TW 2.1 - Dziwne trzęsienia ziemi
Postać: Ludek z kominka
Miejsce: Kabina maszynisty
Zdarzenie: Trzęsienie ziemi
Emocje: Wściekłość/Sympatia
W kabinie dla maszynistów w nieczynnym pociągu zamieszkał ludek. Nikt nie wiedział skąd przybył, ale mówiono, że wylazł z komina, bo cały był czarny. Pewnego dnia nadeszły wstrząsy. Ziemia pękła akurat w miejscu, gdzie stał pociąg. Kolejka zapadła się, więc ludek wypełznął z niej pospiesznie. Wtedy ludzie zobaczyli go w całej okazałości. Był to po prostu Murzyn. Miejscowi jednak nigdy wcześniej takiego nie widzieli, więc przesądnie łapali się za guziki i cicho szeptali swe życzenia.
- Czemu mi się tak przyglądacie? – zapytał czarnoskóry, gdy otoczył go tłum gapiów.
- Bo ty jesteś taki… nietypowy – powiedział ktoś i zaraz zniknął w tłumie.
Ludek przeniósł się pod most i ulokował się w szarym pudle. Po kilku dniach ziemia znów się zatrzęsła i część mostu się zawaliła. Murzyn jak najszybciej się stamtąd wyniósł.
A ludzie poszli za nim. Mieli przeczucie, że jest to ktoś wyjątkowy.
Niestety gdziekolwiek czarnoskóry osiedlił się na dłużej tam ziemia się trzęsła i musiał uciekać. W końcu dotarł nad morze. Nie miał dokąd iść dalej, więc zawrócił. Stał za nim tłum ludzi, którzy wyraźnie na coś czekali.
- Co tak stoicie? – zapytał Murzyn.
Gapie popatrzyli po sobie i wzruszyli ramionami.
- Czekamy na kolejne wstrząsy, które wywołujesz.
- Ale to nie ja…
I wtedy ziemia zadrżała. Afroamerykanin dostrzegł gnoma siedzącego na ławce nieopodal i śmiejącego się do rozpuku. To na pewno on stał za tymi wstrząsami. Ludek rzucił się na karła.
- Giń, gnomie! – zaryczał.
Nie wiedział, że wesoły wyraz twarzy karła był spowodowany tym, że oglądał on pranki na Youtubie.
- Zostaw mnie, rasisto.
- To twoja wina, że ziemia się trzęsie.
- Wcale nie. Czy to, że jestem inny od reszty sprawia, iż można mnie obwiniać za wszystko co złe w okolicy?
Murzyn przytaknął. To nie miało sensu. Coś innego wywoływało trzęsienia ziemi.
Korzystając ze znajomości na czarnym rynku, które wcale nie miały nic wspólnego z jego kolorem skóry, Afroamerykanin sprzedał karła jako krasnala ogrodowego, a za otrzymane pieniądze kupił bilet na statek i odpłynął jak najdalej z przeklętej wyspy. Tymczasem kilkaset kilometrów stamtąd niewielki motyl zamachał skrzydełkami, a wkrótce potem na wyspie znów zatrzęsła się ziemia.
Komentarze (9)
Znów 2x się. "Po kilku dniach ziemia znów się zatrzęsła i część mostu się zawaliła. " - może: "i część mostu runęła?
Nooo, niby wszystko jest, ale dla mnie troszkę blade. Kupuję oczywiście, bo część Twego humoru tu stacjonuje, jednak czytałem sporo lepszych od Ciebie.
Pozdro, fantomasie.
Taki dziwny humor, ale to Ty - trzeba się tego spodziewać.
Biedny motylek... taką siłę ma w skrzydełkach...
Hmm, przyczepię się do nazewnictwa. To murzyn czy afroamerykanin?
Pozdro, Fan!
Zaczęłam kopiować zdania z „się”, ale widzę, że już Can Cię szturchnął o to.
Więc... czemu nie zostało poprawione, hę? :p Od groma „się”, to się (xd) bzitko czyta.
Język lekki, przekaz też. Być może za lekki (przekaz), jak tu już poprzednicy pedzieli. No cuś cuś brakuje. Jakby to było Twoje pierwsze tw to ok, ale od weteranów wymaga się więcej ;)
Ślę buziole:)
Lekkie, łatwe i przyjemne, takie w twoim stylu. Może ciut słabsze od innych twoich, ale przecież nie każdego dnia szybujemy pod samym niebem ;)) Pozdrawiam
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania