TW – Naznaczona
Cisza.
Można rzec, że nie ma nic piękniejszego, prawdziwy balsam dla zmęczonych uszu.
Otwieram oczy, a raczej jedno. Cisza gubi się pośród krzyków idiotki, wrzeszczącej wniebogłosy z workiem na głowie. Wywracam oczami, po czym kopię w krzesło, do którego jest przywiązana. Zaskoczona, milknie na krótką chwilę, pociągając nosem.
– Skończyłaś już? – pytam, patrząc, jak drobne ciało drży w rytm gwałtownego wciągania powietrza. – Zapowietrzysz się, dziecinko.
– Naprawdę... zrobię wszystko... absolutnie wszystko... tylko... błagam... puść mnie!
Głupia, najwyraźniej nie wie, dlaczego się znalazła w tej pieprzonej, rozpędzonej lokomotywie. Ach, no tak, ten świr chciał jej się oświadczyć. Podróż rozpoczęła się na peronie, umiejscowionym w samym środku miasta – tak dla niepoznaki. A miała się zakończyć w bardzo malowniczym miejscu – cmentarzu dla biednych, rozjechanych jeleni. Mowa o polanie, która jest przepiękna, nawet, jeśli oznaczyła ją sama śmierć. Romantyzm pierwsza klasa.
– A co z tego będę miała?
– Zapłacę ci!
– Nie interesują mnie pieniądze – odpowiadam szczerze, przyglądając się błyszczącemu ostrzu w swojej dłoni. – Tytuły, pieniądze i inne bajery... mam to gdzieś. Chcę tylko sprawiedliwości. Chyba potrafisz to zrozumieć?
– Sprawiedliwości? – Dziewczyna zaczyna płakać, nie mija pełna minuta, jak zaczyna dusić się łzami. – Ale ja nic... naprawdę... nic nie zrobiłam! Przysięgam... do cholery... przysięgam!
Słyszę tę śpiewkę już od godziny. Nudzi mnie. Myślałam, że on potrafi wybierać lepsze sztuki, bardziej rozrywkowe. A to dziewczę? Co takiego szalonego mogło zrobić? Wypiąć tyłek, przy okazji grzecznie potakując główką. Marna podróbka.
– Zaczynasz mnie drażnić. Doskonale wiesz, dlaczego tu się znalazłaś. Ostrzegałam, a jednak postanowiłaś mnie zlekceważyć. Myślałaś, że złapiesz kilka srok za ogon i co? Jesteś skazana na mnie. – Pochylam się i jednym, sprawnym ruchem, rozdzieram jej bluzkę. Drę materiał w rękach, słysząc coraz głośniejsze wrzaski. Boże, tej idiotce to się chyba nigdy nie znudzi. – Zamknij się! – warczę, szarpiąc ją za ramię.
– Powiem mu! Wszystko mu powiem!
Wywracam oczami.
– Jezu, nudna jesteś.
– Zobaczysz! Pożałujesz tego!
Chyba się wkurzyła, bo podskakuje na krześle, jednocześnie wyginając grzbiet, jak rozwścieczony byk.
– To raczej on zobaczy i pożałuje – mówię, uśmiechając się wrednie.
Dziewczyna milknie, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki.
– Skrzywdzisz mnie? – Głos jej drży od nadmiaru emocji. – Przecież... nic złego nie zrobiłam! To on... ja nic... ja nic nie wiedziałam! Naprawdę...
– Mam. To. W. Dupie.
Chcę dodać coś więcej, ale wtedy drzwi wagonu rozsuwają się, a moim oczom, raczej: oku, ukazuje się znajoma postać. Wzdycham ciężko, bo to nie miało być tak. Żadnych ofiar, jedynie drobny prezent dla dawnego ukochanego, w dość trwałej formie.
– Czego chcesz? – rzucam, podpierając się pod boki. – To babskie spotkanie. Właśnie sobie plotkujemy, więc jakbyś mógł zawinąć się i odejść, najlepiej wrócić później... dużo później.
– Odpierdol się od niej – warczy.
Przyglądam się uważnie mężczyźnie, który spędzał mi sen z powiek przez ostatnie miesiące. Lewe oko, a raczej skóra w miejscu, gdzie ono powinno się znajdować, zaczyna mnie piec. Najchętniej, rzuciłabym się na tego idiotę i rozszarpała mu gardło własnymi zębami. W razie czego, wspomogłabym się nożem. W końcu świetny ze mnie nożownik.
– Raczej cię nie posłucham.
– Kurwa. Nie wkurwiaj mnie.
– Nieładnie tak obrażać kobietę, z którą się sypiało i uważało za najlepszą rzecz, jaka mogła cię spotkać w tym twoim nędznym życiu – ironizuję. – Trochę więcej taktu, dupku.
Mężczyzna robi krok w moją stronę, ale w porę unoszę nóż, uśmiechając się promiennie.
– Odłóż to, do cholery!
– Ale co? – pytam, machając rękami.
Ostrze delikatnie ociera się o ramię dziewczyny, która jednocześnie zaczyna się drzeć i płakać.
– Kurwa, nie zadzieraj ze mną!
Wybucham śmiechem, a potem ściągam maskę. Facet cofa się, kompletnie nie kontrolując własnej mimiki twarzy. Widzę obrzydzenie pomieszane ze współczuciem, co jeszcze bardziej zaczyna mnie bawić.
– I co? Nagle już nie jesteś takim bohaterem? – drwię. – Co? Zatkało?
– Błagam, nie rób...
Unoszę dłoń, a on milknie. Zaciska mocno usta, zerkając niepewnie w stronę dziewczyny, która w rozpaczy kołysze się na krześle.
– Oko za oko. Mówi ci to coś?
Blednie. Na mojej twarzy pojawia się szeroki uśmiech. Nie przypuszczałam, że tak łatwo można mu zamknąć usta. Zazwyczaj wystarczyło, że uklękłam i zaczęłam majstrować przy rozporku, ale widać, czasy się zmieniły. Ciekawe, co takiego nadzwyczajnego robiła ta dziewucha, że wolał ją ode mnie.
– Chyba... możemy się dogadać...
– No tak. Oczywiście! – Kręcę głową z niedowierzaniem. – Naćpałeś się, popaprańcu! Chciałeś mnie oznaczyć, żebym należała tylko do ciebie! I co?!
– To nie tak...
– Skrzywdziłeś mnie! Pozbawiłeś oka! Te blizny... Boże... – Muszę złapać więcej powietrza, bo chyba się zaraz rozpłaczę. – Są jak pieprzone tatuaże! Tatuaże, których nigdy się nie pozbędę! Zepsułeś mnie! Pozbawiłeś wszystkiego!
– Nie...
– Ale spokojnie. – Uśmiecham się, chociaż mam ochotę przejść do ostatniego punktu tego widowiska. – Wiem, jak możesz odpokutować. – Kolejny uśmiech w moim wykonaniu sprawia, że głośno przełyka ślinę. – To wyrówna rachunki. Raz na zawsze.
Przenoszę wzrok na dziewczynę. Dziewczynę, której zaczyna mi być żal. Niebawem wszystko się skończy. Dla niej.
– Pa, pa, słonko – mówię, a potem biorę zamach i wbijam nóż prosto w serce.
Komentarze (27)
Dzięki i pozdrawiam :) :*
Trochę mnie wybiło z oczekiwań (na forum była chwalba Twoja własna), ale i tak jest wporzo.
Z tego co piszesz w komach, tbzn. że jesteś potencjalną sommnabuliczną osobowością z afektywną inwersją. Się nie wieszaj jeszcze, są poważniejsze dysplazje. Pzdr :)
Jakiś zalążek prawdy jest w tym co napisałaś. Cieszę się, że jest wporzo :)
Pozdrawiam!
PS: No tak, literówka - dzięki :)
I dzięki za wizytę! :)
Bardzo ciekawie wybrnęłaś z tematu. Jak zwykle kobieta wymierza sprawiedliwość nie w tym kierunku. Babska solidarność? Myślałam, że to on będzie ofiarą, jednak koniec jest chyba decydujący, a zarazem pod znakiem zapytania.
Pozdrawiam serdecznie
Nie umiem opisywać udziwnień, więc starałam się wymyślić coś w miarę "normalnego", chociaż ciężko zabójstwo nazwać czymś normalnym :)
Dziękuję, że wpadłaś i pozdrawiam! :)
Więc tak, tekst spoko, fajnie napisany, celny dobór słów. Dialogi nie są nachalne. Fajny trik tu zastosowałaś: "– Mam. To. W. Dupie."
Natomiast fabuła została sprytnie stworzona i wpleciona w tematykę TW. W jednym momencie mnie nieco zaskoczyła, tj. na końcu. Byłam pewna, że wbije ten nóż w jej oko. A tu zong - chodziło o serce ;)
Pozdrowionka :)
Cieszę się, że jakoś wybrnęłam.
Dzięki za wizytę i ciepło pozdrawiam :)
Pozdrówka!!
ps " zaczyna drżeć się i płakać."
Dzięki i pozdrawiam :)
„Wywracam oczami, po czym kopię w krzesło, do którego jest przywiązana” – jeszcze ciekawiej!
„– Zapłacę Ci!” – „ci” z małej (jedynie chyba w listach z dużej)
„ale widać, czasu się zmieniły” – czasy*
Czas teraźniejszy, niełatwą drogę pod tym względem obrałaś, ale udało się wybrnąć. Przeszłym łatwiej pisać, dlatego zwróciłam uwagę.
„Lewe oko, a raczej skóra w miejscu, gdzie ono powinno się znajdować, zaczyna mnie piec” – to plus końcówka, noo, nie spodziewałam się po Tobie takiej bezwzględności. Lubię.
Wybrnęłaś z zestawu bardzo zgrabnie i pochwała za formę przeważającego dialogu, myślę, że pasuje tutaj do fabuły, taka właśnie rozmowa.
Przesyłam gwiazdy i pozdrowienia :)
Jakoś tak mnie natchnęło za coś więcej niż samo romantico :D Myślę, że to częściowa zasługa Fuzji :)
Dzięki pięknie, że wpadłaś i pozdrawiam! :)
"Głupia, najwyraźniej nie wie, dlaczego się znalazła w tej pieprzonej, rozpędzonej lokomotywie"
A potem jest:
"Chcę dodać coś więcej, ale wtedy drzwi wagonu rozsuwają się, a moim oczom, raczej: oku, ukazuje się znajoma postać..."
Tak mi się nasunęło, bo w końcu lokomotywa czy wagon?
A teraz będzie bardzo merytorycznie: całkiem niezłe.
Pozdrawiaki ;)
Tak chciałam, aby lokomotywa miała doczepione wagony osobowe, ale nie wiem czy tak to być może :(
Dzięki, Adam i pozdrawiam :)
Nie zwyczajnym czytać u Ciebie takich tekstów, widać coś się pozmieniało, choć powiem otwarcie, bardzo to ciekawie poskładałas. Moje uszanowanie za to opowiadanie!
Pozdrawiam :)
Nie ma się do czego przyje...
Bardzo fajnie wybrnęłaś z zestawu. Fakt, że pod kątem opisowy mało o bohaterach wiemy, to jednak jako jednostrzal tekst jest bardzo ok.
Pozdrawiam!
A takie kopanie w krzesełko, wymachiwanie nożykiem, gmeranie przy rozporku,
a na końcu cyk montujemy bajpasy. Taa, to istny elementarz przyszłej Pani domu, co?
No ładne rzeczy się wyczynia na tym profilu. Będę musiał to zgłosić, to nie przystoi
Pani Elorence, wstydź się.
A tak na poważnie, to dobrze opisana mowa ciała, gesty, mimika, pomogła mi wizualnie
zobaczyć tą postać. Po tym tekście skłonny jestem przyznać rację tym, którzy uważają,
że kobiety we wszystko angażują się całą sobą. Jak kochają to bez kalkulacji, praktycznie
nie widzą rzeczy i spraw nie do przezwyciężenia. Ale jak się Wam podpadnie, ulala,
najgorszemu wrogowi nie życzę.
Pozdrawiam
Cieszę się, że wpadłeś i tekst przypadł Ci do gustu.
Pozdrawiam! :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania