TW 3.0# - W zamku Draculi
Bohater: Snajper.
Miejsce: Zamek Draculi.
Zdarzenie: Rodzinny wypad do parku wisielców.
(Okey, to teraz czas na moje wypociny. :P Trochę się denerwuję, ale mam nadzieję, że nie odstaję za bardzo od reszty. :) Pierwszy raz pisałam coś z tego gatunku, więc mam nadzieję, że jakoś to wyszło. )
Grzegorz zdmuchnął kurz z klamki i otworzył drzwi. Mała dziewczynka mocniej ścisnęła jego rękę i schowała się za jego plecami, zupełnie jakby za chwilę miał na nich wyskoczyć tajemniczy upiór. „Że też akurat teraz muszę niańczyć tę smarkulę…” – załamał się w myśli. Przyjrzał się dziewczynce z nadzieją, że nagle stanie się cud i nie będzie musiał wchodzić z nią do środka.
Duże, piwne oczy spoglądały z okrągłej, różowej, pucołowatej twarzyczki. Małe usteczka zawsze uśmiechały się do każdego, a drobny, zadarty nosek zdawał się nie czuć smrodu tego świata. Do tego wszystko okryte gęstymi lokami w kolorze czekolady. Jednym słowem taka słodycz, że Grzegorzowi zbierało się na wymioty za każdym razem, gdy ją widział.
Odwrócił wzrok, aby i tym razem nie zwrócić obiadu i skierował go na stary, zaniedbany pokój, który kiedyś służył jako salon. Odetchnął pełną piersią na widok tego mrocznego miejsca niemającego nic wspólnego z cukierkowym światem, w jakim przyszło mu żyć. Pociągnął Julkę za rękę i pewnym krokiem przekroczył próg zamku. Przekręcił na ramieniu pasek od torby, w której nosił broń. Jako były saper zawsze starał się mieć przy sobie coś do obrony (szczególnie w tak nietypowym miejscu).
Julka próbowała uciec, ale nawet nie zdążyła dobiec do drzwi. Złapał ją i przerzucił przez ramię niczym worek kartofli. Dziewczynka rozpłakała się i zaczęła z całej siły walić w jego plecy. Grzegorz jednak nic sobie z tego nie robił. Przeżył zbyt dużo o wiele gorszych rzeczy przy których „humory rozpieszczonego bachora” (jak nie raz mówił o Julce) nie robiły na nim żadnego wrażenia.
Wszedł na duże, kręcone dębowe schody. W skupieniu pokonywał jeden stopień po drugim, wsłuchując się w ich charakterystyczne skrzypienie. Uwielbiał ten dźwięk i przechodzące w jego akompaniamencie ciarki po plecach. Przez otwarte okna wpadł mocny wiatr. Oboje coraz bardziej odczuwali szybko spadającą temperaturę.
— Przestań mi się trząść, bo cię tu zostawię na zawsze!
— Kiedy nie mogę! — odparła zapłakana. Postawił ją na ziemi. Schodek lekko się podłamał, ale Grzegorz nie zwrócił na to uwagi.
— Jakim cudem cię jeszcze coś nie zjadło to ja nie wiem — machnął na to ręką i zirytowany poszedł dalej.
„Zero jakiejkolwiek podejrzliwości do czegokolwiek, zero myślenia o przemocy… — zastanawiał się w myślach. – Tylko uśmiech, miłość i dobre uczynki… Ble…” – postawił nogę na ostatnim schodku. Nie pierwszy raz odwiedzał zamek Draculi w niektórych kręgach znany jako Park Wisielców. W końcu, jakie inne miejsce byłoby dobre na coś takiego? Nic bardziej nie wpisywało się w tematykę śmierci niż klimat opuszczonych zamków.
Odsunął prawą ręką podarte resztki szarej zasłony służącej jako drzwi i wszedł do środka. Zdjął z wielkiej szafy białe płótno. Miliony pyłków kurzu zaczęło wirować po całym pomieszczeniu. Otworzył szafę, w której trzymał swoją broń i postawił torbę na podłodze. Wysypał z niej wszystkie rzeczy. Była to różnego rodzaju broń.
Tymczasem mała Julia na drżących nóżkach odwróciła się plecami do schodów, a twarzą do reszty pomieszczenia. Wiatr wpadł przez otwarte okno i z głośnym hukiem zatrzasnął drzwi. Dziewczynka ze strachu przykucnęła i zatkała uszy. Znów zapadła grobowa cisza, w której dało się słyszeć jedynie szybkie bicie dziecięcego serduszka. Gdy w końcu się podniosła, ujrzała przed sobą długi rząd żółtych, starych szkolnych szafek, których wcześniej tutaj nie widziała. Małymi kroczkami podeszła do niej, przekręciła niezamknięty nawet zamek i aż zasłoniła buzię z wrażenia.
***
Grzegorz w spokoju przeglądał zawartość torby oraz szafy, przy okazji dzieląc wszystko na rzeczy potrzebne i niepotrzebne. Większość rzeczy do wyrzucenia stanowiły ubrania oraz przedmioty codziennego użytku, których nie zdążył wyrzucić za pierwszym razem, kiedy odwiedził zamek. Była to naprawdę wyjątkowa kolekcja, ponieważ oprócz ubrań z dawnych strojów znaleźć tam można było kolorowe zdjęcia rodzinne, puste butelki po winie, a nawet najnowszy Iphone! Każdy z tych przedmiotów był niepowtarzalną pamiątką po człowieku, któremu życie potoczyło się bardzo źle. Jednak najdziwniejszym znaleziskiem okazał się leżący na dnie tajemniczy sznur ozdobiony diamentami i brokatem.
— A jednak pamiętałeś! — usłyszał za sobą kobiecy głos. Odwrócił się, a potem wrócił do pracy, jakby nigdy nic, widząc, że to „tylko” Julia. Rozczarowana dziewczynka w sekundę znalazła się przy nim. Chwyciła diamentowy sznur.
— Pamiętasz? Obiecałeś mi coś – przyłożyła mu sznur do szyi. Gwałtownie ją odepchnął i chwycił najbliżej leżący pistolet. Dobrze zorientował się w sytuacji. Oczy dziewczynki zmieniły się z piwnych na zielone. Ze smutną miną uniosła się w powietrze. Grzegorz szybko przewertował swoje myśli. Aksamitny głos i zielone oczy pasowały do tylko jednej osoby z jej wspomnień – tej zamkniętej gdzieś na ich dnie. Nie czekał na odpowiedź. Strzelił aż trzy razy, ale ona z gracją motyle ominęła każdą kulę, a następnie podniosła z podłogi ozdobny sznur i z dużą prędkością rzuciła się znów na niego.
W całym pokoju nagle zgasło światło. Wtem Grzegorz poczuł na szyi silny ucisk. Nie widoczne pęta zaciskały się wokół niego coraz mocniej. Ostatkiem sił sięgnął po leżącą obok torbę i spróbował zarzucić na głowę tajemniczego napastnika. Torba jedynie przeniknęła przez powietrze, ale to wystarczyło, aby na chwilę odwrócić uwagę zjawy i dać szansę na rozluźnienie węzłów. Wykorzystał ten moment na głęboki oddech i oswobodzenie się z krępujących węzłów. Ciemność zniknęła, a on od razu ruszył biegiem na schody. Co sił w nogach pokonywał jeden stopień po drugim, nie zwracając nawet uwagi na niską temperaturę.
— Obiecałeś! — za plecami wciąć słyszał płaczliwy głos kobiety, z którą być może spędził kiedyś kilka nocy. Nie rozwodził się jednak nad przeszłością, tylko skoczył z ostatnich kilku stopni i złapał odłamany kawałek deski do obrony.
— Obiecałeś, że zagościmy razem w Parku Wisielców! — zjawa, która opętała Julię, nie spieszyła się, aby zejść na dół. Wiedziała doskonale, że ją słyszy. – Obiecałeś zabrać tam mnie i Julię! – dodała.
Grzegorz po cichutku przesuwał stopy pod ścianą. Nagle znów zgasło światło, a w dodatku cały pokój zawirował. Najpierw kręcił się powoli, a potem coraz szybciej i szybciej. Przedmioty znajdujące się w środku coraz szybciej wirowały. W ostatniej chwili udało mu się złapać futryny drzwi. W powietrzu cały czas roznosiło się skrzeczące wołanie „Obiecałeś!!” wypowiadane jakby przez setki małych, płaczliwych dzieci.
***
Julia obudziła się o wschodzie słońca na zimnej murowanej posadzce. Kręciło jej się w głowie i odczuwała pulsowanie, czego kompletnie nie umiała sobie wytłumaczyć. Wokół siebie zobaczyła jedno wielkie pobojowisko złożone z roztrzaskanych mebli i innych przedmiotów. Nie było już szkolnych szafek, ale jedna, duża, dębowa szafa. Odwróciła głowę w stronę schodów. Grzegorz właśnie pomału schodził na dół. Dziewczynka zorientowała się, że trzyma w ręku diamentowy sznur, gdy Grzegorz do niej podszedł, zauważyła charakterystyczne ślady na jego szyi. Odrzucił sznur na bok. Chwiejnym krokiem podeszła do szafy i otworzyła drzwi. To, co zobaczyła, przeraziło ją tak bardzo, że nie była w stanie wykrztusić słowa. Grzegorz na spokojnie zajrzał do wnętrza. W środku wisiała martwa kobieta.
Komentarze (34)
Lecim
"Mała dziewczynka mocniej ścisnęła jego rękę i schowała się za jego plecami, zupełnie jakby za chwilę miał na nich wyskoczyć tajemniczy upiór. " - jego rękę/jego plecami. Niezgrabnie.
"Mała dziewczynka mocniej ścisnęła dłoń mężczyzny, chowając się za jego plecami, zupełnie jakby za chwilę miał na nich wyskoczyć tajemniczy upiór. " - choćby tak. Wypada dubel jego i poprzez wykonywanie dwóch czynności naraz (ściskała/chowając) tekst nabiera odpowiedniej dynamiki.
"– załamał się w myśli. Przyjrzał się dziewczynce z nadzieją, że nagle stanie się cud i nie będzie musiał wchodzić z nią do środka. " - blisko siebie 2x"się". Moze w pierwszym przypadku: Spojrazłą na dziwwczynkę albo: popatrzył na małą? — to detal, ale o detale nam chodzi.
"Duże, piwne oczy spoglądały z okrągłej, różowej, pucołowatej twarzyczki. Małe usteczka zawsze uśmiechały się do każdego, a drobny, zadarty nosek zdawał się nie czuć smrodu tego świata. " - łądny opis. Wyrabiasz się w tej kwestii. Kiedyś napisałem coś podobnego. Być może wstawię w starociach z Canulardo.
"Przeżył zbyt dużo o wiele gorszych rzeczy przy których „humory rozpieszczonego bachora” (jak nie raz mówił o Julce) nie robiły na nim żadnego wrażenia. " - nieraz.
"— Przestań mi się trząść, bo cię tu zostawię na zawsze!
— Kiedy nie mogę! — odparła zapłakana. Postawił ją na ziemi. Schodek lekko się podłamał, ale Grzegorz nie zwrócił na to uwagi." - no proszę jaki progres. Ładny, czysty, estetyczny dialog. Długie kreski, dobrze zapisane wtrącenia międzydialogowe. Jest git.
"„Zero jakiejkolwiek podejrzliwości do czegokolwiek, zero myślenia o przemocy… — zastanawiał się w myślach. – Tylko uśmiech, miłość i dobre uczynki… Ble…” – postawił nogę na ostatnim schodku. " - dwie kreski zbyt krótkie
"Otworzył szafę, w której trzymał swoją broń i postawił torbę na podłodze. Wysypał z niej wszystkie rzeczy. Była to różnego rodzaju broń. " - wiadomo że "swoją' broń. Poza tym dalej: wysypał i... byłą broń. Zbyt dużo.
"— A jednak pamiętałeś! — usłyszał za sobą kobiecy głos. Odwrócił się, a potem wrócił do pracy, jakby nigdy nic, widząc, że to „tylko” Julia. " - obadaj pod kątem zapisu: "jak gdyby nigdy nic".
"— Pamiętasz? Obiecałeś mi coś – przyłożyła mu sznur do szyi. " - kreseczka
"Grzegorz szybko przewertował swoje myśli. " - wiadomo, że swoje.
"Nie widoczne pęta zaciskały się wokół niego coraz mocniej. " - niewidoczne
"dać szansę na rozluźnienie węzłów. Wykorzystał ten moment na głęboki oddech i oswobodzenie się z krępujących węzłów. " - 2x węzłó. Czym wyraz bardziej nietypowy, tym jego nadmierne użycie bardziej się rzuca w oczy. Synonim.
"— Obiecałeś, że zagościmy razem w Parku Wisielców! — zjawa, która opętała Julię, nie spieszyła się, aby zejść na dół. Wiedziała doskonale, że ją słyszy. – Obiecałeś zabrać tam mnie i Julię! – dodała. " - niektóre kreseczki za krótkie. Ujednolić.
"Najpierw kręcił się powoli, a potem coraz szybciej i szybciej. Przedmioty znajdujące się w środku coraz szybciej wirowały. " - nadmiar słowa "szybciej".
I na końcu jeszcze można synonimem tego "Grzegorza" dziabnąć.
Ok. Po seansie.
Czytałem gorsze teksty w tej tematyce. To na pewno.
Nie, że ten jest mega świetny, ale czytałem gorsze.
Na pewno wybroniłaś się z zestawu i gatunku – za co dwa plusy.
Na pewno też (w odniesieniu do Twych pierwszych tekstów) jest duży progres. Ładniej zapisane dialogi, w większości całkiem zacne opisy. Masz problem z nadmiernym dookreślaniem wykonywanych czynności i z synonimami. Gramatyka bardzo ładnie, a interpunkcja, to nei moja brosza.
W tekście sięgnęłaś po stare, sprawdzone (choć wyświetchtane i trącące już nieco myszką) schematy, ale sporo to Twój gatunkowy debiut – zrozumiałe.
Bardzo cenię osoby, które się starają, niezależnie z jakiego pułapu by startowały. Nie musisz być najlepsza. Ważne, żebyś była lepsza od siebie z wczoraj.
A jesteś. Na pewno jesteś.
Pięć mniej dla Ciebie.
Spoko (choć miejscami nieco naiwny) tekst.
Nie spamujmy pod Madoką.
Będzie git.
Opętania, wampiry i inne rzeczy paranienormalne to... kurde, mój konik. Tutaj nie mogę się do niczego doczepić. Jest cudnie. A końcówka idealna, taka właściwa. Dopełnienie fabuły. I co najważniejsze, wyszedł horror, więc zadanie wypełnione na szóstkę z plusem :)
Pozdrawiam! :)
„Przeżył zbyt dużo o wiele gorszych rzeczy przy których” – przecinek przed „przy których”
„— Jakim cudem cię jeszcze coś nie zjadło to ja nie wiem” – tu dałabym przecinek przed „to”
„— Jakim cudem cię jeszcze coś nie zjadło to ja nie wiem — machnął na to ręką” – 2 x to, drugie out
„Zero jakiejkolwiek podejrzliwości do czegokolwiek, zero myślenia o przemocy… — zastanawiał się w myślach. – Tylko uśmiech, miłość i dobre uczynki… Ble…” – wywaliłabym cudzysłów (używając go w ten sposób, nie cytujesz tylko kwestii, która pomyślał, ale też wtrącenie, że właśnie pomyślał)
„. Zdjął z wielkiej szafy białe płótno. Miliony pyłków kurzu zaczęło wirować po całym pomieszczeniu. Otworzył szafę, w której trzymał swoją broń i postawił torbę na podłodze” – 2 x szafa, dobrze byłoby jedno jakoś zamienić
„w której trzymał swoją broń i postawił torbę na podłodze. Wysypał z niej wszystkie rzeczy. Była to różnego rodzaju broń” – to z kolei mamy 2 x broń, pisząc następne opko zwróć uwagę na powtórzenia, zawsze można jakoś „zasynonimować”
Czytam, czytam i nasuwa mi się dopracowanie, widać, ze się starałaś, ładnie budujesz klimat, zarazem nie zanudzasz, jest git.
„było kolorowe zdjęcia rodzinne, puste butelki po winie, a nawet najnowszy Iphone!” – zastanowiłabym się nad zasadnością wykrzyknika, rozumiem, ze chciałaś podkreślić nietypowe znalezisko, ale nie jest to dialog, myślę, że wystarczyłaby kropka
„— Pamiętasz? Obiecałeś mi coś – przyłożyła mu sznur do szyi. Gwałtownie ją odepchnął i chwycił najbliżej leżący pistolet. Dobrze zorientował się w sytuacji. Oczy dziewczynki zmieniły się z piwnych na zielone. Ze smutną miną uniosła się w powietrze” – no proszę, element zaskoczenia, fajnie
„ale ona z gracją motyle ominęła każdą kulę” – motyla*
„Nie widoczne pęta zaciskały się wokół niego coraz mocniej” – Niewidoczne*
„torbę i spróbował zarzucić na głowę tajemniczego napastnika. Torba jedynie” – 2 x torba
„— Obiecałeś! — za plecami wciąć słyszał płaczliwy” – wciąż*
„W powietrzu cały czas roznosiło się skrzeczące wołanie „Obiecałeś!!” wypowiadane jakby przez setki małych, płaczliwych dzieci” – podoba mi się, słyszę płaczliwe głosiki
„Grzegorz właśnie pomału schodził na dół. Dziewczynka zorientowała się, że trzyma w ręku diamentowy sznur, gdy Grzegorz do niej podszedł” – 2 x Grzegorz
„podszedł, zauważyła charakterystyczne ślady na jego szyi. Odrzucił sznur na bok. Chwiejnym krokiem podeszła do szafy” – 2 x podszedł
Ok, wyniki badań są rokujące. Czytało się przyjemnie. Starasz się i to czuć, historia jest przemyślana, tematyczna i gatunkowo zgodna. Masz ładne opisy, w miarę naturalne dialogi i ładnie zapuentowałaś całość ciekawą końcówką. Twoją zmora są powtórzenia i tego typu stylistyczne sprawy, ale to jest absolutnie do dopracowania.
Zalecenia – pisać, opisać, pisać.
Pozdrawiam :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania