nienarodzone
początki umierają z pustymi płucami
snując niewidome plany
poza światem trudnych podpisów
na talerzu gniją nieodgadnione smaki
w takt rozrastającej się pleśni
podsycanej zagubieniem
pierwszy krzyk
ostatnie westchnienie
koniec końców to nie początek
Komentarze (38)
Życie to świat trudnych podpisów, więc co jest poza tym światem? Śmierć, ale śmierć nie jest początkiem... gnijące smaki, zagubienie i dalej jestem w lesie, a przecież potrafię czytać metafory. Nie rozumiem.
Nie twierdzę, że pierwsza jest niezasadna. Ot, śmierć plus puste płuca kieduje mnie - nigdzie.
No ale to ja. Jestem obecnie auto-obfity. Pewnie dlatego.
Świetna trzecia zwrotka.
Koniec końców, jako niepotrzebne, bezzasadne wstrzymanie niewstrzymywalnego.
U Ciebie wąż nie pożera ogona. Ciekawe jak daleko takie odcięcie sięga?
Pozdrawiam!
Pozdrawiam serdecznie!
Trudne decyzje i odważne skreślenie życia jednym machnięciem dłoni. Początek końca, tylko dla kogo? W osamotnieniu gubimy nadzieję.
Miłego popołudnia
Pozdrawiam!
Wiersz w moim odczuciu można odczytać na wiele sposobów. Początki - wszelkie nadzieje, które w nas się zrodziły i nie zdążyły przeistoczyć się w rzeczywistość; początki - miłości, które na samym starcie były skreślone; początek życia, które zgasło.
Talerz na którym coś gnije, może być uosobieniem samotności i bólu, te nieodgadnione smaki (nigdy nie spróbowane, pozostawione, dlatego też gniją i pleśnieją). W ostatniej zwrotce - był początek i rychła śmierć, a więc nigdy nie zaczęliśmy, tego co miało być. Rzeczywiście gdzieś tam pojawia się obraz aborcji, ale być może to matka, która utraciła dziecko na skutek czegoś innego. Jak widzisz wiersz ruszył moją pustą głowę ostatnimi dniami do myślenia i za to Ci dziękuję :) Trafny tytuł przy tym utworze, jak najbardziej potrzebny. Podoba mi się ten obrazek. Pozdrawiam.
pozdrawiam!
Niezłe rekwizyty.
Naprawdę super.
Ale czytam!
:)
Pozdrawiam!
Bardzo dobre, pozdrawiam, piąteczka!
Pozdrawiam!
Ależ to super kawałek wierszydla!!!
Jest kompletny, to moja ocena oczywiście, od początku do końca nie zmieniłbym nic, bo wszystko wydaje się tak harmonijne i przemyślane, że w tej krótkiej, ale jakże świetnej formie nasycenie zmysłów, niczym w rzeczywistości.
Świetny wiersz. Masz do nich naturalny dryg, to się od razu zauważa.
Dzięki wielkie!
Dzięki za odwiedziny i komentarz:)
Wiersz jest bardzo dobry, ale opiera się na założeniu, że na każdy jeszcze nie istniejący byt czeka w świecie już coś, co jest przygotowane z góry. Takie założenie to bzdura. Trudno nie odnieść utworu do aborcji. Aborcja jest jak najbardziej etyczna i nie ma nic wspólnego z zabijaniem tzw. dzieci nienarodzonych (idiotyczny termin). Płód to nie dziecko. Piewcy ochrony życia "dzieci nienarodzonych" opierają się na fatalnym, błędnym założeniu, że każdy człowiek będzie co najmniej nieszkodliwy dla innych. Ale równie dobrze można założyć, że ten płód miał być sadystycznym mordercą. Płód nie ma przeszłości ani przyszłości. Nie jest jeszcze człowiekiem. Dlatego ten wiersz odnosi się dla mnie bardziej do rezygnacji z rzeczy, z których nie powinno było się rezygnować. Oczywiście pięć.
Gdybyśmy z kolei użyli pojęcia "niewidoczne plany", wówczas fonetycznie uzyskujemy słabszy efekt, ale semantycznie sytuacja staje się dużo ciekawsza. Plan w "sytuacji poprawnej" nie tylko musi sam być widoczny, ale jeszcze pokazywać coś, czego bez niego zobaczyć albo nie można, albo zobaczyć jest bardzo trudno. Wówczas uzyskujemy czysty, precyzyjny, ale dyskretny, bo nie rzucający się w oczy oksymoron, który odpowiada jednocześnie istocie wiersza objętej innym oksymoronem, który brzmi "nieżywa egzystencja".
Uwagę o "niewidomych planach" jeszcze przemyślę.
Pozdrawiam serdecznie!
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania