TW – Dzień Justyski! – "Walentynkowe wyznania"

Postać: Upierdliwa mucha

Miejsce: Cukiernia

Zdarzenie: Niebezpieczne walentynki

Emocje: Wstręt/ Euforia

 

– Kochanie, dziś są walentynki, może gdzieś pójdziemy? – pyta, robiąc te maślane oczy. Jak? Gdzieś wyjdziemy? Co to w ogóle za pomysł, przecież walentynki od zawsze oznaczają tłumy przy barze i powietrze zanieczyszczone plastikową miłością. Czemu w sobotę nie robiła tych swoich słodkich ślepi, jak jej kwiaty przyniosłem? Wiem, że zwykłe (w sensie nie róże, to według niej zwykłe), ale jednak kwiaty i nawet pachniały zajebiście, bo to frezje były. Na badylach się nie znam, ale frezje mają lepszy zapach niż te tanie perfumy, którymi ciągle muszę się zachwycać, bo jak nie powiem, że ładnie pachnie, to myśli, że brzydko i jest jej smutno, a jak jej smutno to po ptokach. Nie zamoczę. A prawda jest taka, że najlepiej, jak tak zaraz po prysznicu pod kołdrę wskoczy – moja ulubiona wersja bezzapachowa. Postarałem się o ten komfort i w ramach opieki nad jej zdrową skórą zakupiłem w prezencie ekologiczne mydło perfumfree. Eko jest w modzie, więc poszło w użytek. I dzięki ci panie, bo jak lizałem naperfumowany dekolt, to miałem potem niesmak w ustach. To nawet gorsze niż te wszystkie błyszczyki, sryszczyki. Jakaś masakra z tymi babami.

Walentynki, jak ja kurwa nienawidzę tego dnia.

– Dobra, chodźmy. To może do cukierni? – rzucam, bo już nie mogę wytrzymać jej spojrzenia.

– Świetny pomysł! Daj mi pięć minut.

Normalnie wkurza mnie te „pięć minut”, ale dziś olewam jej podróże w czasie. Łudzę się jak dzieciak, że a nóż widelec się uda i nie zdążymy, cukiernie zamkną i z braku lepszych opcji pójdziemy do monopolu po piwko, a później podczas dennej komedii romantycznej spalimy trochę kalorii na kanapie, zamiast ładować je w postaci pączków ozdobionych sercem z lukru.

A tak, to już znam ten scenariusz: ona będzie patrzyć mi w oczy więcej niż zwykle i wywierać na mnie presję. Będzie chciała usłyszeć magiczne słowo zakochanych, bo jesteśmy razem od roku, a ja wciąż nie wyznałem miłości. To znaczy, wyznaję ją codziennie, ale ona na bank by chciała konkretnej deklaracji. Moje smsy kilka razy w ciągu doby, troska w czasie choroby, kwiaty, wsparcie i wielokrotny orgazm jaki jej serwuję, nie wystarczają. Musi być to wyświechtane słowo, jestem pewien. Właśnie dlatego uważam, że walentynki są niebezpieczne. Przypierają do muru takie emocjonalne niedołęgi jak ja i każą szukać słów zwiewnych i ulotnych, kiedy ja zwiewność kojarzę jedynie z halką babci, którą prała maniakalnie każdego dnia i wieszała na sznurku za oknem.

Jeśli to tylko kwestia znalezienia słów to jeszcze pół biedy. Najgorzej jak taki ktoś wcale nic nie czuje, ale pod naporem nadmuchanych serduszek powie magiczne „kocham cię”. Tu rodzi się prawdziwe niebezpieczeństwo, bo w taki sposób stwarza się pole do zwierzeń. Bo wiesz, w poprzednim związku nie mogłam być sobą, on mnie w ogóle nie rozumiał, albo co najgorsze, to może wpadniesz do moich rodziców na obiad? Ja się nie dam, mimo że kocham, to w walentynki nie powiem, nie ma chuja we wsi, nie powiem i już…

***

No i zgodził się na wyjście, a ja z grzeczności zapytałam, bo walentynki, bo wypada. Szlag by to trafił, ten dzień słodkich pajaców. Będzie się wysilał na miłe słówka, głębokie nienaturalne spojrzenia w oczy. Uff… na dodatek tusz mi się skończył i już nawet plucie nie pomaga. No to będzie wersja natural bez makeupa. Jestem zatem gotowa, ale posiedzę tu trochę i zagram na zwłokę. Może nie zdążymy do tej cukierni. I po co pytałam… o ja głupia…

Miałam nadzieję, że się nie zgodzi i powie: co ty bejb? Nudy te walentynki, chodźmy na browca. Ale nie romantyk… O ja cie… A szpilki!? Przecież w adidasach nie pójdę! Nienawidzę szpilek. Czternasty lutego powinni ogłosić dniem haluksów i skręconych kostek. Nic niestety nie poradzę, uśmiechnę się, udo pokażę i w drogę.

No to idziemy. Przez te cholerne buty trzymam się go jak babulka pod ramię. Oby tylko nie wyrżnąć. I co on taki milczący? O matko! On chce się oświadczyć! Albo wyznać miłość! Pewnie dlatego taki zdenerwowany… A mogło być tak fajnie, tak po naszemu. Film, piwo i seks…

Może jak już wypełnimy Walentynkowy obowiązek, to pójdziemy do niego? Taką mam nadzieję, a teraz czas pouśmiechać się, zrobić maślane oczy, machać rzęsami i efektownie zarzucić nogę na nogę podczas zajmowania miejsca na krześle.

***

No i kurwa zdążyliśmy, oczywiście dziś otwarte dłużej. Pretensji jednak mieć nie mogę, bo długo w łazience siedziała. Jakby zbyt długo… sam nie wiem, co o tym myśleć. Przecież nie zrobiła nawet makijażu. Wygląda pięknie, ale tak samo, jak przed wejściem? Ooo nie! Pewnie test ciążowy, bo ostatnio… O nie! Tylko nie to! Taka tajemnicza wyszła i ma ochotę na słodkie. Moja stara ponoć też żarła słodkie, jak zaciążyła. Ciągle mi wypomina ile, to nie przytyła z mojego powodu.

Zajebiście, ze stresu się pocę, teraz będę śmierdzieć. Muchy mnie obsiądą i od samego początku wyjdę na gównianego tatusia. Rzuci mnie jak nic.

Tak po prawdzie, to wciąż nie wiem, co do mnie czuje. Może tylko dobrze się bawi? Wcześniej była dość rozrywkowa, czemu przy mnie miałaby się zmienić? Do wyjątkowych raczej nie należę. Taki zwykły osiedlowy burak. Takie nic. Jak mam założyć rodzinę, skoro nie wiem, jak powinna wyglądać…

– Tam w rogu jest wolny stolik. Chodźmy – mówi, wskazując na miejsce na końcu sali.

Takie ustronne, dobre do wynurzeń. Jak jest w ciąży, to co? Obowiązkowo muszę wyznać miłość?

***

No to jesteśmy. Fajny stolik się znalazł, przynajmniej nikt nie zauważy, że w walentynki bez makijażu wyszłam. Mam tylko nadzieję, że go romantyzm nie oświeci w tym intymnym klimacie. Wiem, że mnie kocha, nie potrzebuję tych serduszkowych banałów. I tak za każdym razem czuję się zażenowana, kiedy coś dla mnie robi. Nie wiem, co odpowiedzieć, gdy przynosi kwiaty. Onieśmiela mnie, to rzucam głupimi żartami, że byle jakie badyle dla byle jakiej dziewczyny. Zawsze miałam problem z okazywaniem emocji. Potrzebuję czasu. Boże, niech tylko nie wypali z tym „kocham cię”… nie zasługuję. Nie będę mogła już udawać, że to zabawa, będę musiała się określić.

– Dla mnie sok pomarańczowy i szarlotka – mówię do kelnerki.

– Nie masz ochoty na kawę?

– Nie, jakoś słabo się czuję.

Wiedziałem! Wiedziałem! Ja pier… W ciąży z takim patałachem! Idiota. Spontan bez gumki, gdzie ja miałem głowę…

– Coś nie tak? Wyglądasz na zdenerwowanego.

– Nie, nie. Też wezmę sok, chyba za dużo kawy piję ostatnio.

***

No tak, stresuje się wyznaniem. Nie podejrzewałam go o takie banały. Mam ochotę stąd uciec, zaszyć się w domu, pobyć razem, obejrzeć film. Przecież to nie my. To nie my tu siedzimy.

***

No niech już mówi, bo to napięcie mnie wykończy. Albo lepiej nie. Jak już mam się dowiedzieć, to nie tu. Może wymyślę, że coś mnie boli i pójdziemy do mnie. Starych nie ma w domu jak zwykle. Mam mrożoną pizze, piwo można kupić. Piwo dla ciężarnej? Idiota!

– No co za mucha upierdliwa. Patrz, topi się w twoim soku. Ohyda. Czekaj zamówię ci nowy.

– Nie, Łukasz, zaczekaj. Muszę ci coś powiedzieć.

Zajebiście, pot aż do odbytu mi spływa.

– To może nie tu. Obrzydzenie mnie bierze przez tę muchę.

– To chodźmy stąd. Może kupimy po piwie?

***

Walentynki w pracy. Już na te wszystkie pączki patrzeć nie potrafię. Sami zakochani przy stolikach, a ja trzydziestka na karku i ciągle sama. Tylko dupa mi rośnie od wdychania lukru.

Ci w rogu wyglądają na szczęśliwych. I tak swobodnie się czują w swoim towarzystwie, nawet się nie pomalowała na taką okazję.

Bardzo bym chciała kiedyś usłyszeć: „kocham cię” właśnie w walentynki. To taki wyjątkowy dzień…

 

________________________________________

 

Linki:

– oryginał – http://www.opowi.pl/tw-24-walentynkowe-wyznania-a41994/

– idea TW 3.0 – http://www.opowi.pl/tw-30-a-czy-ty-posiadasz-wyobraznie-a44044/

– wątek na forum TW 3.0 – http://www.opowi.pl/forum/tw-30-w1079/

– najlepsze teksty TW – http://www.opowi.pl/trening-wyobrazni-najlepsze-teksty-a44045/

Średnia ocena: 3.6  Głosów: 9

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Ritha 27.08.2018
    Pamiętam ten tekst i pamiętał, że mi się bardzo podobał :)
  • Canulas 28.08.2018
    Pamiętam! Każdy z nich myślał, że druga osoba czego innego oczekuje. Taaaa, dobre to było.
  • Justyska 28.08.2018
    Miło mi:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania