Pokaż listęUkryj listę

Opoowi *** Trening W→*4*→Fryzjer z Lochaluby

Postać→ Tępy Fryzjer

Zdarzenie→Polowanie na Dzikie Świnie.

~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~

 

{Prolog}

 

Za siedmioma górami, za ośmioma rzekami i za jednym fotelem fryzjerskim, leży miasteczko: Lochaluba. Nazwę zmieniono na właśnie taką, z uwagi na wydarzenia, które miały tam miejsce.

 

*

 

Mieszkańców budzą nieokreślone odgłosy dobiegające zewsząd. Niektórzy dochodzą do siebie natychmiast, inni zaś etapami, otwierając po jednym oku, by w końcu spojrzeć wszystkimi dwoma. Na domiar złego, całość obudzonych myśli podobnie: co za cholera budzi nas w środku nocy? Co prawda, jest południe i słoneczko już zapomniało, że wykuknęło z pościeli horyzontu, ale dla wnerwionych to wczesna godzina, gdyż lubią dłużej pospać.

Okiennice otwierają się prawie równocześnie i z każdej natychmiast wystaje głowa, gdyż ludzie zaspani, też bywają ciekawi. Tym bardziej że pragną powrzeszczeć, na przyczynę ich wstawania o tak wczesnym świcie.

Nagle zdają sobie sprawę, że owe dźwięki, to wrzaski rozpaczy a, i szloch między nimi słychać. Wszystkie głowy kierują swe spojrzenie, w jedną stronę, gdzie znajduje się Siedziba Golibrody, Fryzjera Brzytewki.

Zakładają odzienie – gdyż bieganie na golasa po kocich łbach, może być niebezpieczne – i pospiesznie udają się do wspomnianego przybytku. Im są bliżej, tym zawodzenie jest głośniejsze i bardziej przyziemne. Niektórzy miarkują, że Brzytewka poślizgnął się na własnych łzach.

 

*

 

Jestem miejscową Czarownicą, przydzieloną do tego miasteczka. Utrapienie z tymi mieszkańcami. Wciąż pragną jakichś zaklęć. A ja mam inne zmartwienie na głowie. Zakochałam się we Fryzjerze. Nie zbywa mu na rozumie, ale uczucie nie sługa. Podąża swoją drogą, prosto do jego serca. Tylko że on bezczelnie ma już żonę. Nic nie wie o moim uczuciu, którym do niego pałam, całą sobą. Mam pewien plan. Szkopuł w tym, że Wielki Czarownik jest skąpy. Obdarował mnie tylko jedną możliwością na rok. Chodzi o zamianę, czegoś w coś. Inne lafiryndy dostały więcej. Domyślam się dlaczego. Pielęgnują jego Magiczną Rózgę. Nawet wiem, w jaki sposób, ale nie powiem, bo prawa ze mnie czarownica. Chociaż Fryzjerowi, to ja bym nawet... ech... No właśnie. Wspomniałam o planie. Czas na realizację.

 

*

 

Otwierają drzwi. Widok, którego doświadczają, nie napawa optymizmem. Fryzjer siedzi na fotelu (nie na podłodze) i faktycznie szlocha dużymi łzami, co by nie było takie straszne. Tylko że on trzyma brzytwę, z widocznym zacięciem w oczach. Dobrze chociaż, że przy swoim gardle, mamrocząc przez słoną wodę w oczach, że za chwilę się poderżnie. Zakończy to bezsensowne życie? Z tej niedoszłej krwawej przyczyny, dochodzi do początku wymiany zdań:

 

— Człowieku! Tyś głupi? Brzytwę chcesz stępić, na tępej skórze? Narzędzie pracy. Popatrz na nas, fajnie zarośniętych. Nie pójdziesz na bezrobocie. Twoja rozpacz jest bezzasadna. Oddaj narzędzie zbrodni.

— Co ty do niego gadasz? Jakie narzędzie zbrodni? Poczekajmy chwilę...

— Nie żartujcie sobie ze mnie – charczy fryzjer – mnie wielkie nieszczęście spotkało.

— Przecie piana z ust ci nie wycieka...

— Zamknij się. On nie jest wściekły, tylko wewnętrznie struty. Gadaj Brzytewka, o co chodzi. A w ogóle, gdzie masz żonę? Przeważnie tu była.

— Uciekła do lasu. Rozumiecie?

— Poszła na grzyby?

— No dobra. Odkładam ostrze, bo widzę, że się o mnie troszczycie. Posłuchajcie o nieszczęściu.

— Twoim?

— Przecież mówię.

— W porządku. Chcieliśmy się upewnić.

— Dajcie mi mówić!

— Mordy w kubeł. Słuchamy.

— On nie ma kubłów. Zaledwie naczynko na piankę.

— Cicho! Wysłuchajmy go wreszcie!

 

*

 

Do żabich bobków i pajęczych skrzydeł... może źle zrobiłam. Wiadomo, jędza ze mnie... tylko żeby aż taka. Skoro kocham go przeraźliwie, to dlaczego sprowadziłam na niego nieszczęście. Już nie wspomnę o warunkach, co to wszystko cofnie. Żeby chociaż miał więcej rozumu. A jeżeli zgrywa głupiego? Jeżeli udaje, to jeszcze pół biedy. Chociaż trzeba uczciwie przyznać, że jego brzytwa ma bardziej wyostrzone krawędzie zmysłów. Co ja pierdzielę? To chyba od tej niespełnionej miłości, wiecheć miotły w mózgu miesza. Tak czy siak, wredne ze mnie babsko, choć zakochane, po sam czubek czarów.

 

*

 

— Trudno mi o tym gadać. Nadal nie mogę uwierzyć w to, co zobaczyłem. Siedzimy sobie z żoną, ja na fotelu a ona na mnie. Mieszam za nią po omacku pianę, bo mi jej ciało zasłania, aż tu nagle wchodzi nasza Czarownica. Widzę w jej oczach dziwne błyski. Żona zeskakuje z fotela i wali ją po gębie. Jakby coś przeczuwała. Jędza patrzy na mnie i wyznaje miłość. Pytam, czy ta miłość mnie dotyczy, bo jakby co, to ja już mam żonę, o czym przed chwilą miała okazję się przekonać. Potakuje, że mnie dotyczy i że mnie pragnie. Żona znowu ją wali po pysku, ale ona ją unieruchamia na lampie. Teraz wisi i tylko fika nogami ze złości. Czarownica do mnie podchodzi i całuje mnie w usta. Zalatuje sraczką dżdżownicy i czymś jeszcze. Szepce do mnie: ''tyś mój''. Ja odpowiadam: a gówno twój, takiego wała. A ona rzecze: ''skoro tak, to spójrz, co zrobię'' Spojrzałem.

 

*

 

Jestem Czarownicą od zarania dziejów, ale na taki zdumiony i smutny wzrok, drugi raz w swoim życiu spozierać nie chcę. Gdy było po sprawie, od razu pożałowałam mego haniebnego czynu. W końcu jego żona nie domaga na zdrowiu, to kto wie... może zostanie i tak wolnym wdowcem na wydaniu. Kurdę, znowu zaczynam myśleć jak egoistycznie pokręcona. Musiałam na poczekaniu ustanowić warunki, co wrócą żonę do poprzedniego stanu. Dlatego wyszło, jak wyszło.

 

*

 

Spojrzałem i zobaczyłem. Dziką świnię. Lochę konkretnie. Moją ukochaną żonę. Od razu spadła z lampy, gdyż jej waga dramatycznie wzrosła. Stała na mnie i się patrzyła, a ja siedziałem na fotelu i słowa rzec nie mogłem. Aż w końcu wrzasnąłem:

 

– Coś ty zrobiła mojej żonie? Odczaruj natychmiast, w te zasrane pędy, bo w gębę brzytwą przywalę, rozcinając w międzyczasie powietrze przed tobą... a co one winne? No co tak patrzysz... o cholera... ty płaczesz. Umiesz? Dlaczego to zrobiłaś? Gadaj! Och ty niedobra!

— Kocham ciebie nad życie a skoro tak, to dlaczego cię udręczyłam sowicie?

— No właśnie. I czemu rymujesz? Durnowata jesteś?

— Głupiś. Czar nie bardzo jeszcze działa. Lepiej otwórzmy drzwi, to ucieknie. Może nas zaatakować, jak już się stanie naprawdę świnią.

— To jeszcze nią nie jest? Chyba wiem, co widzę?

— Psychicznie jeszcze nie, lecz za chwilę będzie.

— Cholera, zaczyna warczeć?

— Raczej chrząkać jak już.

— To moja ukochana żona. Wcale niepodobna.

— Dopiero teraz zauważyłeś?

— Rusza się coraz bardziej. Złowrogo spogląda. Otwieram drzwi.

— Niepotrzebnie. Uciekła przez okno wystawowe. Szklarz będzie potrzebny.

— Szklarz? Raczej psychiatra. I do mnie i dla ciebie.

 

~

— Odpocznij sobie. Mniej więcej się orientujemy, co zaszło. Twoja żona uciekła do lasu.

— No chyba. Nie chcę odpoczywać. Posłuchajcie, co było dalej. Jest nadzieja. Jak mi pomożecie. Pomożecie?

— Pomożemy!

~

 

— Posłuchaj mnie uważnie. Jam żałuję, tego com zrobiła. Ale istnieje szansa, że twoja żona powróci do stanu poprzedniego.

— Byle bez racic. Tego bym nie przeżył.

— Jeżeli wszystko pójdzie jak trzeba, to znaczy jak spełnisz warunki, to będzie dokładnie taka, jak poprzednio.

— A nie można by ją przy okazji trochę... wyładnić... odmłodzić... ulepszyć... seksualnie pobudzić...

— Nie!!! Słuchaj, co powiem.

 

~

— No tak. Dać komuś dłoń, to zaraz chce całą rękę. Jak mogłeś? Gdy się ważyły losy twojej luby.

— Jego: Lochaluby.

— Ale śmieszne. Wiem, dałem plamę. To przez stres.

— Przez stres? A może przez co innego?

— Zamknijcie się. Teraz będzie najważniejsze. Liczę na waszą pomoc.

— Jesteśmy do dyspozycji.

~

 

— Musisz spełnić dwa warunki, by odzyskać żonę.

— Aż dwa? A nie można jednego?

— Wtedy do połowy będzie nadal świnią.

— Której połowy? Bo tak sobie myślę...

— Ty lepiej za dużo nie myśl, tylko słuchaj.

— Dobra. Już milczę.

— Warunek pierwszy. Musisz ją uczesać na fotelu, na którym siedzisz.

— Tu nie ma miejsca.

— Jak zejdziesz, to będzie.

— Rozumiem. Ale chwila... to, po co daliśmy jej uciec.

— Żeby się wyszalała w lesie, a nie tutaj.

— A drugi warunek?

— W samo południe, lub coś koło tego, musicie stanąć na ulicy, naprzeciwko siebie...

— Mam się pojedynkować z dziką świnią. A jak mnie zastrzeli? Albo ja ją?

— Głupiś czy co? Gdy ona podejdzie do ciebie, na dwóch łapach... to wtedy odzyska swoje ciało.

— Dobre i to. Jak to: podejdzie? Nie widziałem lochy, chodzącej na dwóch.

— Wielki czas, żebyś ujrzał.

 

*

 

Wielu mieszkańców pospiesza do lasu. Ciągną za sobą znaczny wózek. Na przodzie biegnie Fryzjer Brzytewka. On ją najszybciej rozpozna. To w końcu jego żona. Za pewnie jakieś szczegóły w niej pozostały, tylko jemu znane. Nagle zmartwionemu mężowi się przypomina, że locha miała żółtą kokardkę na głowie. Widocznie czar zadziałał na 99%. Będzie można łatwiej rozpoznać, gdyby się okazało, że jest ich więcej.

Faktycznie. Jest łatwiej rozpoznać. Nie ona jedna biega po lesie. Po wielu zawiłościach i nie trafieniach na tą co trzeba, w końcu udaję się ją złapać, narzucając na żonę pokaźną siatkę. Transport przebiega w miarę bez zakłóceń. W końcu osiągają cel.

 

— Trzymaj ją, do cholery! Wierci się jak dzika świnia.

— Spogląda na mnie groźnie.

— Kładźmy ją na fotel... a ty Brzytewka, zacznij ją czesać.

— Grzebień stępię.

— Nie marudź. Chcesz odzyskać żonę, czy nie?

— Jak długo mam czesać. Trudno cholernie. Wierci się jak diabli, a szczecina twarda. Smyka się.

— Przywiążmy ją.

— Czym?

— Czym się da. Będzie potrzebna do drugiego warunku... o kuźwa, co się dzieje?

— Niech to licho... górna połowa jest... żoną.... a dolna jeszcze... dziką świnią.

— Kurdę a ja miałem nadzieję, że będzie odwrotnie.

— Ej ty... fryzjer... tobie na łeb padło od tego wszystkiego. O drugim warunku pomyślmy.

— Ona nic nie mówi.

— Głupiś! W szoku jest. Ale może kapuje, co jest grane. Wytłumacz jej drugi warunek.

— Posłuchaj złotko. Wyjdziemy grzecznie na ulicę, ty podejdziesz do mnie na dwóch ła... nogach i sprawa załatwiona. Będziesz taka jak... poprzednio. Pokiwaj ry... głową, że rozumiesz.

— O kurdę! Pokiwała... ale coś tam mruczy... jakby... o perłach.

— Cholera wiem. Mamy rozwiesić nad nią perły, to wtedy pójdzie na dwóch do przodu, zbierając skrzętnie na naszyjnik. Zawsze o takim marzyła. Ale skąd je wziąć?

— Ona nie wieprz, tylko dzik.

— Cicho tam. Jedno i drugie prawie to samo. Podaruje sąsiadce swoje. Niech stracę. Tak miło obgaduje innych. Bez złośliwości, jeno z ciekawości. To wyjątkowa sytuacja. Trza pomóc w biedzie.

 

W samo południe, Dzikożona i Fryzjer stoją na ulicy między szpalerem ciekawskich mieszkańców, pod końcami rozwieszonego sznurka, na którym dyndają perły. Luba do odczarowania trochę bardziej jarzy, o co w tym chodzi, ale nie na tyle, żeby ją martwił widok nóg oraz ich górnego zwieńczenia. Z wielkim wysiłkiem podnosi się do pozycji pionowej i zaczyna zbierać perły, idąc wzdłuż pod linką. Gdy dotyka swym ciałem Fryzjera, zamienia się ponownie w rodowitą żonę. Dokładnie taką samą jak była. Wiwatów nie ma końca. Hulanek i swawoli też. Nie pamięta czegokolwiek z okresu dzikiej świni. A nawet się dziwi, skąd nagle stoi na ulicy. Przecież siedziała mężowi na kolanach, gdy wiercił w pianie, zamiast... nieważne.

 

*

 

Mieszkańców budzą nieokreślone odgłosy dobiegające zewsząd. Niektórzy dochodzą do siebie natychmiast, inny zaś etapami, otwierając po jednym oku, by w końcu spojrzeć wszystkimi dwoma.

Po jakimś czasie, wielu z nich znajduje się w zakładzie Fryzjera z Lochaluby. Tłumaczy im, że usłyszał głos Wielkiego Czarownika, który zaproponował: kompromis. Stąd te odgłosy rozkoszy, smutku i czegoś tam jeszcze. Tak przynajmniej domniema.

 

— Teraz nic nie słyszymy.

— Bo odłożyłem na bok.

— W takim razie, nie rozumiemy, o co chodzi.

— To bardzo proste. W.C. zamienił Czarownicę w skórzany pasek do ostrzenia brzytwy, z zachowaniem pełnej świadomości, ego... i tego typu głupot. Gdy pocieram, to słychać... to, co słychać. Jest ze mną. W końcu o tym marzyła.

— Jak będziesz za często pocierał, to ci po gołej dupie tym paskiem przywalę - dodaje Luba.

Średnia ocena: 4.7  Głosów: 10

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (46)

  • Keraj 16.03.2019
    Nie zadzieraj z fryzjerem 5
  • Dekaos Dondi 17.03.2019
    Dzięki Keraj Pozdrawiam:)
  • Wrotycz 16.03.2019
    DeDo... nie jest źle, ale znam Twoje lepsze teksty. Tak jakby na siłę tu za dużo chciał upchnąć. Nadmiar przekombinowania. Ale to tylko moje odczucie, subiektywizm. Więc nie oceniam.
    Pozdrawiam:)
  • Dekaos Dondi 17.03.2019
    Wrotycz Dzięki. Pozdrawiam:)
  • Witamy nowy tekst! :)
  • Justyska 17.03.2019
    W teatrze bym to widziała. Uśmiałam się, dzięki:))
  • Dekaos Dondi 17.03.2019
    Justysko. Dzięki Pozdrawiam:)
  • pkropka 17.03.2019
    "Nazwę zmieniono na właśnie: taką, " wydaje mi się, że mogłoby być bez dwukropka.
    "by w końcu spojrzeć wszystkimi dwoma" - podoba mi się ta konstrukcja :)
    "wykuknęło z pościeli horyzontu" - fajne sformułowanie.
    "ale me uczucie nie sługa" - wykasowałabym me. Takie życie, serce nikogo nie słucha.
    "Inne lafiryndy dostały więcej. Domyślam się dlaczego. Pielęgnują jego Magiczną Rózgę." - :D
    "Jeżeli wszystko pójdzie jak trzeba, to znaczy jak spełnisz warunki, to będzie dokładnie taka, jak poprzednio.
    – A nie można by ją przy okazji trochę... wyładnić... odmłodzić... ulepszyć... seksualnie pobudzić..." - typowy facet...Chciał, żeby była z niej lepsza loszka.

    Wzięło mnie na kopiowanie. Ale bardzo fajny, radosny tekst. Świetny pomysł i wykonanie.
  • Dekaos Dondi 17.03.2019
    Pkropko dwukropka wywalę i - me - jak doradziłaś. Dzięki → Pozdrawiam:)
  • Mia123a 17.03.2019
    Hejka! Tekst przeczytałam już wczoraj ale będąc w biegu nie miałam czasu na jakiś komentarz. Teraz przeczytałam jeszcze raz i znów się uśmiałam. Trza mi było tego, mówię Ci. Mi się bardzo podobało. Zgrabnie to wszystko napisane, przemyślane i ciekawe. Świetnie wykorzystany zesta. Ale i bajka niezła. Leci 5 :)
    Pozdrox
  • Dekaos Dondi 17.03.2019
    Dzięki Mia123→ Bez Ciebie, by nie było tej opowiastki. Dzięki za taki zestaw. Pozdrawiam:)
  • Mia123a 17.03.2019
    Ach proszę bardzo. Przyznam, że byłam ciekawa co tam z tego wyskrobiesz, nooo i wyskrobałeś, nieźle :)
  • Ritha 18.03.2019
    :DDD
    Dla mnie to jest przekapitalny, mega zabawny tekst.
    Gdybym miała skopiować momenty, które wywołały uśmiech, musiałabym przerzucić połowę.
    Bardzo mi sie podobała baśń.
    Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 18.03.2019
    Dzięki Ritha. To nie ma zasługa, tylko zestawu:) Pozdrawiam:)
  • Canulas 18.03.2019
    Helloł

    " Nic nie wie o moim uczuciu, którym do niego pałam, całą sobą." - ło matko, jak dobudowane. Nie łatwiej, przejrzyściej: " Nic nie wie o uczuciu, którym do niego pałam?
    "Chodzi o zamianę, czegoś w coś. Inne lafiryndy dostały więcej." - pisząc: inne lafiryndy, ona uznaje się za jedną z lafirynd. Ciekawe.

    "– Nie żartujcie sobie ze mnie - charczy fryzjer - mnie wielkie nieszczęście spotkało. " - długosć kresek.

    "To chyba od tej niespełnionej miłości, wiecheć miotły w mózgu miesza. Tak czy siak, wredne ze mnie babsko, choć zakochane, po sam czubek czarów." - zajebiste


    "Zalatują sraczką dżdżownicy i czymś jeszcze." - jeśli "zalatuję" odnosi się do ust, to i tak bardziej rzuca sie w oczy Czarownica, a wtedy - zalatuje. Pod rozwagę daję.

    Wysyłam ten wyimek i czytam dalej. (musze wysłać, bo już mnie się dziś jedno skasowało)
  • Canulas 18.03.2019
    "– Coś ty zrobiła mojej żonie." (?)

    "Odczaruj natychmiast, w te zasrane pędy ,bo w gębę brzytwą przywalę, rozcinając w międzyczasie powietrze przed tobą... a co one winne? " - przecinek bez spacji

    No dobra. Dialogowo to Ty jesteś kocur. Umeisz wyszukać takie dziury... takie nadlogicznosci i sprytnie je wykorzystać. Opisowo jest w miarę zacnie. Całość Bardzo dobra. 5-
  • Dekaos Dondi 18.03.2019
    Dzięki Canulasie! → za tak Wielki Obszarowo Komet
    ''to o matko jak dobudowane - zostawię, bo lubię czasem ''nienormalnie'':)
    Skoro też była lafiryndą, to nie moja wina. Sraczkę dżdżownicy - zmieniłem na jak rzekłeś →zalatuje. I resztę - kreski, przecinek.... Dzięki:)
  • Canulas 18.03.2019
    No nie Twoja, nie. Ot tak podaję w ramach ciekawostki.
  • No, i śmiesznie, i bajkowo, i z pazurem. Jestem na tak, oceniam na 5 z minusem, bo jeszcze się raduję ;)
    p.s. zerknij tylko na: "– Głupiś czy co?... gdy ona podejdzie do ciebie, na dwóch łapach..
  • Dekaos Dondi 18.03.2019
    Dzięki F.G→ Żebym wiedział, to bym na końcu wszystkich Locholubkowian paszczami dzików pozagryzał i by nie było żadnego: z:))
    Głupiś czy co... napisałem inaczej. Pozdrawiam:)
  • kalaallisut 20.03.2019
    Na dwa razy podchodziłam bo co się wzięłam za to ,to coś przeszkadzało. Jest trochę pokręcone ... ale najważniejszy jest tu humor i dialogi takie przekomarzanie droczenie słowne i za słowa:) więc odchodzę z uśmiechem
  • Dekaos Dondi 22.03.2019
    K a l i l k o. Dzięki. Dobrze, że z uśmiechem. Pozdrawiam
  • jesień2018 21.03.2019
    Już wcześniej miałam pisać, ale jakoś trudno mi się było zebrać... a to dlatego, że trochę będę krytykować... Tzn masz fajne pomysły i niektóre obserwacje i zdania są takie urocze i zabawne, ale... wydaje mi się, że to nie jest dopracowany tekst, trochę jakby brudnopis. Na moje oko wymaga solidnego wygładzenia. Hmmm napiszę tak: czytałam Twoje lepsze rzeczy :)
  • Dekaos Dondi 22.03.2019
    Jesień2018. Dziękuję:) Tak sobie poyślałem, że gdybym za bardzo wygładził, to bym zatracił w tekście; siebie.
    A poza tym, życie też nie zawsze jest ''wygładzone'' tylko często ''chaotyczne i niedopracowane''
    Pozdrawiam:)
  • Agnieszka Gu 23.03.2019
    Witam,
    Fajne, lekkie, taka fantasy baśń czy cuś. Często się uśmiecham np tu: "Kurdę, znowu zaczynam myśleć jak egoistycznie pokręcona." - to kurdę jakoś mnie rozbawilo i jeszcze kilka innych zwrotów i sytuacji.
    Sprawnie prowadzisz dialogi.
    Pozdrawiam :)
  • Dekaos Dondi 23.03.2019
    Dzięki AgnieszkoGu. Próbuję różnego pisania. Pozdrawiam:)
  • Ozar 23.03.2019
    Kurde uśmiałem sie, a to dobry znak. Cos jak fantasy, albo nawet baśń. Ale humor dopisuje hahahaha. Trochę może przekombinowane, ale jest ok. Dobre dialogi. Dal mnie 4 +
  • Dekaos Dondi 23.03.2019
    Dzięki Ozarze. To zależy na co mnie napadnie. Pozdrawiam:)
  • Dekaos Dondi, dziś kolejne rozdanie TW, czy dorzucić Cię do nowej puli?
  • Dekaos Dondi, oto Twój zestaw:
    Postać: Kominiarz w białej koszuli
    Zdarzenie: Wybuch reaktora

    Gatunek (do wyboru): Punk (wszystkie odmiany) lub Opowiadanie przygodowe/drogi
    Czas na pisanie: 7 kwietnia (niedziela) godz. 19.00

    Powodzenia :)
  • Ritha 09.04.2019
    Dekaos, przejrzyj proszę ten tekst wstępnie pod kątem literówek. Chcemy, by także znalazł się w Antologii :)
  • Dekaos Dondi 09.04.2019
    O.k. R i t h a→ Przejrzę na ile potrafię:)) Pozdrawim
  • Ritha 15.04.2019
    Jak tam Dekaos?
  • Ritha 15.04.2019
    „Niektórzy budzą sie natychmiast, inny zaś etapami, otwierając po jednym oku, by w końcu spojrzeć wszystkimi dwoma” – się* inni*

    „Tym bardziej, że pragną powrzeszczeć” – bez przecinka

    „Nagle zdają sobie sprawę, że owe dźwięki, to wrzaski rozpaczy[,] a i szloch między nimi słychać.”

    „Zakładają odzienie - gdyż bieganie na golasa po kocich łbach, może być niebezpieczne - i pospiesznie udają się do wspomnianego przybytku.” – tutaj półpauzy (alt + 0150) zamiast dywizów

    „Wciąż pragną jakiś zaklęć.” – jakichś*
    „Tylko, że on bezczelnie ma już żonę.” – bez przecinka
    „Czas na realizacje.” – realizację*

    W dialogach trzeba zrobić pauzy (alt + 0151)

    „– Przecie piana z ust ci nie wycieka..” – wielokropek zawsze trzy kropko (jedna za mało tutaj)

    „Pytam się jej, czy ta miłość mnie dotyczy, bo jakby co, to ja już mam żonę, o czym przed chwilą miała okazję się przekonać.” – wywaliłaby „się jej” (ba za dużo zaimków i 2 x „się”), obadaj tak:
    „Pytam, czy ta miłość mnie dotyczy, bo jakby co, to ja już mam żonę, o czym przed chwilą miała okazję się przekonać.”

    „A ona rzecze: ''skoro tak, to spójrz[,] co zrobię''

    bo mi jej ciało zasłania, aż tu nagle wchodzi nasza Czarownica/Jestem czarownicą od zarania dziejów – raz ta czarownica jest z dużej, raz z małej

    „Jestem czarownicą od zarania dziejów, ale na taki zdumiony i smutny wzrok, drugi raz w swoim życiu spozierać nie chce.” – chcę*

    „Dlatego wyszło[,] jak wyszło.”
    „Stała na mnie i się patrzyła[,] a ja siedziałem na fotelu i słowa rzec nie mogłem.”
    „– To jeszcze nią nie jest? Chyba wiem[,] co widzę?”
    „– Odpocznij sobie. Mniej więcej się orientujemy[,] co zaszło.”
    „– No chyba. Nie chce odpoczywać.” – chcę*
    „– Nie!!! Słuchaj[,] co powiem.”
    „– Rozumiem. Ale chwila... to[,] po co daliśmy jej uciec.”
    „Luba do odczarowania,[bez przecinka] trochę bardziej jarzy[,] o co w tym chodzi, ale nie na tyle, żeby ją martwił widok nóg oraz ich górnego zwieńczenia.”
    „Nie pamięta czegokolwiek, z okresu dzikiej świni.” – bez przecinka
    „Mieszkańców budzą nieokreślone odgłosy dobiegające zewsząd. Niektórzy budzą sie natychmiast” – się* (poza tym jest powtórzenie „budzą”)
    „– W takim razie, nie rozumiemy[,] o co chodzi.”
    „Gdy pocieram, to słychać... to[,] co słychać.”

    Oki tyle na pierwszy rzut, pasowało by to dość szybko poprawić, Dekaos, bo chcemy słać dalej :)
  • Dekaos Dondi 15.04.2019
    Ojej Ritha toż to prawdziwy horror co napisałaś.
    To[,]→ tu być przecinek?
    Alt→to mi się kojarzy z operą.
    Alt + 0151 , alt + 0150 - jak się w ogóle tym steruje? :))
    Nie lepiej było skserować tekst i od razu na nm poprawić,skoro i tak napisałaś:))
  • Ritha 15.04.2019
    Nie mój tekst, wiec nie grzebię bezczelnie :D
    Nie wiem które "To", cale zdanie mi pokaż :)
    Steruje się alt'ami no obadaj, czy się uda :)
  • Dekaos Dondi 15.04.2019
    Właśnie zerkłem.Czy w takie coś [ ] znaczy, że ma być przecinek?
    P.S.→Gdyby co, masz mą zgodę na grzebanie w mym tekście:))
  • Ritha 15.04.2019
    Tak, tak, takie cuś znaczy, że ma być przecinek.
    Problem w tym, że kto inny bierze ze strony do dalszej korekty, więc nareperuj ile możesz. Jak coś - trukaj :)
  • Dekaos Dondi 15.04.2019
    Ritho→No to chyba przecinki, trzecie kropki, brak przecinków i obudzonych podwójnie poprawiłem raczej tak:)
    Zostały jeno ''arie operowe'' Będę naciskać, to może altem zaśpiewają półpauzami dewizami i czym tam jeszcze by rzec.
    Ale nie wiem, czy podołam jakby co to pomajdraj tam.
  • Ritha 15.04.2019
    Oki :)
  • Dekaos Dondi 16.04.2019
    Ritha. Jeszcze doprawiłem. Jak chcesz to zerknij:)
  • Ritha 16.04.2019
    No pięknie, są i kreski! Super, Dekaos :)
  • Dekaos Dondi 16.04.2019
    Kreski kserowałem. To chyba szybciej niż altowanie?
  • Ritha 23.04.2019
    Hmm, moze i szybciej, swoim sposobem najlepiej :)
  • Dekaos Dondi 23.04.2019
    Ritho akurat zerkłem. Jak się trzyma wciśniętego - prawego alta - to można połączyć 2 kreski minusa - tego na prawo od zera.
    Ale czy to jest dokładnie pauza?
  • Ritha 23.04.2019
    O kurde xdd Nie wiem :D

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania