TW – Dzień Szudracza! – "Mors"
Kto: Człowiek-Mors
Gdzie: Melina
Co: Pochowali żywego
____________________________________________________________________________________________________
Stał nad przeręblą, zamoczył w pokruszonym lodzie duży palec. Cofnął zagrzybioną stopę, poczerniałą od odmrożeń. Założył dziurawe buty obwinął je folią i kuśtykając ruszył w kierunku miejsca, w którym lęgły się wszy, a szczury podkradały resztki jedzenia.
Farba ze ścian odpadała złuszczając się niczym naskórek na jego brudnym ciele. Nawarstwiającą się kupę szmat i niepotrzebnych rzeczy porastał zawilgocony kurz.
Na rozwalonej kanapie pod wybitym oknem, spał z ośnieżoną brodą i pożółkłymi od tytoniu paznokciami, człowiek w podeszłym wieku. Nosił na szyi długie kły wystrugane z drewna. Wkładał sobie je do ust w czasach, zanim się stał weteranem zimna.
- Obudź się! - szturchał go kolega od kieliszka w ramię. Nie drgnął, zastygł w zimowym letargu.
Dotknął jego nadgarstka, żyły były sztywne, tak jak jego piekące z bólu opuszki.
Wisiała w ciemnym kącie, dźgając pająka w odwłok długim soplem. Walczył z nią żuwaczkami, rozrastała się na pajęczynie pokrywając nagą skroń woalką. Zeszła lekko opadając nad łóżkiem, głaskała jego czoło długimi nogami muchożercy, oplatała zimnym oddechem. Płytki, zacierający się świst przeciągu w nozdrzach, przerwały trzepoczące skrzydła siadającego na ośnieżonym parapecie gołębia, odwróciły jej wzrok od leżącego. Ten drugi potrzebował bardziej takiego towarzystwa, amputacja kończyny wymagała chłodu.
Trumna z długich tafli lodu stała przy brzegu. Położył go w samych kąpielówkach, które miał ze sobą odkąd go pamiętał. Na sznurach zawieszone wieko przesunął po deskach, zakrywając go od góry. Blade zarysy załamywały światło, pod nierównymi wyciosanymi ścianami szklanego prostokąta.
Zapalił świecę, wypił ostatni łyk z fioletowym trunkiem, skrzyżował ręce tak jak na etykiecie. Rozgrzewał się, czuł to ciepło w sobie. Ten mały płomień był wszystkim, czego potrzebował, trzeszczały mu zęby, odpływał w iskrach unoszących go coraz wyżej.
Kilof stał oparty o stare rozchwiane krzesło.
- Obudź się! - zerwał się, słysząc głos po drugiej stronie. Było już za późno, świeca zgasła, a on miał przed sobą Księżyc nad głową i przyciśnięte dłonie do granatowego sufitu.
Zapadła błoga cisza, roztopy uwolniły go z jej uścisku.
___________________________________
Linki:
– oryginał – http://www.opowi.pl/tw-mors-a39228/
– idea TW 3.0 – http://www.opowi.pl/tw-30-a-czy-ty-posiadasz-wyobraznie-a44044/
– wątek na forum TW 3.0 – http://www.opowi.pl/forum/tw-30-w1079/
– najlepsze teksty TW – http://www.opowi.pl/trening-wyobrazni-najlepsze-teksty-a44045/
Komentarze (12)
Dla mnie bajaa.
A pamiętając tytuł tekstu Szu: "Aromz", tutaj mamy "Mors", a od tyłu... Do tego temat człowiek-(mors czytane od tyłu).
Pozdrofil ;)
Wrzucam to listy rozmieszaczy, poryczałam się ze śmiechu. :')
Pozdrofil, nie mogę normalnie. :)
Miło Was widzieć. :)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania