To Restart- Rozpocząć się na nowo cz.1

Biały hol zdawał się być jeszcze większy niż ostatnim razem, kiedy tu byłam. Wszystko wyglądało tak samo. Biurko, żyrandol i dwa krzesła. Już za trzecim razem miałam ochotę rzygnąć na widok tego miejsca a co dopiero teraz, kiedy już czterdziesty siódmy raz tu wylądowałam. I zawsze w tym samym miejscu, i na tym samym krześle. Jedyne co się zmienia to mój wygląd. Pewnie dlatego wszyscy z "góry" zawsze zlatują żeby mi się przyjrzeć. No i pewnie jeszcze dlatego, że jestem rekordzistką jeśli chodzi o ilość bycia martwą.

- Zdziwiłbym się jakbym cię nie zobaczył, wiesz? - Najpierw usłyszałam ten charakterystyczny stukot obcasów i świst a dopiero potem go ujrzałam. Mimo, że za każdym razem gdy tu jestem to on mnie wita, nie mogłam ukryć zaskoczenia. Nic a nic się nie zmienił. Krótkie, jasne, blond włosy, czarna kamizelka bez rękawów z krawatem tego samego koloru plus koszula z rękawem do łokcia, rubinowe lakierki z tym wkurzającym obcasem i oczywiście szeroki uśmiech. Tak to cały Uriel. Archaniołek -psycholog. I mój trener motywacyjny.

- Też się cieszę, że cię widzę - Zaczęłam z fałszywą nutą słodkości - ale cieszyłabym się jeszcze bardziej, gdybyś w końcu pozwolił mi odejść.

Sprawa jest dosyć prosta. Rok temu popełniłam samobójstwo. Powiesiłam się. Tak czysto teoretycznie powinnam być martwa, ale gdy dotarłam do tej "poczekalni" to właśnie Uriel stwierdził, że nie jestem gotowa na śmierć i odesłał mnie z powrotem. Od tamtego czasu dostaję od niego jakieś zadania typu pomóż biednemu i popełniam kolejne samobójstwa. Haczyk jest taki, że dopóki nie wykonam zadania jestem nieśmiertelna, dlatego Uri ma pewność, że je wykonam. Brzmi dziwnie? Podobno dobre uczynki mają mi pomóc w zrozumieniu, że tak naprawdę chcę żyć, ale do tej pory jakoś nie zmieniałam zdania. Dalej pragnę umrzeć. Tylko on to cholernie utrudnia!

- Liv rozmawialiśmy o tym - Szare oczy wpatrywały się we mnie karcąco. Za każdym razem gdy poruszam ten temat to samo! Może zmiana płyty? Tak ciężko zrozumieć, że szczęście czeka mnie po śmierci?

- Uriah błagam cię - Nagle poczułam ucisk w gardle. Ściszyłam głos nie chcąc się przed nim rozkleić - Za każdym razem to samo. Po co mamy to dłużej ciągnąć? Udowodniłam ci już, że zabicie się nie stanowi dla mnie problemu. Nie rozumiesz, że tamtem świat jest nie dla mnie? Ja tylko chcę odejść. Nie proszę o wiele. Możesz moje życie przecież komuś podarować a...

- Dosyć - Przerwał mi spokojnie. Zamarłam z otwartą buzią. Z jego twarzy nic nie dało się wyczytać. Kurde czy kiedy archanioł ci przerywa masz się obawiać? - Ciężko ci. Wiem. Ale część ciebie dalej chce żyć i muszę to uszanować. Przykro mi.

- Co ty do cholery pieprzysz - Wyszeptałam czując jak w oczach zbierają mi się znienawidzone łzy. Jak on śmiał tak kłamać. Przykro? Przykro jest żyć tylko dlatego, że ktoś "u góry "ma takie widzimisię. Żadna część mnie nie chce żyć! Przecież to wiem do jasnej ciasnej! On po prostu lubi widzieć mnie w takim stanie. Bezsilną. Co za dupek!!! - To moja czterdziesta siódma śmierć! Słyszysz?!?

Wstałam gwałtownie. Krzesło z hukiem odpadło na podłogę. On też wstał tylko w przeciwieństwie do mnie był bardzo spokojny.To się nazywa anielska cierpliwość...

- Gdybyś tylko stosowała się do moich wskazówek na pewno..

Ryknęłam z wściekłości. Ile można słuchać tej samej, debilnej wymówki? Jak na Ziemii! Każdy psycholog u którego byłam, mówił mi TO SAMO. Staraj się, słuchaj się mnie a będzie dobrze ble, ble, ble

- Daj spokój chcesz tylko udowodnić, że masz rację - Wycedziłam i ku mojemu zadowoleniu uśmiech spełz z twarzy anioła- nawet nie zaprzeczaj. Gdyby ci na mnie zależało to byś mnie już dawno temu przyjął. Mówiłam, że nawet mogę iść "na dół" to co zrobiłeś? Wrobiłeś mnie w życie.

Uriel mierzył mnie uważnym spojrzeniem. Powiedziałabym, że trwało to wieki, ale już dawno temu , tak po piątym samobójstwie, straciłam poczucie czasu. Nagle poczułam się źle. Zdziwiło mnie to. Ogólnie tak czuję na co dzień, ale teraz było inaczej. Jakby właśnie coś strasznego do mnie dotarło, ale nie byłam do końca pewna co.

- Wiesz myślałem, że się nie poddajesz - Zauważył cicho. Nie zrozumiałam. Przecież się nie poddaje!

- To według ciebie robię?

- Uciekasz, zresztą jak zawsze kiedy robi się ciężko.- Uśmiech tego drania mnie rozbroił. Poprawiłam krzesło i z powrotem usiadłam za biurkiem. Jeszcze rozpętam wojnę, ale nie teraz. Teraz muszę udawać grzeczną duszyczkę - Widzisz, nawet teraz odpuściłaś kłótnię! Oprócz ciebie tylko jedna dusza mnie tak....hm...zaciekawiła.

Wierciłam się na krześle, za wszelką cenę starając się na niego nie spojrzeć. Nie wiedziałam po co to mówi. Przecież to do niczego nie prowadzi. Skończy się na tym, że da mi zadanie i odeśle nie zwracając uwagi na moje protesty. Miał w tym doświadczenie. A ja cóż...jak głupia zrobię to, chociaż i tak wiem, że to nie będzie koniec. Okręciłam wokół palca długi kosmyk koloru ciemnego blondu. Ciekawe jaki będę miała nowy kolor po powrocie? Gdzieś w mojej głowie zrodziła się szaleńcza myśl, że może powrócę do swojego wyglądu sprzed pierwszej śmierci, ale szybko wyrzuciłam ją z głowy. Nie chciałam mieć nic wspólnego z dawną mną. Przecież po to to wszystko. Żeby zapomnieć. Uciec.....

- Przejdźmy już do zadania. Nie mam ochoty dłużej tu siedzieć. Przecież nie zmienisz zdania- Westchnęłam i zmusiłam się do podniesienia głowy. Mój "psycholog'' nie spuszczał ze mnie wzroku w którym czaiły się wesołe iskierki. Nagle wybuchnął głośnym, ciepłym śmiechem. Nie mogłam uwierzyć. Ten Uriel, poważny i rozsądny, śmieje się ze mnie! Po chwili nie wytrzymałam i uśmiechnęłam się lekko prosto w jego twarz. Niech myśli, że odpuściłam. Tak będzie łatwiej.

- Wygrałaś - Wykrztusił, gdy uspokoił oddech- Święty by z tobą nie wytrzymał, wiesz? Albo to ja mam do ciebie zbyt dużą słabość. Niech ci będzie. Ostatnie zadanie. Jeśli je wykonasz to wtedy ,obiecuję na moją czystość, wpuszczę cię do "góry". Mało tego pójdziemy ramię w ramię jak równi sobie. Będziesz anielicą a nawet kimś więcej, co ty na to?

W mojej głowie był chaos. On tak na serio? Jego twarz była poważna, oczy skupione, dłoń oparł pod brodę...czekał. Nareszcie. Ostatnie zadanie i the end! Wolność! Wstałam i rzuciłam mu się na szyję. Cała wcześniejsza złość wyparowała, gdy tylko znalazłam się w jego aurze. Moje długie włosy całkowicie zasłoniły mu twarz, ale i tak wyczułam, że go zaskoczyłam. Uderzył mnie zapach cynamonu i goździków. Po chwili odwzajemnił uścisk. Jego dłonie były silne, ale trzymał mnie delikatnie, jakbym była z porcelany. Uśmiechnęłam się pod nosem i odsunęłam.

- Dawaj to zadanie i już mnie nie ma - Nogi się pode mną uginały, serce biło szybciej i w brzuchu czułam motyle. Czy to właśnie bezgraniczne szczęście? Oby...

- Tym razem wylądujesz w Los Angeles - Poczekał aż się wypiszczę. Tak po dziesięciu minutach kontynuował - twoje zadanie jest proste. Musisz odnaleźć duszę, która tak jak ty chce dostać się do "góry" i przekonać ją, żeby nie rezygnowała z waszego świata. Dopiero wtedy mnie odwiedzisz. Oczywiście zasady są takie jak wcześniej. Jesteś nieśmiertelna dopóki nie wykonasz tego zadania, musisz zawrzeć jakąś znajomość i , taki bonusik ode mnie, wykorzystać swój dar czytania w myślach do pomocy nowemu przyjacielowi. Łatwizna prawda?

Co za cholerny.....niewydarzony.....okropny.....AAAAA! Miałam ochotę krzyczeć. Wiedziałam. Wiedziałam, że jest haczyk. Spokojnie Olivio Kate Lennon. Dasz radę. Co to dla ciebie? To tylko namówienie kogoś do życia. Phi łatwizna. Taaa będzie dobrze.

- No to na co czekasz? Mam zadanie do wykonania.

Westchnął i nagle z jego pleców wyłoniła się para ogromnych, białych skrzydeł. Za każdym razem ten widok zapierał mi dech w piersiach i,tak szczerze, to na ten moment czekam podczas naszych spotkań. Ogarnął mnie ciepły podmuch i już o niczym nie myślałam. Otaczała mnie miękkość tych cudownych skrzydeł. Czułam niesamowitą lekkość. Wszystko wydało się nieistotne. Liczyła się tylko ta chwila. Zamknęłam oczy zatracając się w tym doznaniu.

Ostatnie co pamiętałam po przebudzeniu się w LA to słowa Uriela, które wyszeptał mi do ucha zanim odleciałam :

- I znowu...powodzenia...

 

Serdecznie zapraszam na mojego Wattpada : https://www.wattpad.com/user/MsCarmeLove

Średnia ocena: 4.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (1)

  • Canulas 04.12.2017
    No i po seansie.

    Tak se tylko wskoczyłem na chwilę, ale... Zostałem do końca.

    Zle zapisujesz wtrącenia podialogowe, bo te odnoszące się bezpośrednio do mowy, jak: szepnął, rzekł, pisnął, powiedział, westchnął, itd, powinnaś zapisywać z małej. To plus trochę problemów z przecinkami, ale treść całkiem sympatyczna.
    Niby motyw już zgrany, ale podany na tyl;e lekko, że zostałem do końca.
    Czterdzieści siedem prób, to bardzo dużo.
    Ps. Ciekawe, że ma ją przyjąć "do góry", bo podobno samobójsto grzechem śmiertelnym stoi.
    No nic.
    Wrzuc coś dalej, jeśli masz chęć.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania