Test muchy
Jeśli już poznaliśmy dziewczynę przez internet i umówiliśmy się na randkę, musimy przeprowadzić na niej test muchy. Nie zależy nam przecież tylko na pięknych oczach, jedwabistej cerze, piersiach twardych i jędrnych jak dorodne pomidory, zgrabnej sylwetce, równych i białych zębach, świeżym oddechu, zadbanych dłoniach i tym podobnych zaletach. Chcemy aby nasza wybranka miała też jakieś przymioty duchowe - bystrość, dobroć, wewnętrzny luz, empatię, dobry gust, umiejętność słuchania, poczucie humoru, miłość do zwierząt, obeznanie w sztuce itp. itd. Aby przekonać się, czy nasza wybranka posiada wyżej wymienione pozytywne cechy musimy przeprowadzić test muchy, jak już mówiłem.
Test polega na wrzuceniu dziewczynie zaproszonej przez nas na randkę muchy do kawy. Mucha wrzucona przez nas do kawy musi być żywa. Nie musi być jakoś specjalnie żwawa, ale powinna wykonywać jakieś ruchy. Dlatego nie możemy pozyskać muchy do testu przy pomocy packi. Rozgnieciona mucha na nic, dziewczyna od razu się domyśli, że coś jest nie tak.
W ogóle musimy bardzo uważać. Przyłapanie nas na podrzucaniu muchy kończy się zazwyczaj natychmiastowym przerwaniem randki przez naszą partnerkę. Muchę musimy podrzucić sprytnie, tak aby nikt nic nie zauważył, ale też nie możemy robić tak na chama, że jak dziewczyna idzie do toalety i potem wraca, to my w tym czasie podrzucamy muchę. O nie! Tak nie robimy, przecież od razu się domyśli, że to my, że podrzuciliśmy muchę, kiedy jej nie było. Więc muchę podrzucamy podczas konwersacji. Zagadujemy dziewczynę, na przykład pytamy się, czy wie ile jest kilometrów z Sieradza do Szlichtyngowej. A potem nagle wskazujemy palcem w jakiś punkt i mówimy "o! ptaszek!" , dziewczyna odruchowo odwraca się, żeby zobaczyć ptaszka i my wtedy szybko podrzucamy muchę.
Muchy do testów musimy złapać żywe. Jak mieszkamy w mieście i nie ma much, to jedziemy na wieś, gdzie muchy są. Muchy łapiemy do słoika, wkładając do naczynia przynętę, jakąś padlinę najlepiej, bo przecież nie kał. Potem złapane muchy przenosimy do innego czystego słoika i morzymy głodem przez dwa tygodnie. Pamiętajmy o zrobieniu dziurek w wieczku do słoika. Mamy muchy zamorzyć głodem, a nie udusić.
Złapane owady morzymy głodem, aby nie były zbyt ruchliwe i żwawe, kiedy będziemy je podrzucać do kawy. Podrzucenie podczas randki muchy w normalnej formie, szybkiej i czujnej, byłoby bardzo trudne i mogłoby się skończyć zdemaskowaniem.
***
Akcja przebiegła pomyślnie i podrzuciliśmy z cicha pęk muchę do kawy naszej dziewczyny. Obserwujemy jej reakcje. Jeśli ze wstrętem odsunie kawę, wstajemy od stołu i zrywamy natychmiast znajomość. Taka dziewczyna na nic! Nie pasuje do nas, brzydzi się kawy, w której pływała mucha, znaczy się jest "ą ę" i "bułkę przez bibułkę". Takiej dziewczyny nie chcemy i z taką dziewczyną się natychmiast rozstajemy.
Jeśli jednak dziewczyna spokojnie odłowi muchę łyżeczką, położy ją na spodeczku i napije się kawy, to znaczy, że można się dalej starać. Kontynuujemy znajomość. Poznaliśmy już jej pierwszy rys charakteru, spokój ducha i dystans do rzeczywistości. Na kolejnych randkach przeprowadzamy następne testy muchy. Pierwszy cel już osiągnęliśmy, jeśli dziewczyna przeszła najważniejszy etap testu pomyślnie, możemy drążyć dalej. Zagłębimy się mocniej w niezgłębione (wydawałoby się) pokłady psychiki naszej wybranki.
Jeśli po drugim, trzecim podrzuceniu muchy, nasza wybranka zrobi się podejrzliwa, zacznie nas dziwnie obserwować, lustrować wzrokiem, zerkać podejrzliwie, znaczy że mamy do czynienia z dziewczyną obdarzoną spiskową strukturą osobowości. Taka dziewczyna nam na nic! Zatruje nam życie wiecznym wciskaniem nosa w nie swoje sprawy. Wszędzie wietrzyć będzie zdrady, spiski i niecne czyny. Będzie się ciągle doszukiwać drugiego dna i węszyć. Zrywamy taką znajomość jak najprędzej!
Jeśli jednak nasza dziewczyna nie okaże żadnej podejrzliwości i w ogóle nie będzie reagować na kolejne podrzucenia muchy do kawy, to też nie dobrze. Znaczyć to może, że jest zwyczajnie głupia i nie kojarzy najprostszych faktów. Po dziesiątym podrzuceniu, to i szympans by się zorientował. Dlatego nie cieszmy się przedwcześnie, gdy dziewczyna przetrwa pierwsze podrzucenia i dowiedzie, że nie jest "ą ę", i że nie ma spiskowej struktury osobowości, poczekajmy co będzie dalej. Jeśli podrzucenia będą się przeciągały bez jakiejkolwiek reakcji, możemy domniemywać upośledzenie. I wtedy lepiej się nie angażować.
Podobno najlepsze są dziewczyny między "czwórką" a "siódemką", takie co po czwartym, najpóźniej po siódmym podrzuceniu orientują się, że z tymi muchami, to coś jednak jest nie teges.
Komentarze (13)
Piątka leci.
O, raju!
Dawno nie czytałam czegoś tak dobrego w tej kategorii.
Cóż, ja nie chciałabym być tak testowana xD
Nie zmienia to jednak faktu, że zarówno konceptualnie, jak o technicznie tekst absolutnie mnie kontentuje.
Dziękuję :)
Idę.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania