Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 17

Rozdział siedemnasty

 

Nie dałem za wygraną. Każdego dnia wystawałem pod blokiem Jagody, jeździłem za nią wszędzie, co przez innych mogłoby zostać nazwane manią prześladowczą, albo stal kingiem, ale ja po prostu chciałem wiedzieć, że u niej wszystko dobrze. Nie wierzyłem w jej nagłe odkochanie się. Nikt, kto kochał prawdziwie, nie był w stanie zrobić tego, na pstryknięcie palcami.

Tego dnia od samego rana miałem złe przeczucia, wszystko leciało mi z rąk i nie byłem w stanie skupić się na niczym. Poznałem już jej grafik i miała dzisiaj drugą zmianę. To wystarczająco sporo czasu, żeby pojawić się na siłowni i chociaż w połowie nadrobić zaległości.

- Fabian – Sebastian mierzył mnie badawczym spojrzeniem – widziałem cię już w różnych stanach; złości, gniewie, radości, ekscytacji, ale nigdy nie byłeś taką ciapą, jak dzisiaj. Co się z tobą dzieje?

Wzruszyłem ramionami, udając, że nie wiem, o co mu chodzi i dalej instruowałem Kacpra, jak skutecznie wyprowadzać ciosy. Gdy sięgnąłem po rękawice, by pokazać mu w praktyce, jak to wygląda jedna upadła na podłogę. Zakląłem głośno.

-Dam ci przyjacielską radę, jedź do domu i odpocznij – usłyszałem – my zajmiemy się młodym razem z Maćkiem.

Chciałem warknąć, żeby dał mi święty spokój, ale wtedy do rozmowy wtrącił się Maciek, który tylko dolał oliwy do ognia.

- Musimy się przyzwyczaić Seba, teraz tak będzie, dopóki nie pogodzi się z tym, że Jagoda kopnęła go w tyłek.

- To jakiś żart? - mina chłopaka odrobinę mnie rozbawiła, ale tylko na chwilę – prędzej spodziewałem się zaproszenia na ślub, niż ich rozstania. Ta dziewczyna to anioł, drugiej takiej nie znajdzie.

Mówił tak, jakby mnie tutaj w ogóle nie było. Krew mnie zalała.

- Odwalcie się – odparłem – ona jeszcze do mnie wróci. Udowodnię wam to.

Dotąd przysłuchujący się całej rozmowie Kacper, wyciągnął przed siebie dłoń i wskazał na nią palcem drugiej ręki.

- Prędzej mi tutaj kaktus wyrośnie.

Tego było za wiele. Wyszedłem wściekły z mojej świątyni spokoju.

 

Początkowo miałem jechać pod dom swojej już w zasadzie nie-dziewczyny, ale na pierwszym skrzyżowaniu zawróciłem i pojechałem prosto pod jej pracę. Gasząc silnik, zauważyłem znajomy sportowy wóz. Coś ścisnęło mnie w dołku. Co on tutaj robił i czego jeszcze chciał? Od samego wejścia na klatkę schodową, dało się słyszeć ich rozmowę. Wszedłem po cichu na pierwsze piętro i bezwstydnie podsłuchiwałem. Całe szczęście panowała absolutna cisza, co pozwalało mi zrozumieć każde wypowiadane słowo.

- Nie możesz być z nim w ciąży. On do ciebie nie pasuje i nie będziesz z nim szczęśliwa.

Zagryzłem zęby i zacisnąłem pięści, czekając na jej odpowiedź.

- Nie ty o tym decydujesz – odparła – kocham go. Z tobą łączy, a w zasadzie łączyła mnie tylko i wyłącznie przyjaźń. Wciąż do mojego umysłu nie dociera informacja, jak mogłeś spać z byłą dziewczyną przyjaciela. Nikt nigdy nie mówił ci, co to jest lojalność?

W odpowiedzi zaśmiał się.

- Przyjacielem nazywasz faceta, który ukradł mi dziewczynę? Powinnaś być moja. Obiecuję, zmienię się dla ciebie.

- Uspokój się – była stanowcza – nie mógł ci mnie ukraść, bo nigdy z tobą nie byłam. Poza tym nie jestem rzeczą i to ty nas ze sobą poznałeś, umawiając na randkę. Nie rozumiem twoich absurdalnych pretensji.

O ile dobrze go znałem, to domyślałem się, że jest bliski wybuchu. Przyzwyczajony do dostawania tego, co chciał, źle znosił odmowę. Bardzo źle.

- Jagoda – przybrał chłodny ton – popełniasz błąd. Zastanów się dwa razy.

- Nie muszę się nad niczym zastanawiać. Nigdy z tobą nie będę i nigdy nie będziesz mnie miał. Kobiety są dla ciebie jak trofea dla myśliwego. Brzydzę się tobą.

Nie miałem już czasu stać i słuchać. Musiałem zacząć działać. Szybko, za nim tamten przestanie się kontrolować i straci panowanie.

- Pożałujesz tego! - teraz już krzyczał – albo będziesz ze mną, albo z nikim!

To czwarte piętro zaczęło się oddalać. Im szybciej wbiegałem, pokonując po dwa stopnie naraz, tym było dalej ode mnie.

- Patryk nie…! - przeraźliwy krzyk Jagody odbijał się w mojej głowie niczym pieprzone echo.

Gdy od czwartego piętra, dzieliło mnie już tylko pół piętro, zobaczyłem bezwładne ciało turlające się w dół wprost pod moje nogi. Uklęknąłem przy nim, odgarnąłem jej włosy z twarzy. Była blada i ledwo oddychała. Podniosłem głowę do góry. Sukinsyn usiłował ją zabić. Spóźniłem się cholernych kilka sekund. Gdybym nie stał tak długo w jednym miejscu, mógłbym temu zapobiec.

- Zabiję cię – klęczałem przy niej, siłując się z kieszenią spodni, w której miałem schowany telefon – jeżeli stanie im się krzywda. Nie będziesz miał życia.

Chyba dotarło nagle do niego, co zrobił, bo wykonał dwa kroki w przód, tylko po to, by po chwili znów się cofnąć. Pogłaskałem nieprzytomną kobietę po głowie i wybrałem w końcu numer pogotowia. Pokrótce wyjaśniłem im, co się stało i prosiłem, żeby wezwali również policję. To nie mogło ujść mu płazem.

- Napatrz się na efekt swojej chorej zazdrości – warknąłem – i powiedz mi, czy było warto. Co ty masz w głowie, żeby robić takie rzeczy? Masz pojęcie, że mogłeś ją zabić?

W milczeniu pokręcił głową.

- Nie chciałem aż tak mocno i nie sądziłem, że z nich spadnie. Miałem w planach tylko ją postraszyć.

Jeszcze moment a zwariuję. Krew odpłynęła mi z twarzy. Równie dobrze mógł jej przystawić broń do skroni i nacisnąć spust w nadziei, że pocisk nie wystrzeli.

- Masz szczęście, że wolę być teraz przy niej, inaczej obiłbym ci ryj.

Wzruszył ramionami i zrobił krok w naszą stronę.

- Nie zasługujesz na nią – na ton, w jakim to powiedział, ciarki przeszły mi po plecach, był tak bardzo obojętny – zamiast ciebie, powinna kochać mnie. Ty umiesz ją tylko ranić i krzywdzić. Uczyniłbym z niej księżniczkę, nosił na rękach i zasypywał każdego dnia drogimi prezentami, ale nie ona musiała wybrać ciebie. Co masz takiego w sobie, że nawet zdradę postanowiła przebaczyć? Plan na to, jak ją zdobyć sam mi podsunąłeś, gdyby nie on czekałbym spokojnie, aż postanowisz wykopać ją ze swojego życia, mówiąc „to nie to”. Pamiętasz waszą pierwszą szczerą rozmowę, po której przyleciała do mnie z płaczem?

Skrzywiłem się, jak mógłbym o tym zapomnieć? Bez słowa skinąłem głową.

- To właśnie wtedy zacząłem układać plan doskonały. Odnalazłem Monikę, wyciągnąłem z bagna, w jakie wdepnęła i obiecałem dochować tajemnicy w zamian za pomoc – wziął głęboki wdech – zgodziła się bez zbędnych pytań. Jeśli jeszcze się nie zorientowałeś, to staż w Oksfordzie był zwykłą bajką wymyśloną specjalnie na twoje potrzeby, tak naprawdę poznała kogoś, ale nie chciała mówić ci tego wprost.

Przejechałem dłonią po włosach, nie dając wiary własnym uszom. Z kim ja żyłem w takim razie przez sześć lat i tęskniłem przez kolejne cztery?

- Jesteś inteligentny, więc pewnie sam się już domyśliłeś, że nie wyjechała również za granicę. Cały czas była w kraju, tylko w innym mieście i dlatego właśnie nigdy nie wysłała ci żadnego zdjęcia.

- A ten facet? - chciałem to wiedzieć – gdzie teraz jest?

Patryk zaśmiał się szyderczo.

- To zwykły alfons – lekceważąco machnął ręką – Monika dała mu się podejść jak dziecko. Omamił ją obietnicami i wizjami wspólnego życia w przepychu. Była i zresztą jest pazerna na pieniądze, których ty wtedy nie miałeś i nie widziała przyszłości dla siebie przy tobie. Zrobi i zgodzi się na wszystko dla kasy.

- Jest dziwką? - to słowo ledwo przeszło mi przez gardło.

- Woli określenie luksusowej dziewczyny do towarzystwa. Na początku powiedziałem, że ją odnalazłem, ale to nie prawda. Będąc w tamtym mieście w sprawach służbowych, wpadłem na nią w recepcji hotelowej. Była z klientem i właśnie odbierała klucz do pokoju. Nie poznała mnie od razu, a ja wykorzystałem ten fakt. Gdy sobie poszła, zagadnąłem do recepcjonistki o nią. Niesamowite, jak wiele wie personel hotelu. Od słowa do słowa, dowiedziałem się, że jest stałą bywalczynią i jeśli będę chciał się z nią umówić, wystarczy, że wsunę swoją wizytówkę pod drzwi zajmowanego przez nią pokoju. Tak też zrobiłem. Odezwała się na drugi dzień. Wynająłem ją na trzy dni.

- Oszczędź szczegółów – warknąłem – nie obchodzi mnie, czy pieprzyłeś ją już wtedy.

- No dobrze – miał minę zwycięzcy – po wszystkim pokazałem jej nasze wspólne zdjęcie z imprezy, na której była również ona i zapytałem, czy pamięta. W pierwszej chwili udawała głupią, ale później potwierdziła. Była przerażona i błagała, żebym ci nic nie mówił. Gdy zapytała co u ciebie, wcisnąłem jej kilka tanich i wyświechtanych tekstów. Najbardziej zainteresowała ją część dotycząca twojego stanu konta.

- Jesteś chory – powiedziałem z odrazą – wiedziałem, że masz nierówno pod sufitem, ale to przechodzi ludzkie pojęcie. I to wszystko po to, by zdobyć jedną kobietę, która koniec końców i tak cię nie chce. Napuściłeś na mnie dziwkę i wepchnąłeś mi ją do łóżka, żeby rozwalić coś, co sam zainicjowałeś. Brak mi słów – spojrzałem na wciąż nieprzytomną Jagodę – gdzie jest ta pieprzona karetka?!

Nie mogłem już na niego patrzeć. Wciąż miał kretyński uśmiech na twarzy i miałem nieodpartą chęć zetrzeć mu go. Byłem ciekaw, gdzie teraz podziewała się Monika, ale wolałem nie zadawać tego pytania. Po tym, co usłyszałem, nie chciałem mieć z nią już nic wspólnego.

Teraz najważniejsza jest Jagoda i nasze dziecko. Na samą myśl, że mógłbym ich stracić, cierpła mi skóra. To była moja rodzina.

 

~~~~~~~~~~~~~~~

Wciąż rozmyślam nad zakończeniem...

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Keraj 31.08.2018
    Fajnie się czytało 5
  • Elorence 06.09.2018
    Taaa, co za debile. Jeden z drugim. Fabianem wciąż uważa, że jest niewinny i został we wszystko wrobiony... Koleś, weź się obudź! Nabałaganiłeś, to teraz to posprzątaj!
    A ten drugi... szkoda słów.
    Tylko Jagody szkoda.
  • Minia215 06.09.2018
    No ale nie mów Fabian zachował się jak prawdziwy facet.. W końcu pokazał że ma jaja! :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania