Tom 1 Strażnik Gwiazdy:Przebudzenie Mocy

Rozdział 1

 

Miasto Metraos...niegdyś znane z wolności i dobrej władzy.Teraz opanowane przez ugrupowanie władzy o nazwie ''SIGMA''.Nikt nie ma sił im się sprzeciwić,a tym bardziej walczyć.Na szczęście dla niewinnych ludzi,istnieją tacy,którzy się nie boją aktualnej władzy.Są oddziałem rebelianckim,a nazywają ich ''STRIKE''.Jednak ta historia,nie jest byle jaka.Ta historia opowiada o dwójce dzieciaków,które walcząc z wrogiem dokonały niemożliwych rzeczy...

Było już późne popołudnie,mniej więcej koło godziny 19.Wszyscy członkowie ''STRIKE'' przygotowywali się do kolejnego skoku na siedzibę wroga.Jak to zwykle bywało przy takich operacjach,panował kompletny chaos.Cały oddział liczył na kolejne zwycięstwo.Nie mogło dojść nawet do najmniejszej pomyłki.Błąd kosztował życie wszystkich.Jedna osoba cały czas zachowywała spokój,był nim dowódca ''STRIKE''-Add.W swoim gabinecie kończył konsultację taktyki ataku i planów budowli do zdobycia.Podczas składania planów weszła brunetka w koku,średniego wzrostu i zielonych oczach.

-Dowódco-zaczęła,stojąc przed mężczyzną-Wszyscy rebelianci są gotowi do ataku na wroga i czekają na pana.

Mężczyzna pryzjrzał się brunetce.Miał wrażenie,że nie do końca mówi prawdę.

-Na pewno wszyscy?-dopytał.

Dziewczyna kiwnęła nie pewnie głową w prawo i lewo.Była lekko zdenerwowana.Zrobiła wdech i wyznała prawdę:

-Cyan pojechała na motorze do głównego laboratorium Sigmy.

Białowłosy złapał się za głowę.Kolejna samobójcza akcja w jej stylu.Podniósł wzrok i rozkazał:

-Złap jak najszybciej jej sygnał.

Po tych słowach dziewczyna poszła namierzyć sygnał Cyan.Add zamyślił się.Miał nadzieję,że wie co robi.Po raz kolejny musiał się o nią bać.

W tym samym czasie po ulicach miasta jechała dziewczyna na błękitnym motorze.Średniej długości,blond włosy fruwały w różne kierunki,spod kasku.Jechała nim tak szybko,że auta znajdujące się przed nią zwalniały pas,na którym była.Nagle po prawej stronie jezdni zauważyła małą zatoczkę,do której wjechała i zatrzymała się.Zdjęła kask i spojrzała na budowle kilka kilometrów dalej.Uśmiechnęła się szyderczo.To był jej cel.Już miała odjechać,gdy niespodziewanie uslyszała sygnał telefonu.Zmarszczyła brwi.Mimo to odebrała.

-Wuju jeżeli masz zamiar mi powiedzieć,że zwariowałam,to i tak nie zmienię zdania-wyprzedziła wypowiedź Addana.

-Cyan,znam cię nie od dziś,ale jeżeli już musisz to proszę bądź ostrożna-podkreślił.

-Będę wuju-skończyła.

Wsiadła na pojazd,ubrała kask i odjechała z głośnym piskiem opon.Do miejsca docelowego dzieliło ją 10 km.

Dotarcie na miejsce zajęło jej koło 30 minut.Zatrzymała się za starym budynkiem,tak aby nikt nic nie podejrzewał.Ukryła motor ,po czym podskakując po ścianie wskoczyła na dach budowli.Włączyła urządzenie maskujące dzięki,czemu stała się niewidzialna.

-Dzisiaj pewna władza straci swoje zabawki-zakpiła,biegnąc w kuerunku celu po dachach.

W między czasie oddział ''STRIKE'' zdołał zdobyć wieżę kontrolującą system zabezpieczeń.Podczas gdy rebelianci przeprogramowywali system,Add spogładał na cel Cyan.Do mężczyzny podeszła inna dziewczyna.Była niskiego wzrostu,miała błękitne oczy i białe,związane w kucyk po prawej stronie włosy.Wyglądała na zmartwioną.Add położył rękę na jej lewym ramieniu.

-Myślisz,że jej się uda?-spytała podenerwowana.

-Mam nadzieję,że tak Lui-przyznał-Od kiedy tylko pamiętam zawsze taka byłaś.

Dziewczyna popatrzyła na niego z pytaniem w oczach,na co on się zaśmiał.

-To znaczy?-dopytała Lui.

-To,że jesteś tak samo troskliwa jak wasza mama-dopowiedział.

-Dowódco,wszystko gotowe-oznajmił chłopak brunet z czerwonym irokezem.

-Dobrze Max-rzekł Add-Przygotujcie się do powrotu.

I się zaczęło.W laboratorium niedaleko od nich doszło do wybuchu.Wszyscy stali osłupieni.Natomiast Lui, uśmiechnęła się.

-Tam gdzie wybuch,tam jest Cyan-swierdziła.

-Pakować się,jedziemy tam!-rozkazał.

Cały oddział zaczął przygotowania do odjazdu.Add i Lui mieli tylko nadzieję,że Cyan ma wszystko pod kontrolą.

W tym momencie blondynka wywołała chaos.Każda przeszkoda na jej drodze została momentalnie usunięta.Hol zalany był krwią.Wypuściła powietrze z płuc ze świstem i ruszyła przed siebie.Po kilku minutach zauważyła drzwi do małego pomieszczenia.Zatrzymała się przed nimi,po czym spojrzała na zamek wejściowy.Był na odcisk dłoni. Kicha! Wyciągnęła broń z kieszeni i strzeliła w zamek.Kopnęła w drzwi stopą,tak mocno,że wyleciały z zawiasów.Zamarła,gdy tylko zobaczyła co się tu znajdowało.Młody chłopak był podpięty do komputera.Slyszała i widziała jak cierpi.Całe ciało pokrywały siniaki.Zbliżyła się do niego.Jego włosy były podwójnego koloru.Żółta grzywka skierowana w lewą stronę.Niebieski pokrywał tył,który kierował się w prawo i pojedyńczy pasek tego koloru,wisiał po lewej stronie.Cyan próbowała do niego dotrzeć,ale nie było to proste.Zerwała wszystkie kable i rzuciła w kąt.Zdjęła swoją błękitną kurtkę i owinęła go nią,po czym wzięła go na ręce.Nagle z obu stron holu zjawili się nowi żołnierze z bronią palną w rękach.Cyan tylko się roześmiała.

-Nie macie pojęcia z kim zadarliśće-krzyknęła.

Niespodziewanie wokół Cyan,zaczął się pojawiać błękitny płomień,który rósł co sekundę.Mężczyźni patrzyli na blondynkę przerażeni.Strzelali w nią,ale pociski nie robiły jej krzywdy.Zaczęli krzyczeć,a dziewczyna uśmiechnęła się szyderczo.Zrobiła wymach ręką i krzyknęła:

-Smocza Zemsta!

Płomień pochłonął wszystkich.Słychać było tylko krzyki,jęki i błagania o pomoc.Cyan nie zwracała na to uwagi.Szła przed siebie niosąc osłabionego chłopaka.Miała jednak wrażenie,że ktoś na nią czeka na zewnątrz.I miała rację.Po upływie godziny znalazła się na zewnątrz,a przed nią stali cały oddział z Addanem i Lui na czele.Obydwoje podeszli do niej i zerknęli na nieznajomego,a potem na nią.Blondynka zmarszczyła brwi.

-Nie dam go wam-powiedziała.

-Jestem świadomy twojej decyzji,ale czy ty jesteś?-upewnił się białowłosy.

Cyan kiwnęła głową na znak,że wie co robi.Mężczyzna spojrzał ponownie na chłopaka,potem na nią.Pogłaskał ją po głowie,ku jej zdziwieniu.Po krótkiej chwili poszedł do auta,a Lui za nim.

-Bądź ostrożna,siostro-poprosiła.

Cyan uśmiechnęła się.

-Pewnie-zapewniła-Teraz już jest w porządku młody.Nic ci nie grozi.

Tak się zaczęło.Znajomość Cyan z chłopakiem.Wszystko wskazywało,że pójdzie jak po maśle,aż do tego dnia.Dnia kiedy chłopak nie zdołał złapać jej ręki.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • Fanriel 27.08.2018
    Czytałam wstęp i widziałam słuszne uwagi, jakie zostawił pod tekstem Pan Buczybór. Nie zrobiłaś (zrobiłeś?) z nich użytku, bo tu powielasz te same błędy. Szkoda, bo przez to ciężko się czyta. Ja dotrwałam do połowy.
    Pozdrawiam i życzę powodzenia w pisaniu. Dziś nie oceniam.
  • Ritha 27.08.2018
    A czemu tu nie ma spacji?

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania