Demony Broni 1
Tomasz siedział w swym jednopokojowym mieszkaniu i milcząco wpatrywał się w ścianę. Narastająca chęć mordowania, którą już teraz ledwie powstrzymywał, znacząco wpłynęła na jego życie, rujnując je doszczętnie. A wszystko to przez głupią, ludzką ciekawość. Musiał sprawdzić wystającą deskę i znaleźć te pięknie zdobione noże. "Przydadzą mi się", idiotycznie pomyślał, mógł przewidzieć, że nie bez powodu leżały zamknięte w drewnianej szkatule, obwiązanej dziwnym kawałkiem papieru..
Wcześniej był policjantem, lubił tą robotę ale teraz nie mógł już dalej pełnić służby.
Wstał, wziął noże, ubrał kurtkę i wyszedł z mieszkania.
Kiedy pomimo kurtki poczuł listopadowe zimno na swoich plecach, przypomniał sobie ostatnie wakacje w Zakopanem.
– Może pojechałbym tam jeszcze raz? – westchnął lekko.
Szedł do parku mimo kurtki dokuczało mu zimno, ale to nie był zwykły chłód to był dreszcz towarzyszący mordercy wychodzącemu na polowanie, no nawet niech będzie, że raczej nie z własnej woli.
Chwilę potem zobaczył mężczyznę, szedł on chwiejnym krokiem, bełkotał coś pod nosem był wyraźnie nietrzeźwy.
– Dobrze że to mężczyzna, nie lubię mordować kobiet – pomyślał.
Zamierzył się do rzutu, ostrze noża zaczęło jarzyć się krwistą czerwienią, mężczyzna nie wiedział nawet kiedy sztylet wbił się w jego bark. Momentalnie wytrzeźwiał, nie mógł się ruszać ani mówić, mógł tylko patrzeć, patrzeć i czuć ból.
Podszedłem do niego, wyciągnąłem przeraźliwie ostry sztylet z jego barku, po chwili znowu wbiłem i przekręciłem jego oczy wyrażały przeraźliwy ból, nie mógł nawet zemdleć. Drugi sztylet wbiłem w jego kolano, następnie kopnąłem go wbijając ostrze jeszcze głębiej, gdy poczułem, że sztylety są usatysfakcjonowane złapałem go za włosy i rzuciłem przynajmniej na trzy metry, przeklęta moc dawała mi nadzwyczajną siłę oraz szybkości. Po chwili byłem już przy nim, litując się nad nieznajomym powoli z rozmysłem poderżnąłem mu gardło. Sztylety spijały każdą kroplę krwi, co chwila żarząc się na czerwono i po chwili gasnąc tylko po to, żeby za chwilę znowu zabłysnąć krwawym blaskiem. Oddaliłem się od trupa nieśpiesznym krokiem, tak jak zawsze.
Następnego dnia wszystkie gazety pisały o psychopatycznym mordercy-sadyście, wreszcie skojarzono mnie z moimi pozostałymi ofiarami. Noże znalazłem tydzień temu, co znaczy, że to moja ósma ofiara. Myślę że moje morderstwa powstrzyma tylko moja śmierć, nie lubię mordować ani tym bardziej torturować, ale nie mam wyjścia jestem kontrolowany przez dwa przeklęte sztylety.
Komentarze (17)
Głównie interpunkcja i powtórzenia.
A ogólnie opko niezbyt ciekawe.
pierwszego w danym dniu.
Tomasz siedział w swym jednopokojowym mieszkaniu i milcząco wpatrywał się w ścianę. Narastająca chęć mordowania, którą już teraz ledwie powstrzymywał, znacząco wpłynęła na jego życie, rujnując je doszczętnie. A wszystko to przez głupią, ludzką ciekawość. Musiał sprawdzić wystającą deskę i znaleźć te pięknie zdobione noże. "Przydadzą mi się", idiotycznie pomyślał, mógł przewidzieć, że nie bez powodu leżały zamknięte w drewnianej szkatule, obwiązanej dziwnym kawałkiem papieru....
Nie będę dalej brnął w twój tekst, ale co sądzisz o takim wstępie?
Moim zdaniem pomysł dobry na opowiadanie, ale dlaczego noże do rzucania? Zwykłe bardziej pasują, zresztą jak sobie wyobrażasz, że Tomasz będzie "majtał" nimi w mieście? Ale to już twój rozdział. i historia, ale moim zdaniem to do rzucania jest zbędne. Rozdział strasznie krótki i bardzo mało szczegółów. Wszystko dzieje się zbyt szybko. Bardziej wprowadziłbym bohatera oraz w klimat fabuły. Jednak to tylko moja opinia. Pozdrawiam.
Ogólnie widzę jednak pewien postęp w stosunku do "Złotego Świtu".
Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania