Dekaos Nigdy się nie rozpisuję na TW. :) Skupiam się na łączeniu tych zadań. Wykluwa się pomysł, na bazie tego tekstu. :)
Czego brakuje tej konserwie?
Dzięki i pozdrawiam. :)
Asiak Wybacz za te opisy, zapominam czasami, że mogą być zbyt drastyczne. Wszystko mogę opisać, gorzej kiedy widzę na żywo, wtedy już nie mam nad tym takiej kontroli.
Dzięki bardzo za podzielenie się wrażeniami. :)
Pozdrawiam :)
Masz rację: ciężkostrawne. Dobrze, że nie jadłam nic :D O ile lubię grzyby, a w sumie: uwielbiam, tak teraz będę patrzeć na nie w zupełnie inny sposób.
Ale wiesz, dało się czytać, tylko ja jestem jakaś taka wrażliwa.
Pozdrawiam ciepło :)
No i wiadomo, ładnie się wyrobiłaś z niezbyt ładnego zestawu :D
Elo Wiem, że strasznie wyolbrzymiam.
Boję się jeść grzyby, oprócz pieczarek ze sklepu.
Jadłam kiedyś zupę grzybową u znajomych i z każdym łykiem, odliczałam ostatnie minuty przed zgonem. :)
Nie ufam zbieraczom, tych przysmaków.
Szu, kiedyś zbierałam sama :) Rodzinne wypady do lasu, po grzyby i jagody. Dobre!
A jeszcze szło na tym zarobić.
Teraz moja babcia wysyła mi w słoikach grzyby. Całe życie zbierała, zna się kobieta.
Ale sama z nieznanego źródła nie zjem, za bardzo się boję.
Czemu tego nie ma w linkach tw? Dawaj link, Szu, bo zginie.
Do tekstu wrócę, chwilowo jestem przekomentowana. Na górze mi się rzuca w oko:
"Uwaga; Ciężko strawne" - ciężkostrawne*
I'll be back ;)
Jestem. Po pierwsze napisałaś z prędkością światła, gratki.
„Zeskrobywanie nadmiaru balastu spomiędzy paców, nie przynosiło za wielkiej ulgi” – tam w środku nie powinno być palców*?
„Zamrugał, ociężale powieką po sztucznym oku” – wydaje mi się, ze przecinek jest zbędny
„Zamrugał, ociężale powieką po sztucznym oku. Wcinał je głębiej, aż z kącików wypłynęła mazista ciecz. Wytarł ją rękawem szarej koszuli” – fuuuj!
„Dwa zęby wypadły, kiedy nabierał ponownie powietrza” :D
„Zatykając suchymi liśćmi i gręzami krtań, przyglądał się wnikliwie wypływającej strużce oślizgłej spienionej papki” – faktycznie obrzydlistwo
„Kiedy wracał na sąsiednią galaktykę sprzedać podgrzybka, podgryzał surowe szczepy grzybni ze skórą.
Na równoległej galaktyce panował głód” - 2x galaktyka, dość blisko siebie
„— Dotknie was peptydowa otchłań. — Zapamiętacie ten dzień” – on top mówi cały czas? Chyba tak, a wówczas kreseczka w środku zbędna
„Ugotowany aromat roznosił się z okien, pomiędzy wywarem pływały ludzkie kończyny” – gites, obrazowo
Ogólnie parę duperelków litrerówkowych, ale całość się broni :) Tematycznie i ohydnie (wszak horroł miał być).
Pozdrowienia ślę :)
Ritha Grunt, że wyszłam z tych grzybowych światów cało. ;)
Pomyślę nad zamianą galaktyki na coś innego, resztę poprawiłam.
Dzięki bardzo i pozdrawiam. :)
Następna opowieść o grzybkach z nadzwyczajnymi umiejętnościami. Tym razem to grzyby humanoidalne. Tak w ogóle, to nie lubię grzybów i nie rozumie tego hajpu na chodzenie do lasów i ich zbieranie. W zapiekane i pitcy jakoś pieczarki zniosę, ale takie całkowicie na surowo, to jakieś obrzydlistwo. Obślizgłe, dziwne, ze specyficznym smakiem, bleh.
Ładnie piszesz i dobrze formuujesz zdania, tak, aby były jak najbardziej odrażające.
"Ugotowany aromat roznosił się z okien, pomiędzy wywarem pływały ludzkie kończyny." - AAAA.
Komentarze (31)
Czego brakuje tej konserwie?
Dzięki i pozdrawiam. :)
Pozdrawiam!
Dzięki. :)
!!!
Nie, no Szu, to jest naprawdę Ohydne!
Chyba rzygnę:/
W prozie najtrudniejsze są opisy.
Te szczegółowe, to majstersztyk.
I w dodatku, zeby czytrłnik się nie znudził.
Tu jest zbyt obleśnie na nudę.
Bravo xD
Dzięki bardzo za podzielenie się wrażeniami. :)
Pozdrawiam :)
"— Jesteśmy niedożywieni! — Szkorbutowi, to powiedz, żeby nas nie atakował." - wygląda na dalszą część dialogu, więc oddzielanie krechą bezzasadne.
Mocne w opisie, ale nie jakoś szczególnie mocno. Trochę zagmatwane, ale dające radę.
Nie Twój top, ale i bez wstydu.
Dzięki za rzut okiem. :)
Ale wiesz, dało się czytać, tylko ja jestem jakaś taka wrażliwa.
Pozdrawiam ciepło :)
No i wiadomo, ładnie się wyrobiłaś z niezbyt ładnego zestawu :D
Boję się jeść grzyby, oprócz pieczarek ze sklepu.
Jadłam kiedyś zupę grzybową u znajomych i z każdym łykiem, odliczałam ostatnie minuty przed zgonem. :)
Nie ufam zbieraczom, tych przysmaków.
Dzięki i pozdrawiam. :)
A jeszcze szło na tym zarobić.
Teraz moja babcia wysyła mi w słoikach grzyby. Całe życie zbierała, zna się kobieta.
Ale sama z nieznanego źródła nie zjem, za bardzo się boję.
Do tekstu wrócę, chwilowo jestem przekomentowana. Na górze mi się rzuca w oko:
"Uwaga; Ciężko strawne" - ciężkostrawne*
I'll be back ;)
Wpadnij później na smaczne grzybki. :)
Zapraszam. :)
„Zeskrobywanie nadmiaru balastu spomiędzy paców, nie przynosiło za wielkiej ulgi” – tam w środku nie powinno być palców*?
„Zamrugał, ociężale powieką po sztucznym oku” – wydaje mi się, ze przecinek jest zbędny
„Zamrugał, ociężale powieką po sztucznym oku. Wcinał je głębiej, aż z kącików wypłynęła mazista ciecz. Wytarł ją rękawem szarej koszuli” – fuuuj!
„Dwa zęby wypadły, kiedy nabierał ponownie powietrza” :D
„Zatykając suchymi liśćmi i gręzami krtań, przyglądał się wnikliwie wypływającej strużce oślizgłej spienionej papki” – faktycznie obrzydlistwo
„Kiedy wracał na sąsiednią galaktykę sprzedać podgrzybka, podgryzał surowe szczepy grzybni ze skórą.
Na równoległej galaktyce panował głód” - 2x galaktyka, dość blisko siebie
„— Dotknie was peptydowa otchłań. — Zapamiętacie ten dzień” – on top mówi cały czas? Chyba tak, a wówczas kreseczka w środku zbędna
„Ugotowany aromat roznosił się z okien, pomiędzy wywarem pływały ludzkie kończyny” – gites, obrazowo
Ogólnie parę duperelków litrerówkowych, ale całość się broni :) Tematycznie i ohydnie (wszak horroł miał być).
Pozdrowienia ślę :)
Pomyślę nad zamianą galaktyki na coś innego, resztę poprawiłam.
Dzięki bardzo i pozdrawiam. :)
Ładnie piszesz i dobrze formuujesz zdania, tak, aby były jak najbardziej odrażające.
"Ugotowany aromat roznosił się z okien, pomiędzy wywarem pływały ludzkie kończyny." - AAAA.
Obrzydzanie to już moja specjalność. ;)
Miło Cię u mnie widzieć. :)
Dzięki. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania