TW 4.0 # 2 – Domino
Postać: Wiejski prorok
Miejsce: Na szlaku
Zdarzenie: Znikające kostki domina
Gatunek: postapo (chociaż nie wiem)
– Dziadku, co robisz?
– Układam domino. Chcesz się przyłączyć?
– Ułożymy, a potem ja popchnę pierwszy. Mogę, dziadku?
– Możesz. Niedługo i tak wszystko zniknie…
Nie wiem, skąd wiedział, ale wiedział, że ludzie zniszczą wkrótce swój świat. W końcu jesteśmy tylko prochem, więc powinniśmy żyć w pyle. Tak… dużo więcej nam nie pozostało. Dobrze, jednak, że tego nie dożył…
– O czym tak myślisz? – zapytał, strzepując piach z włosów.
– Widzisz tego starszego faceta, który siedzi na ziemi?
– No… jakiś świr. Nie ma w okolicy nic do jedzenia, a ten siedzi i domino układa.
– Szkoda, że nie pamiętasz dziadka. On też układał domino. Kiedyś powiedział mi, że nawet ono zniknie. Mylił się. Chodź, pogadamy z nim.
– Siostra, po co? Zawsze cię słucham, ale tym razem nie idę. Mam dość samotnych świrów. Ostatni chciał mi odgryźć ucho, bo myślał, że to pierogi – mówiąc to, Antek aż się wzdrygnął.
– To nie idź. Siedź tu i… i nie wiem, co w sumie rób.
Agnieszka podeszła pewnie do tajemniczego mężczyzny. Siedział w pełnym słońcu na spękanej ziemi ze skrzyżowanymi nogami i w skupieniu układał domino. Siwe, długie włosy przysłaniały mu twarz, falując na delikatnym wietrze.
– Czy chcesz popchnąć ostatni klocek, kiedy skończę? – zapytał, nie podnosząc wzroku.
Nie odpowiedziała. Czy taki zbieg okoliczności jest możliwy? Czemu zadał takie pytanie?
– Nie bój się. Nic nie wybuchnie. – Uśmiechnął się pod nosem – Już nie ma nic do wysadzenia na tym świecie… Pozostało nam ułożyć jedynie to, co wydaje się nieukładalne.
Agnieszka usiadła naprzeciw mężczyzny w milczeniu. Uważnie przyglądała się, z jaką sprawnością stawiał kolejne kostki na nierównej ziemi.
– Myśli pan, że jest jeszcze co układać? – zapytała, czując jak łzy cisną się do oczu. Przecież prawie wszystko straciła. Los oszczędził tylko jej brata. Za co codziennie dziękowała sile, której nigdy nie nazwała.
– Zawsze jest coś do ułożenia, coś do znalezienia, do odkrycia. Zawsze jest powód, by żyć. – Wciąż nie podnosił oczu znad kostek domina, które wyciągał kolejno z lnianego woreczka.
– A na końcu i tak czeka na nas śmierć. Po co to wszystko układać?
– Na końcu? Nie ma przecież końca. Jest inna forma. – Podniósł głowę i skierował twarz ku słońcu. Wtedy dostrzegła, że jest niewidomy. – Nie bój się. Straciłem wzrok, ale to nie znaczy, że jestem ślepy. Twój dziadek był dobrym człowiekiem, ale się mylił. Nic nie znika na świecie…
Po tych słowach poczuła się dziwnie, ale wiedziała, że to spotkanie to nie przypadek. Odwróciła się i spojrzała na brata, który zniecierpliwiony przestępował z nogi na nogę. Poczuła do niego ogromną miłość i strach. Nie mieli przecież nic do picia. Postanowiła kontynuować rozmowę z tajemniczym mężczyzną.
– Nic z tego nie rozumiem… Trzecią wojnę przeżyła garstka ludzi. Brakuje jedzenia i pitnej wody. To już nie potrwa długo. Jeśli nie umrzemy z pragnienia i głodu, to pozabijamy się wzajemnie w walce o resztki…
– Jesteś jeszcze młoda. Dużo przed tobą. – Zamyślił się i wyciągnął z woreczka ostatnią kostkę domina, po czym ułożył ją ostrożnie na końcu pozwijanego niczym wąż rzędu. – Proszę. Popchnij ostatni. Albo pierwszy.
– Połączyłeś końce. Nie wiem, który wybrać.
– Idź za sercem.
Popchnęła. Z zapartym tchem obserwowała, jak kolejne części układanki przewracają się jedna na drugą. Kiedy upadła ostatnia stary człowiek rozsypał się na części niczym jego dzieło. Agnieszka poderwała się na równe nogi, obok których znalazło się nagle mnóstwo rozsypanego domina. Chciała zawołać brata, ale w tym samym momencie zawiał silny wiatr, a białe kosteczki poszybowały w górę, przemieniając się w ptaki.
Odleciały, przysłaniając na chwilę palące słońce.
– Co tu się stało? – zapytał Antek, drapiąc się po głowie.
– Życie się stało. Chodź, musimy poukładać to i owo.
– Co ty siostra. Natchnęło cię?
Uśmiechnęła się jedynie, biorąc Antka za rękę.
– Skoro poleciały na południe, to tam pewnie jest woda. Idziemy.
Komentarze (19)
"że jest niewidomy.– Nie bój się." - spacja po - niewidomy
Z tego wszystkiego przypomniały mi się cytaty z filmu "Seksmisja";
"Uratowani! Uratowani jesteśmy! Bocian! Patrz! Bocian! Jak on żyje, to znaczy, że my też możemy. Bocian, bociuś!
Uwaga, grupa! Kierunek – wschód! Tam musi być jakaś cywilizacja." :)
No... krótko ale ambitnie :) Pzdr
Czy się udało? Mam nadzieję, że odrobinę.
Dzięki i pozdrowienia ślę.
"Nie bój się. Straciłem wzrok, ale to nie znaczy, że jestem ślepy."
Pozdrawiam, piąteczka :-)
Pozdrawiam.!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam!
Pozdrawiam.
Komplet gwiazd i pozdrowienia :)
Pozdrawiam serdecznie!
Może w innych częściach świata, czynił to samo. Ile możliwości do myślenia. Masz wiele do powiedzenia jeszcze. Tak sądzę.
Pozdrawiam→5
Pozdrawiam!
Kurde, Ty zawsze wpleciesz jakąś magiczną cząstkę. Nie wiem czy poza pisaniem jeszcze grasz na czymś, rzeźbisz czy malujesz, ale mam 96% pewnosci, że pisanie to Twój nie jedyny skill. Masz zbyt przestrzenne podejście. Zbyt wielowymiarowe. Jeśli Ci nie mówiłem, że kojarzysz mi się z prozą J. Carroll, to mówię. A jeśli mówiłęm - potwierdzam. Aż żal że to nie jest rozpisane na kilka/kilkanaście części.
No ale z drugiej strony, być może magia lepiej poraża kondensacją, a nie rozwodnieniem.
Śliczne.
A co do Twoich podejrzeń to prawda, wiele lat skupiałam się na malowaniu i rysowaniu. Dziwne, że w pisaniu można wyczuć:)
Po napisaniu miałam niedosyt, w sensie, że żałowałam, że właśnie nie rozciągnęłam, ale chciałam oprzeć o dialog i jakoś samo się napisało.
No.. nic buzia mi się cieszy.
Pozdrawiam
Ta wersja mi się o wiele bardziej podoba. Wykorzystałaś zestaw, maksymalnie go łącząc. Takie trochę baśniowe. Można pomyśleć, że ten stary człowiek im się przywidział. Skoro byli głodni i spragnieni. Paliło słońce, ziemia była spękana.
Bardzo ładne to wszystko :)
Piąteczka i pozdrawiam cieplutko :))
Dzięki piękne i tu też pozdrówka!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania