Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
[Hejterska pętla czasu] — Nie znasz dnia ani godziny
Dziewczyna z nogami na Księżycu
Stacja kosmiczna
lęk / nienawiść
Argument z pogrzebaczem
Data: wrzesień 2146 roku
Lokalizacja: Okołomarsjańska Stacja Kosmiczna Bradbury*; Sekcja Medyczna
Snuł się korytarzami stacji w tę i z powrotem.
Zniecierpliwiony.
Zmęczony.
Od kilku godzin nie miał nowych wieści.
Żadnych.
Najmniejszych.
Owiędłe kwiaty, trzymane w nerwowo zaciskanych dłoniach, były w opłakanym stanie.
Jak on sam.
— Czy już coś wiadomo? — setny raz wypowiedziane pytanie, zawisło w powietrzu. Wzrok Vegi po raz kolejny rozbił się o przeczące kiwnięcia głowy pielęgniarki. Wyszedł z Izby Przyjęć. Nie chciał sprawiać kłopotów.
Nie dziś.
Nie teraz.
Nie w tej sytuacji.
Snuł się korytarzami stacji kosmicznej, wspominając miesiąc miodowy. Spędzili go na Księżycu. Opleceni szczęściem, biegali jak zwariowani po drobnoziarnistym regolicie, wzniecając tumany drobinek, iskrzących w blasku promieni słonecznych.
Łuna śmiała się wtedy radośnie.
Zaraźliwie.
Beztrosko.
Albo kiedy odwiedzili jego rodziców, a on uczył ją, jak odpalić Malucha 125p pogrzebaczem.
Wtedy też się śmiała.
I wpatrywała w niego.
Pięknymi oczami.
— Czy już coś wiadomo?
— Proszę się przespać. Powinien pan odpocząć…
Nie słuchał dalej.
Spuścił głowę.
Wyszedł.
***
— Głuptasie, nie masz przywidzeń. To naprawdę twoje.
— Ale… hm… wszystkie?
— Tak. Wszystkie.
Brakło mu tchu.
Osunął się na ziemię.
Pielęgniarka pokiwała głową.
— Przychodził chyba z tysiąc razy. Snuł się jak zakręcony. A jak już go poinformowałam, że po wszystkim, i tu wpuściłam, to proszę, zemdlał.
— Cóż, chyba nie spodziewał się, że zostanie ojcem… trójki dziewczynek.
* Raymond Douglas Bradbury (1920–2012 r) — amerykański pisarz, należący do czołówki światowych twórców fantastyki. Autor m.in. „Kronik marsjańskich.”
Komentarze (36)
"Opleceni szczęściem, biegali jak zwariowani po drobnoziarnistym regolicie, wzniecając tumany drobinek, iskrzących w blasku promieni słonecznych." - To zdanie mnie urzekło. Piąteczka.
Pozdrawiam serdecznie!
Szybko przyjemnie się przeczytało.
Snuł się korytarzami stacji kosmicznej - tylko to się powtarza tzn opis może za drugim razem inaczej ująć? Nie wiem tak jakoś mi się rzuciło.
TW daje świetną możliwość do eksperymentowania i stąd taka "taktowa" forma zapisu, jak również powtórzenie, o którym mówiłaś. Byłam ciekawa, czy ktoś to wyłapie i zwróci na to uwagę oraz jak to zostanie odebrane :) Na razie wiec zostawię, aby poznać również opinie innych :) Dziękuję, że wyraziłaś swoją. Pozdrawiam serdecznie :)
A swoją drogą oczekiwania na potomstwo można porównać do bycie w kosmosie tym bardziej po wiadomości, że naraz trzy pociechy - kosmos :)
Trzy pociechy - to nawet nie kosmos a wszechświat ;))
Trzy pociechy - to nawet nie kosmos a wszechświat ;))
Pozdrowionka i dzięki, żeś zajrzała :)
Zniecierpliwiony.
Zmęczony.
Od kilku godzin nie miał nowych wieści.
Żadnych.
Najmniejszych.
Owiędłe kwiaty, trzymane w nerwowo zaciskanych dłoniach, były w opłakanym stanie.
Jak on sam" - re we la cja, konstrukcja, cięcia, przekaz, uwielbiam w ten deseń
"— Czy już coś wiadomo? — setny raz wypowiedziane pytanie, zawisło w powietrzu" - to też bardzo ładne
I te jednowyrazówki potem, kilkukrotnie, kurrrrde, pieknie Agu, lakoniczosc dialogow, kupilas mnie bardzo tym krotkim tekstem.
Duze 5!
Prostota sporo odbiera.
Niestety.
Lub stety.
Niekiedy.
... ;)))
Dzięki żeś się pochyliła i pozdrowionka :)
Teraz tylko powiem, że bardzo mi się podobało. Wszystko pędziło wespół z tym rwanym dialogiem i narracją i dopędziło do kapitalnej końcówki. Zaskoczyłaś mnie nią :)
5 wstawione, pozdrawiam :)
Myślałem, że urodzi nie wiem - 5tyś czegoś ;)
"Myślałem, że urodzi nie wiem - 5tyś czegoś ;)" — a wiesz, że mnie kusiło, żeby coś maksymalnie nagiąć i przesadzić i w tą stronę pojechać ;)) W końcu Łuna to nie taka całkowita Ziemianka ino mieszanka z Obcym.
Jednak uznałam, że trójka energicznych dziewczynek to wystarczająca ilość dziatwy. Uwierz :D ;)))
Pozdrowionka i dzięki :))
Zawsze mężczyźni przeżywają urodziny dziecka, a tu aż trzy dziewczynki. I niech nie myśli sobie, że to on jest ważny. Łuna nie rozdrabniała się na drobne. Poparła i koniec.
Świetne dialogi i opisy.
Pozdrawiam i miłego dzionka
- w "tę i z powrotem".
"Łuna śmiała się wtedy radośnie.
Zaraźliwie.
Beztrosko.
Albo kiedy odwiedzili jego rodziców, a on uczył ją, jak odpalić Malucha 125p pogrzebaczem.
Wtedy też się śmiała.
I wpatrywała w niego.
Pięknymi oczami."
Ale to ładne.
Sto razy lepsze od mojego, gdzie ostatnio byłaś.
Takie zwiewne, delikatne. Prawie poetyckie. Tylko dlaczego Vega? ;)
"Sto razy lepsze od mojego, gdzie ostatnio byłaś." — pozwolę się nie zgodzić ;) W kosmicznej tematyce czuję się jak ryba w wodzie, ty, jak sama zauważyłaś, nieco gorzej, więc z tej perspektywy patrzeć trzeba.
Poza tym, ja tu eksperymentowałam z takim "oszczędnym" zapisem.
Postrzegam TW jako świetną okazję do ćwiczenia techniki pisania, poznania nowych stylów, eksperymentowania właśnie, a nie jako formę rywalizacji :))
"Tylko dlaczego Vega?" — bo zasłużył ;)) Tyle co nawywijał, tyle co się naużywał życia w [Hejterskiej...]. Jako uparty, w gruncie rzeczy bardzo inteligenty "hejterski punk", należało mu się ;))
Pozdrawiam i dzięki za przeczytanie :)
Chodzilo mi bardziej o to:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Botoks_(film)
Po drugie: pomysłowo wybrnęłaś z zestawu.
Po trzecie: Vega ma dzieci! O Boże! A raczej, VEGA JEST OJCEM. No, jak dla mnie, to dość interesujący wątek. Fajnie, gdybyś miała możliwość go pociągnąć dalej :)
Piąteczka i ciepło pozdrawiam :)
Dzięki za odwiedziny :)) i komenatrz ;) Taaa Vega jest ojce... dziwne... baaardzo dziwne ;))
Pozdrowionka :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania