.

.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 7

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • Agnieszka Gu 05.02.2018
    Witam,
    "Instynktownie zachowujesz się ciszej, trafiając w pobliże dawnych wrzasków, ale udaje ci się wymazać ich treść." - ciekawe to to
    "Potrafił wejść wszędzie, gdzie zmieścił się jego strach." - to tez ciekawe...
    Bardzo ciężki, dający do myślenia tekst.
    Nie można go przelecieć, od tak. Podszedł mi. I to bardzo.
    Pozdrawiam
  • Dziękuję :).
  • Aisak 05.02.2018
    óóó, komentatorska posucha.
    szkoda.
    Idę kserować.

    jeszcze nie przeczytałam.
  • Canulas 05.02.2018
    Ja to na pewno przeczytam, ale jutro jak już bee świeży.
  • No, Can, możesz się tam nawet przejść.
    Masz blisko :).
  • Canulas 06.02.2018
    "Weszedłem" tylko na cjhwilę. Zachowaj 'spokuj"
  • Pełen 'spokuj'.
    Odczuwam 'ten mityczny stan jednorożca' ;))).
  • Canulas 06.02.2018
    e make i ka pololi hahaha, wykurwista odpowiedź. Przyznaję Ci jedną wirtualną tenisową rakietkę, za odbicie piłeczki.
    Jednorożec już poszedł w piździec
  • Canulas 06.02.2018
    Hahah, dopierdoliłas mi srogo. Aż się śmieję z ukontentowania sztuką, jakim moze opływać piękny, zwrotny diss.
    Doskonała robota
  • To tak nie do końca był diss.
    Mogłeś zostawić tego jednorożca. To nie jest złe, że się okazuje, że i Ty masz w sobie jedną pięćsetną część dawidzią, która się czasem objawia.

    A 'spokuj' to nie mój błąd, nie mój twór.
    Prywatny żart na linii Drżączka - Ja.

    Jeden kolo kazał mi kiedyś zachować spokuj, no.
  • Canulas 06.02.2018
    Wiem. Pamiętam. Były w tygodniu trzy błędy.
    Spokuj, weszedłem i jeszcze coś.
    Trzeba by dokonać. Nie pamiętam
  • Felicjanna 06.02.2018
    Nie potrafię tego skomentować. Wyczułam lęk, zagubienie, wyobcowanie, ale nie kumam głębszego sensu ani Twego zamysłu. Chyba że o to Ci chodziło o trasy trzy i cokolwiek zrobisz, Twój los jest wytyczony.
    Heh, Nie Mam Pojęcia. Albo... Albo to nie pora na takie łamigłówki
    Pozdrówka.
  • O coś więcej.

    Ale

    Bedankt voor alles ;).
  • A, no i, by nie być w niezgodzie z własnym zamysłem:

    ''cokolwiek zrobisz, Twój los jest wytyczony. '' - mam, chollera, nadzieję, że tak nie jest, i tam - sam koniec - ma świadczyć o tym, że tak nie jest, że wysoko, wcześnie, owszem, ale jest jeszcze jedna trasa, najtrudniejsza, ale jest.

    A te dwie pozostałe, hm.

    Generalnie to może objaśnię, skoro ciężko zobaczyć ten zamysł, czy sens:

    Tam na początku się wypowiada dorosły Rudy Indianin (ta, weź wylosuj coś takiego i zrób coś z tym). Syn Justyny.

    No i on tam opowiada, to ma mieć taką formę żywego monologu, toteż te zdania takimi mówionymi zdać Ci się miały, madmłazel. (Bo ja sobie ostatnio cośtam eksperymentuję z formą i tutaj wszystkie postacie mówią. Że tam nie masz od myślników, ano nie masz. Ale mówią.)

    On tam opowiada o dzieciństwie swoim, czy bardziej; próbuje, ale nie umie, więc masz taki fragmentaryczny obrazek. Jak gdyby; co z tego wynikło bardziej, jakieśtam pokłosie wniesione w dorosłość.

    Później jego luba, Dagmara. Jest zagajona o ten park linowy (ta, wylosuj i żyj).
    I ona też fragmentarycznie Ci, madmłazel, stopniowo buduje obrazek.
    Jego chyba zabierała tam mama, bywaliśmy tam, cośtam.

    Dobra, i

    Później masz (II) - opowieść jakiejś przyjaciółki Justyny, matki tego Indianina, rozrysowane bardziej jego dzieciństwo masz, obrazek Ci się robi pełniejszy.

    Tam monologiem Ci mówi ta przyjaciółka, że Justynę z synem w tym parku linowym poznała, że się zajmowała w weekendy nim, bo Justyna coś w jakiś sposób odreagowywała. Tam Ci mówi, że Justyna posiniaczona była, a on się żelazka bał, co wychodziło sytuacyjnie, z tego też ci jakoś mówi, że, no ojciec jego, a Justyny mąż, powiedzieć by można za dewizę obrał se:
    ''Jedyna droga do kobiecego serca wiedzie przez udrękę''. To nie jego własna myśl, zapożyczył był.

    No i Justyna się zabiła (kolor zdjęcia w photoshopie zmieniono na sepię itp), w sferze domysłów zostaje dlaczego.

    No, i masz trzy trasy.

    Że można sobie nie poradzić z pewnymi rzeczami, jak Justyna. Że można udawać, że się sobie poradziło, ale to gdzieś tam jest. I że można sobie może poradzić, tylko to najtrudniej.

    Coś w ten deseń.
  • A ten park, to se naprawdę jest.
    W senie; poza sferą mojej imaginacji xd.
  • Canulas 06.02.2018
    "Instynktownie zachowujesz się ciszej, trafiając w pobliże dawnych wrzasków, ale udaje ci się wymazać ich treść." - to idzie pierwsze jako wysyp zajebistości. Coś jakby metafora sparzenia się na czymś/na kimś.

    "Oddech da się wstrzymywać tylko ileś minut. Niektórzy potrafią dłużej niż inni, ale nikt nie potrafi na zawsze." - a to jest pierdolony majstersztyk najwyższych możliwych lotów świata. Właśnie to robisz. Czasem, jak tekst jest długi i zbyt zamkniety, by znaleźć klucz, to warto karczować drogę dla takich majstersztyków.

    "Któregoś dnia albumy pokrywają się grubą warstwą kurzu;" - dziwnie mi to jakoś od strony jednolitości czasowej brzmi. Któregoś widzę jako czas przeszły lub przyszły i doustaleniem owego czasu byłoby pokryły lub pokryją. Pokrywają wywodzi się jakby z teraźniejszego i mi zgrzyta z Któregoś. Chuj. Obadaj sama.

    "Raz trafiliśmy tam przypadkiem, albo może tak to tylko wyglądało, może on celowo tam wrócił, może zatrzasnęło się tam słońce. Może to tam skończyło się dzieciństwo." - do tego fragmentu dwie sprawy.
    Po pierwsze - cudny.
    Po drugie - lekka wątpliwość pod kątem dodania znaku zapytania.

    "Była tam Justyna z synkiem, na którego wołaliśmy Rudy Indianin, bo kiedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy chyba w to właśnie bawili się z innymi chłopcami." - I zobacz też tu. Zobaczyliśmy go - bawili się z... Może bawił się z?

    "Potrafił wejść wszędzie, gdzie zmieścił się jego strach." - pod kątem wyłapiania pereł. Witam, dziękuję, zabieram.

    "Bawiliśmy się w chowanego. Oboje mieli… taką jesienną urodę, urodę kruchych liści." - kurwa mać, znowu. Emp - to jest bardzo dobry kawałek tekstu.

    "Żeby zapomnieć bawiliśmy się w Indian, robiłam pióropusze. Tylko że pióra gubią jedynie chore ptaki." - dobra, po pierwsze, tak. Dawno nie napisałaś tak dobrego tesktu od strony pojedynczo ujętej myśli. Na tym koncie, ciężko wyczuć, śledzę Twoje utwory. Od strony odbiorowej jest to sztos.
    Po drugie, to juz zapomniałem, ale jest to, kurwa, sztos.

    Ujęcie Indian, klątwy spuchniętej twarzy, kurwa. To nie jest jakieś tam zaakcentowanie. To żyje, to wypełnia. Jak wiele można wlać siebie samego w pozornie losowy schemat? Zadziwiające. Kim napisała najlepszy tekst tego TW, tak myślałem. Ni chuja.
    Ni chuja.

    I co Ty masz z tym zapętleniem.
    Piszesz najlepsze zapętlenia jakie można napisać. To powracanie... a daj Ty "mie spokuj"
    Naprawdę odczuwam mityczny stan jednorożca. Dwa Dawidy sie należą.

    "Jest za wysoko i za wcześnie." - i jeszcze to, jakby mało było gwoździ.

    No ładnie.
  • Niemampojecia96 06.02.2018
    Tak?
    Ja dziś odczuwam mityczny stan chorego osła i wszystko mi się wydaje żałośnie do niczego.

    "Któregoś dnia albumy pokrywają się grubą warstwą kurzu;" - dziwnie mi to jakoś od strony jednolitości czasowej brzmi. Któregoś widzę jako czas przeszły lub przyszły i doustaleniem owego czasu byłoby pokryły lub pokryją. Pokrywają wywodzi się jakby z teraźniejszego i mi zgrzyta z Któregoś. Chuj. Obadaj sama. - całość jest utrzymana w czasie teraźniejszym. On nie mówi stricte o sobie, wchodzi w uniwersalność i tworzy z siebie ogólną regułę.

    ''I co Ty masz z tym zapętleniem.'' - ;) Good point.
    Mnie się dzisiaj nic nie podoba.
    Ale wporzo, że Ci podeszło.
  • Canulas 06.02.2018
    Jesteś nieprzelogowana jak coś. Chyba, że celowo.
    Też mi sięhumor jebie.
    Sija
  • Niecelowo.
    Ale dzięki, że dałeś mi cynk.
  • Canulas 06.02.2018
    e make i ka pololi , to i ja mam prośbę. Jak będziesz coś miała usunąć, daj znać chwilę wcześniej. Bo prędzej czy póżniej usuniesz. A ja już tu straciłem zbyt wiele.
    A znowu nie będę przepierdalał od sztuki każdego tekstu.
    Może być szyfrem, jeśli wolisz.
  • Ritha 07.02.2018
    "To, co przestało być twoje, mogłoby równie dobrze umrzeć.
    Pewnie nawet tak byłoby lepiej" - egoistycznie dobre, bez zawoalowania, surowa, trafna refleksja

    "Zawsze już przy literze ''z'' zaczyna przekształcać się w nigdy" - to też ciekawe

    "Nie zostawiasz informacji o tym, gdzie teraz będzie można cię znaleźć, opuszczając kolejne wynajmowane mieszkania i światy" - palenie mostów bywa oczyszczające


    "Była tam Justyna z synkiem, na którego wołaliśmy Rudy Indianin, bo kiedy zobaczyliśmy go po raz pierwszy chyba w to właśnie bawili się z innymi chłopcami.
    Czasem zastanawialiśmy się, w co bawił się mąż Justyny, ale ciężko powiedzieć. Chłopiec odziedziczył po niej kasztanowy odcień włosów i umiejętność szybkiego chowania się w różnych wnękach. Potrafił wejść wszędzie, gdzie zmieścił się jego strach.
    Bawiliśmy się w chowanego. Oboje mieli… taką jesienną urodę, urodę kruchych liści. Niekiedy brał je do rąk, a umierając w jego palcach, wydawały cichy, roślinny dźwięk" - cały ten fragment mi się widzi

    "Ale tak, ten park linowy.
    Nigdy byśmy się nie spotkali, gdyby nie on" - i te powtórzenia


    Jestem w fatalnej formie komentatorskiej dziś, wybacz, być może po łebkach zaakcentowane dobre momenty jedynie, być może za trudny próg jak na mój umysł akurat dziś. Ogólny odbiór - pozytywny, jak zawsze u Ciebie. Piszesz dobrze, nie zmienia się to. W zasadzie nie musisz być gatunkowo elastyczna, kupuje gatunek Nmp od początku. Pozdro
  • Dziękuję.
    I wzajemnie :).
  • Szudracz 08.02.2018
    Nadrabiam zaległości.
    Ujęte i spięte w całość. Wzbudza w kilku miejscach niepokój.
    Z parkiem liniowym i pod wodą mam osobiste doświadczenia.
    Opisy nietuzinkowe, doceniam. :)
  • Miło mi, Szu.
    Dziękuję :).

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania