie. Dwa światy bohaterki, wewnętrzny i zewnętrzny stykają się na pograniczu strachu. Jednak strach nie paraliżuje i pozwala na wyjście z domu. Światło latarki daje ochronę, daje blask nadziei na znalezienie sprawcy ciszy po drugiej stronie ekranu.
Nie bez powodu umieszczasz utwór "W grocie Króla Gór"
Muzyka wkrada się do jej umysłu tak jak wkrada się do jaskini górskiego trolla, wkrada się też ucieczka przed nim. Burza niczym fagot imituje jej kroki. A kiedy rozpoczyna się pogoń za nim, dołączają się kolejne odgłosy niczym instrumenty, biegną coraz szybciej i głośniej. Zakończenie to utrata światła i mocne uśpienie umysłu niczym gwałtowne uderzenie.
Czy ktoś jej uwierzy, czy bezecho połączeń było, czy to tylko wnętrze, drugie ja wyzwalało w zewnętrzu połączenie z ciemną stroną groty jaką tworzył ekran komórki.
Jak zwykle piękne opisy które wyzwalają emocje i powodują zastanowić się nad istnieniem w sieci.
Pozdrawiam
Nie ważne - Nieważne
—Cholera!... spacja
Widzę trochę błędów i trochę problemów:
"— Nie ważne — powiedziałam do siebie. — Dość wrażeń. Czas spać." - "Nieważne" łącznie. Poza tym o jakich wrażeniach mówi? W sumie nic się nie wydarzyło.
"Jaskółki za oknem szukały swego miejsca w nieustannie zmieniającej się rzeczywistości. Marzyły jak ja o jednej krótkiej chwili, by wylądować w bezpiecznym miejscu z dala od zgiełku i burzy." - Tu się zgubiłam - jest burza? Potem czytam, że nie, że dopiero będzie (dobrze by było pokazać, kiedy się zaczyna). Bohaterka jest przecież w bezpiecznym miejscu, z dala od możliwej burzy. I o jakiej "nieustannie zmieniającej się rzeczywistości" mówisz? Takie rzeczy chyba powinno się czymś ilustrować. Jeden czy dwa głuche telefony to za mało na taką obserwację.
", wezmę jeszcze jedną tabletkę. Musiałam rozładować nieustępujące napięcie." - no właśnie, przed chwilą był błogi relaks, skąd nagle to napięcie?
"Ubrałam lekką bawełnianą koszulę" - Założyłam.
"Ubrałam lekką bawełnianą koszulę na ramiączkach. Miała taki sam kwiatowy kolor jak nocna lampka, którą zapaliłam. Jasny odcień fioletu z domieszką róży. Duża moc tkwiła w barwie i zapachu malutkich kwiatach wrzosu, które zazwyczaj działały na mnie uspokajająco" - cały fragment wydaje mi się niepotrzebny, co nam mówią te kolory? Jakie mają znaczenie? Że bohaterka jest zdenerwowana i szuka ukojenia, już wiemy.
"Kto czuje się bezpieczny w absolutnej i przerażającej czerni, która wszystko pochłania, w której cały świat jest wielką niewiadomą? Już na samą myśl o ukrytych potworach, które być może żerują w jej otchłaniach, cała drżałam." - Narratorem jest, jak rozumiem, dorosła kobieta. Jeśli pokazujesz dorosłą kobietę, która boi się nocy i potworów, które mogą się w niej ukrywać, i to boi się tak bardzo, że aż cała drży, to MUSISZ to jakoś usprawiedliwić. Przedstawić genezę lęku, zaburzenie, cokolwiek.
"nie pamiętam, bym go otwierała" - mowa o oknie, więc "je".
Dalej ktoś rzuca kamieniami w jej okno, a ona wychodzi przed dom - dlaczego? Naturalną reakcją irracjonalnie przestraszonej osoby, byłoby raczej wzywanie pomocy i siedzenie w domu, gdzie jest bezpiecznie.
"Biegłam z całych sił, aż dobiegłam do drzwi." - tu znowu się zdziwiłam, bo miałam wrażenie, że ona raczej wyszła przed drzwi, rozejrzeć się. A tu brzmi, jakby poszła aż na chodnik i jeszcze kawałek przeszła.
Ok, czytałam z zaciekawieniem, kto to w końcu dzwonił i kto rzucał kamieniami... a przede wszystkim DLACZEGO - i muszę przyznać, że jestem nieco sfrustrowana zakończeniem;)
Kala, z pewnością czytałam lepsze Twoje opowiadania. Tu mam trochę wrażenie, że czytam zlepek różnych scen, które nie do końca się ze sobą łączą, niestety. Klimat jest w poszczególnych zdaniach i scenach, ale całość jakoś mi się nie klei.
Mam nadzieję, że to jest ta tzw "konstruktywna krytyka" ;) i weźmiesz coś dla siebie. Pozdrowienia!
No nic, trochę spróbowałam podreperować luki. Bardzo dziękuję za uwagi!
Ładnie, sprawnie rozpisana sceneria histerii, z nutką tajemnicy - numer zastrzeżony.
Ciekawe czy już sama wiesz, jak to pociągnąć w ewentualnej części drugiej.
"— Słucham? — Odebrałam połączenie z zastrzeżonego numeru.
— Halo? Słucham?! — głośno zapytałam, ale dalej nikt nie odpowiadał." - Tu się zastanawiam czemu tak rozdzielasz skoro pomiędzy Twymi wypowiedziami nic nie występuje?
OK. Tekst mi znany. Odkurzony z kiedyś. I patrząc pod kątem odświeżenia progres zauważalny. Natomiast nie moje realia. Nudziło mnie fabularnie, choć doceniam progres.
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania