ucieczka- Rafał 7
Wracamy do domu, Piotra zabiera patrol policji, bo choć ja tego nie zrobiłam, na komędę
zadzwonił któryś z sąsiadów. My musimy tylko rano zgłosić się żeby złożyć zeznania. Na powrót
siadamy na starej kanapie. Z twarzy Rafała nie schodzi łobuzerski uśmiech. Znowu wygląda jak
chłopak, z naszej starej paczki. Przygląda mi się przez chwilę po czym wypala:
- Gdzie buziak dla bohatera?
O zgrozo, czuję że znowu robię się czerwona. Nie patrze mu w oczy, przybliżam się, i lekko cmokam
go w policzek. Chyba nie tego się spodziewał, ale na razie tyle musi mu wystarczyć. Moją uwagę
przyciągają kostki jego dłoni, są pokaleczone i spuchnięte.Zrywam się z kanapy, po części żeby
przerwać tą intymną atmosferę, po części bo naprawdę trzeba go opatrzyć.
- Masz w domu jakąś apteczkę?- pytam- Twoje ręce nie wyglądają dobrze.
- Tak, coś tam jest, w kuchni- odpowiada i posłusznie idzie za mną.
Nie muszę pytać o drogę, rozkład tego domu znam na pamięć. Kiedy wyciągam wodę utleńoną,
za uważam że Rafał patrzy na mnie jakoś tak dziwnie, badawczo, ze smutkiem. I znów mam to
paskudne uczucie, jestem wybrakowana. Obok mnie stoi cudowny facet, a ja zamiast modlić
się żeby mnie pocałował, proszę Boga żeby tego nie robił. Jak mam mu powiedzieć, że potrzebuję
czasu, a nawet czy kiedykolwiek będę gotowa. Jest zbyt dobrym człowiekiem i za nic nie chciałabym
żeby cierpiał. Właśnie otwieram usta żeby mu to wszystko powiedzieć, ale on ucisza mnie kładąc
mi palec na ustach. Drugą ręką przyciąga bliżej, i głaszcze po włosach.
-Rozumiem, zaczekam- mówi poważnie.
A ja wiem że naprawdę rozumie.
Komentarze (1)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania