Poprzednie częściTomik ~ Sezon Burz "Bruxa"

Tomik ~ Sezon Burz "Ucieczka"

Bezsenna noc była dla młodego mężczyzny prawdziwym utrapieniem. Ciągła obawa o towarzysza i myśl o przeklętej puszczy, nie dawała mu spokoju. Napawała strachem. Rozmyślając co dalej, mężczyzna sięgnął do kieszeni spodni i wyciągnął dwa kamienie. Pierwszy był czarny, wykonany z żelaza i pokryty krasnoludzkimi runami. Drugi, srebrny, na którym wyryte były elfie symbole. Zastanawiał się, czy ich moc da radę wyciągnąć ich z tego przeklętego lasu. Z pirackimi fregatami zadziałało, więc czemu nie pomoże teraz, pomyślał.

Nagle drzwi do pokoju zostały otwarte i w ich progu znalazła się niewysoka kobieta, którą spotkał przy wycince drzew. Nosiła czerwony kubrak, wiązany z tyłu i obcisłe, czarne spodnie, opięte skórzanym paskiem. Była boso, a jej drobne stopy nie wykonywały żadnych dźwięków, gdy chodziła po surowych deskach imitujących podłogę. Przeczesując swoje długie, blond włosy podeszła do łóżka i spojrzała na mężczyznę dużymi, zielonymi oczami.

— Jak się czujesz? — zapytała melodyjnym głosem.

— O mnie się nie martw — odparł, robiąc jej dostatecznie dużo miejsca, by usiadła — Co z Niziołkiem?

— Żyje i właśnie w tej chwili je śniadanie. Ciebie również zapraszam.

Mężczyzna kiwnął głową i w kompletnej ciszy zszedł z kobietą na dół, gdzie czekał na nich zapach pieczonych dań i woń wybornych win. Pomieszczenie, nie licząc karła przy kominku, świeciło pustkami. Nawet karczmarz zamknął się w kuchni, skąd dobiegały odgłosy jego pracy. Zasiadając przy stole, zabrali się za przygotowane dania. Wśród nich znaleźć można było smażone kaczki, świeży chleb, gęsi w sosie, a nawet ośmiornicę w czekoladzie, która przypadła kobiecie do gustu. Wszystko popijali starym winem, wyciągniętym specjalnie dla nich z polecenia zielonookiej blondynki. Gdy skończyli jeść, rozsiedli się wygodniej na drewnianych krzesłach i patrzyli na siebie, przeszywającym wzrokiem.

— To może od początku. — zaczął niziołek — Nazywam się Silias i do niedawna byłem włodarzem pobliskiego miasta.

— Isabel — dodała kobieta, podając mu dłoń w przyjaznym geście — A jak wołają na ciebie? — zwróciła się do mężczyzny w żółtym kubraku.

— Na wyspach mówią mi Ulrich — warknął — W waszym języku to będzie...

— Jurgen — przerwał karzeł — Czyli opiekun.

Młodzieniec kiwnął głową i wskazując palcem na wypalone, jelenie poroże, spojrzał głęboko w zielone oczy kobiety.

— Zostały wam dwa dni — wyszeptała, widząc zbierających się w karczmie innych domowników — Ale klątwa, klątwą. Nie wyjedziecie z lasu.

— Spróbuję! — wrzasnął mężczyzna i wybiegając z karczmy, osiodłał konia.

Isabel i Silias poszli za nim, próbując go przekonać do zaniechania czynu. Na próżno. Będąc w siodle, Jurgen wyjął z kieszeni srebrny kamień i podał go Niziołkowi, pokazując tym samym trzymany w lewej ręce kamień żelazny.

— Jeśli uda mi się opuścić puszczę — rzucił przez ramię — Amulet zacznie świecić i wskaże ci drogę, którą podążałem. Jeśli nią pójdziecie, opuścicie to miejsce na dobre.

Szarpnął wodze. Wierzchowiec ruszył galopem i z każdą sekundą przyśpieszał. Nim się zorientował, czarny ogier pędził cwałem przez las, natarczywie trzymając się traktu. Coś jest nie tak, pomyślał mężczyzna, widząc, jak droga zakręca i tworzy owal. Będę jechać w kółko. Niedoczekanie. Ściągnął lejce i zmienił kierunek jazdy. Kierował się na zachód. Skulony w siodle i wpatrzony w skrawki jasnego nieba, mężczyzna gnał przed siebie, a jego wierzchowiec robił slalomy, wymijając drzewa.

Jego podróż nie trwała zbyt długo. Uderzający w nozdrza zapach smażonego jadła był znajomy. Bardzo znajomy. Tak samo, jak stojąca między drzewami karczma, która wyrosła jak z podziemi przed mężczyzną. Czekająca na niego kobieta, powitała go sarkastycznym spojrzeniem. Towarzyszył jej uśmiech na twarzy. Pomagając mu zejść z konia, zaprosiła do środka.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Beznadzieja 03.01.2016
    Twoje opowiadanie bardzo przypadło mi do gustu, co nie zmienia faktu, że czuję się oszukana. Gdy zobaczyłam tytuł, pomyślałam o Wiedźminie, a tu klops. Dobra, przesadzam. Uwielbiam takie klimaty. Masz 5 :)
  • El Guardia 03.01.2016
    Dzięki. Jeśli chcesz poznać reszte. Zajrzyj do poprzednich Tomików.
  • ausek 03.01.2016
    Dobra robota. Czytając Twoje teksty zawsze mam wrażenie, jakbym znajdowała się w centrum akcji, zasłużone 5 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania