Tygrys, zebra i śledź w pomidorach
Tygrys uciekł z ZOO! Grzmiały nagłówki. Ludzie czytali i się dziwowali: ktoś chyba upadł na główkę. Tygrys? Tak po prostu? W biały dzień? Na oczach wszystkich? Skaranie boskie!
Tymczasem tygrys uciekł z ZOO, bo postanowił udać się na polowanie. Wędrował dżunglą miejską i wypatrywał łupu. Popatrywał w lewo, a to w prawo i nie widział nic godnego uwagi. Same jakieś śmierdzące sztuki, które galopowały nawet jak dla niego zbyt szybko. Szkoda mu było na nie tracić energii. Podszedł zatem do najbliższego przechodnia i spytał grzecznie.
— Obywatelu, szukam łupu, np. antylopy, zebry lub ostatecznie mrówkojada. Czy mógłby obywatel wskazać mi cokolwiek z wymienionych?
Zaczepiony obywatel był niewidomy, na jego szczęście, więc nie wykazał żadnych oznak przestrachu, zadumał się i rzekł.
— Z wymienionych, spotkałem się tylko z zebrą, pozostałych niech pan szuka w ZOO.
Tygrys zakręcił się na pięcie i pomknął szukać zebr, im dalej od ZOO, tym lepiej, a poza tym, niewidomy przechodzień cuchnął starą rybą, co nie było mu miłe.
Wcześniej, z pilnie strzeżonego więzienia uciekł śledź przebrany za szprotkę. Siły policyjne zachodziły w głowę, jak śledziowi udało się uciec z puszki i to do tego w zalewie z sosu pomidorowego. Spuścili ogary, by węszyły tropy, by poszły pomidorowym tropem. Jednak śledzenie śledzia nie było zbyt łatwe, gdyż poszukiwany żywy, a najpewniej martwy, ciągle kluczył i zwłóczył, oraz zwodził ich na manowce.
Psy jednak podjęły jakiś trop. Tropem okazał się trup niewidomego przechodnia, a wszelkie poszlaki wskazywały na to, że bezpośrednim sprawcą musiało być duże zwierzę w cętki i musiał to być zwierz bardzo prędki.
W międzyczasie, po zebrze przechodziła zebra, która uciekła z cyrku na kółkach. Przechodząc na drugą stronę ulicy, spotkała niewidomego przechodnia.
— Cześć niewidomy przechodniu, jestem zebra, a ty kim jesteś, oprócz tego, że nie widzisz i przechadzasz się trotuarem?
— Jestem złym śledziem, którego wszyscy śledzą. Jednak przebrałem się za niewidomego przechodnia, czym tych wszystkich zmyliłem. Jednak teraz muszę cię zabić, ponieważ poznałaś prawdę o mnie.
— O nie, nie — odrzekła bez przekonania zebra i uciekła do ZOO.
Tymczasem zziajany tygrys, ciągle nie mogąc upolować zebry, wskazanej przez niewidomego przechodnia, wpadł na zebrę. Zebra okazała się tylko namalowanymi pasami na jezdni, co doprowadziło tygrysa do wściekłości. Wściekły i głodny tygrys postanowił zjeść niewidomego przechodnia. Niewidomy przechodzień okazał się śledziem w pomidorach, co doprowadziło tygrysa do rozpaczy, porzucił zatem łup i udał się z powrotem do ZOO.
Jakież było jego zdziwienie, gdy w swojej klatce spotkał skutą kajdankami zebrę wraz z siłami policyjnymi. Tygrys odzyskał animusz, wpadł do klatki i wszystkich zjadł.
Komentarze (22)
To bardziej niewypał niż bomba
Tygrys jeszcze z czasów komuny, to stary był i do tego w cętki, to chyba też nie tygrys tylko jakiś kolejny przebieraniec. A nie było to czasem w święto ,,Dzień piżamy''? Na rynku teraz można spotkać wszelakie dostępne, to każdy może być, kim zechce :)
Dałam 5, bo się pośmiałam :) Pozdrawiam :)
"Zaczepiony obywatel był niewidomy, na jego szczęście, więc nie wykazał żadnych oznak przestrachu, zadumał się i rzekł." - nie wiem czy po "rzekł" nie dać dwukropka.
Tygrys nie był stary, ani z czasów komuny, po prostu samochody jako potencjalny łup nie były dla niego atrakcyjne, to chyba zrozumiałe; a obywatel, tak, trochę capi miniona epoką, ale to tylko temu, że bardzo lubię tego typu określenie
Rzecz dzieje się współcześnie - w mojej głowie :)
" śledzenie śledzia" - fajna gra słów
Ach, czyli jednak "nie żyli długo i szczęśliwie". Co za zaskakująca końcówka ;)) Fajowskie, tak mogę rzec ;)
Pozdrawiam
Buczu, jak u Mar? Mam się zacząć niepokoić? :)
„Tygrys uciekł z ZOO! Grzmiały nagłówki. Ludzie czytali i się dziwowali: ktoś chyba upadł na główkę. Tygrys? Tak po prostu? W biały dzień? Na oczach wszystkich? Skaranie boskie!” – do akcji z pytonem tygrysim też by pasowało
„Wcześniej, z pilnie strzeżonego więzienia uciekł śledź przebrany za szprotkę. Siły policyjne zachodziły w głowę, jak śledziowi udało się uciec z puszki” – gra słów przednia :D
„W międzyczasie, po zebrze przechodziła zebra, która uciekła z cyrku na kółkach. Przechodząc na drugą stronę ulicy, spotkała niewidomego przechodnia.
— Cześć niewidomy przechodniu, jestem zebra, a ty kim jesteś, oprócz tego, że nie widzisz i przechadzasz się trotuarem?
— Jestem złym śledziem, którego wszyscy śledzą. Jednak przebrałem się za niewidomego przechodnia, czym tych wszystkich zmyliłem. Jednak teraz muszę cię zabić, ponieważ poznałaś prawdę o mnie.
— O nie, nie — odrzekła bez przekonania zebra i uciekła do ZOO” :DDDDDDDDDDDD
Zebra też ma coś z Mar ;)
„Wściekły i głodny tygrys postanowił zjeść niewidomego przechodnia” – czyli śledzia? Bo przechodzień zmarł, a śledź się za niego przebrał? Dobrze nadążam?
Ok, kolejne zdanie roztłumaczyło.
Kolejny świetny kawał absurdu. Podobało mię się :)
W sumie już napisałem, ale zwlekam z publikacją, bo mi się nie podoba, a jest to w sumie kontynuacja (kolejna) Zenka Korniszona
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania