Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 24

Rozdział dwudziesty czwarty

 

Im bliżej ślubu, tym większe zaczynały dopadać mnie wątpliwości, czy dobrze robiłem, biorąc Jagodę za żonę. Zostało mi dokładnie pięć dni i zamiast robić coś pożytecznego, wolałem uciec na siłownię. Tutaj nikt nie truł mi dupy, niczego nie chciał i miałem względny spokój. Siedziałem na podłodze, piłem trzecie piwo i wypatrywałem się w worek, gdy usłyszałem czyjeś kroki.

- Jak mnie tutaj znalazłaś? - warknąłem pewny, że to Jagoda – powinnaś być w domu, odpoczywać, a nie chodzić samej po mieście. Jesteś w ciąży do cholery.

Odpowiedział mi znajomy chichot.

- To tylko ja – Monika wyszła z cienia – od kilku dni sprawdzam, czy przypadkiem się nie pojawisz i proszę, jesteś.

Przyjrzałem się jej uważniej. Nie miała na sobie szpilek ani żadnej seksownej sukienki. Była ubrana w dres i trampki. Włosy miała w lekkim nieładzie, a na jej twarzy nie zauważyłem grama makijażu. Powinienem być wściekły, ale nie umiałem. W głębi duszy ucieszyłem się na jej widok. I chociaż zabrzmi to dziwnie, w jakimś sensie pozostała mi bliska.

- Czego chcesz? - upiłem łyk piwa – chyba powiedziałaś mi ostatnio już wszystko

Usiadła tuż obok, podwijając nogi pod siebie.

- Chciałam cię przeprosić – niepewnie wyciągnęła butelkę z mojej dłoni i odstawiła ją na bok – wiele ostatnio myślałam o tobie, o nas, twoich rodzicach i tej całej reszcie. Wiem, że cię skrzywdziłam i gdybym tylko mogła, z chęcią cofnęłabym czas. Wtedy nie zdradziłabym cię z Janem, nie wyjechała za innym facetem, który zrobił ze mnie luksusową dziwkę, a zamiast tego trwałabym przy twoim boku. Pycha i pazerność okazały się moimi największymi słabościami. Pewnie pamiętasz, jak ciężko było w moim rodzinnym domu – wstrzymała na chwilę oddech – dlatego, gdy chłopak z porządnej rodziny zainteresował się mną, nagle uwierzyłam, że jestem coś warta i mogę być kimś. Niestety apetyt w miarę jedzenia zaczął rosnąć.

Brzmiała tak autentycznie i szczerze. Coś zakuło boleśnie w klatce piersiowej. Niewiele myśląc, przyciągnąłem ją do siebie.

- Dla mnie zawsze wiele znaczyłaś – szepnąłem, gładząc ją po włosach – nigdy nie uważałem cię za gorszą od siebie, byłaś moim numerem jeden. Jestem skłonny zrozumieć, że pogubiłaś się trochę. Teraz jednak możesz iść do przodu, przeszłość zostawić za sobą.

- Dziękuję – poczułem, jak drobne ciało w moich ramionach zaczyna drżeć – zazdroszczę tej całej Jagodzie, że cię ma i nosi pod sercem twoje dziecko. Ja też je kiedyś nosiłam, ale zrezygnowałam z niego. Fabian! Jaka ja byłam głupia.

Nie mając już nic do stracenia, zdobyłem się na odwagę zadać pytanie, które wtedy nie chciało przejść mi przez gardło.

- Dlaczego właściwie je zabiłaś? Pozbyłaś się go?

Zaniosła się głośnym szlochem.

- Wystraszyłam się odpowiedzialności – załkała – bałam się, że sobie nie poradzę. Nie ma dnia, żebym tego nie żałowała. Twój ojciec wściekł się na mnie. Zwyzywał od najgorszych. Jakiś czas później odszedł, twierdząc, że po tym, co zrobiłam, nie może na mnie patrzeć. Jestem złym człowiekiem.

Chwyciłem ją pod brodę, spojrzałem głęboko w oczy i pocałowałem. Z pasją i namiętnością. Pragnąłem tego. Pragnąłem jej całej. Tylko ona potrafiła obudzić we mnie uśpione demony. Pogłębiłem pocałunek. Miałem gdzieś, to kim się stała, nie liczyła się Jagoda ani zasrany ślub. To wszystko mogło zaczekać. Monika oddawała pocałunki, wkładając w to siebie. Wciągnąłem ją na swoje kolana. Tuliła się w moich ramionach, sprawiając wrażenie, jakby chciała przeniknąć pod moją skórę.

-Chcę cię – szepnąłem wprost w jej rozchylone usta – tu i teraz.

Dość szybko staliśmy się nadzy. Jednym ruchem, odwróciłem ją na brzuch i wszedłem w nią, nawet nie sprawdzając, czy jest już gotowa. Brałem ją szybko i mocno. Pociągnąłem ją za włosy, by głowę miała mocno odchyloną do tyłu. Była moja.

Kiedy poczułem, że jestem blisko, chciałem z niej wyjść, ale wtedy poprosiła, bym tego nie robił.

- To mi się źle kojarzy. Zostań.

Czy miałem prawo jej odmówić? Oczywiście, że tak. Jednak spełniłem prośbę i już po chwili wypełniłem ją swoim nasieniem.

Po wszystkim leżeliśmy nadzy, spoceni i wtuleni w siebie. Byłem zmęczony, ale szczęśliwy. Monika splotła nasze palce ze sobą.

- Myślisz, że moglibyśmy postarać się odbudować naszą relację? Wiem, że nie mogę cofnąć czasu, ale chciałabym wszystko naprawić. Co ty na to?

Podniosła się na łokciu i spojrzała na mnie z nadzieją. Westchnąłem głośno i owinąłem pasemko włosów na palcu.

- Obawiam się kotku – mruknąłem – że na to jest za późno. Za pięć dni się żenię.

Jeszcze w życiu nie widziałem tylu emocji malujących się w jednej chwili na jednej twarzy.

- I mówisz o tym dopiero teraz? - walczyła ze łzami napływającymi do oczu – na co ja liczyłam?

- Myślisz, że mi jest łatwo i chcę tego ślubu? - złapałem ją za rękę – dziecko zasługuje na pełną rodzinę. Nie mam innego wyjścia.

W oczach blondynki dostrzegłem żal. Nie kłamała, mówiąc, że wszystko przemyślała. Nikt, aż tak dobrze nie umie udawać. Dotarło do niej, co straciła.

- Kochasz ją?

Wolałem wstrzymać się od odpowiedzi na to pytanie.

- To dobra dziewczyna i jest mi z nią dobrze.

- Jesteś szczęśliwy?

Zabrzmiało, jakby była zazdrosna.

- Szczęście jest pojęciem względnym. Byłem szczęśliwy kilka lat temu, teraz biorę tylko to, co daje mi los i staram się wyciągać z tego, jak najwięcej.

W odpowiedzi skinęła głową.

- W takim razie, co zamierzasz dalej?

Wzruszyłem ramionami. Sam się nad tym zastanawiałem. Rozważałem każdą opcję za i przeciw. Szukałem idealnego rozwiązania.

- Nie rozmawiajmy o tym – przyciągnąłem ją do siebie – cieszmy się sobą, zostawiając myślenie na później. Teraz liczysz się tylko ty.

Widziałem, że chciała coś powiedzieć, ale zamknąłem jej usta pocałunkiem.

 

Do domu wróciłem nad ranem, pozbawiony wyrzutów sumienia. Spędziłem z Moniką cudowne chwile i nie żałowałem niczego.

- Gdzie byłeś?

Jagoda wyszła z sypialni. Była zapłakana i roztrzęsiona. Czułem, że stało się coś złego, ale nie chciałem dać niczego po sobie poznać.

- Na siłowni.

Właściwie powiedziałem prawdę, byłem tam.

- Dzwoniłam i pisałam do ciebie.

Skinąłem głową. Na kilka minut przed wejściem do domu, sprawdziłem swój telefon. Miałem kilkanaście połączeń nieodebranych i chyba dwadzieścia wiadomości. Wszystkie skasowałem.

- Wiem, ale potrzebowałem pobyć sam.

- I nie miałeś czasu odpisać ani oddzwonić? Martwiłam się.

Odwróciłem się do niej plecami i poszedłem w kierunku łazienki.

- Idę pod prysznic. Jestem zmęczony.

Tak naprawdę nie chciałem patrzeć na drżące wargi i roztrzęsione dłonie. Zapuchnięte od płaczu piękne, zielone oczy jasno sugerowały, że płakała przez cały ten czas.

 

Stałem pod deszczownicą. Ciepła woda zmywała ze mnie zapach Moniki, dając mi jednocześnie czas. Liczyłem na to, że gdy stąd wyjdę, Jagoda będzie w sypialni, a ja nie będę musiał odpowiadać już na żadne pytanie. Nie chciałem przyjąć do świadomości, że niczym nie różniłem się od mojego ojca. Byłem taki sam.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (21)

  • Elorence 27.09.2018
    Nie. Ja tego nie doczytam. Nie ma... opcji.
    I nie, nie będę przeklinać.
    CHOLERA JASNA!
  • Elorence 27.09.2018
    Jagodzie pęknie serce. Boże, jak ją to zaboli!
    Aż mi samej chce się płakać. To co spotkało Jagodę to jedno z najgorszych koszmarów, jakie prześladuje kobiety ciężarne. Natłok emocji, buzowanie hormonów i cała otoczka... plus okropne koszmary o najróżniejszej tematyce, w tym o partnerze.
    Nie, ten rozdział to dla mnie za dużo.
    Stanowczo za dużo...
  • Minia215 28.09.2018
    Bomba?
  • Elorence 28.09.2018
    Niestety tak...
  • Minia215 28.09.2018
    Ale nie spodobał ci się czy po prostu zbyt wiele emocji? Chyba całe serce zaczynam wkładać w te rozdziały i przywiązuje się do fikcji
  • Elorence 28.09.2018
    Ciężko mówić o podobaniu, gdy chciałam rozwalić komputer :P Ale skoro wywołał sporo emocji, to znaczy, że się przyjął.
    I to bardzo dobrze, że przywiązujesz się do tego co piszesz. To nie taka fikcja, jak Ci się wydaje. To żyje. Co prawda w Twojej głowie, ale jednak :)
  • Minia215 28.09.2018
    Elorence w mojej bardzo chorej głowie...
  • Elorence 28.09.2018
    Wbrew pozorom, nie ma ludzi normalnych :)
  • Minia215 28.09.2018
    Elorence no ja bym chciała być normalna tylko wyobraźnia nie pozwala
  • betti 28.09.2018
    Samo życie... Podoba mi się fabuła, wiele dróg, trudne decyzje. Dobry tekst!

    Pozdrawiam.
  • Minia215 28.09.2018
    Betti to zaszczyt przeczytać pochwalę od ciebie
  • betti 28.09.2018
    Minia215 nie pisz tak, bo łapię kolory... i zacznę się wstydzić przychodzić pod teksty. Ze mnie zwyczajna baba.
  • Minia215 28.09.2018
    Ale szczera aż do bolu:)
  • betti 28.09.2018
    Tak i to chyba jedyna moja zaleta...ha, ha
  • Canulas 28.09.2018
    betti, e tam.
  • betti 28.09.2018
    Can nie kłam, nie rób nadziei, bo później smutno...
  • Canulas 28.09.2018
    betti, T. Montana w Człowieku z blizną mawiał: zawsze mówię prawdę, nawet kiedy kłamię. - także, ten...
  • Minia215 28.09.2018
    Ja tam lubię ludzi szczerych. Dzisiaj będzie nowy rozdział..
  • Elorence 28.09.2018
    A ja wcześniej wypiję melisę.
  • betti 28.09.2018
    Chętnie przeczytam, wstawiaj.
  • Minia215 28.09.2018
    No to już jest.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania