Trochę z WSPANIAŁEGO życia Mariny ( rutyna , nadzieja na lepsze jutro)
Marina przebywała w domu dziecka już ponad dwa miesiące. Jej dzień był nieustającą rutyną. Był przeciwieństwem jej dawnego życia.
Ćwirrrr , ćwirrrr
Dziewczynkę budziły tropikalne ptaki,które śpiewały jeszcze przed wschodem s łońca.
Około 8 było śniadanie ,biedne , ale dostarczało siły tutejszym maluchom.
Potem śieroty mogły bawić sie na dworze. Czasem zdarzały sie wypadki, gdyż budynek stał na urwisku obok którego biegła potężna rzeka.
Potem był obiad , a właściwie to niezawsze. Dzieciaki były chude wątłe , ale tak wygląda życie w dziczy. Potem jakaś kompiel i kolacj .
A potem
wszystko od początku. Melancholia ?
Tak . Ale dla Mariny był to jedyny czas w którym mogła przewidzieć bieg wydatrzeń.
Dzień zaczynał się jak codzień , i nagle do pokoju śierot weszła jedna z opiekunek.
-Marina ! Choć dziecino - powiedziała
Dziewczynka spojrzała niewinnym wzrokiem na nianie . Poczuła niepokuj , który niekiedy towarzyszył jej każdego dnia.
Ale poszła , nieświadoma konsekwencji.
Dziecko staneło na progu , a przednią jakiś pan i jakaś pani.
Kobieta bacznie przyglądała sie dziecku , a meżczyzna pomrukiwał coś pod nosem , odczasu do czasu śmiejąc sie w stronę dziewczynki.
Tajemnicza para miała wkrótce zaadoptować
3 letnią Marinę .
Dziecko było z jednej strony rozczarowane tym , że owe małżeństwo jest jej zupełnie obce. Nie był to tatuś ani mama , którą Marina kochała ponad życie i z którą chciała spedzić chociażby jeden dzień , nie było jej dane kochać i być kochaną. Z drógiej strony dziecko które tak dużo wycierpiało , miało nadzieje że moze w domu tych ludzi nadejdzie dla niej lepsze jutro .
Bo warto wierzyć , nawet wtedy kiedy wszystko wyda ci sie stracone.
Komentarze (188)
W teście widać, że każdy następny utwór to mały krok ku lepszemu :)
P.s. Sarkazm nie dodaje Ci uroku... Mamy wielu nowych użytkowników i bardzo nas to wszystkich raduje! Pokaż, że chcesz i że jesteś częścią tej strony.
Jezeli chodzi o błedy , tak wiem , druga sprawa moje teksty nigdy nie bedą idealne bo jak czytacie i rozumiecie moje zycie nie bylo idealne , nie chce dopisywać emocji i zdarzen ktorych nie było, bo wtedy to niebedzie MOJE. Jak wiecie to jest o opowieśc o mnie a nie jakas historyjka . Teksty sa krótkie bo ja osobiscie wole czytac krotsze teksty , ktore tszymaja w napieciu , niz jakieś długawe ksiegi. Wiem ze sa dosyc krótkie ale ja wlasnie tak chce, nie chce wam odrazu w 2 czy 3 tekstach opisac moje zycie bo to nie tedy droga. Odemnie tyle
;)
Razem z moimi "kumplami", czyli Damianem i Darkiem (imiona oczywiście zmieniłem) jeździłem na rowerze. Słowa kumplami użyłem w cudzysłowu ponieważ często znęcali się nade mną w szkole. Nigdy mnie nie byli, tylko obrzucali wyzwiskami. Często się wtedy wkurzałem. Pod wpływem furii często ich atakowałem. Czasami rozpruwałem im koszulki i takie tam. Nie pamiętam tego za bardzo. Raz że to było dawno, dwa że podczas takich ataków pamięć mi się wyłączała. W każdym to bądź razie czasem dało się z nimi pogadać. Myślałem że wtedy był taki moment. W pewnym momencie łańcuch mi spadł więc się oczywiście wywaliłem. Cały ja. Nic wielkiego mi się nie stało, pozbierałem się po czym zabrałem się za łańcuch. Ci kumple podeszli do mnie żeby mi pomóc. Tak przynajmniej myślałem. W pobliżu były tory, się już pewnie domyślacie o co chodzi. Kiedy usłyszeli pociąg chwycili mnie za rękawy i zaczęli zaciągać w ich stronę. Powiedzieć że się bałem to mało, słyszałem krew szumiącą w moich uszach oraz dziwne łaskotanie w brzuchu. Teraz już wiem że to efekt tego że z jelit odpływa krew. Szarpałem się we wszystkie strony i wołałem o pomoc. Nikt nie słyszał, albo każdy miał to w dupie. Oczywiście udało mi się, ale gdybym zrobił jeszcze jeden krok to nie siedziałbym tu pisząc ten komentarz. A tak skończyło się tylko na poczuciu podmuchu powietrza. Rodzicom nic nie powiedziałem, nawet nie pamiętam czemu, chyba bałem się ich zemsty. Oczywiście gdyby zrobili to dziś to bym ich pozwał, ale wtedy miałem może z dziesięć lat. Do dziś czuję lekki ucisk w żołądku kiedy wracam do tego wspomnienia. Czasami dręczy mnie myśl "co by było gdybym się wtedy poddał?"
Dziekuje za uwage
Wygląda znajomo?
I wiem ze teraz bedziecie pisac ze ja ja atakuje ale ja nie dam sie ponizać.
Dobra, nie wiem, co mi zrobisz, ale idę ratować dupę i stąd spadam, Papaśki XD
:)
Ohayo, kochana! XD Ja cały czas nad wami czuwam ;)
Amy ty tez ...
To mialam namysli to ze tez odwarzyles sie napisac komentarz byc moze nie wiesz ze tych komentarzy bedzie jeszcze wiecej ,.a uwiez mi jak sie zacznie to puzniej bedzie sie jeszcze dlugo ciagnac , wiec jesli chcesz byc na czasie to wes sobie popkorn jakas cole czy cos i czytaj ,dziekuje za uwage
;)
Ja bym dał jej tą: )
Albo to. charakter śpiewaka jest ten sam: )
Gdyby nie to, że nadal tu jest, to pomyślałbym, że Marina to jakiś troll prowokacyjny, ale niestety... XD
;)
W taką pogodę co najwyżej udaru idzie dostać, więc idź, idź ^^
http://www.opowi.pl/lista-oczekujacych-na-opis-a6597/#comment-37168
Marina, spokojnie, wyluzuj. Nikt nie chce Cię atakować. Bynajmniej ja nie mam takiego zamiaru. Jednak wracając do emocji w opowiadaniu. Jeśli chcesz, żebyśmy Cię lepiej poznali i w szczególności poczytali, to chcielibyśmy wiedzieć jak czułaś się w niektórych momentach. Czy byłaś zła, szczęśliwa, czy może przeszłaś obojętnie obok wszystkiego przez całe życie w co wątpię. Mam nadzieję, że rozumiesz moje intencje i przekaz w tym komentarzu. ^^
A co do autorki - nie ma co się przejmować grupowym hejtem! Pisz dalej!
Nie będę mówił o błędach, bo widzę, że reszta wymieniała. Mnie ukuło na przykład to. Nie można było napisać odgłosy ptaków, a nie tak to ująć.
"Ćwirrrr , ćwirrrr".
Nie wiem czy to koniec, bo widzę, iż nic nie ma dalej.
Jeśli to koniec to za całość postanowiłem dać 3.
:)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania