Poprzednie częściTwoja na zawsze.

Twoja na zawsze. 4

Rozdział czwarty

 

Stałem pod deszczownicą dobre dwadzieścia minut. Patrzyłem, jak krople wody spływają po moim ciele. Wyznanie Jagody echem odbijało się w moich uszach „jestem zakochana w tobie od pierwszego dnia, gdy cię poznałam”. To nie miało być tak. Patrzyłem w oczy przepełnione nadzieją, na to, że za chwilę usłyszy to samo lub coś podobnego i nie umiałem wydusić z siebie nawet słowa. Właśnie takich momentów starałem się unikać. Wiedziałem, jak boli odrzucenie i nie chciałem jej tego zrobić.

- Przepraszam – westchnąłem i wstałem z łóżka.

Uciekłem. Zachowałem się, jak pieprzony tchórz, zamiast postawić sprawę jasno. Była mądrą kobietą i na pewno zrozumiałaby, gdybym powiedział, że potrzebuję więcej czasu, ale co jeśli nie?

- Fabian? - jej głos dochodzący zza drzwi oderwał mnie od moich myśli – dobrze się czujesz?

Przymknąłem oczy i wyłączyłem wodę. Przecież nie będę tkwił tutaj wieczność. Jeżeli ona zdobyła się na wyznanie, to ja również mogłem. Byłem to winny.

- Tak, tak – krzyknąłem – już wychodzę.

 

Wchodząc do sypialni, miałem mieszane uczucia. Niepewnie usiadłem na skraju łóżka, podczas gdy ona nie spuszczała ze mnie wzroku.

- Cztery lata temu – zacząłem i spuściłem głowę na swoje poobijane dłonie – spotykałem się z kimś. Bardzo ją kochałem, miałem plany na przyszłość i byłem bliski oświadczenia się jej. Niestety podjęła inną decyzję, niż chciałem.

- Fabi – przerwała mi – nie musisz się zwierzać.

- W tym samym czasie – kontynuowałem – dowiedziała się, że została zakwalifikowana do odbycia stażu za granicą, a konkretniej w Oksfordzie. Walczyłem, żeby nie wyjeżdżała, ale zrobiła to. To miały być tylko trzy lata i powinna wrócić, ale stało się inaczej. Wciąż leczę stare rany. Dlatego nie mogę na twoje wyznanie odpowiedzieć tym samym, chociaż chciałbym tego, jak niczego innego. Przykro mi. Jesteś dla mnie ważna i zależy mi na tobie, ale na tym koniec.

Po moich słowach zapadła cisza, którą przerywało tylko tykanie zegara.

- Kochasz ją jeszcze?

Tego pytania obawiałem się najbardziej.

- Chciałbym powiedzieć, że nie jednak ciężko mi to zrobić. Nie da się ot tak wymazać z pamięci czy z serca wspólnych sześciu lat. Sama byłaś już w związku i wiesz zapewne, jak to jest.

- A gdyby wróciła?

Kolejne trudne pytanie. Prosiła, żebym nie kłamał.

-Wiem, co chcesz usłyszeć – mruknąłem – ale tutaj również nie jestem niczego pewien. Chociaż minęły już cztery lata, odkąd widziałem ją po raz ostatni, każdego dnia łudzę się, że w końcu znów będę mógł stanąć z nią twarzą w twarz.

Po tych słowach spojrzałem na Jagodę. Bólu w zielonych oczach nigdy nie zapomnę. Złamałem jej serce i co do tego nie miałem żadnych wątpliwości.

- Oczywiście – wierzchem dłoni otarła spływającą łzę z policzka – nie muszę się chyba pytać, czy gdyby chciała, żebyś wrócił to…

- To pewnie tak by się stało – dokończyłem za nią – wybacz.

Teraz to ona wstała z łóżka i wybiegła do łazienki. Chwilę później usłyszałem przeciągły szloch. Poczułem się, jak ostatni łajdak. Oddała mi swoje serce w nadziei, że czuję tak samo, a dowiedziała się czegoś zupełnie innego. Dobre chwile pomiędzy nami bezpowrotnie minęły.

 

****

Szedłem na salę treningową z nadzieją, że ktoś wyzwie mnie na sparing. Będę mógł się wyżyć, a mój trener będzie zadowolony, że kolejny worek zostanie oszczędzony. Na siłowni zastałem Patryka. Bardzo rzadko przychodził tutaj, tłumacząc, że to miejsce go przytłacza, dlatego wiedziałem, że miał konkretny powód swojej wizyty. Bez pytania znałem go.

- Coś ty do cholery zrobił Jagodzie? - warknął, gdy tylko podszedłem bliżej – od rana siedzi u mnie w agencji zapłakana i zużyła już chyba wszystkie chusteczki.

Na usta cisnęło mi się przekleństwo. To nie była jego sprawa.

- Byłem z nią szczery – wzruszyłem ramionami – wyznała mi miłość, a ja powiedziałem, że…

- Jesteś debilem – przerwał w połowie wypowiedzi – nie rozumiem, jak można skrzywdzić kogoś tak dobrego i ciepłego. Trzeba być bydlakiem i skończonym sukinsynem bez serca. Nie wierzę, że to właśnie ty nim jesteś.

Zaśmiałem się. Mówił to facet, który z dziewczyną nie sypiał więcej, niż jeden raz. Kto dał mu prawo do oceniania?

- Miarkuj się – warknąłem – w porządku, zraniłem ją, ale nie pozwalaj sobie. Pamiętaj, gdzie jesteśmy i tutaj nikt cię nie obroni przede mną.

Swoimi słowami, przykułem uwagę chłopaków, którzy porzucili swoje zajęcia i patrzyli na nas z nieukrywaną ciekawością. Po ich minach widziałem, jak bardzo byli żądni porządnej bójki bez żadnych reguł.

- Pieprz się – podniósł głos – myślisz, że nie jestem w stanie ci przywalić? W pełni sobie na to zasłużyłeś. Czy wiedziałeś, że była przez swojego poprzedniego faceta popaprańca i psychola maltretowana i zdradzana?

Nie miałem o tym zielonego pojęcia. Dlaczego nic nie mówiła?

- Mogłeś mnie uprzedzić.

- Kpisz sobie, czy o drogę pytasz? Liczyłem na to, że gdy ją poznasz, przestaniesz w końcu wzdychać do laski, która miała cię gdzieś i w końcu się ogarniesz, a ty mówisz jej, że jest jakimś pieprzonym zastępstwem.

Zacisnąłem dłonie w pięści.

- Zamknij się – również podniosłem głos – nigdy nie traktowałeś nikogo na poważnie i jesteś ostatnią osobą, która może mnie pouczać. Jeżeli jest taka cudowna, to czemu sam nie zacząłeś się z nią spotykać?

- Traktuję ją jak siostrę – wyrzucił ręce w powietrze – uważałem cię za porządnego gościa, ale najwyraźniej się pomyliłem.

Najłatwiej ocenia się kogoś swoją miarą. Nie mogłem na to pozwolić. Nigdy taki nie byłem i nie będę.

- Porozmawiam z nią – złość nagle wyparowała – zrobię to jeszcze dziś.

- Mam nadzieję – wciąż patrzył na mnie, jak na największego wroga – inaczej nigdy więcej się do ciebie nie odezwę.

Tego akurat wcale się nie bałem. Już nie raz to słyszałem i jeszcze ani razu nie spełnił swojej groźby. Tym razem byłoby dokładnie tak samo.

 

****

Stałem pod drzwiami znajomego mieszkania i z niecierpliwością czekałem, aż łaskawie otworzy drzwi.

- Co tutaj robisz? - to wcale nie było przywitanie zakochanej kobiety – już wszystko wiem.

Pchnąłem ją do tyłu i wszedłem do środka. Rozmowa na korytarzu, nie była dobrym pomysłem.

- Dlaczego poszłaś do Patryka? - warknąłem – nie musiałaś lecieć do niego na skargę.

- To wcale nie była skarga. Potrzebowałam się komuś wyżalić.

Dobre sobie. Nie ze mną te numery.

- Przestań. Nie życzę sobie, żebyś w nasze sprawy angażowała innych. Jeżeli masz jakiś problem, przyjdź do mnie. Wspólnie go rozwiążemy. Nie potrzebuję jego wizyt w charakterze obrońcy uciemiężonych w jedynym miejscu, wolnym od problemów.

- Najpierw mi mówisz, że właściwie jesteś ze mną z braku innych alternatyw, a teraz masz pretensje? On jest nie tylko twoim, ale również moim przyjacielem, rozmowa nie jest przestępstwem.

- Rozmowa nie – przytaknąłem – ale nie lubię, gdy ktoś próbuje mną manipulować.

- Proponuję ci najpierw sprawdzić, czym jest manipulacja.

Ta rozmowa schodziła na złe tory

- Dlaczego mi nie powiedziałaś, że byłaś maltretowana i zdradzana?

Wzruszyła ramionami.

- Czy to by coś zmieniło? Może dobrze, że nie powiedziałam ci o tym. Przynajmniej wiem, na czym stoję.

- Zależy mi na tobie – odparłem wymijająco – i nie jesteś mi obojętna.

Pragnąłem zakończyć tę bezsensowną kłótnię jak najszybciej. Wyciągnąłem ręce w jej kierunku i mocno przytuliłem do swojego ciała. Zadrżała i nie byłem pewien, ale chyba płakała. Znów tonąłem w poczuciu beznadziejności. To ja byłem sprawcą tych łez.

- Przepraszam – szepnąłem, całując ją w czubek głowy – uspokój się.

Poczułem drobne dłonie na swoich plecach. Po chwili podniosła głowę, wspięła się na palcach i pocałowała mnie. To, co stało się później, na długo pozostanie w mojej pamięci. Znów było tak, jak na początku.

 

Rozdział odrobinę suchy i pozbawiony emocji...Mam tego świadomość....Wybacz Elorence ;) Staram się, jak mogę.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 5

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (6)

  • Lida 05.08.2018
    Bardzo podoba mi się ta seria. Czekam na kolejne części. Pozdrawiam.
  • Minia215 07.08.2018
    Piąty rozdział jest w trakcie tworzenia, mniej więcej gdzieś w połowie połowy :) albo trochę wiecej....
  • Elorence 07.08.2018
    Tu jest o wiele więcej emocji niż w "Oszustce". Zresztą, napomknęłam o tym w pierwszej części.

    I tak.
    Fabian - podoba mi się jego postać, a nawet szczerość. Szkoda tylko, że ta szczerość wypłynęła tak późno, ale patrząc na to przez pryzmat potrzeb opowiadania - jest bardzo dobrze. Ma charakter, chociaż niepotrzebnie wiązał się z Jagodą. Kocha inną i dopóki nie pozwoli jej odejść (nie przestanie wspominać i rozdrapywać ran) to nigdy nie przestanie jej kochać. Taka prawda.

    Jagoda - nie. Nie wiem czemu, ale nie pasuje mi tu ta dziewczyna. Zresztą, Fabian ma rację, próbowała poprzez Patryka wypróbować na nim manipulacje. Rozumiem, że miała problemy w przeszłości, ale jeśli dobrowolnie pozwalamy, aby ktoś nas gnoił... no sory. Jak druga strona nam nieodpowiada, to odchodzimy. I nigdy nie wrzucamy całej płci do jednego worka. Skoro jeden był debilem to nie znaczy, że i drugi ma taki być.
    No i dalej, skoro Fabian jej powiedział co powiedział, to powinna odejść. Po co tracić czas z kolesiem, który traktuje ją jak zastępstwo? No bez przesady... Taka z niej romantyczka, że chce, aby ludzie jej współczuli?
    Miłość miłością, ale niech się kobieta szanuje, swoje uczucia i życie.

    Patryk - żaden z niego przyjaciel. Kiedyś przyjaźniłam się z parą i dla każdego z nich byłam osobną przyjaciółką. Nie latałam z jednego do drugiego i nie opowiadałam ich tajemnic. Niektórzy kompletnie nie wiedzą czym jest przyjaźń. Tutaj, Fabian powinien spuścić łomot Patrykowi.

    Jest lepiej.
    Pozdrawiam :))
  • Minia215 08.08.2018
    Dziękuję ci elorence;) ale dlaczego nie lubisz jagody? Jest dobra miła uczuciowa... Takich kobiet mężczyźni szukają a jak już znajdą to nie spuszczają z oka ;) podobnie jak kobiety dobrych i porządnych facetów....
  • Elorence 08.08.2018
    Ona kompletnie nie pasuje do tego co napisałaś (przynajmniej w moim odczuciu). Wygląda bardziej na wyrachowaną, przebiegłą, no i manipulatorkę. Gdyby była dobra, miła i uczuciowa, pozwoliłaby mu odejść. Bo te ideały tak właśnie robią. Nie trzymają nikogo na siłę. Tylko w odpowiednim momencie odchodzą. Faceci dopiero po czasie orientują się, co stracili.
    Wystarczy spojrzeć na ich pierwszą randkę. Nie zachowała się jak dobra, miła i uczuciowa. Może, gdyby prawie doszło do pocałunku, nie wiem, stykali się nosami i patrzyliby sobie w oczy, a ona w ostatniej chwili uciekła do domu. Tak, wtedy jej obraz byłby milszy.
  • Minia215 08.08.2018
    Przyznaję odrobinę jest nijaka..ale kto wie może później się zmieni? Ciężko mi wyobrazić sobie co jest w głowie kobiety bitej i maltretowanej dlatego może jest jaka jest..

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania