Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

Teolteco Rozdział 1

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

Rozdział 1

 

1

Srefa 351 wbrew pozorom nie leżała tak daleko od Utopii 1. Po prostu połączono kiedyś trzy bardzo małe, nic nieznaczące strefy w jedną, i tak strefa 1, 3 i 5 stały się jedną większą, wyjałowioną, plamą na mapie okolic.

Choć od gruntu powoli ziemia odradzała się po promieniowaniu, to korony drzew wciąż łyse straszyły suchymi konarami trzymając niebo w swych w szponach. Teren nie cieszył się dużym zróżnicowaniem zwierzyny. O ile określając gryzonie zwierzyną nie było na wyrost. Od czasu do czasu zabłąkało się coś większego, lecz sucha ziemia szybko odstraszała pustką i nieurodzajem.

Badylarze, jak wołano na mieszkańców Stref, nie mieli wstępu do Utopii, i oficjalnie miastowi też nie mogli opuszczać murów, lecz jak w każdym powojennym mieście kwitł czarny rynek. To paserzy właśnie byli tymi najczęściej opuszczającymi miasto, tylko oni mieli dostęp do map podziemnych korytarzy prowadzących na zewnątrz. Oczywiście za godziwą stawkę byli skłonni podzielić się wiedzą, a za dodatkową opłatę można było wykupić sobie karnet na dowolną ilość wejść i wyjść przez główną bramę. W świecie, gdzie za murami kończy się pozór dobrobytu i statusu kwitła przemoc i gangi, więc nie było problemu z przekupieniem strażników. Ostatnimi czasy coraz głośniej było o tym, że Utopia przepuszcza coraz więcej przybyszy ze stref w swoje mury. Różnie to tłumaczono ale zdecydowanie nie mogło być to dziełem przypadku, czy tylko i wyłącznie wynikiem korupcji celników.

Ta Strefa robiła głównie za szlak handlowy łączący Utopię z miastami duchów założonymi przez ludzi pustyni. Badylarze lubili handlować z miastowymi. Mieli dzięki nim dostęp do nowych technologii i normalnego jedzenia. Jeszcze bardziej jednak upodobali sobie napadać na osamotnionych kupców, dokładnie takich samych jak ten nieszczęśnik, którego dwójka napastników właśnie okradała.

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

2

Przyglądała się z ukrycia na wzgórzu jak dwójka braci okrada zwłoki. Nie potrafiła pojąć tak bezsensownej agresji. Urodziła i wychowała się na pustkowiach wiec znała realia jakie rządziły okolicami- zabij lub zgiń. Ona jednak od dziecka nie potrafiła się przełamać. Nigdy w życiu nikogo nie zabiła. Nie potrafiła sobie poradzić nawet z zabiciem dzikiego zwierzęcia, a co dopiero człowieka. Chciało jej się wymiotować na samą myśl o odorze ciepłej, lepkiej krwi i opróżnianych kiszek w desperackim akcie obronnym ciała. Stąd też jej dieta w głównej mierze opierała się na warzywach i owocach. Samo mięso nawet jej smakowało, lecz tylko wtedy, gdy ktoś je przygotował i jej podał, jednak sama myśl o zabijaniu odrzucała ją. Wręcz Brzydziła się takimi ludźmi jak ta dwójka na dole. Bez skrupułów szarpali biedakiem w poszukiwaniu drogocennego kruszcu i przedmiotów, które można by przerobić na broń.

Bez trudu można było rozpoznać w nich Badylarzy. Niechlujnie ubrani, bez większego polotu. Takich nie obchodziło, jak rzeczy wyglądają, byleby na nich pasowały. Większy z nich, łysy wyraźnie musiał być silniejszy od drugiego, bo nosił na sobie najlepiej dopasowany ubiór. Sądząc po długim skórzanym płaszczu jaki miał na sobie obaj nie mieli skrupułów co do tego kogo mordują. Musieli biedaka dopaść tak jak tego na dole- podczas wędrówki. Miał nawet buty do pary, co w tych stronach jest rzadkością. Niestety drugi z nich był odwrócony do niej plecami, przez co Hiruko nie była w stanie dobrze go ocenić.

- No szybciej, cię proszę.- Ten większy w długim, ciemnym, połyskliwym płaszczu poganiał mniejszego, który grzebał przy zwłokach.

- No staram się. Śpieszy ci się gdzieś?

- Ściemnia się. Ile można się pieprzyć z trupem?

- Widziałeś kiedyś żeby ktoś pieprzył się z trupem?- Jou spytał spoglądając znad przyciemnianych okularów na starszego brata.

- Tak, raz- odparł Naohiro budując pauzę. Jou zastygł na chwilę w oczekiwaniu na odpowiedź.- Właśnie to robisz.

-Wiesz co.- Młodszy wbił energicznie nóż w ziemię, wstając od zwłok.- Sam się z nim pieprz, a ja postoję i pomarudzę!

Nagle pod dłonią Hiruko, która opierała się o fragment skały coś zachrobotało. Nim zdążyła się zorientować co się dzieje głaz wraz z nią osunął się w dół.

- Co do?!- Zareagował Jou oglądając się na skarpę, po której staczała się Hiruko z głazem. Lecz zanim jego mało rozgarnięty mózg przetworzył informacje, które odbierała tęczówka poczuł jak w akompaniamencie piekącego bólu z płuc uchodzą resztki powietrza. Niczym w kołysce Newtona po oberwaniu bezwładnym ciałem Hiruko odleciał do tyłu tracąc przytomność.

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

3

Naohiro przysiągłby, że rozpłatał małą od ucha do ucha, lecz ta jakimś cudem klęczała przy zwłokach tego kupca jakieś kilkanaście metrów przed nim. On stał nagi przywiązany do drzewa, a ta suka właśnie okradała ich trupa!

Mała miała wyjątkowy fart. W bezpośrednim starciu jej filigranowe ciałko nie miałoby szans z masą Naohiro, nie mówiąc już o starciu z ich dwójką. Łysy wiedziałby co z nią zrobić. Długo by się z nią zabawiali nim pozwoliliby jej odejść do lepszego świata. Oczami wyobraźni już rozcinał jej te obcisłe spodnie i zdejmował długie aż za kolana kozaki.

- “Jeszcze by się jej spodobało”- przeszło mu przez myśl nim wrócił na ziemię przypominając sobie o węzłach.

- Dorwę cię! Słyszysz? Nie daruję ci tego!- Wrzasnął Naohiro.

-Cicho łeb mi pęka.- Zza pleców osiłka, mamrotał Jou.

- Kurwa, co się stało?!- Darł się starszy z braci próbując poluzować węzły.

- Nie jestem pewien, ale chyba wyłapałeś w plecy głazem, braciszku.

- Noż kurwa. Poważnie?- Nie dowierzał Naohiro- Głazem? Tego jeszcze nie było.- Zmarszczył brwi szukając w pamięci podobnej sytuacji.

Naohiro wile razy obrywał. W większości jednak łamał kości za brata. Gówniarz był półgłówkiem. Takim ciężko odnaleźć się w świecie pełnym przemocy, gdzie wygrywa silniejszy. Zapewne, gdyby nie Naohiro już dawno zatłukliby go gdzieś za barem. Jak wtedy, gdy nie zważając na krzywe spojrzenia próbował dobrać się do żony burmistrza na oczach całej pieprzonej tawerny. Tylko cud sprawił, że w cholerny bar pieprznął grom z jasnego nieba. Jakby sam Pan Bóg chciał spalić grotę hazardu i rozpusty. Mieszkańcy nawet nie próbowali jej gasić. Stała wystarczająco daleko od reszty drewnianych zabudowań by ogień ich nie strawił. Długo się wówczas zbierali z Jou z kałuży, gdy ochrona burmistrza z nimi skończyła. Dopiero w takich sytuacjach półgłówek na chwilę przejmował rolę starszego brata. Zbierał Naohiro do kupy i opiekował się nim, aż ten dojdzie do siebie. Wówczas mieli „ciche dni” nie odzywając się do siebie nawzajem. Naohiro sądził nawet, że Jou jest półgłówkiem, bo po prostu może nim być. Zawsze mógł liczyć na starszego brata, który go obroni i myśli za niego w przód.

Mrok powoli zalewający las rozświetlił płomień palących się zwłok, które na odchodne podpaliła Hiruko.

- Twoje męki już się skończyły przyjacielu- powiedziała po cichu kładąc kamyki na oczach trupa. Podobno kiedyś kładziono monety by dusza mogła wkupić się do raju. Hiruko nie miała przy sobie dość pieniędzy by je tak trwonić. Tym bardziej, że nie wierzyła w te opowieści. Bardziej zależało jej na oddaniu czci zmarłemu niż pielęgnowaniu wierzeń. Poza tym kurcząca się pod wpływem żaru skóra odsłoniłaby gałki oczne w grymasie zdziwienia.

- Zajebię cię!- Wydarł się Naohiro- Słyszysz? Zajebię cię!

Hiruko zatrzymała się odchodząc i odwróciła się lekkim ruchem jakby tańczyła tuż nad ziemią.

- Coś nie tak, misiu?- Drażniła się z osiłkiem.- Nie złość się tak. Ludzie powiadają, że to się czasem zdarza- dodała opierając się o bark Naohiro po czym wymownie spojrzała na jego krocze. Złość Naohiro już niemal wylewała się uszami. Czerwony na twarzy nie był w stanie wykrztusić nawet słowa.- Co tak posmutniałeś? Chyba nie myślisz teraz o tym?- Spytała świdrując mu tył czaszki swoimi głębokimi jasnozielonymi oczami.

Czas dla Naohiro zatrzymał się w miejscu. Nie mógł nawet zebrać myśli nie mówiąc już o ciętej ripoście. Wyobrażał sobie jedynie jak chwyta ją za te równie zielone jak oczy włosy odginając głowę do tyłu. Już widział, jak odsłania tą nagą długą szyję. Nienawidził jej! Nienawidził i pożądał jednocześnie.

Gdy znikała w lesie pochłaniana przez mrok odwróciła się i na odchodne puściła do niego oczko.

- “Bogowie!”- Krzyczał w myślach Naohiro- “Jak ja jej nienawidzę!”

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

4

W gabinecie generała rozległ się dźwięk oznaczający połączenie oczekujące.

Gabinet nie był urządzony z przepychem. Pod ścianą, w której wbudowane było sporej wielkości akwarium znajdowało się biurko. W rogu na sztandarze spoczywała flaga Nowej Rasy (NR) którą niegdyś dumnie generał Yanagawa wstawił tutaj po jednej z udanych bitew. Na ścianach wisiały odznaczenia i zdjęcia ze starymi kompanami.

- Komputer. Odbierz połączenie- powiedział Yanagawa stając po środku pomieszczenia i w tym samym momencie pokój zalała fala jaskrawo zielonych pikseli, by za chwilę przeistoczyć się w hologram wielkiej sali.

Otoczyła go czarna pustka. Nie wiadomo było do końca, czy to za sprawą systemu holograficznego czy rzeczywiście miejsce, w którym stał zdawało się być jej jedynym oświetlonym punktem. Yanagawa wiedział oczywiście, że to tylko zagrywka psychologiczna, ze względów na bezpieczeństwo. Oczywiście znał ich doskonale. Wszyscy pełnili ważne tajne funkcje. Niektórzy byli cennymi szpiegami. Gdyby takie nagranie wpadło w ręce wroga wszyscy byliby w niebezpieczeństwie. Mimo to musieli być w ciągłym kontakcie. Ziemia choć spustoszona wieloletnimi wojnami wciąż była podzielona. Przerastało to możliwości strategiczne jednej osoby, dlatego powołano do życia strukturę generałów, którzy podzielili zdobyte tereny i chronili je za wszelką cenę. Po śmierci ostatniego kanclerza zaprzestano wybierania kolejnych. Była to bezsensowna funkcja, która skupiała jedynie uwagę Rady Wielkich i prowokowała ich do ataków. Gdy zabrakło funkcji kanclerza Nowej Rasy odnotowała spadek aktywności RW i tym samym wyeliminowali szpiegów. Zupełnie jakby wrogowie uznali, że zwyciężyli wojnę. Co prawda niebawem podpisano traktat pokojowy, lecz obie strony zdawały sobie sprawę, że to Pyrrusowe zwycięstwo. Pozorny pokój stanowił raczej przerwę przed kolejną rundą. Złapanie tchu, przegrupowanie oddziałów, zgromadzenie zasobów. Tych już nie było za wiele. Właściwie wojna toczyła się już od tak dawna, że prawie w ogóle ich nie było. Wojna i tak skończyłaby się lada dzień ze względu na ich brak.

Tajne spotkania niemal zawsze wyglądały tak samo. Cienie wyłaniające się z pustki, lakoniczne zdania wypowiadane bez cienia emocji. Był to specjalny filtr nakładany komputerowo, który miał chronić ich tożsamość, lecz i tak za każdym razem generał miał wrażenie jakby rozmawiał z zaświatami.

- Doszły nas słuchy, że mobilizujesz Satori.

-Nie mamy wyjścia. Teraz albo nigdy- odpowiedział Yanagawa.- Nie możemy dłużej zwlekać. Później nawet Berserki nie pomogą.

-Masz na myśli te cholerne bestie nie do zatrzymania?- Spytała jedna z postaci.

-Dokładnie- Odparł Yanagawa.

-Więc badania zakończyły się sukcesem- podsumowała pierwsza z postaci.

- “Ogromne kupy mięśni osiągające nawet osiem metrów wysokości nastawione jedynie na zniszczenie, to nie tylko wynik jakiś tam badań”- przeszło przez myśl Yanagawy.

- Nie musisz nam przypominać Yanagawa- zakończył poprzedni wątek inny głos z sali.

- Zapominasz jednak, że osłony bazy nie są jeszcze gotowe. Ponadto musisz dać nam czas na ewakuację. Jeśli coś pójdzie nie tak...

- Jeśli coś pójdzie nie tak? Nie rozumiecie tego?!- Oburzył się Yanagawa.- Teraz albo nigdy! Chcecie to zakończyć czy nie?

Oczywiście nie musiał liczyć się ze zdaniem swoich podwładnych, lecz w tej sytuacji musiał wziąć wszystko pod uwagę. Tylko sprawna kooperacja mogła zapewnić sukces operacji.

- Co wiec zamierzasz?- Spytał pierwszy z głosów przerywając głuchą pustkę.

- Idziemy według planu. Najpierw Satori.

Postacie niemal jednocześnie skinęły głęboko głowami, po czym po kolei rozłączały się, aż znikła ostatnia z nich, a gabinet generała z powrotem zalało światło.

-Generale.- Głos z mikroportu wybił go z zadumy w jakiej pozostał po ostatniej rozmowie.- Pułkownik prosi o spotkanie w centrum dowodzenia w Mieście Małp.

-Przyjąłem. Powiedz, że niebawem się zjawię.

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

5

- Przyznasz, chyba że to nie wiele- powiedziała gubernator.

- To prawda, lecz to wystarczy by przekonać resztę rady i wyprzedzić atak- odparła postać w cieniu gabinetu.

Oboje byli sami w gabinecie Naomy na 125 piętrze wieżowca pod szyldem RW. Był to najwyższy budynek w Utopii. Pełnił najważniejsze funkcje w mikro państwie. Na dole znajdował się centralny posterunek policji i urzędy miejskie. Na kilku pierwszych piętrach sądy, a jeszcze wyżej gabinety i sale posiedzeń najbardziej wpływowych ludzi. Chroniony ściśle wojskiem i najbardziej zadbany budynek w mieście miał za zadanie wzbudzać szacunek już na poziomie podświadomym wśród niewykształconego motłochu. Brudne uliczki które otaczały budynek tylko zwiększały przepaść klasową, pomiędzy proletariatem, a klasą wyższą.

Tajemnicza postać w masce wyłoniła się z cienia dając krok w kierunku gubernator. Pomimo długiego, grubego płaszcza zawieszonego na barkach dało się odczytać, że mężczyzna ów nie jest drobnej budowy ciała.

Podszedł powoli do wielkiego biurka, przy którym siedziała gubernator. Oparł się o nie i płynnym ruchem dłoni po blacie aktywując wyświetlacz.

- Zewsząd dochodzą nas sygnały o dziwnych zjawiskach w jaskiniach wokół Utopii. Ludzie przypisują je duchom i demonom. Nikt nie chce tam wchodzić. Obawiam się, że mogą to być ukryte Satori. Jeśli teraz nie zareagujemy to może być za późno.

-Jak to? Satori są w Utopii?!- Wybuchła Naoma.- Zdajesz sobie sprawę co będzie, jeśli masz racje?

Takashiro spojrzał się wymownie na gubernator. Światło zatańczyło na jego pustym niczym otchłań ślepym oku. Blizna, która przecinała je od czoła aż po policzek zdawała się teraz głębsza niż zwykle.- Co wiec pani zamierza?

- Rób co do ciebie należy- westchnęła.- Ja zajmę się resztą- dodała odwracając wzrok z obrzydzeniem od świdrującego spojrzenia.

Znali się już naprawdę długo. Nawet zawdzięczał jej życie, lecz wciąż to oko wzbudzało w niej odrazę. Kiedyś nawet próbowała namówić go na operację, lecz kategorycznie odmówił. Chciał je zachować by codziennie przypominało mu o zemście- No idź już- Dodała udając, że czegoś szuka w biurku po czym machnęła dłonią.

- Pani- dodał z nutą skrępowania.- Nie obronimy się- dodał zawieszając na niej wzrok.- Nie mamy dość wojska. Gospodarka ledwo zipie.

- Gospodarka ma się świetnie.

- Z całym szacunkiem, nie chcę uprawiać tutaj polityki.- Dał jej wyraźnie do zrozumienia że nie chce słuchać pustych frazesów.- Fakty mówią same za siebie. Brakuje nam wykwalifikowanej siły roboczej. Lata utrzymywania ludzi na skraju przeżycia może i dały nam możliwość w przebieraniu wśród robotników ale dochodzi już do schorzeń genetycznych i deformacji wykluczających ich z wojska. Są kompletnie nie przydatni. Średnia wieku spadła poniżej trzydziestego piątego roku życia. Jeśli Rada natychmiast czegoś nie wymyśli, to równie dobrze możemy odłożyć broń i…

- Nie kończ!- Wrzasnęła Naoma nie pozwalając mu na pouczanie. Doskonale zdawała sobie sprawę z problemu. Już niejednokrotnie podnosiła tę kwestię na zebraniach Rady Wielkiej Piątki.

- Rada Wielkiej Piątki ma już przygotowany plan- zaczęła ze spokojem w głosie.- Otworzyliśmy nasze miasto na pomoc Badylarzy. To zdolni i zdrowi ludzie, którzy z chęcią wesprą naszą gospodarkę, a może i też nasze wojsko.

- To dobry plan, Pani gubernator ale oni chyba mają inne priorytety?

- Niestety nie mamy wyjścia. Niebawem odbędzie posiedzenie z przedstawicielami Stref. Wówczas otworzymy bramy Utopii.

-Nie obawia się pani, że mieszkańcy uciekną?

-A kto powiedział, że będą mogli wyjść?- Dodała z przekąsem. Takashiro w ostatniej chwili dostrzegł niewielką zmarszczkę w kąciku ust gubernator.

-Czy ona się uśmiecha?- Pomyślał.

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

 

6

Utopia 1- miasto państwo. Kraj, w którym rządzi garstka ludzi. Schowani w cieniu własnych kandydatów. Nie ma znaczenia kto wygra kolejne wybory, oni i tak zostaną przy władzy. Potomkowie dawnego ustroju, który miał zdominować świat pod przykrywką wolnego handlu. Wielkie unie i dobrobyt trafił szlak wraz z zagrożeniem spoza planety. Ludzie z zewnątrz odstawili na bok bezwartościowa walutę i cofając się do średniowiecza zaczęli upatrywać bogactwo w dobrach materialnych, lecz tu w Utopiach zostali ci, którym odpowiadał system monetarny. Stała praca, możliwość awansu, dom, bezpieczeństwo i opieka zdrowotna zapewniane przez państwo. Tak to widzieli ci, którym to odpowiadało. Kazuo już dawno dostrzegł, że to wszystko ledwo zipie. Pod hasłami wolności, równości dochodziło do dyskryminacji większości. Świat w którym prawa ogółu podporządkowane były mniejszościom. Świat w którym chodziło o wieczny konflikt, nie rozwiązywalny spór, który miał odwracać uwagę od realnych i ważniejszych problemów. Świat w którym nie liczyło się dobro ogółu ale „prawo do” jednostek. Prawo do lenistwa, prawo do wolności, prawo do nic nierobienia, prawo do życia z jednoczesnym pominięciem praw drugiego człowieka. Ogłupiony system, który kreował ogłupionych egoistów.

Opieka społeczna, medyczna miała wszystkich w dupie stawiając jedynie na łapówki. Im więcej kasy szkło na pomoc socjalną, tym więcej głosów sobie kupowali. Obrońcy mniejszościowych grup społecznych bez skrupułów atakowali bezwzględnie resztę o odmiennych poglądach. Wszechobecne gwałty, związki kazirodcze, homoseksualizm, czy pedofilia już wieki temu przestały być w tym państwie tabu. W tym murze nie było już żadnego zbrojenia, które miałoby go spajać. Wartości religijne i dogmatyczne prawa zostały zniesione już na rzecz samowolki urzędników. Władza mogła robić co chciała. Ustanawiała prawa, których sama nie musiała przestrzegać. Mogła ogłupiać bezkarnie ludność i pacyfikować buntowników. Lecz jak każdy system reżimowy i ten borykał się z etosem pracy. Ludzie kończyli studia, które kompletnie niczego ich nie uczyły. Społeczeństwo dokładało się do nauczania kolejnych pokoleń ludzi kompletnie nic nie potrafiących. Młodzi wchodząc na rynek pracy przeżywali dramaty. Nieprzystosowani do ciężkiej pracy, bez umiejętności do wytwarzania dóbr szukali pracy, która zapewnić miała im byt. Ogłupieni tym, że mogą robić wszystko nie byli w stanie osiągnąć perfekcji w żadnym zawodzie co sprawiało, że każdy kolejny kandydat mógł ich zastąpić. Szkolnictwo ogłupiało bezwartościową wiedzą tylko po to by łatwiej narodem sterować. W szkołach już dawno zapomniano o nauczaniu logicznego myślenia na potrzeby faszerowania niewinnych głów propagandą i podstawową wiedzą techniczną. Nie ważne były już poglądy, przekonania czy religie. Grunt to wiedza, która miała nieść postęp technologiczny i przewagę militarną.

Kazuo zdawał sobie z tego sprawę. Wychowywany przez babkę wiedział, że świat, w którym przyszło mu żyć był zupełnie inny od tego w jakim wychowywali się jego przodkowie. Zakazane książki, które mu zostawiła poruszały tematy społecznie istotne. Kontrastujące ze sobą, o sprzecznych ideach, wartościach. Dzieła wybitnych niegdyś autorytetów zakazane w ówczesnym świecie kontra książki pisane na zlecenie ludzi popularnych kompletnie o niczym, a czasem przeczące logice i zdobyczom nauki.

Choć nie wszystko było opisane w zakazanych książkach, które mu zostawiła. Większość z nich schował bezpiecznie w lasach poza Utopią. Tam też, do swojej ziemianki zbierał wszystkie lektury jakie udało musie skupić od przejezdnych handlarzy. Miał dość fasady nowoczesnego świata, za murami którego kryła się anarchia.

Oparty o umywalkę oglądał swoje odbicie w lustrze. Miał dopiero trzydzieści osiem lat, to już się czuł jakby miał z pięćdziesiąt. Choć gęsta czarna broda zakrywała większość jego twarzy, to teraz całą swą uwagę, w poszukiwaniu oznak starości skupiał wokół zmęczonych oczu. W głębi ducha wiedział, że przesadza, lecz lęk przed zbliżającą się śmiercią wciąż doganiał go w snach i towarzyszył w ciągu dnia. Powoli stawało się to jego obsesją. Czuł, że ma jeszcze coś do zrobienia, jakąś ważną rolę do odegrania i bał się, że nie zdąży.

Przetarł dłonią hebanowa brodę wyciągając z niej źdźbło suchej trawy. Wpatrując się w nie przez chwilę nie potrafił zrozumieć czemu tak bardzo ciągnęło go do lasów. Wcale nie lubił survivalu. W dodatku niosło to ze sobą ryzyko napaści przez Badylarzy. Mimo to nie mógł oprzeć się wrażeniu, że to jest związane z jego przeznaczeniem.

Zmęczony podróżą i rozmyślaniem marzył już tylko o tym by się wykąpać i pójść spać. Był już nawet gotów odpuścić sobie ciepłą kąpiel, lecz w tym momencie wanna napełniła się wyłączając baterię. Woda tania nie była, szkoda więc ją marnować.

Podrapał się po podbródku i westchnął głęboko spoglądając do pokoju. Okno wyświetlało hologram zachodzącego słońca nad spokojnym morzem. Hologramy takie były zakazane w Utopii. Jednoznacznie wskazywały na kontakty z dilerami, zakazanych lektur, lub na opuszczanie miasta. Nikt stąd nigdy nie widział na żywo podobnie pięknych obrazów.

- „Prawdopodobnie już nawet nie ma takich miejsc na świecie”- przemknęło mu przez myśl.

Podobny obraz zobaczył w jednej z książek podróżniczych, z przed wybuchu wielkiej wojny. Natychmiast zlecił zrobienie hologramu znajomemu hakerowi. Shinji był z istną złotą rączką. Potrafił zrobić niemal wszystko, a że zawdzięczał Kazuo lokum w trudnych chwilach, to dawał mu spore upusty. Taki hologram choć nielegalny zdecydowanie był lepszy niż brudne fasady budynków i krzątający się menele pod oknami.

- No na co czekasz śmierdzielu?- Burknął do siebie Kazuo chcąc się zmotywować do kąpieli.- Kąpiesz się czy nie?

 

//Ze względu na korektę tekstu ( czcionki, przypisy, itp ) zaleca się plik .pdf, który można pobrać ze strony projektu Teolteco.esy.es //

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Rydyger 04.11.2017
    Dodając z tabletu, przez nieuwagę się nie zalogowałem :/

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania