To niemożliwe, cz.1

To niemożliwe

Telefon w zasięgu ręki. Cały czas zalogowana na facebooku i z każdą chwilą nadzieja kruszy sie coraz bardziej. Te cholerne kilometry tylko przez nie jestem bez silna. Dla czego nie mogę być koło niego gdy mnie tak potrzebuje. Nie pamiętam kiedy tak sie bałam, nie mogę go stracić. Serce podskoczyło mi do gardła gdy ekran telefonu zaczął migać do wtóru ulubionej piosenki Huberta. Te kilka dźwięków sprawiło, że strach wybuchł z pełną mocą. Zerknęłam na wyświetlacz to tylko Emilka straszliwy zawód sparaliżował mnie na kilka sekund. Odebrałam po pięciu sygnałach.

- Cześć Lenka, ruszyło sie coś? Zapytała z nadzieją w głosie.

- Nie, nic kurwa nic. Emilka co ja mam zrobić przecież ja oszaleje.

- Przyjdę do ciebie zgoda?

- Przyjdź, dziękuje.

Odłożyłam komórkę i skierowałam wzrok w stronę laptopa i niestety kontem oka zobaczyłam zdjęcie Huberta. To był największy błąd już nie umiałam oderwać wzroku. Te jego hipnotyzujące zielone oczy, Kochane usta wygięte w ironicznym uśmieszku, blond włosy spływające falami na czoło. Łzy zakręciły sie w moich oczach. Nie będę płakać, nie płakałam

więc tego nie zrobię musze być silna. Taką zapatrzoną w fotografie mojego chłopaka, znalazła Emilka.

- Lena nie, nie możesz. Podeszła do biurka i zdjęła zdjęcie chowając je do swojej torebki. Położyła torbę na fotel i podeszła do mnie. Usiadła na krześle stojącym koło mojego i wzięła moje ręce w swoje.

- Lena nie można tak, skup sie od po wiec na parę moich pytań. Jesteś w stanie?

- Tak. Odpowiedziałam cicho z wahaniem. Przyjaciółka patrząc mi cały czas w oczy powoli wywarzała każde słowo, które zamierzała powiedzieć.

- Od kiedy nie masz z nim kontaktu?

- Prawie 4 dni.

- Wasza ostatnia rozmowa, przez komórkę czy pisaliście na fb?

- Przez komórkę.

- Co mówił dokładnie. Widząc bul w moich oczach i łzy w kącikach oczu ścisnęła mnie mocniej za trzymane ręce.

- Dasz rade, mószę to wiedzieć.

- Dobrze, zadzwonił był roztrzęsiony, nasza rozmowa trwała tak mniej więcej 10 min. Powiedział że tylko chce sie pożegnać, bo kiedyś mi obiecał, że jeśli miał by umrzeć to chce żebym była ostatnią osobą, której powie żegnaj. Myślałam , że to tylko żart gdy to mówił byłam pewna że jest pijany. W tym momencie załamał mi sie głos.

- Lenka dalej, mów.

- Powiedział, że zawsze dla niego byłam jedyna i najważniejsza i że żałuje że nasze wszystkie plany sie nie spełnią. Przekonywał mnie, że jeszcze sie zakocham w facecie , który jest mnie wart. Powiedział, ze zrobił coś okropnego i on z tym sobie nie poradzi i że nie może żyć. I sie rozłączył.

Oparłam głowę na ramieniu Emilki i po raz pierwszy od tego telefonu od Huberta zaczęłam płakać.

- Emilka ja nie mogę bez niego żyć, za bardzo go kocham. Nikogo tak nie kochałam rozumiesz.

- Lena rozumiem, to było widać że kochacie sie do szaleństwa.

- Mieliśmy takie plany już rezerwowaliśmy hotel na naszą piątą rocznice. Nie mogę go stracić, nie mogę .

Nie mogłam sie uspokoić więc Emilka poszła do apteki po jakieś środki uspokajające. Wzięłam 3 tabletki i powoli zaczęło ogarniać mnie odrętwienie.

- Emi, zostań na noc proszę nie mogę być sama.

- Przyszłam z takim zamiarem, nie zostawię cie do póki wszystko sie nie wyjaśni.

Zasnęłam, nie mam pojęcia co mi sie śniło ale gdy sie obudziłam byłam cała oblepiona potem i roztrzęsiona. Od razu rzuciłam sie w stronę biurka, telefon nic, fb też nic. Pobiegłam do łazienki i zwymiotowałam. Usłyszałam pod drzwiami kroki Emilki.

- Lena mogę wejść.

- Tak.

- Co sie stało, dla czego wymiotowałaś.

- To chyba te tabletki wzięłam je na pusty żołądek.

- Jezu ty jesteś nie poważna wracaj do łóżka a ja coś ogarnę do jedzenia. Dwadzieścia jeden lat, a trzeba pilnować jak dziecko.

Zaprowadziła mnie do pokoju i poszła do kuchni. Po mojej głowie zaczęły krążyć myśli. Nie mam kontaktu z Hubertem, on chciał sie zabić gdy ostatni raz ze mną gadał, nie mogę żyć bez niego, zabije sie gdy go stracę. Emilka przyniosła mleko z płatkami i postawiła je przede mną na biurku.

- Jedz, musisz być silna.

Wzięłam łyżke i powoli zaczęłam przeżuwać płatki.

- Dalej nic? Zapytała oglądając sie na ekran laptopa.

- Nic. Emilka proszę cie mam pomysł.

- Jaki. Zapytała z niepokojem.

- Spakujmy sie i wyjedźmy do moich rodziców na wieś. Oszaleje w tym mieszkaniu. Do póki się to wszystko nie wyjaśni, nie chce tu być.

- Zgoda o dwunastej wyjedziemy, pojedziemy moim samochodem. Bądź gotowa, a ja teraz pójdę sie spakować i załatwie parę spraw.

Punktualnie o 12 Do moich drzwi zapukała przyjaciółka. Pomogła mi znieść walizkę po schodach i wsadziła ją do bagażnika. Miałyśmy przed sobą przynajmniej godzinę drogi. Więc usadowiłam sie wygodnie na fotelu i zamknęłam oczy. Miałam nadzieje że dobrze robie. Błagałam Boga, szatana i wszystko co możliwe żeby Hubert żył i miałam nadzieje , że rodzice mi pomogą i coś wymyślą.

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • Lori 14.08.2015
    Ciekawie się zapowiada! Zauważyłam kilka literówek. I jeżeli piszesz np. " - Jaki. Zapytała z niepokojem" powinnaś po zadniu wypowiedzianym postawić myślnik " - Jaki. - Zapytała z niepokojem"
  • Chris 17.08.2015
    Jest parę błędów i literówki, ale.masz pomysł na tę historię. No zobaczymy ;)
  • Amy 24.08.2015
    Zajrzyj do poradnika na forum. Może pomoże Ci on wyeliminować błędy interpunkcyjne, których jest w tej części sporo. Jest trochę czytania, to fakt, ale warto poświęcić na to czas, bo poradnik jest bardzo dobrze napisany. Poza tym np. "dlaczego" piszemy razem, a Ty napisałaś osobno.

    No dobra, teraz trochę o fabule. Bardzo lubię romanse, ale Twój niestety mnie nie porwał, choć być może przeczytam kolejne części. Lena nie ma kontaktu ze swoim chłopakiem, boi się, że mógł sobie coś zrobić i wyjeżdża do rodziców, żeby tam przeczekać tę trudną sytuację. Serio? Dlaczego nie pojechała do Huberta? Kilometry kilometrami, ale przecież są pociągi, autobusy, nawet na stopa mogła jechać. Nie dzwoniła do niego, nie próbowała pisać, tylko gapiła się w ekran laptopa z nadzieją, że ukochany odezwie się pierwszy. Dlaczego nie starała się skontaktować ze znajomymi albo rodzicami Huberta? Skoro byli ze sobą już pięć lat, z pewnością Lena ich znała. A jeśli rodzice Huberta nie żyją, to może najlepszy kumpel czy coś...

    Podsumowując: nie porwało mnie, brakuje mi trochę realizmu, są błędy, ale sam zarys historii wydaje się ciekawy. Tylko do reakcji Leny i Emilki, bo mogła podsunąć jej pomysł wyjazdu do Huberta, mam zastrzeżenia. Jak zwykle nie oceniam.

    Powodzenia w dalszym pisaniu. :)
  • levi 24.08.2015
    dzienki, skorzystam na pewno

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania