TW 3,0 - Widok z okna
babcia okienna
parking dla pojazdów konnych
handel dopalaczami
Komedio-dramat
Siedzisz na stołeczku, opierasz łokcie o parapet i znużona patrzysz w dal. Widok z okna to parking pełny samochodów, pomiędzy nimi odbywa się pokątny handel dopalaczami i innymi używkami. Transakcje zachodzą bezgłośnie, widzisz tylko towar przechodzący z rąk do rąk. Widzisz zwitki banknotów, zmieniające właścicieli i nie chcesz tego widzieć. Widziałaś już tyle w życiu, że takie widoki nie robią na tobie większego wrażenia.
Ziewasz rozgłośnie, ocierasz z ust kropelki śliny i zapadasz się w siebie. Odbywasz swoistą podróż w czasie: parking się zmienia. Zamiast samochodów, widzisz furmanki, dorożki, wozy drabiniaste, do których, miast silników i koni mechanicznych, przytroczone są skomplikowanymi uprzężami, linami i Bóg wie czym jeszcze, konie zwykłe, żywe, oddające klockowaty nawóz i strugi pienistego moczu. Miast baków z benzyną, zwisają u ich podłużnych pysków płócienne torby z owsem lub obrokiem. Miast kierowców, widzisz grupki woźniców, pykających krótkie fajeczki, spluwających brązową śliną. Popijają piwo, głośno się przekomarzają, gestykulują, tłumacząc jakieś zawiłości ich fachu.
Co jakiś czas, wozy na zmianę, to wjeżdżają na parking, to z niego wyjeżdżają. Przy akompaniamencie strzałów z bata, kląskania kopyt o kamienny bruk, cichego rżenia, mozaika pojazdów konnych zmienia się i fluktuuje. Jak w kalejdoskopie.
Masz już blisko sto lat, ale wzrok i umysł bystry. Mrużysz oczy, by lepiej widzieć szczegóły. A te szczegóły stają się co raz to dziwniejsze: grupki naczelnych woźniców, których można rozpoznać po togach i biretach, zaczynają galopować. Wzniecają tumany kurzu, zupełnie podobnych do kłębów spalin i z rykiem, wylewającym się z ich przepitych gardeł, symulują jazdę crossową z przeszkodami.
Konie, rozsiadłszy się wygodnie, żując od niechcenia płatki owsiane, przyglądają się tym woźniczym zmaganiom, czyniąc zakłady, który z nich pierwszy dobiegnie do mety.
Metą okazała się metaamfetamina, szmuglowana przez cwanych dealerów spoza rogatek miasta.
Obraz znów się zaciera, mrugasz więc oczami i dostrzegasz zadymiony parking pełen samochodów i kręcących się biznesmenów dopalaczowych. Tym razem, oferują po atrakcyjnych cenach tzw. nitro, by po dodaniu tego tajemnego składnika do benzyny, galopować końmi mechanicznymi jeszcze prędzej i prędzej aż do skutecznego końca świata.
Zamknęłaś oczy.
Na amen.
Komentarze (25)
Narracja, że mogłam się poczuć staruszką wciągnęła mnie w tą obserwacje.
A teraz dawaj coś śmiesznego, bo tak nie może być. Amen:)
Zostawiłam 5, pozdrawiam :)
Widziałam, że jednak napisałeś drugą wersję, więc idę tam! :)
Świetny tekst. Chyba twój najlepszy. W każdym razie jeden z najlepszych. Odjazd na dragach - opisałeś świetnie. Z wyczuciem, bez rozmęmływania jakimiś abstrakcyjnymi przemyśleniami i filozofiami życiowymi.
Komedyji tu nie ma, ale mniejsza z tym (i bardzo dobrze). Po zażyciu narkotyków nie raz człowiek ma zwidy i wrażenie iż "się unosi".
Tekst jest bardzo "lekko" napisany - bez słownej "kwiecistości", która bardzo często u ciebie króluje. Pod tym kątem patrząc - forma która przyjąłeś, bardzo tu pasuje.
Cieszę się, że w wolnej chwili, których ostatnio baaardzo mi brakuje, zajrzałam również do Ciebie :)
Podlecę jeszcze dalej obaczyć, cóżeś nakombinował
Pazdrawljaju :))
Jedno dodam, ten typ narracji, drugoosobowej, poniekąd wymusił na mnie pewną powagę. Nie wiem do końca jak to sie stało, to był eksperyment
Narracja drugoosobowa, wooow. Zajebiście. Inaczej. Lubię.
„Ziewasz rozgłośnie, ocierasz z ust kropelki śliny i zapadasz się w siebie” – boskie
konnych zmienia się i fluktuuje – fluktuuje… jestem pod wrażeniem Twego zasobu słów
„, który z nich pierwszy dobiegnie do mety.
Metą okazała się metaamfetamina” :D
„Obraz znów się zaciera, mrugasz więc oczami” – tu bym się zastanawiała czy nie powiekami (?) Mrugać oczami?
No i końcówka. To miała być komedii? Nie, nie jest. Ale tekst jest kapitalny. Ta narracja, klimat, słownictwo. Rozwijasz się, Nuncjo.
Pozdro
Film Larsa von Triera Europa jest w podobnej narracji i ten film cały czas mi świstał między uszami, dlatego taka dość dramatyczna wymowa, głowna bohaterka, podobnie jak w filmie, główny bohater, na koniec umiera
Oczywiście to co ja napisałem, to coś całkiem innego
Z tymi powiekami masz rację, chwilowe zaćmienie umysłu miałem ;)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania