TW 13 i 14 Zanim świat zasnął
Postać: Przystojny nauczyciel/ Faceci w czerni: prawdziwa historia
Zdarzenie: Zgubienie monety /Miejsce w którym nie było zasięgu
— Steve, odbierz ty cholerny dupku — krzyczała do słuchawki telefonu. Była zła. Nie odbierał. Ignorował ją. Po kilku nieudanych próbach nawiązania z nim kontaktu, schowała telefon do kieszeni jeansowych spodni. Kręciła się bez celu po pustym, oświetlonym tylko światłem latarni parku. Przemykała między drzewami, ocierając o ich liście.
Koniec lata, ostatni dzień wakacji. Wzdłuż alejek ciągnęły się rzędy kolorowych kwiatów a z daleka unosił się zapach dymu, z ogniska, z takiego gdzie cała rodzina siada w kółku i smaży pianki. Przychodziła tu z nim, wyciągali koc i leżeli wtuleni w swoje ramiona. Oglądali gwiazdy. Czuła się przy nim bezpiecznie, wiedziała, że nic jej nie grozi. Obiecał zawsze być przy niej. To tutaj mieli się spotkać, tej nocy, mieli razem wrócić do domu. Miał ją uratować.
Dziewczyna odurzona wódką kołysała się między uliczkami. Alkohol szybko mieszał jej w głowie. Na szkolnym boisku grali w butelkę. Wiedzieli, że nie pije, dlatego szybko sprawili aby zaczęła. Z każdym kolejnym wyzwaniem alkohol tracił wcześniej odczuwalną gorzkość.
Wdała się w romans z nauczycielem od matematyki. Był przystojny, spotykali się po lekcjach, w motelu. Wiedziała, że to, co robi było złe, że nie powinna. Ale mężczyzna obiecał jej tak wiele. Że kiedy tylko ona skończy szkołę on zostawi dla niej swoją rodzinę. A wtedy uciekną razem i będą już zawsze razem. Uwierzyła. Czekała na lotnisku, spakowana, gotowa zacząć z nim nowe życie. Nie pojawił się, nie zadzwonił. Później widywała go na spacerze z żoną i dziećmi. Eliot tak bardzo pasował do tego obrazka, do bycia ojcem, mężem. Cheryl była dla niego tylko zabawką, taką, którą po udanej zabawie należało porzucić. Nałóg i sponiewierane serce to jedyne co wyniosła ze szkoły.
Z narkotykami było inaczej. Te małe tabletki od zawsze ją pociągały. Pragnęła skosztować kolorowego, pozbawionego problemów życia. Kiedy więc dziewczyna ubrana w tatuaże, zaproponowała jej jedną, ona bez wahania po nią sięgnęła. Jedzenie miało intensywniejszy smak, ludzie piękniejsze twarze, a muzyka wprawiała ciało w przyjemne drgania. Było idealnie, wystarczyło tylko połknąć to maleństwo, a wtedy, każdy dzień, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki, zmieniał się w najlepszy sen.
— Cześć, złotko, może ci pomóc? — zapytał mężczyzna. Ubrany był w czarne szaty. Twarz zasłaniał duży kaptur.
— Nie, nie dziękuję. Czekam na chłopaka. — Zmusiła się na lekki uśmiech.
— Już po północy. — Popatrzył w górę, na srebrzysty księżyc. — Chyba twój książę się nie zjawi.
— Obiecał, że przyjedzie. Teraz tylko, nie odbiera, ale… zaraz na pewno się zjawi. — Spojrzała na ekran telefonu. Brak wiadomości. Nikt do niej nie dzwonił, nikt jej nie szukał. Poczuła się tak jak kiedyś - niepotrzebna. Rodzice ją porzucili, nie chcieli wychowywać narkomanki. Kiedy matka znalazła w jej pokoju torebkę z amfetaminą kazała się jej wyprowadzić. Nie mogła znieść myśli, że któryś z sąsiadów mógłby się o tym dowiedzieć. Musiała przecież dbać o reputację swoją i męża. Cheryl nie chciała odejść, pragnęła zostać w rodzinnym domu. I została, do momentu, kiedy nie wdała się z ojcem w bójkę. Ona uderzyła pierwsza, z całej siły, on powtórzył gest. Z rozerwanego policzka spływała krew, mieszała się z tuszem i łzami. Matka stanęła po stronie ojca. Cheryl musiała odejść.
Żyła na śmietniku. Szwendała po zapyziałych dzielnicach. Czas trwoniła na wciąganiu białego proszku i rozmowie, ze szczurami, biegającymi pomiędzy pustymi butelkami. Była samotna, pogrążona w smutku, które łagodziło tylko uzależnienie. To ono było czymś co pozwalało jej przetrwać ale i tym, co ją niszczyło.
Kradła, potrzebowała pieniędzy. Zaczęło się od jednego robaczywego jabłka. Później włamywała się do cudzych domów. Nabrała wprawy, mogła wejść i okraść kogo chciała. Nie dręczyły jej koszmary, nie miała wyrzutów sumienia, znała tylko mrok, i to jemu była posłuszna. Porzuciło ją zbyt wielu ludzi, zbyt wiele ran nie mogło się zabliźnić, zbyt wiele straciła, aby prosić o wybaczenie.
Była kochanką tak wielu mężczyzn. Aby lepiej zapamiętać, zapisywała w zeszycie ich imiona. Ze sklepów kradła bieliznę, perfumy, kosmetyki, dla nich musiała się starać. Byli jej żywicielami. Z czasem porzuciła robienie notatek, klientów było zbyt dużo. Nie zwracała uwagi na ich wygląd, status społeczny czy wiek, liczyło się to, który z nich zapłaci więcej.
Usiadła przy stojącej niedaleko fontannie. Woda pachniała kwiatami, mieszkańcy wrzucali do niej płatki jaśminu. Mężczyzna dołączył do dziewczyny.
— Podobno to zaczarowana fontanna — powiedziała wpatrzona w swoje odbicie —Jako mała dziewczynka przychodziłam do tego parku z dziadkiem i wrzucałam do niej złote monety. Mówił, że kiedy nikt nie patrzy, kiedy wszyscy śpią, anioły wyławiają z fontanny marzenia.
Towarzystwo mężczyzny ją uspokajało było ukojeniem w chwili samotności.
— Wierzysz w to?
Dziewczyna wstała. Wyjęła z kieszeni telefon, za plastikową obudową miała schowane kilka centów.
— Co robisz? — zapytał.
— Należy mocno zacisnąć monetę, zamknąć oczy i pomyśleć życzenie —
tłumaczyła. Wiatr, śpiew ptaków, szepty przechodniów, wszystko w tamtej chwili ucichło. Jakby każda komórka każdego organizmu była skupiona tylko na niej.
— I już! — Z radosnym okrzykiem, wrzuciła monetę do wody.
— Uważaj! — krzyknęła postać widząc jak dziewczyna sama wpada do fontanny.
— Oj chyba jestem bardziej pijana niż myślałam. Pomożesz mi? — Wyciągnęła rękę w jego kierunku. — Nie dam rady wyjść sama.
— Chodź tu — Po dłuższym namyśle mężczyzna podał jej dłoń.
Oboje znów usiedli na murku. Z włosów dziewczyny sączyła się woda, ubrania przesiąkły zapachem jaśminu.
— Jak ci na imię, mój wybawco?
— Żaden ze mnie wybawca — stwierdził. — Chyba jest ci zimno? — dodał zaraz, widząc trzęsącą się dziewczynę.
— Tak, ale tylko troszeczkę.
— Proszę. — Ściągnął z siebie jedną z warstw czarnej szaty i okrył jej ciało.
— Dziękuję to miłe.
— Może opowiesz mi coś o tym chłopaku, na którego tak czekasz. Gdzie się poznaliście? — Postać przysunęła się bliżej.
— Pierwszy raz spotkałam go na szkolnym balu. Miałam na sobie czerwoną sukienkę, złote pantofelki i śnieżno białe perły, które ukradłam koleżance.
Należały do Sary. Nie cierpiała jej. Bogata, rozpieszczona przez rodziców dziewucha. Pamiętała jak tamtego dnia Sara przyszła do szkoły, były jej siedemnaste urodziny. Ściągnęła szalik i wtedy Cheryl je zobaczyła. To był podarunek od jej ojca. Była o nie zazdrosna, bo wiedziała, że ona sama nigdy nie dostałaby takiego prezentu. Musiała je zabrać.
— Królowa? — zapytała postać.
— Tak, ludzie głosowali na mnie... ale tylko dlatego, że byłam zła i wyjątkowo nie pasowałam do najmilszego w szkole chłopaka. To miało być zabawnie i było… dla wszystkich, oprócz naszej dwójki. To właśnie Steve tak mu na imię, był moim partnerem. Tak bardzo się różniliśmy. Kiedy ja wciągałam prochy, on startował w szkolnych konkursach. Nie byłam dobrą uczennicą, olewałam egzaminy, wagarowałam, a on był po prostu kujonem. Musieliśmy razem tańczyć. Złapał mnie w tali, patrzyliśmy sobie w oczy, a otaczający nas świat, śmiał się. Głośno. Nie zaiskrzyło, oboje czuliśmy się zażenowani. Tłum krzyczał do mnie żebym go pocałowała, oblewali nas tanim alkoholem. W końcu nie wytrzymałam, wybiegłam z sali.
— Czy ten Steve jest dla ciebie dobry? — Mężczyzna szybko przeszedł do kolejnego pytania.
— Tak. To on podał mi dłoń, w chwili kiedy wydawało mi się, że już nic dobrego mnie nie spotka. Przygarnął mnie jak bezpańskiego kota i oswoił na nowo z życiem, z tym, z czym ja sama nie umiałam sobie poradzić.
Na początku było trudno, widziałam jak się ze mną męczy. Narkotyki mieszały mi w głowie, wtedy one były dla mnie najważniejsze. Nienawidziłam się za to, że nie mogłam stawiać go na pierwszym miejscu. Tak jak robił to on. Były taki czuły, jako jedyny. Jego współczucie było dla mnie ratunkiem. Więc tak… jest dla mnie dobry, zawsze był.
— Ale teraz nie ma go przy tobie.
— Przyjdzie, zawsze przychodzi — zapewniała dziewczyna.
— Teraz już wiem. — Postać ciężko westchnęła.
— Co wiesz? — zapytała. Jej włosy muskane przez ciepły sierpniowy wiatr, zdążyły już przeschnąć. Nawet nie zauważyła kiedy kawałek szaty zsunął się z jej ramion.
— Pytałaś o moje imię. Jestem śmiercią.
— Nie rozumiem.
— Muszę go zabić — powiedział. — I ciebie też.
— Co? Nie! Przecież mi pomogłeś, wyciągnąłeś mnie z fontanny. Siedzisz tu ze mną, jesteś dla mnie miły, rozmawiamy. Jestem tu sama, samiutka a ty, jesteś moim towarzyszem. Proszę nie rób nam krzywdy.
— Jesteś tak bardzo naiwna, Cheryl. — Złapał ją za szyje i uniósł do góry. Jeszcze raz popatrzył się w jej jasne oczy i tylko delikatnie uśmiechnął. Jakby w ten sposób chciał się z nią pożegna. Zanurzył jej głowę w fontannie. Ona próbowała jeszcze złapać oddech, wierzyła w to, że ktoś jej pomoże, ale nikt się nie zjawił. Woda zalała jej płuca.
Śmierć długo czekała na Steve. Siedziała na murku, obok martwego ciała dziewczyny. Wpatrywała się w księżyc, aby wraz z końcem tej nocy odejść. Odejść… samotnie.
Jak codzień, miejscowy pijak, zbierał puszki, jednak tym razem znalazł coś znacznie cenniejszego. Naszyjnik z pereł. Zerwał go z szyi dryfującej na wodzie kobiety. Zabrał też telefon, a wraz z nim ostatnią wiadomość.
Kochanie, nie przyjeżdżaj po mnie. Mam jeszcze sporo pracy, prześpię się dzisiaj na kanapie, w biurze. Całuję mocno.
Komentarze (45)
Cieszymy się, że nadrabiasz, Mia :)
Tak, nadrabiam sobie :)
"dziewczyna ubrana w tatuaże" - Podobało mi się to określenie.
Pozdrówka :)
"Wdała się w romans z nauczycielem od matematyki. " tu się trochę gubię, bo tak to wygląda jakby wdała się w ten romans właśnie wtedy kiedy grali w butelkę
"Ale mężczyzna obiecał jej tak wiele." tu wywaliłabym "mężczyzna" bo wiadomo o kogo chodzi.
" Kiedy więc dziewczyna ubrana w tatuaże" bardzo ładne
"Zmusiła się na lekki uśmiech." tu chyba - zmusiła się do...
"Poczuła się tak jak kiedyś, wtedy kiedy nikomu na niej nie zależało." tu się sporo dzieje "kiedyś, wtedy kiedy" a może prosto "Poczuła się tak jak kiedyś – niepotrzebna."
" Kiedy matka znalazła w jej pokoju torebkę z amfetaminą kazała się jej wyprowadzić." 2 x jej
"Była kochanką tak wielu mężczyzn. Aby lepiej zapamiętać, zapisywała w zeszycie ich imiona." mocne
"— Co robisz — zapytała postać?" może zwyczajnie : zapytał. Ta postać jakoś nie pasuje. Zbyt niedookreślona, a wiadomo, że to facet.
"— Uważaj! — krzyknęła postać widząc jak dziewczyna sama wpada do fontanny." tu to samo, wywaliłabym tą postać.
" Królową? " czemu "ą" a może: Królowa?
Wysyłam, bo boje się, że mi koment wciągnie
Kuczę mam problem z tym opowiadaniem. Jest ciężkie, naprawdę przepełnione smutkiem i beznadzieją. Wydaje mi się, że trochę za dużo tu się dzieje jak na taki krótki tekst. Są fajne motywy jak z tymi perłami i czerwoną sukienką. Ładnie się w wyobraźni zarysowuje. Podoba mi się też niepewność, czy wyciągnął ją z tej fontanny czy może utonęła już za pierwszym razem?
Ale muszę też przyznać, że nie rozumiem końca. Kto wysłał tą wiadomość? Gdyby Cheryl napisała do Steva (czy ktoś by się podszył) to czy pisałaby o biurze? Skąd to biuro się wzięło. Skoro Steve był taki pożadny to na kogo czekał?
To są oczywiście moje tam przemyślenia. Wydaje mi się, że wymaga uporządkowania cały pomysł, bo jest dobry.
Pozdrawiam i 4 zostawiam:)
Kręciła się bez celu po pustym, oświetlonym tylko światłem latarni parku. Przemykała między drzewami, ocierając się o ich liście. - Dwa razy się - o jeden raz za dużo ;) W drugim zdaniu spokojnie można je zgubić :)
Kręciła się bez celu po pustym, oświetlonym tylko światłem latarni parku - czy w całym parku była tylko jedna latarnia? Zdanie aż piszczy by zbudować kawałek nastroju. Plamy światła na opustoszałych alejkach, Albo mrok i ta jedna, jedyna, rozświetlająca pobliskie krzewy i szemrzącą fontannę - proponuję przyjrzeć się uważnie temu opustoszałemu parkowi. Są wiewiórki, ptaki, (w nocy latają sowy!!) myszy... to park bez ludzi ale czy pusty? Bez dźwięków?
Cześć, złotko, może ci pomóc? — zapytał tajemniczy mężczyzna. Ubrany był w czarne szaty. Twarz zasłaniał duży kaptur. - "tajemniczy" całkiem zbędny. Budujesz nastrój kolorem szat, kapturem. Jeśli dodasz specyficzny głos, oraz sposób pojawienia się - czytający będzie przeczuwał, że to nie zwykły człowiek i dookreślenie "tajemniczy" okaże się wręcz rażące. :)
Nie dręczyły ją koszmary, - kogo nie dręczyły? jej ! Koszmary nie są zależne od niej. Gdyby były, to mogłyby ją męczyć, dręczyć itd.
— Królową? — zapytała postać. - trochę oderwane, znikąd, pytanie. Brak wcześniej wzmianki o tym, ze została królową balu, ze pomysł kradzieży naszyjnika wziął się z potrzeby zabłyśnięcia. :)
Przygarną mnie jak bezpańskiego kota i - literówka. Przygarną to oni nas lub ją - czas przyszły od przygarnę. Jeśli to się stało to "przygarnął" :)
z czym ja sama nie umiała sobie - literówka - brak literki "m"
Złapał ją za szyje i uniósł do góry. ... Zanurzył jej głowę w fontannie. Ona próbowała jeszcze krzyczeć, - człowiek duszony nie krzyczy! Próbuje złapać oddech. To samo dotyczy topienia - najważniejszy oddech! Ten fragment tekstu należy moim zdaniem znowu dokładnie zobaczyć, klatka po klatce, kadr, po kadrze. Przyjazny osobnik przekształca się w jednej chwili w śmierć, a wiec groza, wszystkie odcienie od strachu przez przerażenie, od niewiary do rozpaczy... trzeba z tego zrobić krótki, przekonujący opis. Przyjrzeć się mu i sprawdzić czy jest wiarygodny.
Tyle Czepialski. Ja zaś dodam - to sugestie, a tekst Autora :) Dobry moim zdaniem i wart poprawienia :)
Dziękuję pięknie, pozdrawiam :)
I inna sprawa. Czytelnik nie siedzi w Twojej głowie. Skaczesz po wątkach. Idzie parkiem, zaraz jest pijana i nagle jesteśmy na boisku. Na szybko to tyle.
"bezpańskiego kota i oswoił na nowo z życiem, z tym, z czym ja sama nie umiała sobie poradzić." nie umiałam
Masz dużo nadikreśleń typu: moje, mnie, ale całość zwraca super końcówka.
Wiesz co: ciężko jest trzymać w tajemnicy coś tak długo, cos, co się w sumie wydaje oczywiste po przeczytaniu.
Tobie ta sztuka wyszła.
Ciekawa treść.
Dla mnie jest ok, ale bez szału.
Pozdrawiam :)
Zatem jestem :))
"... Dziewczyna odurzona wódką kołysała się między uliczkami." - zdanie perełka, szczególnie to kołysanie.
"Kiedy więc dziewczyna ubrana w tatuaże, zaproponowała jej jedną, ona bez wahania po nią sięgnęła." - to też śliczne, "ubrana w tatuaże" :))
"Nie dręczyły ją koszmary, nie miała wyrzutów sumienia, znała tylko mrok, i to jemu była posłuszna." - no, kochanie, skąd żeś wytrzasnęła te zdania? Posłuszna mrokowi - świetne :))
Czytałam z zapartym tchem, tak mnie zainciekawiło, jak się to skończy.
Świetne opowiadanie.
Zapis w kilku miejscach troszkę kuleje, ale całość, wplatane wątki, są super. Pozwalają wczuć się w emocje, jaką targały bohaterką. Szukała swojego wybawiciela, tego jedynego, a znalazła.... no właśnie.
Bardzo fajne opko, Mia.
Pozdrawiam :))
Pozdrowka! :)
Z racji tego, że też raczej miewam dziwne pisanie, to mnie się nawet podoba.
Może można by inaczej trochę, ale tak ''pokołysane'' też o.k.
Przynajmniej na moją wyobraźnie podziałało.
Skakać można, byle tylko oddzielać akapity. A tu tak jest. No ale. To jeno moje...:)
Gdyby stanąć na środku rynku, to można się kołysać między uliczkami:)) Pozdrawiam→4+
Pozdrówka! :)
( Już drugi raz dzisiaj przekreciłam czyjś nick.)
Sam początek ładny, ale od "Dziewczyna odurzona wódką kołysała się między uliczkami" straciłam orientację - jaka dziewczyna? Czy to osobna historia? Gdzie jesteśmy? Potem się wyjaśniło, że cofamy się w czasie i bohaterka jest ta sama, ale ten zapis nie jest dobry. Tym bardziej, że dwa zdania dalej lądujemy jeszcze wcześniej.
I brakuje mi trochę historii ze Stevem. Ona zakochała się w nauczycielu. Kiedy skończyła szkołę, miała z nim uciec. A Steve'a poznała na balu szkolnym, czyli jeszcze kiedy marzyła o Eliocie. Potem ćpała i zarabiała seksem... W którym momencie Steve znowu pojawił się w jej życiu? To ważna chwila i warto ją pokazać. A także to, co go w niej urzekło, bo obraz dziewczyny, jaki malujesz, jest raczej smutny i żałosny. Niezbyt ładny. A może nie kochał jej jako kobiety, tylko zapragnął jej pomóc? Brakuje mi tego trochę.
Więc trochę namieszałaś, ale co mi się podoba, to prawda w emocjach, które pokazujesz. Bardzo łatwo się wczuć.
Czytając, pomyślałam też, że rozpoznaję już Twój styl. Ton, w którym piszesz. Szukałam słowa, i chyba chodzi o słowo "gorzki". Gdzieś tam czai się piękno, ale omija bohaterkę...
A tak w ogóle, to ogromnie się cieszę, że widzę Twój tekst na głównej! I mam nadzieję, że będzie mnie to spotykało częściej:)
Pozdrowienia!
"Jaka dziewczyna? Czy to osobna historia? Gdzie jesteśmy?" - To mnie zastrzeliło. Nie no masz racje teraz jak sobie to czytam, to faktycznie ten fragment brzmi bardzo niedobrze. Co do tego momentu, w którym go znowu spotkała, napisałam tylko, że on wkroczył w jej życie kiedy go najbardziej potrzebowała, więc wtedy kiedy ćpała, ale masz rację to ważny moment powinnam była to mocniej zaznaczy. Ech, Jesień, ogólnie to to opowiadanie jest niedopracowane. Tak w ogóle pisząc je inspirowałam się trochę moim Fintessfoss, tam też wszystko było takie niejasne. Chyba chciałam jeszcze raz spróbować tego tematu o narkotykach, tylko tym razem wpleść w to coś jeszcze. Tam jak i tu za bardzo skupiła się na tym żeby zostawić czytelnikowi miejsce na własną interpretacje. No ale brak tu tylu informacji, że to jest po prostu źle napisany tekst. I należy go jakoś ogarnąć. I nie powinnam pisać komentarzy po nocy, bo nie myślę w ogóle. A więc... dziękuję Ci Jesień bardzo za wizytę. Cieszę się że mimo tego, że namieszalam coś Ci się spodobało. Pozdrawiam! :)
"wcześniej odczuwalną gorzkość" - gorycz
"Nie dręczyły ją koszmary" - jej
"który z nich zapłaci za nią więcej" - można wyciąć "za nią". Wiadomo za co płacą ;)
Piękna scena przy fontannie. Ogółem tekst bardzo mi się podobał, ale uważam, że mogłaś darować sobie wyjaśnienie, kim jest tajemnicza postać. Dałaś wystarczająco dużo wskazówek, a i zakończenie jest klarowne.
Oczywiście zrobisz jak uważasz, czasem nie warto grzebać na siłę.
Pozdrówka! :)
Postać: Król elfów
Zdarzenie: Powrót do klatki
Gatunek (do wyboru): Postapo lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 29 września (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Ale to tylko kolędy.
Postać: Kucharka
Zdarzenie: To tylko gra
Gatunek (do wyboru): Punk lub (pod kątem Antologii) Horror i pochodne
Czas na pisanie: 13 października (niedziela) godz. 19.00
Powodzenia :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania