Poprzednie częściThey - Krew Północy - Wstęp 1/2

Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!

They - Krew Północy - #2

LAVENA

 

Wokół panował mrok i przenikliwy chłód. Było ich pięć. Pięć postaci opasanych czarnym materiałem z kapturem, tak by były ledwo dostrzegalne. Poruszały się zwinnie i bezszelestnie miedzy drzewami, idąc jedna za drugą. Po co i kto o tej porze chodzi po starym, ciemnym, opuszczonym lesie Udryńskim. Zbliżała się północ, a o owej godzinie nigdy nie dzieje się nic dobrego.

W pewnym momencie postacie stanęły. Znajdowały się na ogromnej, szarej przestrzeni, którą oświetlał blask księżyca. Miejsce to było pozbawione jakiejkolwiek zieleni, a sama ziemia była niczym popiół. Już dawno temu, pozbyto się z tego miejsca wszelakich drzew i krzewów. Tylko bardzo ciemna magia mogła sprawić, by ta polana umarła. Tak. Bardzo, bardzo mroczna magia. Odprawiana często o porze, jak tamtej nocy. Z dala od ludzi, w ciszy i cieniu. W blasku nakreślanych run.

Na środku polany, stał okrągły głaz, którego górna część była wygładzona i płaska. Wokół niego, uformowane było pięć stosów z gałęzi i drewna. Gdy pierwsza z postaci podeszła do głazu, zauważyła znajome znaki, wyryte na nim oraz starą, zaschniętą krew niewiadomego pochodzenia. Po chwili podeszła kolejna postać z tajemniczą księgą w dłoniach, a raczej zlepkiem kart, związanych sznurkiem. Odezwała się. Był to kobiecy głos. Młodej kobiety. - Potężna Laveno... oto dar od Wielkiego Mistrza.

- Dziękuję Andreano - odpowiedziała ta, która ponoć nosiła imię "Lavena", po czym odchyliła kaptur, uwalniając swe bujne, białe włosy oraz gładką, jasną cerę i wzięła księgę. Druga, zaś oddaliła się do tyłu.

Wszystkie cztery kobiety obserwowały w tamtym momencie swoją przodowniczkę. Lavena, zaś przekręcała strony manuskryptów z nieznanym językiem i rysunkami. Gdzieś po środku kart stanęła, po czym szepnęła z zadowolenia – Jest. – Zmrużyła oczy, z małym uśmieszkiem na ustach i już wiedziała co ma zrobić. Kobieta zaczęła wypowiadać pradawne słowa rytuału z księgi, a chwilę później reszta przyłączyła się do niej. Wiedźma uniosła ręce do góry... Nagle buuum! Stosy wokół zapłonęły, zamieniając się w wielkie ogniska. Lavena wyjęła spod szat martwego pająka, wielkości ludzkiej głowy i położyła na kamieniu do góry nogami. Nie minęła sekunda, a wyjęła kolejną rzecz – czarną gałązkę i rzuciła na pająka. Następnie zaczęła kreślić na skale, dookoła bezkręgowca, znaki runiczne, które widziała w księdze. Używała w tym celu palca mokrego od czerwonej krwi z flakonu. W tym czasie, każda z czarownic dorzucała proszki, płyny i inne podejrzane składniki na skałę. Gdy każda skończyła, Lavena rozcięła wewnętrzną część dłoni, by skropić skałę własną krwią. Na koniec wzięła garść swojego czarnego proszku z kieszeni i cisnęła na głaz. Wzniósł się szósty ogień. Rytualna skała paliła się wysokim, czerwonym płomieniem do góry. Rzeczy rzucone w nią skwierczały, a sam ogień wydał głośny ryk. Wszystkie postacie przyglądające się zjawisku, stały z powagą na twarzy i cierpliwością. Po kilku minutach, w ogniu coś zaczęło się ruszać. Nieżyjący wcześniej pająk ruszył jedną z nóg, po czym przekręcił się i szybko zszedł ze skały.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Margerita 16.01.2018
    piąteczka może też kiedyś spróbuję napisać fantastykę
  • Lancelot 16.01.2018
    Dzięki. Osobiście mogę powiedzieć że nie jest łatwo
  • Agnieszka Gu 20.01.2018
    Witam,

    drobiazgi (tradycyjnie ;))
    "było pozbawione jakiejkolwiek zieleni," - a to to nie była noc, że niby zieleń miała być widoczna? Chodziło ci może o roślinność?
    "Tylko bardzo ciemna magia mogła sprawić, by ta polana umarła. " - albo ogień, albo wygłodniałe kozy, albo nadmiar pestycydów... ;)) Trzeba by uściślić, co za tym przemawia, że zadziałała tu "magia".
    "W blasku nakreślanych run." - w blasku? one (te runy) świeciły blaskiem?
    "Gdy pierwsza z postaci podeszła do głazu, dało się zauważył dziwne znaki,..." - wywal "dało się" i zmień na "zauważyła". A propos: czy to czasem nie była ciemna noc? Wyobrażam sobie, że w poświacie księżycowej można coś dostrzec, (albo w okolicy Huty, gdy jest spust surówki do pieca i pół nieba jaśnieje ;)). Napisałeś "dziwne znaki". Dziwne ale dla kogo, bo wygląda, że dla nich nie były one dziwne, a raczej dobrze znane/ znajome.
    "Lavena, zaś przekręcała strony manuskryptów z nieznanym językiem i rysunkami. " - ta noc musiała być wyjątkowo jasna...
    "czym szepnęła z zadowolenia – Jest. " - ktoś mądrzejszy mi kiedyś prawił, że dialogi zaczynamy od spacji i nowej linijki
    "Nagle buuum! Stosy wokół zapłonęły, zamieniając się w wielkie ogniska. " - efektowne, przyznaję ale i jednocześnie troszkę naiwne. Po co magia, skoro wystarczyło by je podpalić po prostu? "Nagle buuum" - skojarzyło mi się z uderzeniem w bęben. Tak miało być?
    "Rytualna skała paliła się wysokim, czerwonym płomieniem do góry." - skała się paliła, czy to co było na niej. Bo w sumie skały, jako takie, są niepalne ;)

    Kiedy czytam jakiś tekst (lub sama piszę) to staram się jakoś wyobrazić sobie, wiernie przedstawić daną scenę. Z tą, którą opisałeś w powyższym tekście, mam trochę problemu, bo mi kilka, wymienionych wyżej rzeczy, nie gra.
    Sorki za szczerość, ale masz fajne pomysły i wizje, tylko w moim odczuciu trza by dopracować technikę przenoszenia ich "na papier".
    Pozdrawiam :)
  • Lancelot 21.01.2018
    Okej no dobrze :). zacznę że dzięki za komentarz :) i ciekawi mnie czy dalsze części także przeczytałaś. ogólnie noc była całkiem jasna. w lesie panował wyjątkowy mrok gdyż drzewa przesłaniały niebo. Na polanie na której wyprawiane były obrzędy wyobraziłem sobie jak księżyc łuną oświetla polanę. tak - runy świeciły. pestycydy to by pousychało, kozy to co zieleńsze by powygryzały, a ogień, no cóż ciężko powstrzymać w lesie, a szczególnie w czasach średniowiecznych więc że zrozumiałe będzie brak roślinności, szaro, ziemia niczym popiół. stosy zapłonęły samoczynnie poprzez wypowiadane słowa.Tak i tak - to co na skale było się paliło oraz ona sama. ogień pochłaniał wszystko w odległości metra. to stara magia to i wyjątkowa. Ogólnie za rady dziękuję i niektóre wprowadzę w życie :). Praktyka czyni mistrza to i pisząc w końcu nauczę się poprawnie opisywać wydarzenia oraz postacie :) pozdrawiam
  • Agnieszka Gu 21.01.2018
    Lancelot Dalej jeszcze nie czytałam. Twoje opowiadania czyta się "trudno". Jak już pisałam, masz fajne pomysły tylko przeniesienie ich na wersje pisaną trzeba dopracować. Świetnie, że wyobraziłeś sobie, iż "księżyc łuną oświetla polanę" - przyznam, iż też tak bym to widziała.Szkoda, że nie zawarłeś tego w tekście ;)) Nie wyszły by takie "trudności" w odbiorze. Postaram się przebrnąć przez kolejne części. Zobaczymy co dalej. Pozdrawiam :))

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania