TW 2.0 #1 Prusacka chluba
Postać: psychopatyczny dowódca
Miejsce: czerwone jezioro
Emocje: ból/poczucie winy
Zdarzenie: walka na miecze podczas bitwy
Wodno-błotna Norymberga nawilgła krwią bezsilnych jednostek, martwym ciągiem przodków i potomków, setki lat przed jego najściem. Wschód zaznał nieprzejednanych krzywd, nim on, stanąwszy na czele armii pruskiej, doprowadził do jej okazałego rozkwitu. Serce przepełnione nadzwyczajną dumą, ciało zastygłe w trwodzę i bezgranicznej rozpaczy. Nieokiełznane pożądanie zemsty.
— Och, Fryderyku. Synu najgodziwszy. Któż mi cię jutro zastąpi? — Francuska zbroja płytowa, zdobycz ostatniej batalii, mieniła się w barwach żarzącego, niedogaszonego Słońca. Najznakomitszy z dowódców armii Królestwa Pruskiego, trwał w bezruchu, pogrążony w głębokim zatroskaniu. Pięści, niczym cegły murów kościelnych, zacieśnił do krwi. — Gdzieżkolwiek jest, Roosvelcie, odnajdę cię. Siedem razy w pierś ugodzę, a ciało na stosie wraz z wszetecznicami spalę.
Stał tam jeszcze krótką chwilę, w półmrocznych głębinach własnych rozważań, nad cudowną Wołgą. Wielomiesięczna, żmudna podróż, za niedługi czas, miała zaznać swego końca.
Powrócą z majętnymi łupami, okryją państwo niezmierzoną chlubą. Na palcach pozostanie plugawa krew wroga.
*
Korowód konny, uzbrojony w najbystrzejsze ostrza, pędził ku unicestwieniu moskiewskiej chwały. Przenikliwość niemieckich szabli w srogich ofensywach była nieoceniana od wieków. Na grzbietach krzepkich zwierząt, pokrytych żółtą płachtą z symbolem czarnego orła, siedzieli postawni, młodzi mężczyźni. Piaszczystą drogę osaczały drzewa oraz leśne gęstwiny. Posępne, liściaste korony nie pozwalały ujść światłu słonecznemu na zewnątrz. Tylko wyjątkowym, pojedynczym pasmom, udało się przecisnąć przez ich zwartą obudowę, aby swojego końca zaznać na połyskującym metalu.
— Panie, czyż nie napawa dumą pańska kompania, złożona z tak wielu, chwackich śmiałków? Nikt na świecie nie odważy się wzgardzić autorytetem pruskiej armii rycerskiej. Ile krwawych, dech w piersiach zapierających bitew, a ile bezlitosnych wojen! Ile pogańskich truposzy w rzekach się potopiło, panie! Wszystko to, dzięki pańskiej przemyślności, rozumowi pełnemu w najrozmaitsze strategie. Ukochany dowódco, poddaństwo jest wierne pańskiej łasce. Król oddaje znaczącą część danin, aby prowadził nas, nasz ukochany dowódca, ku wiecznej pomyślności! — Gastart, niedorostek z lichym zarostem pod nosem, pokłaniał się dowódcy nazbyt doraźnie, aby było to w jego guście. Pycha jest grzechem ohydnym, a więc musiał w milczeniu znosić niestosowne uniesienia. — Och, ależ jaka to tragedia się wydarzyła! Najdroższy dowódca stracił syna pierworodnego! Bitwa najbardziej barbarzyńska, pod Mołodią! Cóż to była za walka! Młodzieniec zginął z ręki parszywego moskala. Hańba mu, hańba! — wrzeszczał rechotliwym głosem. Dowódca zapatrzony w pogrzebowy nieboskłon, wydawał się ignorować patetyczne przejęcie Gastarta.
Przez krótki moment, szarża galopowała w ciszy. Za widnokręgiem, którego ląd pokrywały purpurowę wrzosowiska, udało się ujrzeć pojedyncze refleksy światła słonecznego, smagające o taflę turkusowego jeziora. W dniu dzisiejszym, przybierze ono kolor szkarłatnej czerwieni.
Na znak kapitana, kawaleria ciężko uzbrojonych mężczyzn zatrzymała zimnokrwiste rumaki. Orzeźwiająca, jesienna bryza rewizytowała zdrowe płuca. Głęboki oddech przed walką wydawał się najprzyjemniejszym doświadczeniem. Ruskie wojska cierpliwie wyczekiwały najścia Prusaków w perfekcyjnych szeregach. Ciężka artyleria połączona z lekką, tatarską jazdą. Byli równie godnie przygotowani, co armia niemiecka.
— Pański syn, Fryderyk, tak samo wielką chlubą okryłby nas, co pan — jeden z rycerzy zwrócił się do niego. Dowódca intensywnie przygryzł chropowate wargi, pochwycił szabel i jak na gwałt zmusił zwierzę, aby wraz z nim samym, zbliżyło się do chłystka. Zrobił to tak napastliwie i tak cholerycznie, że ogier zarżał, a on sam w roztargnieniu, przyłożył ostrze do tętnicy chłopca. Horda rycerzy zdrętwiała. Najmroczniejsza strona dowódcy pragnęła zaznać swojego ujścia.
— Nikt nigdy nie okryłby tego państwa taką chlubą, o jaką ja tą szablą się wystarał — wycedził przez zęby. — Na miejsca!
Rosyjski okrzyk bojowy na raz z prusacką pieśnią patriotyczną nadała bitwie jeszcze większego bezładu.
— Przegramy, Gastarcie — przemówił do chłopca, podczas galopu, ku spotkaniu kozackich szaszek.
— Co też najdroższy dowódca powiada?! — obruszył się wyrostek.
Mężczyzna zawrócił się burzliwie. Pędząc pod prąd, staranował go wojskowy tabun rycerzy. Upadł na przesiąknięte rosą torfowisko. Rozedrganą ręką chwycił za szabel, przeszywając nią siedem razy własną pierś.
Zwłoki jako jeden z dobytków batalii, przygarnęli Rosjanie. Dowódca Roosvelt, został skremowany na stosie, wraz z wszetecznicami.
Komentarze (19)
"— Co też najdroższy dowódca powiada?! — Obruszył się wyrostek." - obruszył wchodzi w skład dookreślenia wypowiedzi, więc z małej.
Bardzo ładnie piszesz, Nimfetka. Tak już abstrahując od tego (naprawdę zajebistego) tekstu. Taaak, puentując. Naprawdę masz świadomy, wyrobiony, charakterystyczny i niekulawy styl.
Co więcej, chłoniesz podpowiedzi. W wielu przypadkach, komuś się coś pokaże, poprawi, ale nie umie przenieść rad na następny tekst. Nie widzi uniwersalności w zastosowaniu i klucza.
Ty widzisz.
Zadowolonym
Z drugiej strony taki wyimek nie uderza po oczach. Czasem się prowadzi tak narrację, niejako opisując zaszłości i w miejscu kulminacyjnym przejść na teraźniejszy
Sorrex, wolno myślę. Jestem zajebany.
Zatrzymało mnie.
Muszę przetrawić to słowo.
mgła nawilgła horyzonty
Dziwne słowo.
np koszula nawilgła mgłą, by mogło być
ale mgła nawilżyła koszulę
mgła nawilgła horyzonty?
tzn że jest wilgotno
Tak mi się skojarzyło
Szkoda, że źle, bo chciałam wierszyk napisać :(
"Posępne, liściaste korony nie pozwalały ujść światłu słonecznemu na zewnątrz. Tylko wyjątkowym, pojedynczym pasmom, udało się przecisnąć przez ich zwartą obudowę, aby swojego końca zaznać na połyskującym metalu." to świetne
"Orzeźwiająca, jesienna bryza rewizytowała zdrowe płuca. Głęboki oddech przed walką wydawał się najprzyjemniejszym doświadczeniem" i tu i więcej.
Zostawiam gwiazdki i pozdrowienia!
"w srogich ofensywach"; "krzepkich zwierząt"; "chwackich śmiałków" i jeszcze kilka takich świetnych sformułowań... - uwielbiam taką "kwiecistość" w tekstach :))) Uwielbiam.
Świetnie piszesz. Masz niesamowity, przebogaty styl. Bardzo mi się podobało :)
Zachwyconam :)
Pozdrawiam
Pozdrawiam.
Świetne ujęcie emocji. Jest ból i poczucie winy. Jest krew i szczęk stali.
Kapitalny język i znajomość tematyki rycerskiej. I oczywiście twój ulubiony Wschód.
Ukłony dla Autorki.
Pozdrawiam serdecznie
Za rosyjskie klimaty dałabym Ci i z dziesięć gwiazdek!
Ale mogę tylko pięć :(
Wolę bardziej pasztecikowy biznes, ale to TW, a Ty się wybroniłaś :)
Pozdrawiam!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania