Poprzednie częściUcieczka - Rafał 3

ucieczka- Rafał 8

Budzę się zdezorientowana, nie wiem gdzie jestem, a w moich ramionach niema dziecka.

Z przerażenia oblewają mnie zimne poty. Przypominam sobie co działo się w nocy.

Piotr spędził nockę na dołku, więc nie mógł się włamać, i zabrać syna, w takim razie ...

Podnoszę się z pościeli, jestem cała obolała, i zaczynam nasłuchiwać. W saloniku gra telewizor,

ale zanim tam docieram słyszę głos Rafała.

- Dlaczego to zrobiłeś, stary? Myślałem że się zakómplujemy.

Przez chwilę stoję w progu, sycąc oczy niezwykłym widokiem. Mój przyjaciel siedzi na kanapie,

z Dominikiem na kolanach i próbuje nakarmić go kaszką z plastikowej miseczki. Spodnie i szarą

bluzę ma całą w plamach, tak na oko bananowych. Nie miałam kiedy uprzedzić, że mały szczególnie

za nią nie przepada. Kiedy mnie spostrzegają, synek wyciąga do mnie rączki, a Rafał się uśmiecha.

O nic na głos nie pytam, unoszę tylko lekko brwi, i zaraz uzyskuje wyjaśnienie.

- Nie chcieliśmy Cię budzić, więc postanowiliśmy sami zjeść śniadanko- szczerzy się.

-Widzę, ale najbardziej najedzona wydaje się być Twoja bluza- zauważam- Nie miałam kiedy Ci

powiedzieć, że Dominik nie lubi bananowej- odbieram małego i siadam na kanapie.

-Teraz z całą pewnością zapamiętam- z obrzydzeniem zerka na plamy z beżowej brei- Zrobiłem

kawę, jeśli chcesz przyniosę. I jeszcze coś.

Podchodzi do komody i przez chwilę szpera w szufladach. Mamrocze coś do siebie, przeklinając

własne bałaganiarstwo. Po pewnym czasie wyciąga w moją stronę pęk kluczy.

-Wolałbym żebyś została u mnie, ale Marta urwałaby mi głowę, gdybym Ci ich nie dał.

Patrze na niego nie bardzo wiedząc o co mu chodzi, a on wyjaśnia.

-Właśnie po to Cię szukała przed wyjazdem do stanów, chciała żebyś zajęła się jej mieszkaniem.

Nie chciała go wynajmować, ani sprzedawać.

Znowu nie wiem co powiedzieć, patrze tylko na kluczę w swoich rękach, i w myślach dziękuję Bogu.

Jeden problem mniej, a w dodatku jestem pewna że Piotr nie zna adresu Marty. Do Rafała mam jednak

jeszcze jedną prośbę.

-Kiedy załatwimy sprawy na komendzie...

-I na pogotowiu- uzupęłnia, a ja miałam nadzieję że się wywinę, ale niestety.

-Czy pojedziesz ze mną po moje rzeczy do teściów?

Uśmiecha się szeroko, tym swoim uśmiechem.

-No pewnie Królewno, to może być interesujące.

Średnia ocena: 4.3  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (2)

  • BreezyLove 21.03.2015
    Tak długoo czekałam na kolejny rozdział i w końcu jest ;) naprawdę lubię to opowiadanie. Podoba mi się relacja miedzy głównymi bohaterami. Daję 4 ;)
    PS. Było kilka błędów, ale to da się poprawić ;)
  • KarolaKorman 22.03.2015
    ,, zakómplujemy.'' - nie wiem skąd przyszło Ci to do głowy :D. Długo kazałaś czekać na tę część, ale wyszła ok 4 :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania