Poprzednie częściTrzy Lata Później - Wstęp

Trzy Lata Później - R6.Moja nowa kariera

I co przyjęli cię? Wera czekała na telefon ode mnie chyba tak długo z nim zwlekałam aż sama zadzwoniła

 

-Na to wygląda Werka ale nie powiem żeby to była tak zupełnie normalna posada drugiej sekretarki i parzy kawy.

 

-Zwała jak zwał bierz te robotę musisz się usamodzielnić nie możesz wrazie sądu świecić gołym tyłkiem to znaczy się pustym portfelem bo kto da bezrobotnej dziecko?!

 

-Jak to kto?! Nikt

 

-Dlatego bierz robotę i nie wybrzydzaj

 

-Ale Wera to...

 

-Nie mam czasu na głupoty radze ci dobrze musze kończyć papatki

 

-papatki

 

Zdjęłam bluzkę i nudną starom spódnice po czym narzuciłam szary cienki szlafrok i chwyciwszy kubek kawy otworzyłam drzwi balkonowe na szerz dziś Alek pobrał Julka i jak do tond ani jeden ani drugi nie napisał choćby słowa na Whatsupa albo Skype. Widać Julek już mniej mnie potrzebował mogłam wiec zastanowić się nad swoim dalszym życiem, skoro mam dziecko teraz już prawie tylko na pul etatu a i nawet to oferował mi Gabriel, to znaczy idealny system pracy w którym wrazie czego mogłam wziąć prace papierkową do domu albo spóźnić się lub też zostać trochę dłużej, żeby dorobić godzin na zaś.

 

Ideał o jakim każda kobieta/matka marzyła tylko że w tym wszystkim było kilka niepasujących mi rzeczy a mianowicie takich, że Gabriel był ciotecznym bratem Alka co za tym idzie wujkiem Julka, o którym istnieniu nigdy nie wiedział ani ja też.

 

Druga sprawa też nie była mi na rękę a mianowicie to, że Gabriel był taki młody taki pełen charyzmy i życia no i ta trzecia sprawa to to, że był po prostu kosmiczny! Taki zajebisty taki człowiek, którego nigdy nie znałam ani nawet nie śmiałabym o takim marzyć to był człowiek, który chodził z głową w chmurach, ale nie zapominał o obowiązkach i rzeczywistości no o korzeniach w nogach, które trzymały go bardzo na ziemi. Fajnie mi się z nim gadało o dupie maryni i fajnie tak było się powygłupiać nawet fajnie było, kiedy na mnie nakrzyczał choć do tej pory nie rozumiem, dlaczego to zrobił?

 

Przeczuwałam jednak, że to miało zadziałać na mnie jak kubeł wody który miał by mówić jesteś warta znacznie więcej niż ten dupek, który ci grozi - tak bynajmniej to sobie przetłumaczyłam na swój prosty rozum.

 

Alek nie pogrywał od dwóch miesięcy czysto a wręcz przeciwnie zaczynałam się bać, że jego groźby o odebraniu mi praw mają jakieś źródło jeszcze się nie bałam, ale coś nieprzyjemnego przechodziło mi przez kark kiedy Alek odwoził Julka do domu tak zupełnie bez uczuć wtedy spoglądał w moje oczy nie mówisz za wiele po prostu zostawiał chłopca i odjeżdżał.

 

Następnego dnia miałam stawić się o dziewiątej rano w królestwie Vieny jednak nim zdążyłam tam dotrzeć Gabriel przechwycił mnie na parkingu tym razem ubrany w zwykłe szare robocze bombiaste spodnie i uciapany tu i ówdzie sweter z czarnej włóczki który bardzo ładnie kontrastował z jego blada skora i błękitnymi oczyma i tymi platynowo lekko pozłacanymi włosami uuullllaaa STOP!

 

Upomniałam się w porę przecież to dziecko, bo kiedy ja już zasuwałam na trzykołowym rowerku on się dopiero rodził!

 

-Musimy w tej danej chwili omówić pewne nieścisłości niedopowiedziane wczoraj

 

-Tak? Dobrze to omówmy

 

-Po pierwsze nikt tu się nie ubiera formalnie wiec weź toooo teeee toooo

 

-Zaraz czy ty próbujesz opisać moją spódnice i bluzkę jako "To teeee to"?!

 

-Nie ważne...a nie masz z pary dziwów i bawełnianej bluzki najlepiej pasował by ci jakiś odcień hymmm powiedzmy może brąz lub granat? Zamyślił się

 

-Weź ty się odczep co?

 

-Dziś tak ale jutro na luz i tyle! Podsumował obracając się napięcie w wielkich ciężkich robociarskich buciorach

 

-To to chciałeś to zemną ustalić?

 

-A nie to nie tylko, zaraz to obgadamy w moim gabinecie

 

-ok

 

Weszliśmy do biura nieco wcześniej kilka osób rzuciło dziarsko hejka a inni Dzień dobry Gabrielu jeszcze inni a co tam u ciebie słychać do mnie nikt się puki co nie odzywał, ale może i lepiej, bo nie było o czym jeszcze gadać.

 

-Gabriel upewnił się ze drzwi są zamknięte i wyrzucił z tylnej kieszeni na tyłku kila ołówków scyzoryk zamykany podobny do tego który kiedyś miał dziadzia Witek oraz telefon z połamaną szybkom.

 

-Bo widzisz chodzi o Vienie ona ma wielkie serducho zna francuski, bo matka jej francuską jest, ale ma słabą pamięć co do spotkań i tych wszystkich opcji w drukarce potrzebuję abyś delikatnie uzupełniła braki Vieni.

 

-Chyba musisz bardzo lubić Vienke, skoro tak się o nią troszczysz

 

-Lubię bo jest naprawdę spoko

 

-Aha wiec ok będę uzupełniać braki Vieni ale co jeszcze?

 

-Chodzi o to że Vienka słabo radzi sobie z obsługą klienta przyjęciem gości i obsłużeniem typu co podać kawa czy herbata a może piwo czy coś… albo i rumianku.

 

-Rozumiem czyli że obsługa klienta a ja mam to w małym paluszku

 

-Czy mogę na ciebie liczyć?

 

-Pewno że możesz obeszłam wszystkie odcinki SOS Mi Vida dokładnie wiem jak to robiła Monita ona też była tak jak by prawą reką Fakundo

 

-Mówimy o jakimś serialu brazylijskim?

 

-To nie jest jakiś TAM serial! To kultowy film

 

-Aha spoko to fajnie że wiesz co robić i zostałaś solidnie przetrenowana przez Fakundo

 

-Nieee zaraz zaraz Fakundo to jej facet i szef a Monita to sekretarka. Ale Fakundo w tym filmie ma na imię Martin nie Fakundo.

 

-Dokładnie cię rozumiem a teraz czy wiesz co masz robić?

 

-Wszystko jasne!

 

-To powodzenia Monito. Gabriel widać miał jednak poczucie humoru i nawet jak by mi się wydawało, czy zemną filtrował?

 

Zerknęłam za ramie, żeby upewnić się ze już mogę iść ale on znów wyciągnął z półki kubek ze starom kawom

 

-Wiesz co? Zrobię ci świeżej

 

-Na pewno? Nie miałabyś nic przeciwko? Zapytał kreśląc już coś na wielkim papierze

 

-Ależ nie

 

Z kawa nie było problemu jednak teraz już rozumiałam po półtora godzinie, dlaczego Gabriel obdarzył mnie ta posadą tak szybko! Vienia musiała mu podbić serce mnie zresztą też już podbijała, bo była przeurocza, ale bardzo słabo zorientowana i zorganizowana a na takiej posadzie to roboty było ful. Dochodziła pierwsza, kiedy Vienia oznajmiła śpiewająco, że skoczy do kafejki za krosancikiem czy ja też coś bym zjadła? Poprosiłam łaskawie o to i jeszcze o tampony i o bukiet kwiatków do recepcji dzięki temu pozbyłam się Vieni na półtora godziny sama w tym czasie przejrzałam kalendarz Outlooka i szybko przedzwoniłam do sekretarek klientów, żeby upewnić się że klienci będą na kolejnych targach i że dostali prywatne zaproszenie na kolacje po nich w prywatnej posiadłości Gabriela, ale niestety nie był to ten sam adres, gdzie mieszkał nad jeziorkiem

 

Zrobiłam czystkę w folderze z zamówieniami części, do mebli które robili i już kończyłam, kiedy ktoś pociągnął nosem wyrywając mnie z transu.

 

-Gdzie Vienka? Gabriel uwiesił się na blacie nad moja głową

 

-Pojechała do miasta załatwić sprawy

 

-Aha

 

-Dajesz rady??

 

-Spoko wiem co i jak jestem bystra

 

-Dzięki bardzo mi pomagasz

 

-Poczekaj z tym dopiero zaczęłam

 

-widziałem Outlook

 

-Płacisz mi za to dobra kasę

 

-Rozumiem, Gabriel zmierzwił swoje proste gęste włosy ręką i przetarł nos nadgarstkiem

 

-Bede dziś już poza biurem, idę na ryby

 

-Idziesz na ryby kiedy za dwa dni targi i tyle będzie się dziać?!

 

-Ale to dopiero za dwa dni a dziś jest dziś co nie? Poza tym mam dużo do przemyślenia i to nie może dłużej czekać, bo serce mi zwariuje.

 

Spojrzałam na niego nie wiem sama czemu zdziwiona, bo przecież gołym okiem było widać że cieka za Vienkom ejjj może i nawet pasują do siebie tak pomyślałam po czym zanurzyłam się przy zamówieniach na farby i lakiery.

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania