To nie gwiazda Anioła! Requiem ku czci ostatniej zarżniętej krowy

Wczoraj wieczorem poszedłem po prawdziwe mleko, bo jeszcze u nas na wsi jest krowa. Mało kto wie, że to ostatnia w dziejach tej wioski. Jej właścicielem jest starsze małżeństwo i trzymają ją dla wnuków, aby miały zdrowe mleko. Jak to bywało na wsi, podobnie jak inne zwierzęta hodowlane, choć ma numer, czyli jest zarejestrowana, posiada też imię. Nadawanie takich imion jest starym zwyczajem, bo chłop przywiązuje się do gadziny. Ta nazywała się Aniołem, niektórzy wołali na nią po prostu Anielka.

- Nasza Anielka długo u nas nie pociągnie. Dzieci nie chcą pić mleka prosto od krowy, wolą te z kartonu, a to modne teraz i mówią, że lepsze, bo ponoć bez laktozy. Musimy odstawić krowę, pójdzie ona na rzeź, Za kilka dni przyjdą z rzeźni i ją zabiorą - powiedziała gospodyni.

Zrobiło mi się smutno, bo wiedziałem, że to już ostatnia pozostałość a właściwie pamiątka po dawnym rolnictwie. Teraz nie ma u nas na wsi kur, ani świń, ani koni i no nie będzie też krowy.

Gdy żegnałem się z gospodynią, wskazała mi na niebie jakiś świecący obiekt.

- To jest od kilku dni widoczne, to bardzo święcą jakaś gwiazda. Pojawiła się od czasu, jak postanowiliśmy sprzedać krowę do rzeźni. To chyba jest gwiazda duszy naszej Anielki, która, o dziwo, już jest w niebie! - powiedziała gospodyni, ocierając łzy z oczu.

Wróciłem z mlekiem do domu i myślałem o tej świecącej gwieździe Anielki, lecz nie dowierzałem opowieści. Wziąłem lornetkę i spojrzałem w stronę tego świecącego obiektu. Zrozumiałem, że to jakaś nisko osadzona na niebie satelita odbijająca blask księżyca, jednakże mimo tego żal mi się zrobiło Anielki, którą za kilka dni zarżną w rzeźni i jej ciało pocięte na kawałki sprzedadzą w sklepie firmowym jako zdrowe mięso ze specjalną etykietą: " wysokiej jakości produkt ekologiczny i regionalny".

 

Wyjaśnienie:

słowo "gadzina" ma też inne znaczenie niż te powszechnie rozumiane jako pejoratywnie; "gadzina" to inaczej w gwarze chłopskiej "zwierzęta domowe", zob.: Władysław Migdał, Łukasz Migdał, Słownictwo gwarowe w hodowli zwierząt, "Wiadomości Zootechniczne", R. XLVI (2008), 3, s. 53–62;

link: http://www.izoo.krakow.pl/czasopisma/wiadzoot/2008/3/8Migdal.pdf .

Przy okazji inna sprawa!

Powyższy tekst opublikowałem dziś na innym portalu pod innym pseudonimem, bo zależy mi na wielu komentarzach mądrych i pouczających. Po prostu uczę się pisania, korzystam chętnie ze wskazówek i uwag.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Pan Buczybór 26.05.2020
    W pierwszym akapicie trochę zbyt duże nagromadzenie słowa "krowa". Ogólnie spoko tekst. Specyficzny, krótki, ale napisany porządnie i interesujący.
  • Matt Custor 26.05.2020
    Dziękuję i poprawię!
    MC
  • LeeaThorelli 27.05.2020
    Ogólnie tekst jest dobry, ale krótki. Ledwo zaczęłam czytać, a tu już koniec. ;-)
  • Matt Custor 27.05.2020
    Krótki, czyli mały! A małe jest...
    Pozdrawiam!
    MC
  • Bajkopisarz 27.05.2020
    Ucięte w pól słowa, ale niezłe. Początek trochę haczy nadmiarem zaimków, ale potem się rozpędza i leci aż do nagłego urwania.
    Sentymentalnie o krowie, która nie jest już potrzebna. Jako relikt przeszłości spełnia pewnie jeszcze funkcje wywoływania nostalgii, ale jakby popatrzeć pragmatycznie... No to ta krowa niewiele wnosi. Mleko daje, ale co z nim zrobić? Kiedyś się robiło sery, masło, śmietanę. Teraz też można, tylko widać nikomu się nie chce. Bo gdyby się chciało, to ci biedni rolnicy zajęliby się tym i korzystali z dobrodziejstw dawanych przez krowę, ale z jakiegoś powodu tego nie robią, mimo mody na eko-żywność.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania