Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 27

Rozdział dwudziesty siódmy

 

Obudziłem się sam na kanapie w salonie. Głowa pękała mi w pół i chciałem zawołać Jagodę, by przyniosła mi coś przeciwbólowego, ale wtedy przypomniałem sobie o szpitalu, komisji i Monice. Cholera jasna! Niech to szlag! Zerwałem się gwałtownie z łóżka. Wokół leżało kilka pustych butelek. Obiecałem sobie, że nie będę pił, więc co mi strzeliło do pustego łba? Wybiegając z mieszkania, wybrałem numer Moniki.

Strzępki wczorajszego wieczoru zaczęły dochodzić z opóźnieniem do mojej świadomości. Siedzieliśmy na podłodze, piliśmy wino i rozmawialiśmy, gdy nagle zapragnąłem czegoś więcej; odmówiła mi… Tylko, co było dalej? W głowie pojawiła się czarna dziura.

Gdy byłem już przy wyjściu z klatki schodowej, dziewczyna odebrała połączenie.

- Fabian? - brzmiała na mocno zaspaną — wiesz, która jest godzina?

Nie wiedziałem i szczerze nie dbałem o to. Chciałem zdążyć do szpitala, zanim pojawi się ta cała pieprzona komisja. Sam nie mogłem prowadzić i miałem nadzieję, że ona tak.

- Musisz mi pomóc — odparłem, mocniej przyciskając telefon do ucha — wczoraj wypiliśmy za dużo i teraz nie mogę prowadzić, ale skoro ty wróciłaś do swojego mieszkania, to musiałaś być trzeźwiejsza ode mnie. To jak? Przyjedziesz?

- O czym ty do cholery mówisz? - powiedziała całkiem przytomnie — jakie my? Nie piłam z tobą wczoraj.

- A wino? - jęknąłem — przecież piliśmy je u mnie w mieszkaniu, siedząc na podłodze i rozmawiając. Pamiętasz?

Przymknąłem oczy, czekając na odpowiedź. To nie mógł być przecież sen. One nie są, aż tak realne.

- To było pięć dni temu — mruknęła, zaciągając się papierosem — daj mi dwadzieścia minut.

Rozłączyła się, nie dając mi czasu na odpowiedź. Pięć dni? Więc dlatego w mojej głowie panowała pustka? Tylko czemu nic nie pamiętałem i co działo się przez ten czas? Co z Jagodą i naszym dzieckiem? Zakląłem głośno, przeciągając dłonią po włosach.

 

Siedziałem w samochodzie i piłem wodę, którą Monika kupiła specjalnie dla mnie. Miałem potwornego kaca, a w zasadzie dwa — moralnego i zwykłego.

- Zawieź mnie do szpitala — powiedziałem, opierając głowę o szybę — muszę się z nią zobaczyć.

Monika ostentacyjnie pomachała dłonią przed nosem. Fakt w tym stanie te zasrane pielęgniarki nie wpuściłyby mnie na oddział intensywnej terapii. Oddechem mogłem zabijać.

-Najpierw zawiozę cię do siebie, żebyś się wykąpał — odparła stanowczo — śmierdzisz, jak gorzelnia.

Wzruszyłem ramionami. To mogłem zrobić, akurat w swoim mieszkaniu. Rachunki opłacałem w terminie, więc ciepłej wody mi nie odcięli.

- A potem do szpitala — zarządziłem.

- Na cmentarz — poprawiła mnie, odrobinę za ostro — wczoraj dałeś niezły popis. Jesteś z siebie zadowolony?

Spojrzałem na blondynkę, nic nierozumiejącym wzrokiem. Cmentarz? Popis? Chciałem, by mi to wytłumaczyła, ale wtedy musiałbym się przyznać, że nic nie pamiętam.

- Halo! - pomachała mi dłonią przed oczami — ziemia do Fabiana. Pytałam się coś ciebie.

Niepewnie skinąłem głową.

- Tak — przełknąłem ślinę, zbierając się na odwagę — tylko mam mały problem; nic nie pamiętam.

Z wrażenia wjechałaby w tył innego samochodu. Może teraz zostanę oświecony.

- Kompletnie nic?

- Pamiętam pite wspólnie wino i to, że nie chciałaś iść ze mną do łóżka, a dalej… Nic.

- Właściwie to nic dziwnego — mruknęła, podjeżdżając pod kamienicę i gasząc silnik — od pięciu dni w ogóle nie trzeźwiejesz. To, że dzisiaj nie sięgnąłeś jeszcze po piwo i normalnie ze mną rozmawiasz, a nie bełkotasz, uważam za sukces. Twoja mama pomimo swoich wewnętrznych obaw poprosiła, żebym miała na ciebie oko, ale ja nie jestem twoją niańką Fabian i mam dość szukania cię i odnajdywania w różnych dziwnych miejscach, gdzie alkohol leje się, niczym woda z kranu. Pora się ogarnąć. Rozumiesz?

Spuściłem wzrok w swoje roztrzęsione dłonie.

- Szybki prysznic i możemy jechać do szpitala. Chcę zobaczyć Jagodę.

- Ona — głos Moniki lekko zadrżał — wczoraj odbył się jej pogrzeb, ale skoro mówisz, że nic nie pamiętasz, to może nawet lepiej. Mężczyźni, którzy nieśli trumnę, musieli wyprowadzić cię z cmentarza. Przyszedłeś ubrany w ten sam dres, który teraz masz na sobie, w ręku trzymałeś napoczętą butelkę whisky i wygrażałeś wszystkim, że ich pozabijasz, jeśli odważą się wsadzić trumnę do ziemi. Na koniec, chciałeś wskoczyć do grobu i być razem z nią pochowany. Całe szczęście, że chwilę wcześniej zadzwoniłeś do mnie i mogłam zabrać cię do domu.

Nie wierzyłem własnym uszom. To nie było do mnie podobne. Ja się tak nie zachowywałem.

- A rodzice Jagody? - nawet nie chciałem myśleć, jak bardzo byli na mnie wściekli. Edward powinien obić mi ryj. Zasłużyłem sobie.

- To bardzo — blondynka westchnęła — w porządku ludzie. Nawet próbowali cię usprawiedliwiać, wiedzieli ile emocji, kosztował cię ostatni tydzień i jak bardzo cierpisz. Powiedz mi, czy Jagoda wiedziała o naszej wspólnej nocy na siłowni? Mam wrażenie, że przyczyniłam się do jej śmierci i czuję się winna.

Przecząco pokręciłem głową i położyłem dłoń na kolanie. Jeżeli ktokolwiek był winny, to tylko ja. Nie powinna się obwiniać.

- Ty nie masz z tym nic wspólnego — mruknąłem — nie musisz mieć wyrzutów sumienia. Chodźmy już do ciebie.

Nie chcąc dłużej rozmawiać na ten temat, wysiadłem z samochodu.

 

 

~~~~~~~~~~~~~~

Znów wyszło delikatnie.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • Paradise 04.10.2018
    Przepraszam, że komentuję dopiero teraz. Przeczytałam wszystkie części, ale przy tej szczęka mi opadła. Niby domyślałam się, że pewnie ją uśmiercisz, ale chyba nie byłam na to przygotowana.
    Podzielam zdanie Elorence, jeśli chodzi o Fabiana. Matko, tyle nerwów przez jednego, nieistniejącego faceta. Masakra.
    Świetny pomysł z tymi pięcioma dniami później. Mnie tylko zastanawia jedna rzecz, czy dziecko urodzone tak wcześnie jest już na tyle rozwinięte, żeby przeżyć w inkubatorze? To znaczy, ja się nie znam za bardzo na tym, ale jakoś to nie daje mi spokoju.
    Pozdrawiam i życzę weny :)
  • Minia215 04.10.2018
    Wiesz co znam dziecko które urodziło się właśnie w szóstym miesiącu życia a dzisiaj ma trzy lata i dobrze się chowa:)
    Dziękuję za opinie
  • Paradise 04.10.2018
    Naprawdę? To dobrze, niech chowa się jak najlepiej :)
    Teraz będę mogła spać spokojnie :D
  • Minia215 04.10.2018
    Naprawde:)
  • Elorence 09.10.2018
    Wyszło delikatnie? W którym miejscu?
    Ręce mi się trzęsą ze złości. Fabian powinien strzelić sobie w łeb! A jeśli dostanie opiekę nad małą... Boże, nie!
    Ta gnida jest nic nie warta. Zabił Jagodę. Kurwa, zabił ją. Ma jej krew na rękach. Jego córka walczy o życie. PRZEZ NIEGO. No i Monisię. Jasny gwint, jak można być takim pustakiem?! Jak kobieta kobiecie może robić coś takiego?! Doskonale wiedziała, że tamta jest w ciąży! DOSKONALE WIE, ŻE W CIĄŻY TRZEBA NA SIEBIE UWAŻAĆ!
    Co z niej za kobieta?
    Zwykły mop. Takiej kiepskiej jakości. Którego nikt nie chce, ale który uparcie się pcha do łap...

    Pod poprzednim rozdziałem jednak nic nie napiszę, bo byłyby to same bluzgi, a nie mam dzisiaj już sił, aby wkurzać się jeszcze bardziej...

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania