dzięki za obietnicę, i trzymam za słowo, bo chyba po raz kolejny dodałem niekomentowalny tekst.
Jeśli czyta to ktoś, kto dał piątkę, to dziękuję mu z tego miejsca. :)
O mój Boże.
Bardzo mocny tekst. Muszę wziąć kilka głębszych wdechów, bo ciężko przyswoić mi tego rodzaju informacje, tym bardziej jeśli są opisane w taki sposób. W pięknym sposób opisałeś zło - to brzmi co najmniej jak paradoks, bo jak zło może być piękne, prawda? Patrząc na zestaw i analizując ten tekst, wow, wyciągnąłeś mocne działo. Zresztą, czego można było się spodziewać po poecie (bo przecież bardziej lubisz pisać wiersze). Ritha normalnie dała Ci do ręki naboje, bo broń już miałeś.
Poruszać dość ciężki problem. Tym bardziej, że żyjemy w takich a nie innych czasach (co za masło maślane) i niektórzy ludzie wciąż mieszkają w umysłowym ciemnogrodzie. Mówią, że zło nie może być genem, że człowiek nie rodzi się zły, że każdego da się naprostować. Ale czy dzieci stworzone w otoczeniu zła, mają udane dzieciństwa? Procent jest niewielki. Reszta jest niechciana, wychowywana w poczuciu winy, naznaczona nieswoimi grzechami. Przykra prawda.
Nie wiem, czy oglądałeś kiedykolwiek "1%" - filmik, który powstał przy współpracy z Netflixem. Jest tam właśnie poruszona sprawa dziedziczenia pewnych cech i wpływ DNA na przyszłość dziecka. Bardzo ciekawy filmik. Polecam.
Ode mnie dostałbyś ze trzy piątki. Za pomysł, za tekst i za emocjonalność, którą uwielbiam w tekstach.
Pozdrawiam serdecznie :)
Tak, jak napisałem niżej; mnie samego ten tekst dziwnie trzepnął, i chyba sam go jeszcze nie przetrawiłem...
Dzięki za filmik, nie widziałem, a zobaczę na pewno; ja co prawda od zawsze jestem raczej w tę stronę, że podstawą jest kształtowanie, ugniatanie, szczególnie w pierwszych latach życia. Niemniej, co do genów - kilka razy zetknąłem się z historiami, jak to adoptowane dziecko, żyjąc w normalnej, kochającej rodzinie, zostawało jakimś degeneratem, bandytą. I zawsze okazywało się, że tacy byli jego biologiczni rodzice. Uderzały mnie te historie, tak inspirująco-poglądotwórczo (acz pogląd jeszcze nie wykrystalizowany; nie sądzę, że w ogóle jest możliwe go ostatecznie wykrystalizować). No; więc film obejrzę.
I za oceny i miłe słowa również dziękuję, ale lakoniczniej, bo one każą mi myśleć o treści tego opowiadania, a, jakoś, za dużo już o niej myślałem.
pozdrawiam :)
Czytałam w nocy i to chyba jeszcze bardziej spotęgowało moje odczucia. Zazdroszczę takiego łatwego operowania językiem. Wszystko tu pięknie współgra. Te powtórzenie, spójniki, układające się w jedną melodię. Długie zdania, przerywane tylko średnikami, czytane jedynym tchem. Czysta poezja. Piszesz o rzeczach trudnych i jak wspomniano wyżej o rzeczach złych w mocno poetycki sposób. I mimo, że raczej należę do delikatnych i nie lubię jak leje się krew, błyszczą noże, ktoś kogoś gwałci etc. to tutaj podane to było w taki sposób, że mnie samej mocno się spodobało. Cieszę się, że zostałeś zwerbowany do Treningu.
Brawo Ritha ;)
Nie sposób też Cię nie zacytować.
"Na biegun najwyższej obojętności, ten, gdzie, wydaje się, nie istnieje życie, więc, wydaje się, nie istnieje możliwość skutecznego natarcia na wygnańca czy konkwistadora – na biegun ten, opasany dziwnymi, zarazem rozmytymi i jaskrawymi, dalekimi a bliskimi, falami niepoznanych załamań, na biegun ten – też dociera wiatr." - przepiękny początek. Gdyby w ten sposób zaczynała się jakaś powieść, (a czytam zazwyczaj wstęp i trochę ze środka, zanim kupię), leżałaby już na mojej półce.
Zapamiętam to zapewnienie odnośnie półki. ;)
I, czytałaś w nocy...; ja to pisałem gdy zmierzchało, w nocy skończyłem. Nie wiem, sam się dziwnie czuję po tym tekście. Drugi raz mam coś takiego, jak gdyby taki depresyjny kac...
Cieszę się widząc, że było warto się nerwowo wysilić; dziękuję.
"Wiatr, wysłannik, herold mocy o różnych imionach, nadawanych przez tych, którzy nie wiedzą, co mówią, lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk." - cudo
"Przepoczwarzył się w pijawkę spijającą całą krew nieprzeżytej młodości tej, na którą padł wyrok – ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat." - i tu i więcej by można
"Cieszono się, podczas gdy w niechcianych łóżeczkach pięły się kolejne twierdze…" - zakończenie mocne jak diabli.
Dla mnie to taki tekst na WOW i nie wiem co jeszcze napisać. To poślę pozdrowienia:)5
Przyznam, że i mnie samego uderzyło to zakończenie, gdy mi się pomyślało i napisało.
Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Dziękuję, miło widzieć komplement od autorki jednego z najlepszych cyklów, jakie tu czytałem. :)
Rzeczy zle i trudne zawiniete w poetycki kokon, z wprawnie uzytymi, napedzajacymi powtorzeniami. Calosc przepiekna.
To ja tez wyjme swoj ulubiony fragment;
"całą noc spędzał w zamku, wciąż umacnianym, wciąż pnącym się w rozległych nerwach świadomości. Zmieniał wartowników, wypuszczał strzały pogardliwych łypnięć, szyderczych uśmiechów, przebiegłych wymyków, rzucał harpuny słów budzących zaufanie, przymilnych gestów. Był wspaniałym strategiem i znakomitym wojownikiem, wielkim wodzem i panem samego siebie. Nieprzerwanym zwycięzcą.
A każdy krok jest walką, bo każdy człowiek jest wrogiem. Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia."
Ok, zaczynam czytać, i boję się, że nie dorównam komentarzem do pięt Twoim literom. Wiem już, że to będzie prawdopodobnnie jeden z tych tekstów, któy zapamiętam, tak jak zapamiętałem mecz Kamerunu z Anglią. Ten sprzed czterystu laty, kiedy przegrał Kamerun 3:2 i płakałem.
Będzię prawdopobnie dla mnie tym, czym "Deformację - EMi"
Mors - Szu
Czy Rithowy Hans.
Wiem, że mną wytrze podłogę i, kurwa, nie mogę się tego doczekać.
Sam początek jest PRZEIDEALNY, rubio. Ja nie wiem, ja mam jeszcze pozostały osad, wiec i odczucia wzmocnione, ale matko, kurwa mać, boska.
"Wiatr, wysłannik, herold mocy o różnych imionach, nadawanych przez tych, którzy nie wiedzą, co mówią, lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk." - lubię pisać o naturze, choć inaczej. Lubię silnie zarysowywać wpływ pór roku, zwłaszcza zimy i pławić się w kolorach. Tym wyimkiem byś mnie kupił, ale ja już leże w koszyku, więc, ten... Idziem dalej.
"Wiatr, posyłany nieznanymi dłońmi fatalnych szatanów, bogów, czy innych podstaw, innych celów, innych sensów, od których nie ma ucieczki, przybywa, by obwieścić całemu, ogromnemu, jednemu światu, że pewność jest bajką." - wyimek długi, to i dłuższe zdanie, ale sztos jest w wkońcówce. Tak, tak, tak. Piękne.
"szyderczą bajką dla stetryczałych dzieci." - i to... No ja pierdolę. Idę se naszykować srubokręt, bo jestem hipnotycznie poskręcany.
" Ściany spajane chłodem wyrastały z żyznej gleby zła." - kończą mi się pomysły na hołdy i czczenia. Kręce głową tera. Masz to. Masz to w chuj.
"– ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat. Aż został mordercą." - nie no, Panie. Szeregujesz cudnie. Od razu łatwiej zrozumieć swoje miejsce w rzędzie.
"Kto wyzwolił się z bajek o szczęściu, z bajek dla tchórzy, ten wie, że życie jest zemstą lub pokutą" - no dlaczego nie mogłem wcześniej na to wpaść, skoro jest mi to tak bliźniacze jak ręka do ręki? Eh, noo.
"Był bezpieczny, gdy ostatnim pchnięciem wydawał edykt o powstaniu kolejnego pokolenia. Kolejnego pokolenia czegoś, czego być nie powinno...
Czegoś, czego być nie powinno…
Czegoś, czego być nie powinno…" - studziennym zabiegom rewerberacji zawsze będę przychylny. Umocnienie pierwsza klasa.
Ok. Środek tekstu jest Twój. Widoczny Twój szlif. Dużo cięć: Dużo skoków od myśli do myśli.
Wywód przed końcem mnie nieco zmęczył. Czytając tak cięte myśli, mimowolnie przyspieszam i się trochę męćze, ale to
"Nikt nie wiedział, dlaczego nie istnieje dobro.
Nikt nie wiedział, dlaczego obok zła istnieje tylko obowiązek." - tutaj jest rekompensata za to, i deal to jest owocny.
Nooo, obraz zastępczy, niepokojąca końcówka. Jakbyś odwrócił lornetkę i zamiast blizej, jest dalej. Co z tego, że pokonane jest jedno w obliczu miliona innych?
Kupuję to.
Ogólnie kilka fantastycznie umiejscowionych zwrotó, urwało dzban.
Pięknie. Czułem, że to będzie to.
Dobry dzień do zajebistych tekstów.
" wyimkiem byś mnie kupił, ale ja już leże w koszyku" - Twoje komentarze to jest czasem sama w sobie proza poetycka. ;)
Co do zemsty i pokuty - ewentualnie możesz do jakiegoś noira podpierdolić ;d, nie obrażę się, nawet trochę zaszczyt.
Wywód przed końcem, wiesz, musiał być; to by nie był mój tekst, gdyby w nim nie pędziło coś tego rodzaju. Poza tym, tam się wielki zamek burzył, więc musiało huczeć.
I dziękuję, no.
ps. wreszcie se sprawdziłem, co to "rewerberacja", tak że za nowe słówko w słowniku też dzięki ;d
Twoja wizyta przypomniała mi o Twoim tekście. Jestem więc :)
„Wiatr, wysłannik, herold mocy o różnych imionach, nadawanych przez tych, którzy nie wiedzą, co mówią, lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk” – to (!)
‘Tym był na początku, złym nasieniem wpitym w przerażoną, od tej chwili gnijącą macicę. Przepoczwarzył się w pijawkę spijającą całą krew nieprzeżytej młodości tej, na którą padł wyrok – ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat. Aż został mordercą” – lol, mocne. Mocne i dobre. Lubię takie.
Potem zatrzymał mnie fragment o nienawiści, zawoalowane, zapętlone, po rubiowemu, bene, signore.
A muszę sobie skopiować:
„Całe noce, całą noc, bo światło jest nadzieją – więc, dla przeklętych, żartem; całą noc spędzał w zamku, wciąż umacnianym, wciąż pnącym się w rozległych nerwach świadomości. Zmieniał wartowników, wypuszczał strzały pogardliwych łypnięć, szyderczych uśmiechów, przebiegłych wymyków, rzucał harpuny słów budzących zaufanie, przymilnych gestów. Był wspaniałym strategiem i znakomitym wojownikiem, wielkim wodzem i panem samego siebie. Nieprzerwanym zwycięzcą.
A każdy krok jest walką, bo każdy człowiek jest wrogiem. Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia”
Zacnie prawisz.
„...potężny wiatr zerwał się na całej połaci bieguna, szalejący huragan wyrywał lodowe grudy z nigdy niepoznanej ziemi, zerwał spękane zorze z firmamentu, skręcił je w bicze, raz po raz uderzał, raz po raz rąbał szarym światłem zrywających się do ataku gwiazd, wiatr, wiatr, wiatr był panem… (itd.)” – opisy w tej, Twojej, formie językowej są naprawdę cudne. Naprawdę.
A tu już szaleństwo:
„krew, widział krew, krew była wszędzie, świeża krew rozdziewiczanej matki, zgniła krew ojcowskiej władzy, wolna krew spływająca po matczynym trupie, i jego krew, krew-wyrok, krew-oskarżenie, krew-skaza na krwioobiegu świata, krew była wszędzie, matki, ojca, i jego, i jego, widział, jego, swojego ojca, wszędzie, na roztrzaskanych podłogach, na okruchach ścian, na tających złudzeniach dachów-sufitów, we wszystkich korytarzach kości, krew, krew, splot wszystkich odcieni zła… (itd.)”
Uwielbiam Twój flow i w tym temacie nie zmienia się nic.
Kolejny świetny tekst.
Pozdrawiam, Rubio :)
Witam i tutaj,
Z ciekawości podleciałam, żeby obaczyć jak w innych utworach piszesz ;)
Duży plus: że się na początku nie tłumaczysz, ze ten tekst jest taki a taki i w ogóle nie warty....
Ok, lecim...
"lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk" — dobre
"A on sądził, że może się schronić. On był pewien, że nikt nie ma dostępu do twierdzy. Że nie ma śmierci, że tam – tam ona nie dotrze; że tam jest tylko trwanie, trwanie, poza którym – żerowisko." — tworzysz świetny, drapieżny klimat...
"Ściany spajane chłodem wyrastały z żyznej gleby zła." — ciekawe, nie powiem...
"Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia." — piękne
"Cieszono się, podczas gdy w niechcianych łóżeczkach pięły się kolejne twierdze…" — złowieszczo zabrzmiało, bardzo złowieszczo. Świetna klamra zamykająca całość.
Masz tu tych zwrotów wartych uwagi, multum. W "Kakofonii" też ich trochę było, ale wtłoczone w tamten tekst, nie rzucały się tak bardzo na wizje. Tutaj — przeciwnie.
Bardzo mi się podobało. Piszesz lekko, z premedytacją i wiesz czego chcesz. Masz swój styl.
Tu wyszło to super :)
Pozdrawiam
większość tekstów posuwałem, ale chyba mi jeszcze jedna-dwie prozy zostały. Jeszcze inne w formie, niż ta i ta, o której wspominasz. Więc, jak by co - zapraszam ;D
Dzięki ponownie :)
I dużo dużo mam do powiedzenia, ale chyba nie powiem. Wciąż w pewnej tematyce się gruntuje. Może odpowiem to co odpowiedziałam komuś, kto w podobny deseń pisał. Człowiek to błąd na błędzie, jak nowy wgrany z jakąś wadą Windows, ludzka natura jest błędna. Na tym polega, by popleniac błędy, i tu chce wierzyć owszem część poleci w totalna destrukcję, a część wierzę gdzieś że będzie jakieś bum, kurna jakaś ewolucja moralności, future homosapiens. Wierzę, że człowiek ma prawo do błędów, nawet błędnie stworzone życie ma prawo żyć. Jest pewien taki moment że koło samsary szlak trafia, jest przebudzenie, jest szansa.
kalaallisut, tzn. jak coś, to to opowiadanie to może rzeczywiście jest opowiadanie z tezą. Ale bardziej 'pewną tezą', niż 'w 100% moją tezą'. Tak że, fajnie widzieć, że i pobudza do myślenia, stawiania kontr-tez. :)
Rubio, ze sprawą następującą przychodzę (Ritha z tej strony) - założyliśmy funpage TW:
https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
Mamy zamiar tam działać szerzej, obecnie jednak publikujemy najlepsze teksty TW (krótki fragment plus link do tekstu z opowi) i pytanie moje brzmi czy wyrażasz zgodę i chęć, by wrzucić tam Twój tekst TW?
Daj cynk jak coś i na dniach wrzucim :)
Pozdrowionka
Niesamowite, aż mnie zatkało.
"Więc on nie miał jeszcze dwóch lat, a już zamordował dziecko; dopełnił dzieła ojca smukłą, dziewczęcą dłonią przecinając, proszącą o to spod cienkiej skóry, dziewczęcą tętnicę, odłamkiem chwilę wcześniej, w szale, rozbitego lustra." - chyba najbardziej mnie uderzyło. Jak wiele bólu i cierpienia nosi w sobie ktoś, kto myśli w ten sposób.
Świetnie napisane, płynne gładkie. Wciągnęło mnie tak, że chyba się nie wygrzebię.
pkropka, dziękuję Ci bardzo. Pamiętam, że ja po napisaniu tego 'wygrzebywałem się' parę dni. ...i nie wiem. Dziękuję, po prostu. I zapraszam do innych tekstów, chyba mniej uderzające, a bardziej niezrozumiałe. :)
rubio,
Jeśli chcesz, aby któryś z Twoich tekstów TW został przez nas opublikowany na fanpage'u : https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
oraz blogu: https://treningwyobrazni.blogspot.com/
podaj link do tego tekstu (wraz z krótkim fragmentem), przesyłając na adres: treningwyobrazni@gmail.com
co będzie równoznaczne z wyrażeniem zgody na publikację w powyższych miejscach.
Pozdrawiamy
Komentarze (39)
Zaznaczam i wroce przy porannej kawie.
ps. Piatki nie od mła.
Jeśli czyta to ktoś, kto dał piątkę, to dziękuję mu z tego miejsca. :)
No faktycznie, czytają, piatkują, uciekają. Juz taki Twój los :D
I'll be back.
Bardzo mocny tekst. Muszę wziąć kilka głębszych wdechów, bo ciężko przyswoić mi tego rodzaju informacje, tym bardziej jeśli są opisane w taki sposób. W pięknym sposób opisałeś zło - to brzmi co najmniej jak paradoks, bo jak zło może być piękne, prawda? Patrząc na zestaw i analizując ten tekst, wow, wyciągnąłeś mocne działo. Zresztą, czego można było się spodziewać po poecie (bo przecież bardziej lubisz pisać wiersze). Ritha normalnie dała Ci do ręki naboje, bo broń już miałeś.
Poruszać dość ciężki problem. Tym bardziej, że żyjemy w takich a nie innych czasach (co za masło maślane) i niektórzy ludzie wciąż mieszkają w umysłowym ciemnogrodzie. Mówią, że zło nie może być genem, że człowiek nie rodzi się zły, że każdego da się naprostować. Ale czy dzieci stworzone w otoczeniu zła, mają udane dzieciństwa? Procent jest niewielki. Reszta jest niechciana, wychowywana w poczuciu winy, naznaczona nieswoimi grzechami. Przykra prawda.
Nie wiem, czy oglądałeś kiedykolwiek "1%" - filmik, który powstał przy współpracy z Netflixem. Jest tam właśnie poruszona sprawa dziedziczenia pewnych cech i wpływ DNA na przyszłość dziecka. Bardzo ciekawy filmik. Polecam.
Ode mnie dostałbyś ze trzy piątki. Za pomysł, za tekst i za emocjonalność, którą uwielbiam w tekstach.
Pozdrawiam serdecznie :)
ps. U Rubia zawsze grubo.
Dzięki za filmik, nie widziałem, a zobaczę na pewno; ja co prawda od zawsze jestem raczej w tę stronę, że podstawą jest kształtowanie, ugniatanie, szczególnie w pierwszych latach życia. Niemniej, co do genów - kilka razy zetknąłem się z historiami, jak to adoptowane dziecko, żyjąc w normalnej, kochającej rodzinie, zostawało jakimś degeneratem, bandytą. I zawsze okazywało się, że tacy byli jego biologiczni rodzice. Uderzały mnie te historie, tak inspirująco-poglądotwórczo (acz pogląd jeszcze nie wykrystalizowany; nie sądzę, że w ogóle jest możliwe go ostatecznie wykrystalizować). No; więc film obejrzę.
I za oceny i miłe słowa również dziękuję, ale lakoniczniej, bo one każą mi myśleć o treści tego opowiadania, a, jakoś, za dużo już o niej myślałem.
pozdrawiam :)
Brawo Ritha ;)
Nie sposób też Cię nie zacytować.
"Na biegun najwyższej obojętności, ten, gdzie, wydaje się, nie istnieje życie, więc, wydaje się, nie istnieje możliwość skutecznego natarcia na wygnańca czy konkwistadora – na biegun ten, opasany dziwnymi, zarazem rozmytymi i jaskrawymi, dalekimi a bliskimi, falami niepoznanych załamań, na biegun ten – też dociera wiatr." - przepiękny początek. Gdyby w ten sposób zaczynała się jakaś powieść, (a czytam zazwyczaj wstęp i trochę ze środka, zanim kupię), leżałaby już na mojej półce.
Pozdrawiam. 5+
I, czytałaś w nocy...; ja to pisałem gdy zmierzchało, w nocy skończyłem. Nie wiem, sam się dziwnie czuję po tym tekście. Drugi raz mam coś takiego, jak gdyby taki depresyjny kac...
Cieszę się widząc, że było warto się nerwowo wysilić; dziękuję.
"Przepoczwarzył się w pijawkę spijającą całą krew nieprzeżytej młodości tej, na którą padł wyrok – ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat." - i tu i więcej by można
"Cieszono się, podczas gdy w niechcianych łóżeczkach pięły się kolejne twierdze…" - zakończenie mocne jak diabli.
Dla mnie to taki tekst na WOW i nie wiem co jeszcze napisać. To poślę pozdrowienia:)5
Jakkolwiek dziwnie to nie brzmi.
Dziękuję, miło widzieć komplement od autorki jednego z najlepszych cyklów, jakie tu czytałem. :)
To ja tez wyjme swoj ulubiony fragment;
"całą noc spędzał w zamku, wciąż umacnianym, wciąż pnącym się w rozległych nerwach świadomości. Zmieniał wartowników, wypuszczał strzały pogardliwych łypnięć, szyderczych uśmiechów, przebiegłych wymyków, rzucał harpuny słów budzących zaufanie, przymilnych gestów. Był wspaniałym strategiem i znakomitym wojownikiem, wielkim wodzem i panem samego siebie. Nieprzerwanym zwycięzcą.
A każdy krok jest walką, bo każdy człowiek jest wrogiem. Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia."
dziękuję... :)
I pozdrawiam, też.
Będzię prawdopobnie dla mnie tym, czym "Deformację - EMi"
Mors - Szu
Czy Rithowy Hans.
Wiem, że mną wytrze podłogę i, kurwa, nie mogę się tego doczekać.
Sam początek jest PRZEIDEALNY, rubio. Ja nie wiem, ja mam jeszcze pozostały osad, wiec i odczucia wzmocnione, ale matko, kurwa mać, boska.
"Wiatr, wysłannik, herold mocy o różnych imionach, nadawanych przez tych, którzy nie wiedzą, co mówią, lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk." - lubię pisać o naturze, choć inaczej. Lubię silnie zarysowywać wpływ pór roku, zwłaszcza zimy i pławić się w kolorach. Tym wyimkiem byś mnie kupił, ale ja już leże w koszyku, więc, ten... Idziem dalej.
"Wiatr, posyłany nieznanymi dłońmi fatalnych szatanów, bogów, czy innych podstaw, innych celów, innych sensów, od których nie ma ucieczki, przybywa, by obwieścić całemu, ogromnemu, jednemu światu, że pewność jest bajką." - wyimek długi, to i dłuższe zdanie, ale sztos jest w wkońcówce. Tak, tak, tak. Piękne.
"szyderczą bajką dla stetryczałych dzieci." - i to... No ja pierdolę. Idę se naszykować srubokręt, bo jestem hipnotycznie poskręcany.
" Ściany spajane chłodem wyrastały z żyznej gleby zła." - kończą mi się pomysły na hołdy i czczenia. Kręce głową tera. Masz to. Masz to w chuj.
"– ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat. Aż został mordercą." - nie no, Panie. Szeregujesz cudnie. Od razu łatwiej zrozumieć swoje miejsce w rzędzie.
"Kto wyzwolił się z bajek o szczęściu, z bajek dla tchórzy, ten wie, że życie jest zemstą lub pokutą" - no dlaczego nie mogłem wcześniej na to wpaść, skoro jest mi to tak bliźniacze jak ręka do ręki? Eh, noo.
"Był bezpieczny, gdy ostatnim pchnięciem wydawał edykt o powstaniu kolejnego pokolenia. Kolejnego pokolenia czegoś, czego być nie powinno...
Czegoś, czego być nie powinno…
Czegoś, czego być nie powinno…" - studziennym zabiegom rewerberacji zawsze będę przychylny. Umocnienie pierwsza klasa.
Ok. Środek tekstu jest Twój. Widoczny Twój szlif. Dużo cięć: Dużo skoków od myśli do myśli.
Wywód przed końcem mnie nieco zmęczył. Czytając tak cięte myśli, mimowolnie przyspieszam i się trochę męćze, ale to
"Nikt nie wiedział, dlaczego nie istnieje dobro.
Nikt nie wiedział, dlaczego obok zła istnieje tylko obowiązek." - tutaj jest rekompensata za to, i deal to jest owocny.
Nooo, obraz zastępczy, niepokojąca końcówka. Jakbyś odwrócił lornetkę i zamiast blizej, jest dalej. Co z tego, że pokonane jest jedno w obliczu miliona innych?
Kupuję to.
Ogólnie kilka fantastycznie umiejscowionych zwrotó, urwało dzban.
Pięknie. Czułem, że to będzie to.
Dobry dzień do zajebistych tekstów.
Co do zemsty i pokuty - ewentualnie możesz do jakiegoś noira podpierdolić ;d, nie obrażę się, nawet trochę zaszczyt.
Wywód przed końcem, wiesz, musiał być; to by nie był mój tekst, gdyby w nim nie pędziło coś tego rodzaju. Poza tym, tam się wielki zamek burzył, więc musiało huczeć.
I dziękuję, no.
ps. wreszcie se sprawdziłem, co to "rewerberacja", tak że za nowe słówko w słowniku też dzięki ;d
„Wiatr, wysłannik, herold mocy o różnych imionach, nadawanych przez tych, którzy nie wiedzą, co mówią, lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk” – to (!)
‘Tym był na początku, złym nasieniem wpitym w przerażoną, od tej chwili gnijącą macicę. Przepoczwarzył się w pijawkę spijającą całą krew nieprzeżytej młodości tej, na którą padł wyrok – ty będziesz ta, która dziś zacznie umierać, bo wstąpił w ciebie świat. Aż został mordercą” – lol, mocne. Mocne i dobre. Lubię takie.
Potem zatrzymał mnie fragment o nienawiści, zawoalowane, zapętlone, po rubiowemu, bene, signore.
A muszę sobie skopiować:
„Całe noce, całą noc, bo światło jest nadzieją – więc, dla przeklętych, żartem; całą noc spędzał w zamku, wciąż umacnianym, wciąż pnącym się w rozległych nerwach świadomości. Zmieniał wartowników, wypuszczał strzały pogardliwych łypnięć, szyderczych uśmiechów, przebiegłych wymyków, rzucał harpuny słów budzących zaufanie, przymilnych gestów. Był wspaniałym strategiem i znakomitym wojownikiem, wielkim wodzem i panem samego siebie. Nieprzerwanym zwycięzcą.
A każdy krok jest walką, bo każdy człowiek jest wrogiem. Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia”
Zacnie prawisz.
„...potężny wiatr zerwał się na całej połaci bieguna, szalejący huragan wyrywał lodowe grudy z nigdy niepoznanej ziemi, zerwał spękane zorze z firmamentu, skręcił je w bicze, raz po raz uderzał, raz po raz rąbał szarym światłem zrywających się do ataku gwiazd, wiatr, wiatr, wiatr był panem… (itd.)” – opisy w tej, Twojej, formie językowej są naprawdę cudne. Naprawdę.
A tu już szaleństwo:
„krew, widział krew, krew była wszędzie, świeża krew rozdziewiczanej matki, zgniła krew ojcowskiej władzy, wolna krew spływająca po matczynym trupie, i jego krew, krew-wyrok, krew-oskarżenie, krew-skaza na krwioobiegu świata, krew była wszędzie, matki, ojca, i jego, i jego, widział, jego, swojego ojca, wszędzie, na roztrzaskanych podłogach, na okruchach ścian, na tających złudzeniach dachów-sufitów, we wszystkich korytarzach kości, krew, krew, splot wszystkich odcieni zła… (itd.)”
Uwielbiam Twój flow i w tym temacie nie zmienia się nic.
Kolejny świetny tekst.
Pozdrawiam, Rubio :)
Z ciekawości podleciałam, żeby obaczyć jak w innych utworach piszesz ;)
Duży plus: że się na początku nie tłumaczysz, ze ten tekst jest taki a taki i w ogóle nie warty....
Ok, lecim...
"lecz wierzą, że mogą zakrzyczeć lęk" — dobre
"A on sądził, że może się schronić. On był pewien, że nikt nie ma dostępu do twierdzy. Że nie ma śmierci, że tam – tam ona nie dotrze; że tam jest tylko trwanie, trwanie, poza którym – żerowisko." — tworzysz świetny, drapieżny klimat...
"Ściany spajane chłodem wyrastały z żyznej gleby zła." — ciekawe, nie powiem...
"Każdy człowiek jest nieuświadamianym przypomnieniem o grzechu istnienia." — piękne
"Cieszono się, podczas gdy w niechcianych łóżeczkach pięły się kolejne twierdze…" — złowieszczo zabrzmiało, bardzo złowieszczo. Świetna klamra zamykająca całość.
Masz tu tych zwrotów wartych uwagi, multum. W "Kakofonii" też ich trochę było, ale wtłoczone w tamten tekst, nie rzucały się tak bardzo na wizje. Tutaj — przeciwnie.
Bardzo mi się podobało. Piszesz lekko, z premedytacją i wiesz czego chcesz. Masz swój styl.
Tu wyszło to super :)
Pozdrawiam
Dzięki ponownie :)
https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
Mamy zamiar tam działać szerzej, obecnie jednak publikujemy najlepsze teksty TW (krótki fragment plus link do tekstu z opowi) i pytanie moje brzmi czy wyrażasz zgodę i chęć, by wrzucić tam Twój tekst TW?
Daj cynk jak coś i na dniach wrzucim :)
Pozdrowionka
"Więc on nie miał jeszcze dwóch lat, a już zamordował dziecko; dopełnił dzieła ojca smukłą, dziewczęcą dłonią przecinając, proszącą o to spod cienkiej skóry, dziewczęcą tętnicę, odłamkiem chwilę wcześniej, w szale, rozbitego lustra." - chyba najbardziej mnie uderzyło. Jak wiele bólu i cierpienia nosi w sobie ktoś, kto myśli w ten sposób.
Świetnie napisane, płynne gładkie. Wciągnęło mnie tak, że chyba się nie wygrzebię.
Na pewno jeszcze do Ciebie zajrzę :)
Jeśli chcesz, aby któryś z Twoich tekstów TW został przez nas opublikowany na fanpage'u : https://www.facebook.com/treningwyobrazni/
oraz blogu: https://treningwyobrazni.blogspot.com/
podaj link do tego tekstu (wraz z krótkim fragmentem), przesyłając na adres: treningwyobrazni@gmail.com
co będzie równoznaczne z wyrażeniem zgody na publikację w powyższych miejscach.
Pozdrawiamy
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania