UHF-2020-04-02-Bulwar
Pomiędzy biegnącymi insektami sprowadzam nienawiść na ten świat. Przemierzam półki sklepowe wzrokiem, stopami znaczę nierówno położone płytki. Palce przebiegają przestrzenią zapuszkowanego w powietrzu bogactwa. Wymacują opakowania karmy dla mej duszy i mego psa. Odwracam się ku przyszłości. Odnajduję w niej butlę oleju rzepakowego. Liter. Zaraz jeszcze chwytam koncentrat paprykowy i packę na muchy. Gdzieś ku owej odległej przestrzeni ulatują drobiny targanego papieru. Packa wylatuje mi z rąk i wpada pod regał piłek golfowych. Wymazuję ją z pamięci. Idę w kierunku kasy. Jedynie cytryny zaginają mój tor i po chwili czuję w dłoni ich twarde powierzchnie. Jestem już przy kasie. Już płacę. Już wychodzę. Już gnam. Zaraz oddalę się ku pustce mojego schronienia. Będę kruszył kości wypełniające eter między naszymi oczami.
Komentarze (2)
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania