Uwaga, utwór może zawierać treści przeznaczone tylko dla osób pełnoletnich!
Ukarana przez życie,odcinek
Padało paskudnie.Deszcz ze śniegiem i ta wilgoć przenikająca aż do kości.Trzęsła się cała jak zwykle gdy wyparowywał alkohol .To co on jej powiedział?Że jest,była i zawsze pozostanie zwykłą dziwka?W głowie zaczęło pulsować.Najwyższa pora by uzupełnić braki alkoholu.Że też zawsze musiała trafiać na takich padalców. Pora poważnie pomyśleć o psychiatrze.Dlatego piła,dużo piła by tak bardzo nie czuć cierpienia które zadają jej najbliższe osoby.Kiedy tak piła u Gienka przy okazji gdy była u niego na kontroli(jest pracownikiem socjalnym) spostrzegła że coś tutaj nie gra. Gienek ( po pijaku dobrze im intymnie ze sobą było) jakiś taki milczący.Magiel też.Zwykle tacy wygadani Gdy już spisała raport pożegnając się wylewnie,wyszła na klatkę schodową.Wyciągając papierosa z kieszeni płaszcza poczuła dziwny zapach.Taki słodkawy aż nią zarzucało,mimo iż dziś jak na nią aż taka pijana nie była.Jako iż miała dawniej doświadczenia z kryminalną policją,wiedziała że coś złego to oznacza.Zapach ten w miarę schodzenia w dół był coraz intensywniejszy.Zaraz poczuła że zwymiotuje,otworzyła wtedy wejście do piwnicy.Smród ją dosłownie uderzył tak że upadła na kolana.Wtedy żałowała że nie ma akurat piersiówki przy sobie.Wodzona ciekawością brnęła dalej w głąb tej piwnicy wodzona dawną detektywistyczną ciekawością.Poświeciła latarką z telefonu i prawie zęndmlała.Pięknie nagie kobiece ciało leżało nienaturalnie poskręcane z roztrzaskaną na miazgę głową z której wypływał mózg i brunatna krew brutalnie szpecąc długie rudawe włosy rzucane gdzieś obok,zupełnie jakby ktoś zdjął perukę...
Komentarze (925)
jest nasycony twardą rzeczywistością.
Zaczęłaś jak Alfred H. czyli od wielkiego bum a teraz powinnaś stopniować napięcie, tylko obawiam się, że zbyt wiele
zaoferowałaś na dzień dobry. Ale mogę się mylić i masz już kolejne części, które dopełnią całość w podobnym ciemnym aspekcie.
Ciekawie nakreśliłaś postać tej pani, która jawiła mi się jako osoba z wyciętym układem nerwowym na szczęście (?) w kulminacyjnym momencie omal nie zemdlała, więc jednak ma jakieś ludzkie cechy. Być może takie niemoralne prowadzenie swego życia ma jednak głębsze podłoże i okaże się, że tak naprawdę była do niedawna np.: florystką, która przemykała obok życia do póki....rozmarzyłem się. Ale
tak czuję, że nie jest złą kobietą i jeszcze wyjdzie na ludzi, tylko niech Gienka zostawi.
Pozdrawiam
tak wiele jest ich tu podanych, wręcz skondensowanych.
tym większa na ciekawość kolejnych odsłon.
brylowały mocne charaktery i to nie faceci a właśnie kobieta,
chyba dlatego taka fabuła?
problem, ale jakoś łatwiej jest na moment zapomnieć i
chyba w tym tkwi jego szelmostwo.
2 lata, więc nie będę Cię poganiał.
jestem bowiem zainteresowany dalszym przebiegiem sytuacji,
takie jak powinno i w tym opowiadaniu tak właśnie jest.
miałabyś większe pole manewru, bardziej osobiste komentarze.
miałabyś większe pole manewru, bardziej osobiste komentarze.
powiedzmy. że zdaję się na zapewnienia o efekcie końcowym.
pomysł. Z jednego powodu, tam jest opcja do usunięcia
mianowicie - lubię to. To strasznie ogranicza wiele komentarzy.
czuje kolejne etapy rozwoju sytuacji, dlatego wiele osób wybiera
podobne gatunki do komentowania.
zapewne przychodzi z czasem, każdy musi dojść do tego
przez swoje publikacje.
składam najserdeczniejsze życzenia imieninowe.
Wszystkiego, co dobre, piękne, przyjemne, a nade wszystko
zdrowia, bo to najważniejsze.
nie ma zbyt wielu pozycji tego gatunku
nie wie jak to tą drogą astralną jest, więc każda interpretacja
może być bliska prawdzie.
który aż się prosi o taką nostalgię nad tym, co nieuniknione.
doświadczenie, jednak wciąż pozostaje to dla nas
pojęciem abstrakcyjnym
to nomen omen wybawienie.
z tym nieustannym strachem, niepewnością.
formie, nie ma tłumaczenia, wprowadzania, jest samo działanie.
przeplatające się historie niezależne od siebie.
mianowicie o większą dozę optymizmu.
kolejnych sytuacji, budowanie zdań, warto to wykorzystać.
bo w Twoim wykonaniu jest tylko taka wersja
że jesteś bardzo uduchowioną osobą.
konfrontacja dwóch osób, myśli
spontanicznym momentem.
okazuje się jak bardzo nam zależy na pisaniu -gdy przychodzi
kryzys.
chce się człowiek rozerwać, zająć czas itp:
między symboliką to będzie kontent.
czy to wplatając anegdoty, frazesy, czy dorabiając ideologię, ale zaciekawią.
Ty chyba do nich należysz.
publikacje, nawet to jest ważniejsze
Nie dostaje powiadomień na maila, więc możesz napsztykać jeszcze 50 komentarzy i nic to nie da jeśli dziewczyna tu nie zajrzy. A jak zajrzy, to może się tylko przerazić.
nigdy nie dowiem, ale to jest pośrednia sprawa
A może ją stalkujesz?
starał by to odniosło zamierzony efekt
A kto nie porwał kobity, ten nie spotkał jeszcze tej jedynej.
Stalkuj Robercie M. Oby we każdym kiosku mięli doładowania ku uciesze Twej sieci.
Syndromu Sztokcholmskiego życzę.
Ciao
staram się więc by te kilka słów związanych było z tą czcionką
Propsy
opowiadania mile widziane.
porywa i wiele tego co cieszy musi być odstawione na,...kiedyś?
to tych początkowych, gdzie jeszcze nie nauczyliśmy się
kalkulować między wierszam
takie właśnie przeplatanie pozwala budować napięcie
napisała, - "czuję, że tym pisaniem na opowi zgwałciłam samą siebie"
ale zawsze to jakaś ewentualność, coś z czym trzeba się
liczyc
wszelkie które może każdy znać z autopsji
że kwestią czasu jest ...ach
fantazjował, to i tak przemyca swoje jestestwo
padło na wstępie, mianowicie chodzi o fakt, że to tez ludzie jaki my.
Taki słodkawy aż nią zarzucało, mimo iż dziś jak na nią aż taka pijana nie była
naturalnej potrzeby komunikacji myśli, zwyklej pogawędki,
błądząc oczyma po suficie, ale to tylko świadczy,
że mam rację.
by pokazać elicie, jak bardzo cię nie docenili,
literatury dla pensjonariuszek.
trzymać kciuków, bo to wręcz jest dla mnie pewne,
a piszę to bez zbędnej kokieterii.
bez bezsennych nocy i biczowania swego sumienia.
okazać się bezsilna, gdy nadejdą cię wątpliwości,
na każde twe sprawozdanie, słowo, wahanie,
ten swój wewnętrzny regres,
to wszystko co jest chaotyczne
na temat spojrzenia na innych, by zobaczyć ich w sobie,
To wygląda niesamowicie, jakby autorka porozumiewała się z tobą telefonicznie...
Zamiast słowa - telefonicznie
miało być
telepatycznie
Wstydzę się :(
Telepatycznie? uuu... przeceniasz mnie - zbytek łaski
Miłej rozmowy na łączach telepatycznych :)
Grasia jest bardzo wyrozumiała.
ale to miłe, że tak to postrzegasz
najdrobniejsze odchyły od normy,
są już powodem do szukania po omacku
a tu w komputerze – Masz nową wiadomość –
to będzie takie nasze dzień dobry
co chcesz spisać, czym nas chcesz zwalić z nóg.
umieją docenić zdrowie, posiadają
tyle energii?
takie nagabywanie na tematy dzieciństwa
nie śmiałbym podważać twego konspektu,
108 opowieści, to aż mi się kawa rozlała,
Dziewczyno, my tu tęsknimy, nie rób nam tego.
jeszcze na tyle masz to świeżo w pamięci, by nie popełnić
ponownie błędu
że nie tylko w pracy, ale i w całym naszym dniu,
potrzebna jest samodyscyplina
osiągnęłaś ten pułap, który jeszcze będzie podbijany,
może nawet tą powieścią.
jako dziecko pewnie byłaś ciekawska?
detalu, gdy inni już byli znużeni
zwłaszcza w tym okresie kiedy większość wyznaje zasadę wolności,
zaciekawić czytelnika uduchowieniem, w erze mobilności,
wszelakiej awangardy, to wyzwanie
:]
obok siebie, jak szybko się zaaklimatyzujesz,
doznajemy wizji, jakiejś myśli przewodniej,
pomysłem na nowe historie, a jeśli nie, to co stracisz?
powłóczyste szaty, ogolona głowa i broda po same .. sam pępek.
służących pomocą, to podpisuję się pod tym obojgiem rąk,
o tych umęczonych obliczach, to już inaczej to postrzegam.
po co tu przybyłem, dopiero takie wybicie się z
tych kanonów naszego zaścianka
bo jeszcze to, a często i tak kładę się z bólem głowy,
że Ty teraz to masz inne podejście do tematu,
ale z poczucia obowiązku postanowiłem o tym nadmienić.
na szczęście tylko rozważania, ale kto wie jak dalej to się potoczy.
o ich ciałach, to zastanawiam się,
jak kobiety mogą żyć z takimi skrajnościami.
nie wierzyłaś w swą aparycję, nie mówiąc o seksapilu
a dziś zastanawiasz się czy nie kopulować?
użyłeś słowa KOPULOWAĆ?!
kopu - lovać?
Rany, piszesz do jakieś laski, kopulować?
Myślałam, że jesteś romantycznie popieprzony!
Ale ty po prostu jesteś zwyczajnie popieprzony!
Tak się nie pisze!
To nieładnie!
by się nie zapomnieć, nie oddać nonszalancji, wreszcie ulotnej chwili
to dopiero brzydkie słowo.
Popieprzony z romantycznym
też się gryzie.
Reszta jest do przyjęcia
ci turyści, ten koloryt, magia miejsca,
o starszych dziewczynach pisze się babki, kobietki.
popieprzony romantyk idealnie obrazuje KRÓLA STALKERÓW.
.
momencie ma się na myśli, patrząc na daną
osobę.
Co do stalkerów to nie znam żadnego, tym bardziej
Króla, więc zdam się na Twoją ocenę w tej materii.
Choć niewątpliwie
jest ona dla mnie przykra, ale przyjmuję, jeśli
była wydana z szczerości serca.
Wiesz, że...
Stalker, to osoba, która narzuca swą obecność drugiej osobie, bo np lubi tę osobę. I to jest urocze, pod warunkiem, że kontakty ograniczają się tylko do rozmów.
Można powiedzieć, że to poświrowany romantyk.
Jeżeli stalker chce przejąć dowodzenie nad całym życiem tej osoby, to już nie jest uroczo, jest, kurde, psychicznie.
Ty należysz do pierwszej grupy, chyba.
Bo z punktu kogoś obok tworzysz monologi, na które dostajesz odpowiedzi być może w snach.
To jest urocze. I niewinne. Naprawdę.
Jeśli zaczynasz pisać o kopulowaniu, to traci swój urok. Zatraca się romantyzm.
I nie jest fajnie. Zaczyna być niebezpiecznie.
Więc trzeba ważyć słowa, romantyczny Panie.
( I mnie nie ma)
że osoba jest na tyle mi "życzliwa", by permanentnie mi to uświadamiać.
Uczepiłaś się tego stalkera i jak mantrę powtarzasz jakie to niesie zagrożenie
jak bardzo jest to szkodliwe, be, fuj i w ogóle. Tylko przypominam, że ja
odpowiadam na esemesy, a to robi różnicę. może małą, ale...
Bo chyba nie piszesz poważnie coś o odpowiedziach w snach?
Sądzisz, że mógłbym tak wymyślać na poczekaniu?
Nie wiem sam czy bardziej się martwic tym, że masz mnie za oszusta czy
tym, że uważasz mnie za świra.
Ale zawsze wyciągam pozytywy, więc przyjmuje ostatnie zdanie:
-" Romantyczny panie"
Dzięki.
Wymiana z Tobą poglądów to uczta dla zmysłów (cokolwiek
to dla Ciebie znaczy)
Wiem, że nie powinnam się wtrącać. Ale kurcze taki mam głupi charakter. Chciałabym, żeby osoby były całe, zdrowe i bezpieczne.
To kulturalnie z twojej strony, że nie napisałeś mi po prostu, żebym się odpitoliła.
Więc sobie rozmawiajcie. Bo przecież smsujecie. Więc wszystko gra tra la la la.
To ten, to znikam.
Jak będę chciała coś napisać tutaj, to przywalę sobię młotkiem w łeb i mi się odechce.
Wszystkiego Dobrego Ludki :)))
Znikam.
Bo za chwilę zostanę królową stalkerów xD
był na topie, więc nie ma mowy o wtrącaniu, nawet tak nie myśl.
Śmiało więc rzucaj riposty, refleksje, wszelkie wątpliwości itp.:
Nikomu nie przeszkadzasz, a wręcz pomagasz w propagowaniu
tej historii, zwiększaniu zainteresowania losami pani komisarz.
Co prawda odbiegłem nieco od sedna, zatracając się w prywacie,
ale życie czasem domaga się swego.
Reasumując: każdy jest mile widziany.
Tobie również wszystkiego co naj.
Tak to się odbywa po zachłyśnięciu się zachodem
łysy świecił na niekończące się schody, wszelkie maści ludności,
przeciskały się by zrobić jak najwierniejsze slajdy,
Ale to ja, który nigdy nie wyjeżdżał za swój powiat,
więc mogłem się zadurzyć w takiej chwili,
dokończyłem twój tekst, a tam jest, że to był moment
gorsza od faszyzmu, w tym wypadku ja zrobiłem ten błąd,
Byłoby dobrze, gdyby je poprawiła.
I już.
Najpierw obwieściłaś mi, że jestem królem stalkerów ,
a dziś dowiedziałem się, że Grasia jest moją ukochaną
autorką. Fiu, fiu, ładne kwiatki.
I tak przeczesałem swoje komentarze i nie mogę jakoś się
doczytać swego potwierdzenia, przyznania do tej tezy.
Pozaglądam jeszcze między literami, ale raczej dosłowności
się nie doczytam.
A błędy? Sam często ich nie czuję, posiłkuję się intuicją i
poprawiam p chwili.
Znam wielu, co pięknie się wysławia, pisze, ale jest to
sztuka dla samej elokwencji. Sam jestem prosty chłopak,
co ceni szczery wykwit opowieści, faktu, niż patetyczny
rozdźwięk bufonady. Może dlatego tak bardzo jest mi
bliskie takie właśnie przelewanie myśli.
Kurczę, ale ja tak do swojej koleżanki mówię. Bo ma na imię Grażyna, ale ona nie używa swojego imienia, tylko wszystkim podaje inne. Nie zgadniesz jakie :/
Ale nie wstydź się!
Jeżeli promujesz jakiegoś autorka/ autorkę, to musidz sympatyzować z tą osobą.
Ja np mam jedną ulubioną autorkę książek, i mogę powiedzieć, że to moja ukochana autorka.
Już nie żyje.
I nie jest popularna.
Niektórzy ją znają.
I piszę niełatwe powieści.
Gdyby żyła, założyłbym jej fanpage'a, albo nie bo to shit, to nie wiem co, chyba klub. Po prostu.
Kochamy autorów słów, które czytamy i nie ma w tym nic złego.
:)
:)
:)
konwersacje z Grażynami są jak najbardziej adekwatne na tym profilu.
Być może tu, właśnie tu, emanują fluidy, że stajemy się bardziej empatyczni?
Ja nigdy się nie wstydzę swych emocji, swego zainteresowania daną personą,
tylko jeszcze nie wiem czy Grasia jest moją literacką wybranką. Nie chcę tego
potwierdzać przez źle pojętą grzeczność, muszę być asertywny w tym jednym
przypadku.
Ja nie jestem tak stały w uczuciach i trudno by mi było ustawić na piedestale
kogoś kto wywarł na mnie takie wrażenie swą twórczością, że w nocy o północy
wykrzykuję jego biografię. Jest takich kilku/a, którzy danym opisem, zdarzeniem,
szczerością, cytatem, rozgościli się w mej podświadomości.
I masz rację. Nie ma w tym nic złego, ba! Jest w tym coś ulotnego, takiego
naszego.
wklepywanie, bo już widziałem te cięte riposty, a tu posucha.
inteligentnym facetem jak Kamilem, a to że jest nieśmiały, jest dla mnie zaletą.
o samotności, pokoju, izolacji, o analizie Twego
dziennego raportu, to cud, czyż nie?
to niechybny znak, że to gej, bo normalny facet
by nie rozmawiał o takich pierdołach.
ale wierzmy, że to jednak bardzo miły człowiek,
który lubi odseparowane życie, jakieś wyzwania.
własne podwórko jawić się może, jako zakątek stagnacji,
to przeskok jaźni w sen.
chce się tam być w centrum wydarzeń
więc podchodziłem do okna, patrzyłem jak z lotniska,
samoloty unoszą się do pułapu 8 tysięcy metrów
nie mogą się już zapomnieć, odskoczyć,
a muszą wrócić do postawy zasadniczej
a przyzwyczaisz się do braku, przyjdzie dzień,
że zatęsknisz za kimś, a on wyprze urazy niespełnienia
alejkami zapragnęłaś by Cię znowu przytulił,
To może nie będzie adekwatne do tej sytuacji,
ale mnie to się kojarzy z weselem
który napędza koniunkturę, tym wszystkim co się tulą, podrygują,
a Ty sama tylko udajesz, że jest przednia zabawa.
a teraz ja, a to już zasadnicza różnica.
aglomeracjach to już nie oszukasz siebie, że masz kogoś,
pokaże jak jesteś naga uczuciowo.
tak się zmienia, od podskoków, po klęczki, od euforii po szloch.
naszym losem, a my biedni, udajemy tylko,
że nad czymś panujemy.
że idzie mi jak z nut, taki mam dzień, a Tobie życzę tego jutro.
że jest nie do ugrania, bo zawsze coś tam uszczkniemy.
Nic do chłopa nie mam, naskoczyłaś na mnie
a ja recenzent, już zaczynam łapać oddech rękawem.
że miałaś noc podsumowań, co gorsza z negatywną bohaterką,
w którą się sama wcieliłaś.
ale w zdecydowany sposób dał ci do zrozumienia, co o tym sadzi
że to chodzi o mnie czy Ciebie, ale właśnie o Witka.
Wiem, że tym mogę oziębić nasze relacje.
zapracowywałaś się byle odwlec powrót do domu.
wiesz jak Kaśka zawsze mówiła, że ona decyduje
o tym kiedy będzie nosić nasienie.
byle nie delikatność, bo może być zbyt miło.
a jej maleństwo, to dziś by miało już braciszka.
ale to pewnie jakaś 20 Gala " Twojego Stylu"
no tak przynajmniej to wygląda. Ładne i one i te wdzianka,
mają dziewuchy gust.....
spowodował, że schowam się w jego cieniu!!!
Wszystko to co cię męczy
Patrząc z góry wokoło
Świat wydaje się lepszy
jak to babcia moja mówi że z miłości czasem trzeba w pysk uderzyć.
Lepsze bite niż zdechłe.
Ciekawe, czy mężowie, którzy systematycznie tłuką swoje żony, myślą podobnie, jak rodzice o dzieciach.
postawiłem pręgież, bo nie mam prawa tego osądzać,
w tym wypadku możliwości skłaniają ku rodzinie
znudzić się sobą, pogodzić z wadami partnera
Były to zużyte karty, kubek po lodach, broszka.
jeszcze takie istnieją. To właśnie w nim
znajdowały się jej wszystkie wiadomości.
uwierzyć, zawsze liczyłem, że to ostateczny wybór,
a tu się ...sam sobie dopowiedz.
znajomych, ale co zrobisz jej wybór.
wisi tapeta z wizerunkiem " Kubusia Puchatka".
To jednak o kilka lat za długo, pobudza do refleksji
nie do końca pozytywnych
a przecież mieli tyle bibelotóów
i nie mniej atrakcyjny tatuaż trzmiela? No mnie to bzyczka przypominało
by to wszystko się ułożyło ale chcę to sprawnie przeprowadzić
tygodnie gościu i spadasz do siebie
że nie będzie wścibska, wiesz co mam na myśli?
bym mógł funkcjonować jako wolny elektron.
by zjadły wszelkie plany nie licząc jej zdrowia
nie wiem jak to będzie możliwe stanąć koło kolesia
w pasiastym szalu, ale muszę tam być.
twierdzić, że może więcej narobić szkody niż przynieść zadowolenie
w końcu to obca osoba nie mogę tak liczyć tylko na swój instynkt
ale jakaś taka nie swoja była czegoś się obawiała?
wchodzić zaczynają majówkę, niech się dzieje wola nieba
ułożony w szachownicę, skalnik no i te kolory kwiatów
nawet nie próbuję odgadywać nazewnictwa.
gotowa była nie wpuścić do domu bo jej
nie pasowałem do wystroju wnętrza
może jeszcze polubiłbym takie zarabianie na swe potrzeby.
nie dokończyli bowiem jak powinni wnętrza trochę brakło funduszy
które optycznie jeszcze zwiększało kubaturę pomieszczenia
czego ja się obawiałam to ja tu mieszkam decyduje o losie
za 5 zeta wezmą byle zamek miało a u mnie leży i jak ja mam się utrzymać co miesiąc gorzej
zobaczysz u kogoś kolor płytki stiuk ułożenie no coś innego
i będziesz zła że tak nie zrobiłaś.
Ale ona jeszcze żyje?
Jesteś świadomy, że możesz odpowiedzieć wysyłając smsa?
:)
Chcesz reklamować opowiadanie?
Jest to jakaś metoda, czemu by nie.
Ale opowiadanie na kilka części, można uzewnętrznić pozostałe części. Ty możesz.
No to good luck!
tego poczucia, że coś ma, że osiągnęła stabilność,
że sama decyduje a nie tylko u nich mieszka.
zdecydowany jestem ale to każdy musi przejść więc
spij spokojnie i rób według pierwszej myśli ja ci to mówię.
w takich wlasnie momentach najbardziej widać
nasz charakter,
kim jesteśmy, co tak naprawdę
w nas siedzi
można przejść przez życie nie zagłębiając się w siebie, ludzi, relacje itp.:
to pozwala mu w pewnym momencie żyć swoim myślami, czy raczej odlatuje
i uważa go za takiego przyjaciela. Głupie co?
i główny wątek przestaje fascynować na rzecz jego charakterystyki, indywidualnych
walorów. Wkrótce pisarz pragnie by przetrwała i była w następnym cyklu,
jest jego oczkiem, to dla niej tworzy zdarzenia, które wybija go ponad
przeciętną
wiele przesłanek, które wskazują na rozmiłowanie się w tym procederze.
I to nie pomyłka, to już bowiem jest jak fetysz, ale kto bogatemu zabroni,
drobił się nazwiska to i swego pupila ciągnie na piedestał.
by ta postać mogła zaistnieć. Ja sam zaraz bym dodawał swoje trzy
grosze więc tym bardziej podziwiam subordynację. Ach! Ci pisarze,
fanatycy czcionki, ciężko się z nimi żyje
sfizą, odlotem, ale umówmy się, że wszystko, co robią piszący jest dla
tych nie przepadających za książką czymś dziwnym. Mój kolega powie
dział mi kiedyś- " wybacz, ale to dla mnie chore, by siedzieć w domu i
pisać o swoich planach, marzeniach , wizjach, urojeniach, na uciechę innych
tak samo piszących na tym portalu." Cóż, ma inne rozrywki za lepsze na uwadze
chcesz by istniało na kartach twej powieści. Sama pewnie to praktykowałaś,
gdy zapadał zmrok a ciche buczenie laptopa było jedynym dźwiękiem który
absorbował z zewnątrz. Tak to nas wciąga, gdy ktoś komentuje, pyta kiedy
dalsza część i jest pod wrażeniem autentyczności, tego jak bardzo bliskie jest
to ich przemyśleniom, obawom, planom.
która toczy się na bieżąco więc nie może być przeskoków i dłużyzn.
Nie można z gościa który czyta dany tekst robić głupa, niech sam sobie
dopowie, pokombinuje, a zmyl go, zmień zdanie.
To ostatnie najlepiej Ci wychodzi, nawet za szybko porzucasz nowy wątek,
oczywiście to tylko moje zdanie.
pryzmat swoich oczekiwań, tego, co go przyciąga i czym chce żyć,
ale spójności opowieści, czasem nawet trzeba odejść od chcenia bohaterki.
Pytania, drążenie, co, kiedy, w jakim celu dany bohater musiał, chciał.
Wiem, to przyjemne nie jest, ale tak ponoć trzeba
ale naprawdę taka marginesowa, by namacalnie uświadomić gościa,
że bohater ma przeszłość, rodzinę, uczucia i nie żyje w próżni.
Dobrze by było aby drugoplanowe postacie nie były czasem hiper wentylacji
dla naszego wodzireja, odskocznią, a miały coś do powiedzenia
wypisywać tak jakby się przebywał w piwnicy. Po prostu zdać się na wyobraźnię
nasłuchiwać swego wnętrza, trzewi, jestestwa, byle nie patrzeć w jasną bezkresna dal.
Czyli kolejne utrudnienie? Nie, po kilku próbach alienacji z ciemnią dojdziesz do
wprawy, każdy łoskot dochodzący w ciągu dnia będzie drażnił i sama będziesz
szukać swej enklawy
Zgoda jest to mało pragmatyczne i w niczym nie przypomina etapu tworzenia
choćby w małym zakresie. Ale tak Bonda przyznała się, że bywa w takim transie,
ze nie myje się, pisze w nocy a w dzień..zresztą poczytaj jej wywiady.
Wiesz jak to jest z tym wariactwem i metodą. Kulisy, to jest priorytet.
tak od niechcenia przeskoczyć na tło, czyli drugi plan i rozdmuchują tak malutką
przypowieść, że w końcu staje się osobnym tworem. Wchodzą w dialogi, opisy,
cechy postaci, że już stracili uczucie do pierwowzoru a założenia ramowe leżą i
wołają o reanimację.
chcemy pchać historie. Obiecują sobie, że tylko streszczą pewien ciekawy
wątek i wsio, żadnych udziwnień. Aha! Już to widzę, to jest silniejsze od n ich
bo słowa same spływają i zagłębiają się w tym wyimaginowanym świecie.
Szkoda, że Ciebie tak nie wciągnęło, ale jeszcze poczekam
wyciętym układem emocjonalnym. Ale co to zapisanie, nawet do referowania
kopulacji ślimaków należy mieć werwę, by zaciekawić.
machnąć ręka na konwenanse, na wszelki schemat, a przelać to
co w duszy, sprzedać? Nie, bo zawsze będę pamiętał o Adeli, która
odeszła z portalu mając poczucie, że takim spontanem zgwałciła
sama siebie.
danego bohatera. Dlatego może tak bardzo chcemy by go uwiel-
biano, by stał się kimś wyjątkowym i dostajemy białej gorączki
gdy zostaje w komentarzach zlekceważony
przez większość życia borykają się ze smutkiem. Szukają
ukojenia w sztuce czy też w pisarstwie. Nie potrafią zebrać się
w sobie by każdego dnia walczyć o swoje lepsze jutro, jest im po
prostu trudno uwierzyć, że warto czekać na cokolwiek
osoba, która wiedzie prym, w ogóle mało znaczy wśród
koleżanek. Jej aktywność ogranicza się do przytakiwania,
to typ myśliciela i w tym upatruję jej silę. Sama zresztą
siebie nazywa biernym krasomówcą.
nagłówek: Sędziszów oblężony - liczba zabarykadowanych
stale rośnie. To nie sen, ja to widziałem na jawie
Na swoje szczęście nie miał mi nic do zakomunikowania, bo jak
pewnie się domyśliłaś, nie byłem w nastroju do konwersacji
ale myślami jestem w " Stylowej". Kawiarni która mieściła się
na Targowej, przed talerzem pomidorowej.
nastąpiło otwarcie kawiarni. Dziś jest w tym miejscu
meblowy. Podobno właścicielki od razu znalazły stałych
bywalców
w kuchni, serwowały od lat znane w naszym mieście
specjały, były konserwatywne, co prawdopodobnie
zjednało im przychylność.
u jakiegoś dygnitarza. Więc sam ten fakt był rekomendacją, by nie mieć
dylematu na progu ich przybytku, że tak się wyrażę, resztą nie bez kozery
bo i za prawdy było czym podniebienie zadowolić.
wieprzowa, zajmował się Maniek, mąż Róży.
Śniadania wydawano już od 5.30, co było nie lada wyzwaniem dla śpiochów,
pastami i biszkopty z przepyszną kawą, to człowiek uśmiechał się do swojego
kolejnego dnia. I najistotniejsze, to wszystko za jedyne 25 groszy.
a głód przejmował prym nad naszymi planami, wielu kierowało swe myśli ku
temu lokalowi. Naleśniki z konfiturami, sałatki owocowe, kurczak, groszek, fasolka szparagowa i deser za jedyne 35 groszy, to były czasy
Niech posłuży ku temu zdarzenie z jednej z sobót, gdy mój kolega
Wiesiek z powagą na twarzy, stwierdził ni mniej ni więcej, że poddaje
pod wątpliwość, czy jego Lesia lepiej kucharzy.
A musisz uwierzyć, że aby stanąć z nią w konkury trzeba było czuć
się fachurą w kuchni, a i to mogło okazać się zbyt mało.
Aby bardziej Ci to uzmysłowić jak wielkich kulinarnych delicji doświadczaliśmy.
Niech posłuży ku temu zdarzenie z jednej z sobót, gdy mój kolega
Wiesiek z powagą na twarzy, stwierdził ni mniej ni więcej, że poddaje
pod wątpliwość, czy jego Lesia lepiej kucharzy.
A musisz uwierzyć, że aby stanąć z nią w konkury trzeba było czuć
się fachurą w kuchni, a i to mogło okazać się zbyt mało.
oznajmił tego swej lubej. To oczywiście był strzał w stopę i
to nie mniejszy niż Mercedesa i jego słynnej "beczki".
Jej alter ego ucierpiało, co do tego nie mam wątpliwości
tylko do dziś nie wiem, czy aby tylko chodziło o nieszczęsne
przystawki
Ewa Kucz jak to mieli w zwyczaju, - mówiąc mieli mam ma myśli
jej męża , odwiedzali Dagmarę, jej teściową, która była pensjonariuszkę
tej oazy spokoju. Nie był to jej wymarzony schyłek lat, ale czasem
coś się robi dla dobra ogółu
udała się w ustronne miejsce, by spałaszować swoje batoniki.
Nie mogła się obyć bez tych przyjaciółek, które już nie tylko
stanowiły o jej dniu, ale i były jej wyznacznikiem szczęścia.
Jednak tego dnia nie było jej dane kontemplować tego w
samotności, zadbała o to staruszka, której najwyraźniej
brakowało wolnego słuchacza
ale jakbym miała przypomnieć menu z mojego wesela, to bez
zająknięcia w nocy o północy . Zaczynam się bać o siebie, w końcu
dojdzie do tego, że nie będę wiedziała po co weszłam do łazienki.
być na piedestale, a któregoś pięknego dnia budzi się i czuje
przez nerki, że już nic nie może. Zestarzał się, a wszystko dookoła
już nie jest takie samo, tylko on ma wciąż nadzieję
trzymał się sztywnej rutyny, ale bym wiedział, że to
ja decyduje o jego losie.
Najlepiej byłoby gdybym się go nie bał, nie patrzył wstecz,
ale żył tym, co dziś, z myślą o wszystkim ...bezczasowo.
Tobie mogłem pisać w tym miejscu przebywając w
pokoju, na balkonie, tarasie, zielonej werandzie,
na łonie natury, patrząc przez okno, konsumując
i robiąc jeszcze mnóstwo rzeczy. Dzięki
Na ścianie poruszały się przypominające szkielety cienie,
które ciągle coś sobie przekazywały.
łóżek w tysiącach pokoi z przeszłości
Są to jedyne teksty, które mnie tu przyciągnęły.
Nie wiem, co Cię boli, ale piszesz o tym tak, jak lubię.
Więc pozdrawiam Cię
Napisałem same prawdy. Inni próbują, ale Ciebie i tak nikt nie złapie.
Jest w tym sens i logika. Zapamiętaj.
A obojętność to stan ducha. Tylko. Każdy patrzy głównie na siebie.
Ale... Chyba wplotę Cię w moje "między-piętra". Hi hi.
się bo tak im strzeliło d głowy. Według mnie, to
życie ich do tego zmusiło, przynajmniej ja tak z
perspektywy czasu zauważyłem.
i otwarta. W materacu zostały pióra dzikiego ptaka.
- Gdzie byłeś przez cały ten czas? - spytała
Ale to tylko takie moje skojarzenia.
Co do tekstu, terazami... "Okiełznąć"? - okiełznać, raczej na pewniaka. Może literówka zwykła, może.
Po ślepakach jednak daje, że hej. Nawet Giovanni prawi mi, że daje. Tak? No pewnie - rzecze on.
Ale naj naj to eksperymentowanie pisacielskie mnie wabi, kusi i odkształca.
Szkoda jednak prądu na takie. Nikt tego i tak nie ogarnie.
Wzrokowcy lubią prosto, jasno, bez zakrętów. A ja nie. Takie coś.
Czyli bez zastanowek, poproszę. Nie kuś.
Jednak muszę zbastować nieco, ponieważ tutejsze serwery tego nie wytrzymają.
Albo moderatorzy. O lukaczach nie wspomnę. I dropsiarzach.
Dopiero skremowałem byłe. Czas przeczekać.
Bamba ramba.
Ale nastąpi. Obiecane.
Oui. Oui.
Daleko.
Prawda, Bardzo daleko.
Wiesz, bałem się Ciebie trochę. Z początku.
spoufaliła się z takim gamoniem, który przekonał ją,
że jest jego miłością
wszechświecie. Spoglądamy w gwiazdy z nadzieja lub
obawą...
jemu podobnych wysp?
rozwiniętą techniką, naszą kulturą, sztuką, architekturą.
Amazonii i afrykańskich Masajów nazywamy dzikimi
niechętnie przyznajemy prawo istnienia w naszej historii
może ich rozwiązania, ich technologie, sztuka...
inne? Nie dopuszczamy do siebie myśli o naszej
niedoskonałości
absolutną, więc wszelkie podobieństwa osób i sytuacji...
zapożyczyłem jedynie nazwiska i daty.
może jednak nie? Maniek w Warszawie w
listopadzie kilka lat temu.
w szarą ścianę poczekalni szpitala na Pradze.
przed czasem. Zawiózł Zuzę do szpitala...
nie pora, minimum dwa tygodnie. Kolejny...
Cierpiała, widział to ale na każdą jego prośbę,
aby jechać do szpitala...
Jeszcze nie czas cherubinku - mówiła głaskając go
po twarzy.
Przewieźli ją na Pragę prawie nieprzytomną z bólu
się zatrzymać ją na oddziale porodowym. To było...
wieczorem. Jego słodka, dzielna Zosia. Walczyła..
się prawdziwy pokaz człowieczeństwa, po prostu kończy
się gra, zaczyna życie, wspólne - a jakże
i widzę tam na dnie blask mego życia.
kształt na wieki spełni. Peter Robertson....
trudnymi rozmowami, a wiedział, że ta będzie trudna.
chociaż to niemal nigdy nie jest prawda. Naturalnie....
w Waszyngtonie, był wcześniakiem i okazał się na tyle
słaby, że lekarze zatrzymali go tam na prawie miesiąc.
Chodziło niedotlenienie podczas porodu. Rodzice podobno...
ale szybko kazał się, że nie było żadnych następstw.
No prawie żadnych. Miał dosyć dużą wadę wzroku- minus 5.
Nie będę obłudny i napiszę, że to jest dla mnie też trudne, gdyż nigdy nie poznałem
kogoś w sposób tak oryginalny
Gwiazda miała 67 lat.
Skwapliwie z nich skorzystam, będąc świadomym że trzymały je Pani dłonie
bo zasłoniłam rolety swe.
Zamknęłam się na rzeczywistość,
tylko krople deszczu dudnią.
Kto się wybiera?? ????????
Dziękuję za każdy list, za każde słowo, i proszę mi wierzyć, że wszystko jest warte przelania na kartkę papieru.
Dziś wiem, że takie łamanie zasad, konwenansów, tabu, sprawiło, że wyswobodziłem się z pręgieża otoczenia. Ich zasad, dyscypliny spojrzeń.
Bo zawsze trzeba się oddać chwili , a zwłaszcza
-Powiedz zdradziles mnie? Bądź ze mną szczery
-Tak była inna kobieta. Anno przepraszam Cię.
W dzisiejszych czasach mobilności, gdzie wszyscy szybko, więcej, wygodniej nikt trudzi się pisaniem listów.
Korespondencja to lamus, zaściankowość która unicestwia ducha czynu, sporadycznie zdarzają się osoby, które imają się tej formy kontaktu.
Ja sam, choćby dla jednego zdania, nie zaniecham brania jej w dłonie.
Osoby mi znane, przeważnie tak pro forma pytają co czytam. To raczej z poczucia bycia uprzejmym, być może szacunku.
Powiedzieć że czytanie to rzadkość, to nic nie powiedzieć.
I wierzę, że przelewając na papier myśli, jest Pani czulsza, bardziej epatująca jestestwem.
W mowie potocznej nie ma czasu na elokwencję, bycie empatycznym, bo nikt tego nie oczekuje od nas.
Czy ja czytałem „NAPISZ DO MNIE”?
Ja to mam za złe że ją już przeczytałem. Chciałbym móc doznawać amnezji, by rankiem jej nie pamiętać. By się rozsmakowywać strona po stronie.
Przechodząc uliczką , takim przesmykiem wchodzimy na Plac św. Michała, co na mnie też nie robi wrażenia, nawet podświetlanie bruku.
Ale gdy tam jestem, to często się uśmiecham, na myśl o pewnym ślubie.
Mianowicie, jeden z dziedziców królewskich, aby mieć pełniejszą krew, zdecydował się poślubić jakąś matronę z Węgier.
Dziś nazwać to można transferem politycznym, bo zyskiwaliśmy przychylność Austrio-Węgier, a, że chłopina musiał się męczyć z kimś kto tylko Dunaj widział, taka karma.
Wsiadają do tej karety, stangret powozi pewnie, dostojnie kroczą konie, dojeżdżają do połowy dystansu i sru pół kola w błotnistej mazi.
Para młoda skonfundowana , służba się miota, dworzanie rozkładają ręce, a kareta co chwilę głębiej siada.
A o tym księciuniu nawet nikt nie wspomina, no chyba, że o tym, któremu w limuzynie zawieszenie się obniżyło.
Bo kto się wywyższa będzie poniżony.
Szkoda tylko tej dziewuchy, bo jak każda chciała mieć piękny ślub, a tu kicha.
Muszę kiedyś w bibliotece poszperać, jak jej poszło w naszym kraju, czy następne lata miała lepsze, no w sumie gorzej być nie mogło.
Niby nic szczególnego, gdzieś trzeba było wybrać by jedna i druga strona miała bliżej, by ci z Węgier nie turlali się karetą przez dwa weekendy.
Nawet nie chcę pisać o tym co musieli przeżyć, jaka to eskapada, tłuc się tak po wertepach, w upale, w pełnej galanterii, no bo etykieta, a klimy brak.
Otwarte pokazywanie swych pragnień, swego jestestwa, ale i przytomne spadanie, bo przecież to tylko pisanie, fantazja a życie toczy się obok.
Więc pa, pa kotku, to nie ma sensu, trzymaj się cieplutko, całusy.
Ale zaraz! Ja już nie umiem bez twych wpisów żyć, twego docinania, zaczepiania a i przefiltrowanych między wierszami wyznań o tęsknocie za mną.
I na koniec prośba, by ta książka wrócila do mnie. Bo gdzieś krąży, więc jeśli ktoś ją dostanie do przeczytania to proszę o zwrot.
Czy wolę? Na świata skraj, w ciemność, jeszcze dziś, byle nie zwątpiła we mnie dobra wola i to ta ludzka, której tak mi brak.
Zawsze lubiłem czytać, rozmawiać o tym, co w człowieku jest płoche, ulotne, co stanowi o jego charakterze, o jego zasadach w postępowaniu z innymi.
Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii, by odczytać zamiary, intencje, osoby z która mamy do czynienia, wystarczy wsłuchiwać się w treści przekazów, poruszane tematy.
Dzięki temu możemy poznać tych, którzy mają podobne zainteresowania, chcą podobnie spędzać czas, wymieniać się poglądami , spostrzeżeniami.
Różne są sposoby na siebie, na urozmaicenie sobie dnia, zajmowania się czymś, co będzie odskocznią, hobby, a może nawet pasją.
Przez lata swego bytu, na tym padole łez, spotykamy na swej drodze życia wiele osób, jedne zostają inne odchodzą, przywiązujemy się do siebie z przyzwyczajenia, a czasem zaangażujemy emocjonalnie.
Jednak miałem ciągle niedosyt, czułem, że można więcej, można bardziej się zagłębić w egzystencjalizm, poprzez wyciąganie na światło dzienne, swych pragnień, fantazji.
I tak pewnego dnia, pokazano mi stronę na której jestem zalogowany, na której za chwile to umieszczę, by zaznaczyć swoje istnienie.
Polubiłem tę formę spędzania czasu, sprawia mi ona wiele radości, daje poczucie czegoś wyjątkowego, takiej odrębności w życiu, jest czymś ważnym.
Nie umiem ująć tego słowami, nie mam zbyt bogatego zasobu słów, nie jestem urodzonym wodzirejem słowa,- o ile tak można powiedzieć, ale mam jak każdy wnętrze, które się ubogaca, dzięki takim momentom.
Cieszę się, że jest duże zainteresowanie, że pojawiają się nowe osoby, choć dla mnie to wciąż za mało, zbyt mało jak na możliwości, jakie daje taka forma wypowiedzi.
Jestem za tym, by wymieniać się odczuciami, nie bacząc na to, że różnimy się upodobaniami, że dostrzegamy inne aspekty, inne zdania.
Nie ważne, że zwracamy uwagę na inne fragmenty, inaczej zapatrujemy się na to co czytamy, czekamy na inne słowa, myśli.
Ważne jest dla mnie to, że w tych myślach, wystukana jest nadzieja na zrozumienie, na bycie ważnym przez te kilka chwil, gdy ktoś wyda swój werdykt, że czytał, że chciał, że to rozumie.
Ważne, że w danym przekazie jest zawarta cząstka człowieka, który gdzieś tam w swoim zakątku świata, żyje i daje znać.
Ilu ludzi, tyle upodobań, każdy komentarz uzmysławia mi, że trudno znaleźć kogoś, kto pokryje gust powiernika, kto będzie jego odbiciem pod względem myśli.
I to jest w tym najpiękniejsze, że każdy z nas może pokazać palcem – „O tu jest dla mnie sedno sprawy, a tu jest za mało słów, odczuć, to mnie bolało, a tu byłam kontenta.”
Bo przecież gdyby wszystkim to samo przychodziło do głowy, te same wiersze, komentarze, myśli, czy to z czasem nie zaczęłoby być nudne?
Dzięki temu mogę czytać zdania z której jest wiele polemiki, argumentów, pragmatycznych teorii i przykładów z życia.
.
Wiersze, a także ich analiza, to wymaga osobnej wzmianki, bo jest w tym coś głębszego niż frywolna myśl, choć i ta się zdarza.
Sadzę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że wybierając z poszczególnych pozycji frazy, można z nich złożyć wiele aforyzmów, sentencji, a wręcz takie życiowe drogowskazy, ku poprawie swego jestestwa.
Mogą być takimi stygmatami, przypominającymi nam, że mimo dnia z tym co obowiązkowe, rutynowymi czynnościami, można, a nawet powinno się chcieć czegoś więcej niż tylko pustych słów, malkontenctwa, przemykania obok życia.
Tak dobrze poskładane w całość, mogą być zeszytem i to w twardej oprawie.
Zdaje sobie sprawę, że na plus działa tu fakt, że mamy możliwość poznania genezy danego utworu od danej osoby , kontakt, a przy zakupie książki, tomiku, tylko własne myśli.
W moim wypadku to dużo, bo często posiłkuję się komentarzem, by przynajmniej dociec myśli, zamysłu, by dokładnie interpretować każde zdanie, a nie szukać miedzy słowami klucza.
I na koniec taka refleksja, że życie czasem wymaga rezygnacji z danych przyjemności, jest przecież wiele ważniejszych spraw, ale sądzę, że gdy tylko będzie mógł to tu wróci, bo zostawił, zastawia cząstkę siebie, a tego się nie zapomina
Jak zapewne się domyśliłaś, chcę zakończyć tą agonię, tą nierówną walkę.
To co robimy jest zaprzeczeniem miłości, stwarzamy pozory, jesteśmy jednakowo znudzeni, zniesmaczeni, jak zwał, tak zwał.
Poznaliśmy się w tragicznym dla Ciebie momencie, jak powiedziałaś po czasie, była to zapaść coś, czego nie życzysz najgorszemu wrogowi.
Spotkaliśmy się tak przypadkiem, coś mnie tknęło, by zapytać o internistę, akurat Ciebie.
Odpowiedziałaś tak grzecznie, tak miło, pokazałaś gdzie ostatnio wchodził, a ja nie mogłem nacieszyć się Twym widokiem.
Tak zjawiłem się w Twoim życiu, naszym krótkim czasie.
Pozwoliłaś mi usiąść obok i w oczekiwaniu na przyjęcie, zaczęliśmy wymianę zdań na tematy bieżące, następnie osobiste porównania.
Bo przywołaj sobie w pamięci swojego najlepszego przyjaciela, kolegę, bądź koleżankę i już na twarzy masz uśmiech. Przypomina ci się to co zwariowane, szalone, co stanowiło sens, by rano się zwlec z wyra. By przychodzić do klasy, mieć zeszyty i czasem odrobione ćwiczenia.
W bajkach są zarówno postacie złe - olbrzymy pożerające ludzi, elfy kradnące nowo narodzone dzieci, jak i dobre, np. wróżki spełniające życzenia grzecznych dzieci. Bohaterowie odbywają pełne przygód podróże, jeżdżą na smokach i odkrywają skarby.
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce.
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce.
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce.
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce.
Anuluj
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło je
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce
Autor: KarolaKorman
Czytano 56548 razy
Data dodania: 12.05.2015 - taki licznik nabiło jedno z moich opowiadań, które znalazło się w mojej książce
Czasem, na przykład teraz, tak mam, że nie chcę mi się pisać. Nie to, że nie mam weny czy pomysłu, ale po prostu mi się nie chce.
Tyle.
a Twoja historia w 7 częściach ma niewiele ponad 2 tysiące.
Wybór należy do Ciebie.
Wątpię by tu kogoś byłoby stać napisać
coś o takim gabarycie. Jak już nawet próbują coś większego to
po najwyżej 30-stu częściach kończą.
pomysłu, cierpliwości, albo tego wszystkiego.
Zresztą, jakby to było takie proste, to wszyscy by mogli zostać pisarzami.
Dlatego powstało opowi, by można było się pobawić w pisanie.
Takie życie.
całego wątku w jednym akapicie
- To co on jej powiedział? Że jest, była i zawsze pozostanie zwykłą dziwka? -
I ja to widzę w pierwszej części, jako scenę. Rozpisane z detalami.
Pomieszczenie, otoczka, opis Gienka, w tle odgłosy z klatki. Co Ty na to?
czasu. Ale czy nie warto wejść w opcje publikacje i powolutku
dokładać dialogi, cechy charakteru, mimikę twarzy, mowę ciała itp.?
Chyba nikt w tym roku nie miał takiej ilości czytelników.
Dlatego popracuj nad kolejnymi perypetiami, charakterystyką
postaci. Tylko nie przez pół roku. Nie przesadzaj
i dotrzymałem słowa, A Ty pamiętasz, co mi wówczas powiedziałaś?
jeśli chciałaś być tu anonimowa. Dla mnie szczęśliwie, bo
nie sądziłem, że ktoś tu kiedyś będzie z mojego,...ups, naszego
miasta.
że między wierszami odczytałem Twoje niezadowolenie
z powodu bliższej znajomości ze mną. Hęę?
na Twój profil, to ni brakowało Ci mojego ględzenia,
tak ni hu, hu?
manewru. Pod tekstem zawsze jest możliwość dysputy,
sugestie, a tak pamięć nas ogranicza ( przenośnia)
korespondencję? Proszę Cię, nie burz mi wiarę w Twoją inteligencję.
popatrzył w duszę Twojego telewizora.
Uwierz mi, przestałabyś plotkować a na pewno nie odważyłabyś się
przejść w negliżu obok matrycy. a chodzisz tak? ...cofam pytanie.
czyli 300 metrów od Cegielnianej. Ale to nie przesądziło, oj, zdziwiłabyś się, co.
Belka Joselewicza, potem Zamkową , zaułkiem Szwejk, no...sama wiesz
sobie, by ktoś taki ....chociaż, koło Alfy znalazłby - " ziomal, brakuje
mi 50 groszy do piwa. To chyba nie problem"...taaa,
na pewno, nie mam takich Gienków za sąsiadów.
A Cegielniana poza strzelaniną w 2013 jest idealnym miejscem
czy jutro o 19 Ci odpowiada, lokal do dyskusji.
(Jak zresztą wszystko u nas) - u nas - ładnie zabrzmiało
bo mam wrazenie, że nie odpisujesz na smsy, albowiem nie masz wykupionego pakietu.
To chyba nie kosztuje dużo?
Może warto byś wykupił full SMS, wówczas mógłbyś pisać ciągle, bo i do neta nie masz ciągłego dostępu.
Życzę dobrych wyborów :)
przypominasz: - mam chłopaka.
A ja kolejny raz dodam, - nie jestem zazdrosny,
Ja mu dobrze życzę, zwłaszcza jak się od Ciebie odczepi.
go bronisz. Jakby startował w wyborach, to tylko Ciebie
jako agitatorkę powinien wybrać.
A idziesz w ogóle zagłosować?
po takich jak on to mój dziadek na konia wskakiwał. Ale Twoja
decyzja.....ważniejsze dla mnie jest czy idziemy o 19, tak?
Możemy rozmawiać o przebudowie ulicy Bema, o instalacji
oświetlenia w parku, a nawet o tym czy Episkopat powinien
dostać do wglądu pamiętnik Popiełuszki.
Tylko powiedź: - TAK
takiej restauracji. Będę musiał ubrać swój najlepszy sweter
turecki w rąby i sztruksy czerwone. Ale pewnie i tak przeze mnie
usadzą nas pod fikusem w kącie.
Dobra, lecę zrobić przedziałek.
Za 20 minut jestem u Ciebie.
Nie będę się silił na patos, nie w tym stanie (emocjonalnym)
Jutro. Wszystko jutro. Dziś, spokojnej nocy. Pa.
P.S. Jesteś perfekcjonistką w mówieniu o sobie, nie zdradzając niczego.
z wczorajszego spotkania, to trzy inne osobowości" -
To Twoje słowa.... I nie wiem, czy się tym martwić, czy
mogę śmiało przyjąć jako komplement?
pogłębić swoja wiedzę - najbardziej, w komentarzach?
Niewątpliwie, w kwestii mojej osoby jesteś bardziej wylewna
i o dziwo pewna swych tez. Nie jest to dla mnie problemem, ale
liczyłem na inny przebieg rozmowy. ... A! I nie wiedziałem, że
cokolwiek czytałaś z mej, hm, hm, twórczości. To miłe.
z parkingu prosto do Getin, co spowodowało liczne domniemania
a i zainteresowanie owa placówką.
w stanie go przytrzymać w dalszej twórczości. Nie czytamy by
skończyć, ale by wciąż tkwić w niepewności
piszą tak jakby mogła to odczuwać to płeć im przeciwna.
Zmieniają stanowisko w czasie i obierają sobie ofiarę
kolejnego uwielbienia. Nie akceptują logiczności a chcą
jedynie końcowego związku z sensownym wyjaśnieniem
idź sobie przestrzeń jest moja
kiedyś za wczas po wszystkim
zrób to szybko bym nie zauważył
policzę ci to wypatrując
to nowość
wstanę odważny
Niestała odnoga rozbudzi brzemię brzęku
wśród wielu
Przygarnie zgiełk
i prostolinijność
wręcz fantastyczny wynik.
Tamtego prostego sprzed lat.
Gdzie brat kochał brata,
A ludzie mieli mniej wad.
podchodzi do kobiety stojącej pod latarnią i pyta
czy ma darmowe minuty
"Nie można mieć wszystkiego" - w punkt, niestety.
Powiedz mi, poprawia Ci się samopoczucie po napisaniu tej pozycji? Tak mnie to ciekawi.
kopu - lovać?
Rany, piszesz do jakieś laski, kopulować?
Myślałam, że jesteś romantycznie popieprzony!
Ale ty po prostu jesteś zwyczajnie popieprzony!
Tak się nie pisze!
To nieładnie!
To kulturalnie z twojej strony, że nie napisałeś mi po prostu, żebym się odpitoliła.
Ale nie wstydź się!
Jeżeli promujesz jakiegoś autorka/ autorkę, to musidz sympatyzować z tą osobą.
Ja np mam jedną ulubioną autorkę książek, i mogę powiedzieć, że to moja ukochana autorka.
Już nie żyje.
Tak, niepewność taka już jest.
Wiem, że i do ciebie czasem wpada.
I niestety zostaje do rana.
-ze znajdziesz innego..
-ze nie byl Ciebie wart..
-ze jeszcze jestes mloda..
Napisze tylko... Czas.. Daj sobie czas. Przeplacz co trzeba, przegadaj, przeanalizuj. Nie żaluj niczego bo to co przezylas sprawilo ze jestes tu gdzie jestes i tym kim jestes.
Pozwol sobie czuc ból, tesknote i zlosc..
Przytulam:*
ps. Jestes wspanią i przekochaną osobą -dobrze ze jestes<3
-
A ta arażacja taneczna Grażynki, no miodzio.
Pobawiłby się z niunią
Zapytałem lustro, by nie spojrzeć sobie w twarz. Mogłem najbliższego człowieka, gdybym go tylko tu miał.
Szedłem, przechodząc przez wszędzie. Stąpałem, drobiąc by nie dotknąć śladów, które były na samym środku drogi, a czym dalej od domu, tym bardziej nie były moje. W cieniu były wyraźniejsze, potem odsuwałem liście, przysypał je śnieg i musiałem iść w zapamiętane miejsce – te jedyne namalowane kredą w brulionie. Nie poznałem okolicy, nie przypuszczałem, że oddalając się kilka kroków to już będzie ta przestrzeń.
Bardziej dopatrzyłem się niż ujrzałem, nie było przejścia, to był koniec drogi. Jak to się stało, że nikt mnie nie powiadomił, nie uprzedził? Myśli jak w kalejdoskopie przeskakiwały po kolejnych zdarzeniach, gdy zjawiła się i ona.
Czekała na to spotkanie?
Pomiędzy domami, bez choćby jednej alejki. Pewnie nie zapomniała o mnie pamiętać, o każdym słowie, które upadało z każdym rokiem, aż zostało zdeptane przed posesją innego.
Chcę podejść.
Ucieka wzrokiem, ale mowa ciała ją zdradza. Postawię na słowa, gdy tylko cisza pozwoli nam dojść do głosu. Każda noc ma teraz swoje racje, nie da się przegadać bicia zegara.
Rozejrzałem się.
Bardziej dopatrzyłem się niż ujrzałem, nie było przejścia, to był koniec drogi. Jak to się stało, że nikt mnie nie powiadomił, nie uprzedził? Myśli jak w kalejdoskopie przeskakiwały po kolejnych zdarzeniach, gdy zjawiła się i ona.
Czekała na to spotkanie?
Pomiędzy domami, bez choćby jednej alejki. Pewnie nie zapomniała o mnie pamiętać, o każdym słowie, które upadało z każdym rokiem, aż zostało zdeptane przed posesją innego.
Chcę podejść.
Ucieka wzrokiem, ale mowa ciała ją zdradza. Postawię na słowa, gdy tylko cisza pozwoli nam dojść do głosu. Każda noc ma teraz swoje racje, nie da się przegadać bicia zegara.
I nasz pierwszy wielki plan, którym było dorwanie św. Mikołaja na gorącym uczynku, tak by nie było wątpliwości, że to on jest tym zgrywusem. Ja twardy jak skała 6-latek, czujny w łóżeczku dla pewności by nie usnąć odkryłem stopy i tak sobie czekam na tego brzuchacza. Obmyślam jak go wystraszyć, wyśmiać niedorajdę, a tu dreszczyk mnie dopadł. Okryłem się więc tak tylko na chwileczkę, no żeby nie skłamać na minutkę, ach, jakie cieplusio, jak błogo i co???
Nie, to nie możliwe, jest blady świt!!.
Zawsze lubiłem czytać, rozmawiać o tym, co w człowieku jest płoche, ulotne, co stanowi o jego charakterze, o jego zasadach w postępowaniu z innymi.
Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii, by odczytać zamiary, intencje, osoby z która mamy do czynienia, wystarczy wsłuchiwać się w treści przekazów, poruszane tematy.
Dzięki temu możemy poznać tych, którzy mają podobne zainteresowania, chcą podobnie spędzać czas, wymieniać się poglądami , spostrzeżeniami.
Różne są sposoby na siebie, na urozmaicenie sobie dnia, zajmowania się czymś, co będzie odskocznią, hobby, a może nawet pasją.
Jednak miałem ciągle niedosyt, czułem, że można więcej, można bardziej się zagłębić w egzystencjalizm, poprzez wyciąganie na światło dzienne, swych pragnień, fantazji.
I tak pewnego dnia, pokazano mi stronę na której jestem zalogowany, na której za chwile to umieszczę, by zaznaczyć swoje istnienie.
I to jest w tym najpiękniejsze, że każdy z nas może pokazać palcem – „O tu jest dla mnie sedno sprawy, a tu jest za mało słów, odczuć, to mnie bolało, a tu byłam kontenta.”
Bo przecież gdyby wszystkim to samo przychodziło do głowy, te same wiersze, komentarze, myśli, czy to z czasem nie zaczęłoby być nudne?
Dzięki temu mogę czytać zdania z której jest wiele polemiki, argumentów, pragmatycznych teorii i przykładów z życia.
Sadzę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że wybierając z poszczególnych pozycji frazy, można z nich złożyć wiele aforyzmów, sentencji, a wręcz takie życiowe drogowskazy, ku poprawie swego jestestwa.
Mogą być takimi stygmatami, przypominającymi nam, że mimo dnia z tym co obowiązkowe, rutynowymi czynnościami, można, a nawet powinno się chcieć czegoś więcej niż tylko pustych słów, malkontenctwa, przemykania obok życia.
Tak dobrze poskładane w całość, mogą być zeszytem i to w twardej oprawie.
Zdaje sobie sprawę, że na plus działa tu fakt, że mamy możliwość poznania genezy danego utworu od danej osoby , kontakt, a przy zakupie książki, tomiku, tylko własne myśli.
W moim wypadku to dużo, bo często posiłkuję się komentarzem, by przynajmniej dociec myśli, zamysłu, by dokładnie interpretować każde zdanie, a nie szukać miedzy słowami klucza.
Wiersze, a także ich analiza, to wymaga osobnej wzmianki, bo jest w tym coś głębszego niż frywolna myśl, choć i ta się zdarza.
Sadzę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że wybierając z poszczególnych pozycji frazy, można z nich złożyć wiele aforyzmów, sentencji, a wręcz takie życiowe drogowskazy, ku poprawie swego jestestwa.
Mogą być takimi stygmatami, przypominającymi nam, że mimo dnia z tym co obowiązkowe, rutynowymi czynnościami, można, a nawet powinno się chcieć czegoś więcej niż tylko pustych słów, malkontenctwa, przemykania obok życia.
Tak dobrze poskładane w całość, mogą być zeszytem i to w twardej oprawie.
Zdaje sobie sprawę, że na plus działa tu fakt, że mamy możliwość poznania genezy danego utworu od danej osoby , kontakt, a przy zakupie książki, tomiku, tylko własne myśli.
W moim wypadku to dużo, bo często posiłkuję się komentarzem, by przynajmniej dociec myśli, zamysłu, by dokładnie interpretować każde zdanie, a nie szukać miedzy słowami klucza.
Bo tak naprawdę, czekam by ktoś mnie zluzował
Nie możesz uwierzyć w to, że jestem już zmęczony swym udawaniem.
Każdy czeka, że powiem coś mądrego, rzucę refleksję, pokażę drogę.
A ja już nie potrafię znieść tych pochwał, zachwytów.
Przestałem myśleć, co mam mówić, to nazwałeś mnie geniuszem.
Nazywam rzeczy odwrotnością ich przydatności, wymyśliłeś w tym wizjonerstwo.
Zamykam się w sobie, by poznać swój smutek, a ty ascetyzm w tym widzisz.
Nikt mi nie pomoże, póki nie znajdę następcy.
Cały jestem nieposkładany, a to słyszę warte naśladownictwem nazywasz.
Czemu mnie dręczysz i nie powiesz, że wszystko to dla śmiechu
Że tak naprawdę, to nigdy nie powiedziałem nic szczególnego.
Ja to wiem, ja to znam, każdego tak upokarzasz, by cierpieli.
Ale ja się nie dam, bo nie uwierzyłem w siebie, w to co tylko jest słowem.
Więc wygram, nie to co widzę, ale własne życie, bo te już dziś może tracę
Muszę jednak listownie odpowiedzieć na twoje... ( i tu wstaw sobie odpowiednie słowo) gdyż permanentnie mnie unikasz, stosując wszelkie wybiegi, by mnie nie spotkać.
W każdym kącie czaiły się cienie. a na schodach
słychać było szepty.
Znajduję się w sytuacji podbramkowej. Potrzebny mi jest aktualny adres
użytkownika Leo Leikego, naprawdę!
Musze natychmiast zadać mu 3 pytania:
1. Czy jeszcze żyje?
2. Czy przebywa jeszcze w Bostonie?
3.Czy nawiązał już nowy związek mailowy?
Jeśli odpowiedź 1. jest pozytywna, to jestem skłonna wybaczyć mu
2. Ale nie 3. Niechby w ciągu tego pół roku podjął 15 kolejnych prób
zejścia się z Marlene, kazał jej przylatywać do Bostonu codziennie...
tego opowiadania. Ja wiem, że wpisy były jednoznaczne i duża doza
optymizmu została zapewne nadwątlona. Ale czy nie jest Ci szkoda, że
nie spróbowałaś? Wszelkie korekty, płynność w pisaniu przyszłaby z czasem.
Przemyśl to.
Pokaż jakie postępy poczyniłaś i wrzuć choćby prolog jakiegoś większego
projektu, czy choćby kilka refleksji o, - nie wiem, - czwartku, lecie czy smutku.
Wiem, że piszesz, szkoda, że tylko Ty to czytasz
ale z przekory spróbujesz to przeciągnąć nie bardzo wiedząc czy to
droga wstecz. Każdy ma prawo eksperymentować.
Na rozpoczęciu sezonu uczniowie....
Nobla dla tego, kto się w tym łapie xD
Nie powiem, niektóre odcinki bywały ciekawe, np. o wytatuowanych laskach, dzieciakach uzależnionych od Internetu, poruszano ciężkie tematy jak życie po bulimii/anoreksji, depresji, czy osierocone dzieci na Haiti (pani prowadząca specjalnie tam poleciała i nagłośniła ten temat w Polsce) ale im dalej w las, tym gorzej - potem już zapraszano jakieś tipsiary, sobowtórów Lady Gagi czy Pameli Anderson :)
Nie, nie do mnie, bo ty tworzysz jakieś coś dziwnego, co nadaje się do Księgi Rekordów Guinnessa.
Więc klikaj pod swoim nickiem.
Jestem innego zdania...
Uważam to za szczyt bezczelności! I tym sposobem straciłam szacunek do „zarabiających na rodzinę” mężczyzn.
Dodam tylko, że sama, towarzysząc dzieciom w ich dorastaniu, pracowałam zawodowo i przygotowywałam się do rozwinięcia własnego biznesu, dzięki, któremu jestem szczęśliwa, bo niezależna finansowo od męża.
A na końcu to już zupełnie absurd, co to znaczy dwóm kobietom zapewnić dobre życie? Przecież żonie z automatu zapewnia złe życie w momencie kiedy zaczyna spotykać się z kochanką. Czy może widzisz to w ten sposób:
Mąż - Żono moja co ty na to, żebym znalazł sobie kochankę?
Żona - Ok., tylko zapewnij mi dobre życie.
Mąż - Jasne Skarbie.
I żyli długo i szczęśliwie.. we troje.
:/
Ale cieszysz się?
No, napisz, że się cieszysz.
Miałam faceta, rozstaliśmy się w dość nieprzyjemny sposób. Mniejsza o szczegóły. Narobił sobie trochę smrodu wśród znajomych, ale jedna koleżanka, zaledwie parę lat młodsza od mojej mamy, bez faceta, broni go przed konsekwencjami jego czynów, bo on biedny, niedojrzały. No ale jak ma facet zaznać doroslości, jak nie ponosi konsekwencji własnych działań, jak ma dojrzeć?
2. To nie jest żaden obowiązek żeby znajdować dla kogokolwiek zawsze czas. Nikt nie jest ważniejszy od nas samych nie ważne jakiej jest się płci. Jeśli chłopak/dziewczyna nie przybiega do cb na zawołanie to nie znaczy że cie nie kocha tylko zwyczajnie może być zajęty/a a jeśli dla cb to jakieś niezbędne wymaganie zeby skakać na tw zawołanie to jest z tobą coś nie tak.
3. Piorytetem to ma być cel w życiu a nie skakanie wokół inych ludzi.
Co to znaczy ,,używa my zamiast ja"? Czyli mam mówić: ,,My chodźmy się wysrać bo my mamy taką potrzebę"? Bo jak powiem że ,,ja ide sie wysrać bo mam taką potrzebe" to jestem egoistą tak?
4. Tak tu się zgadzam. Dodać trzeba że to powinno działać w obie strony.
5. Kolejna głupota. Chwali to się niedowartoś iowany chłopiec.
6. Starać się być lepszym człowiekiem to każdy powinien sam dla siebie tak samo z zwalczaniem wad a nie dla kogoś.
Jesteś kobietą?
Chciałbyś być kobietą?
Bracia Wachowscy są teraz siostrami.
Nóż w plecy normalnie.
Bo
Teraz baby mnie zjadą, ale żadna z kobiet nie naktęciłaby Matrixa.
Żadna.
Czuć w nim testosteron.
A teraz, kóva, okazuje się, że naktęciły go dwie wypindrzone, nafiokowane baby.
No, kóva, no!
I teraz siedzi mała dziewczynka i chce być, jak siostry Wachowskie.
Nie możesz dziewczynko. Nie masz penisa. To penis nakręca facetów. Jeden mały ufoludek.
A co nakręca babki? Rój pierdolonych pszczelich, nabzdyczonych hormonów.
To Rój, kurwa.
Nie jeden, maleńki siusiaczek, który rządzi bezmózgim cymbałek.
Pierdolona chmara małych siusiaczków, która wpływa na twój zjebany nastrój.
Tak, wkurwiacie mnie.
I chcę was zabić.
Chcę patrzeć, jak wasze zwłoki gniją i są pokarmem dla tłustych, wielkich, lepkich larw, których wylęgną olbrzymie, krwiożercze motyle i zjedzą wasze mózgotrzepy.
To tyle o siostrach Wachowskich.
Przemyśl to Robert, nie daj sobie obciąć siusiaczka, to fajny gadżet i niektórzy z chęcią by skorzystali.
Miłego dnia!
Kobiety kiedyś nie latały za narcyzami zapatrzonymi w siebie, nie latały za kasą i mercedesami.
Poza w tym społeczeństwie zauważyłam tendencję do urzalania się na drugiego człowieka obcym ludziom. Zamiast wszystkich do okoła mieć gdzieś a szukać dialogu z własnym partnerem.
Ludzie mów ię tu o oby płciach zamias wyjaśniać na bieżąco z partnerem problem lecą do socjal mediów szukają kontaktów z płcią przeciwną by ponarzekać i podbudować swoją wartość.
To niw korzystnie wpływa na relację w małżeństwie.
Ludzie sami są sobie winni niestety.
Miejsce jadalnia powinno być miejscem na wspólny posiłek co najmniej raz dziennie gdzie każdy członek rodziny opowiada przy jedzeniu jak minął dzień.
Szanowanie tych miejsc i zwyczajów z nimi związanych bardzo cementuje rodzinę.
Nie musisz się wywyższać.
Bądź miły i uśmiechaj się serdecznie.
Co ci szkodzi?
„Ciotka się pyta koleżanki kiedy się wyjdzie za mąż i mówi: o widzisz Agunia, twoja siostra już się wyszła za mąż, kuzynka tez a ta Basia z klatki obok miała takie wesele w ten weekend ze hej!
Na co odpowiada jej koleżanka: No widzisz ciociu, wujo Paweł już miał pogrzeb, babcia Zosia tez, a Ty kiedy? „
No bo oczywiscie imprezowiczka z masa kolezanek I kolegow, ktorzy chca ja wyruchac bedzie lepszym materialem na dziewczyne czy zone niz kobieta dla ktorej facet jest najwazniejszy...
No tak kobieta dla ktorej facet jest najwazniejszy w dzisiejszych czasach jest nazywana desperatka... Co za czasy...
Jezeli tobie jest niemozliwoscia spac tylko z jedna i ty chcesz aby twoja zona to akceptowala . Musisz zaakceptowac te kobiety co sie puszczaja - a takich tez duzo !!!.Ha .ha .
dokladnie tak samo moze byc np z takim oplem corsa lub passatem dla nas to auto nizszej polki za 1-2tys zl a za kilkanascie lat bedzie on stal w muzeum
1.Budzę się
2.Wygrywam na loterii
3.Robię super rzeczy
4.Idę spać
tylko kolejność to 4 3 2 1
Ja od paru lat mam przerwę od kobiet i postrzegam je inaczej niż kiedyś, gdy dostawałem pierdolca na punkcie jednej laski, potem drugiej, trzeciej... Dziś już to nie działa - widzę trzy koleżanki z pracy i jedna ma fajną figurę, druga jest słodka, a trzecia jest dla mnie miła i świetnie się dogadujemy. Zakładając, że wszystkie trzy są wolne, wszystkie mi się podobają, to mogę zaproponować randkę którejkolwiek. Gdybym nagle bez powodu skreślił wszystkie poza jedną wymarzoną to z doświadczenia wiedziałbym, że się zakochałem.
I pamiętaj:
Pierwsza miłość jest jak pierwsze jaranie trawy - tego się nie kontroluje, to się przeżywa.
Tak, Gienka powinna zostawić, nawet niech mu powie, czemu to robi :)
A zupełnie poważnie. Niezły teks, końcówka intrygująca, choć myślałam, że ktoś tam palił marychę :) Zmyliłaś mnie zapachem :)
Nie oceniam, pozdrawiam :)
że powrócisz do okresu jej małżeństwa?
istnieć, zostanie zastąpione,...no właśnie, czym?
że znowu będzie to kilka części w ciągu tygodnia
lepsza wystarczy, że będzie utrzymana w takim stylu.
twór nie mógł w takim stylu i tej ekspresyjności być kontynuowany.
ma się koncepcję, to można z tego wyciągnąć kilka wątków
choćbyśmy się zarzekali, że to czysty spontan
, w kilku słowach zawrzeć to, co mnie schodzi w kilku akapitach.
choć bij, zabij, nie wiemy czasem
w jaki sposób do cholery to może się przydać
trzeba je zaakceptować, a kto wie,
czy z nich nie wykluje się nowa inspiracja.
.O ile to nie jest tajemnicą twórczą?
a to wszystko przez moje nieopatrzne słowa
gdy zostałaś sama w pokoju, gdy wszystko
jeszcze wrzało na zewnątrz jak to bywa w wielkich miastach
z emocjami, nagromadzonymi przez wiele tygodni.
ale wierzę, że tylko szczerość buduje więź.
kiedy nie poczuwałaś się do roli partnerki
A dziś jak z nią rozmawiamy, to aż się rumieni.
być może jest to wynik eliminacji złych chwil, wyparcia tego, co
już nie ma znaczenia.
w przybliżony sposób. Inspiracja może być zbieżna, powód, ale i
tak przeszłość zadecyduje o ich domysłach i analizie wypowiadanych
przez bohatera
„Dlaczego osoba, która w tak piękny sposób umie zaciekawić czytającego, która ma dar przelania uczuć, tak subtelnie wprowadzając nas w świat fantazji, zapachami, strojami, kolorami, penetruje patologię.”
Kobiety u Ciebie są zgorzkniałe, mściwe, bardziej ranią siebie niż ich " oprawców"?
Tak, czarodzieja z niej, tylko nie ma czasu na pisanie, więc jej nie mogę zmuszać, by coś skrobnęła i pociągnęła historie. Ale Ty ją dopinguj, może się skusi
na papier, to nie powinnaś rezygnować. Naprawdę dobrze prowadzisz
narrację, nie ma dłużyzn, jest zamysł, kolejne godziny przeplatane faktami,
poparte refleksją...Szkoda to tak zostawić
ale jak to w życiu bywa, rzeczywistość wszystko weryfikuje.
będzie mogła wykazać się swym kunsztem zawdowym.
móc to wszystko przeczytać
nie odbieraj nam tej przyjemności :)
Pisz dalsze części, zobaczymy, co z tego wyjdzie :)
nie śmiałbym podważać Twego konspektu,
Każdy człowiek potrzebuje mieć chwilę dla siebie, taką, dzięki której nabierze dystansu do życia, a sam znajdzie radość ze swojego jestestwa.
Zawsze lubiłem czytać, rozmawiać o tym, co w człowieku jest płoche, ulotne, co stanowi o jego charakterze, o jego zasadach w postępowaniu z innymi.
Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii, by odczytać zamiary, intencje, osoby z która mamy do czynienia, wystarczy wsłuchiwać się w treści przekazów, poruszane tematy.
Być radosnym i dobrym, kiedy świat jest smutny i zł, to mi dopiero odwaga.
i trudno teraz ogarnąć?
niż zwykłe procesy życiowe, które nie muszą prowadzić do
jakiegokolwiek finału.
aniżeli komentarzy. To Ci się chwali.
że nie tylko w pracy, ale i w całym naszym dniu,
potrzebna jest samodyscyplina.
taki sposób, by innym chciało się czytać. To o wiele trudniejsze, niż wymyślanie nowych światów
światopoglądowe, pokazują jak bardzo wiele w życiu można doświadczyć
czy to wplatając anegdoty, frazesy, czy dorabiając ideologię, ale zaciekawią.
Ty chyba do nich należysz.
nawet gdybym był biegłym erudytą, nie podołałbym w walce
z Twoim orężem pragmatycznych przykładów
dopadło i Ciebie. Wierzę, ze to chwilowe,
sprawia, że brak nam entuzjazmu przy wielu czynnościach.
jak najbardziej pozytywnych odczuć, związanych z Twoim tekstem
kiedy większość wyznaje zasadę wolności
wiele emocji, w ogóle pisząc jesteśmy bardziej wylewni.
bym mu dał naprawdę coś, a nie mamonę,
domaga się głębi, miłości, ludzi, pocałunku.
Nie pasująca do dzisiejszego świata, zamknięta w dziwnej rzeczywistości, nieodpowiednim wymiarze. ...Czy ja Grasiu, muszę naprawdę ustosunkować się do Twej wysublimowanej charakterystyki swej osoby? Czy nie popełniłbym rewolty?
sam odrealniony wizerunek dnia jest mym przyjacielem w pokonywaniu kolejnych godzin
nie wyobrażam sobie dalszej egzystencji, to raczej nieuniknione
bym zmienił na ten temat zdanie
Miło czyta się takie opowieści, w których zainteresowanie jest obustronne
Kazała na siebie czekać zbyt długo a powód nader prozaiczny, że zacytuję,
by nie być posądzonym o gołosłowność - " musiałam to sobie przewartościować
nabrać dystansu do własnej osoby"
historię to już szukała drugiego bo w głowie tliła się myśl na jak jej się
zdawało jeszcze bardziej ciekawszą opowieść. W efekcie następował
impas, bo dwie za powieści w lesie a ona cała w galopujących rozterkach.
jej stronę zobaczę kogoś kto jest jej aż tak bliski. Stroniąca od wszelkiego
rozgłosu pozwoliła sobie na chwilę słabości, bo inaczej tego nie mogę
zakwalifikować i zaprezentowała się w całej krasie, no prawie, ale to prawie
bardzo jest wymowne
nazwę to fetyszem, ale w tej lepszej odmianie, jaka jest praktykowana
u tych zamożnych, kapryśnych i znużonych życiem starych panien. Co
to więcej się namęczą swym udawaniem szczęśliwej nim przyjdzie im
pogodzić się z zaistniałym stanem rzeczy
Tak właśnie mi kiedyś powiedziała, dasz wiarę?
szanse na unikniecie nawałnicy, która jest nieunikniona na wiosnę.
To jeszcze jeden argument przemawiający za tym regionem Polski
a jak wiesz wymieniono ich wystarczająco by i bez tego uznać ten
region za raj dla spragnionych leniwie ciągnącego się czasu
Ale to było jak w tym powiedzeniu, że nie wszyscy których zobaczysz w knajpie, to pijacy, może tam być wielu, wpadających sporadycznie.
Taa, sprawdziłem i okazała się tą właśnie z tej ciekawszej bajki
Lewą dłonią a w zasadzie jej opuszkami, przesuwała po łańcuszku, sporadycznie oplatając nim swoje palce, by następnie go wygładzać, co dla mnie było czyste, bardzo naturalne, aczkolwiek bardzo pobudzające.
Nie wiem jak te dwa tygodnie mają wyglądać, co zrobić by to wszystko się ułożyło ale chcę rehabilitację sprawnie przeprowadzić, dobrze że znalazła się ta osoba to miejsce i mogę spełnić wymogi medyczne. Mała miejscowość to jak zawsze większe prawdopodobieństwo, że będę na cenzurowanym a zresztą, co mnie to interesuje dwa tygodnie człowieku i spadasz do siebie. Po głosie wywnioskowałem, że to młoda kobieta mam nadzieję, że nie będzie wścibska po zdawkowych uprzejmościach oszczędzi mi swego towarzystwa tak bym mógł funkcjonować jako wolny elektron.
Kobitka, co napisała, pewnie już figuruje jako lokalna Jane Do w policyjnej kronice.
Umysł jest wtedy chłonny, a budzący się dzień powoduje,
że czuję potrzebę, by podzielić się słowem.
przeczytać, a to przecież wysiłek intelektualny.
KRÓL STALKERÓW :]
to przyjemności, bo i owszem.
To miło.
Ok, to lecę, żeby nie zakłócić Państwu...uroczego dialogu :)
To paaa!
Połechtałaś mnie tym stwierdzeniem,
aż mi się lepiej będzie spało.
Też Ci pa!
tak dekadami, minionych poranków
potrzeba odseparowania
niewiedza oczekiwania
co to znaczy?
W zeszłym roku miałam nick chrum, ale zatłukli świnię.
No, więc?
Nic nie rozumiem!
Kóva, jprd, nic nie rozumiem.
Poproszę o wytłumaczenie.
nazywał. Dygnitarze popatrzyli, pokiwali głową z dezaprobatą i odesłali, więc
zaczepił się w Zniczu Pruszków na zapleczu naszej elity. A dziś wieczorem
te same persony wraz z milionami na świecie, będą trzymać kciuki, by Lewy
awansował wraz z Bayernem do finału Ligi Mistrzów.
Jestem szarym człowiekiem, nie znam się na podstawach pisania, na tym, co
ma być w ekspozycji, dramaturgii, stopniowaniu napięcia itp: ale czy czasem
jak ci skauci z Warszawy, nie widzimy tylko to, co powierzchowne(stylistyka,
gramatyka) a głębia nam nie umyka? Czasami jak u recenzentów
skrzywienie zawodowe bierze górę.
Piotr Fronczewski, ledwo skończył podstawówkę, mając kilka dwój na półrocze 8
klasy a dziś….
Może to nawet koło zwykłego czytadła nie stało i z tej dziewczyny
nigdy nie wyrośnie pisarka, ale czy to takie pewne?
A co do „wcieleń”, to nigdy nie ukrywałem, że pisałem jako Ula, ba! Ja nawet
powieliłem część mych wypocin tak by nie było wątpliwości. Powiem więcej,
mój siostrzeniec utrwalał francuski i wpisywał komentarze jako Cipcia 8 i
jeszcze kilka pseudo, ale nie pamiętam już jakich.
Kiedyś na testy do Legii trafił chłopaczek, który Robert Lewandowski się
nazywał. Dygnitarze popatrzyli, pokiwali głową z dezaprobatą i odesłali, więc
zaczepił się w Zniczu Pruszków na zapleczu naszej elity. A dziś wieczorem
te same persony wraz z milionami na świecie, będą trzymać kciuki, by Lewy
awansował wraz z Bayernem do finału Ligi Mistrzów.
Jestem szarym człowiekiem, nie znam się na podstawach pisania, na tym, co
ma być w ekspozycji, dramaturgii, stopniowaniu napięcia itp: ale czy czasem
jak ci skauci z Warszawy, nie widzimy tylko to, co powierzchowne(stylistyka,
gramatyka) a głębia nam nie umyka? Czasami jak u recenzentów
skrzywienie zawodowe bierze górę.
Piotr Fronczewski, ledwo skończył podstawówkę, mając kilka dwój na półrocze 8
klasy a dziś….
Może to nawet koło zwykłego czytadła nie stało i z tej dziewczyny
nigdy nie wyrośnie pisarka, ale czy to takie pewne?
A co do „wcieleń”, to nigdy nie ukrywałem, że pisałem jako Ula, ba! Ja nawet
powieliłem część mych wypocin tak by nie było wątpliwości. Powiem więcej,
mój siostrzeniec utrwalał francuski i wpisywał komentarze jako Cipcia 8 i
jeszcze kilka pseudo, ale nie pamiętam już jakich.
nazywał. Dygnitarze popatrzyli, pokiwali głową z dezaprobatą i odesłali, więc
zaczepił się w Zniczu Pruszków na zapleczu naszej elity. A dziś wieczorem
te same persony wraz z milionami na świecie, będą trzymać kciuki, by Lewy
awansował wraz z Bayernem do finału Ligi Mistrzów.
Jestem szarym człowiekiem, nie znam się na podstawach pisania, na tym, co
ma być w ekspozycji, dramaturgii, stopniowaniu napięcia itp: ale czy czasem
jak ci skauci z Warszawy, nie widzimy tylko to, co powierzchowne(stylistyka,
gramatyka) a głębia nam nie umyka? Czasami jak u recenzentów
skrzywienie zawodowe bierze górę.
Piotr Fronczewski, ledwo skończył podstawówkę, mając kilka dwój na półrocze 8
klasy a dziś….
Może to nawet koło zwykłego czytadła nie stało i z tej dziewczyny
nigdy nie wyrośnie pisarka, ale czy to takie pewne?
A co do „wcieleń”, to nigdy nie ukrywałem, że pisałem jako Ula, ba! Ja nawet
powieliłem część mych wypocin tak by nie było wątpliwości. Powiem więcej,
mój siostrzeniec utrwalał francuski i wpisywał komentarze jako Cipcia 8 i
jeszcze kilka pseudo, ale nie pamiętam już jakich.
Pisarze, Poeci używają miliard pseudonimów i żeńskich i męskich.
Kurwa, ja pierdolę.
Niektórzy zachowują się tak, jak by wszystko było dla nich obce i niemoralne.
przychodzi sobie ausek i robi z człowieka nie wiadomo kogo.
Bo co? ausek?
Se bądź i miliard lat na opowi i wmawiaj mi, że mam coś za ószami :/
Robert M. wiara w kogoś, oddanie się i to chyba coś więcej niż Miłość.
chyba, że to ty sam....
cipcia 8? siostrzeniec?
Mam nadzieję, że nie ministrant :>
ausek, wyłaź tchórzy!!!!!!!!
Ty tchörzu ty!!!!!!
Szanowna pani Asiak, odpuść, bo ten ''ausek, co robi z człowieka nie wiadomo kogo'', nie ma ochoty na utarczki. Plucie jadem nie jest w jego stylu. Miłego wieczoru życzę.
Piszesz coś o mnie, więc łaskawie dokończ zaczęte zdanie, co mam za ószami?
Bądź rzetelna.
Nie rozsiewają plotek.
Miej honor.
Chyba, że jesteś z tych osób, co memlą jęzorem na wiatr.
Żegnam.
Jak najdalej od podobnych osób.
Kurwa.
Samej. Na Syberii. Na Gobi.
Nie z podobnymi tobie.
podkreślanie walorów tego szczególnego miejsca.
To widać
Słychać.
Nie czuć, bo nie pachnę cebulą.
Tak sobie myślę...
Chyba mam słaby charakter, jeśli sprawy podobne ausek'owi wyprowadzają mnie z równowagi.
Ale normalnie nie mogę!!!! Kiedy wmawia mi się, że niby coś mam za ószami, i ta osoba nie jest w stanie odpowiedzieć o co dokładnie chodzi.
Pewnie jest z PiSu :>
poczty pod wybranym adresem. Nowe wiadomości będą automatycznie
usuwane z folderu poczta przychodząca....
- Dobry wieczór, Szanowny Panie Administratorze Systemu.
Jak się Pan miewa? Mamy chłodny marzec, prawda?
przy okazji: mam pewne pytanie. Mamy wspólnego znajomego, nazywa
się Leo Leike. Zapodział mii się niestety jego aktualny adres mailowy....
Emmi Rother.
- Uwaga. Zmieniony adres e-mail. Odbiorca nie może odbierać poczty pod
wybranym adresem. Nowe wiadomości będą automatycznie usuwane....
będziesz kontynuował historię mailową?!
Byłoby super.
swoje nie do końca racjonalne komentarze zamieszczę jedną
z piękniejszych wirtualnych konwersacji.
Szanowny Panie Administratorze, będę szczera: znajduję się w
sytuacji podbramkowej. Potrzebny mi jest aktualny adres " użytkownika"
Leo Leikego, naprawdę! Muszę natychmiast zadać mu trzy pytania:
nowy związek mailowy? Jeżeli odpowiedź 1. jest pozytywna, to jestem skłonna
wybaczyć mu. 2. Ale nie. 3. Niechby w ciągu tego pół roku podjął piętnaście kolejnych....
usta. I tak jest za każdym razem, gdy widzę, że ktoś nowy wchodzi by spróbować
swych sił, licząc na przychylność, na odrobinę empatii, a tu ..Taa, stali
bywalcy nie omieszkają zaistnieć na głównej przez kilka minut, więc
trzeba wyłuszczyć każdy niuans, pokazać, kto zać. Tak było i w przypadku
Grasi, co udokumentowane jest pod powyższym tekstem, tak jak napisałaś,
- ukarano – za to, że ośmieliła się wrzucić swój tekst. Dlatego jest tu tak mało
osób i raczej nikt nie dojdzie, bo wciąż neguje się, - wróć – eliminuje kolejne
by czasem nie pomyślały, że mogą tu się zadomowić.
Ja jednak liczę, że kiedyś będzie kontynuowała swoje marzenia i do póki
będzie jej konto i ten tekst, zawsze będę miał nadzieję, że zrozumie, ze warto
pisać, nie bacząc na innych. A błędy? Trening czyni mistrza, tylko trzeba
praktykować pisanie. Jeśli Grasia czytasz, to wrzuć kolejne części.
Masakra, to jeden z delikatniejszych epitetów, jakie mi się cisnęły na
usta. I tak jest za każdym razem, gdy widzę, że ktoś nowy wchodzi by spróbować
swych sił, licząc na przychylność, na odrobinę empatii, a tu ..Taa, stali
bywalcy nie omieszkają zaistnieć na głównej przez kilka minut, więc
trzeba wyłuszczyć każdy niuans, pokazać, kto zać. Tak było i w przypadku
Grasi, co udokumentowane jest pod powyższym tekstem, tak jak napisałaś,
- ukarano – za to, że ośmieliła się wrzucić swój tekst. Dlatego jest tu tak mało
osób i raczej nikt nie dojdzie, bo wciąż neguje się, - wróć – eliminuje kolejne
by czasem nie pomyślały, że mogą tu się zadomowić.
Ja jednak liczę, że kiedyś będzie kontynuowała swoje marzenia i do póki
będzie jej konto i ten tekst, zawsze będę miał nadzieję, że zrozumie, ze warto
pisać, nie bacząc na innych. A błędy? Trening czyni mistrza, tylko trzeba
praktykować pisanie. Jeśli Grasia czytasz, to wrzuć kolejne części.
Grasia, na litość wszelką, jeśli czytasz wróć!!! Wróć! Dla RobertaM i dla "stałych bywalców" co by winy swe mogli odkupić. Amen,
w lepszym świetle, upuszczając krwi, niekoniecznie swojej.
Dobra, teraz poważnie. Masakra, plaga, fiu, fiu, …nie przebierasz w słowach.
Nie żebym miał coś przeciw, ależ skąd, szczerość jest podwaliną każdej rozmowy.
Ba! Ja uwielbiam jak mogę liczyć na takie gesty, a uwierz nie każdego
na to stać. I z ręką na sercu, już miałem się poddać tej emfazie, euforii,
gdyby nie malutki, no dosłownie maciopeńki niuans. Domyślasz się jaki?
Przyznałaś/eś się, że nie przeczytałaś/eś mego monologu, więc ten upust
otwartości, niestety nie mogę uznać za miarodajny. Ach, a już …no szkoda.
Uwaga będę szczery albo złośliwy ( wybór należy do Ciebie) -
Zawsze tak bez zapoznania się z treścią wydajesz opinię o zawartości
merytorycznej? Przez moment ubzdurałem sobie,
że nie przeczytałaś/eś nawet tekstu autorki, a jesteś z tych, co tylko szukają
sensacji w komentarzach. Nie, nie musisz mi odpowiadać
potraktuj to jako…hm..retorykę? O! właśnie tak.
I dziękuję za poparcie moich starań o powrót Grasi. Co prawda więcej
w tym było ironii i sarkazmu, ale przymykam na to oko, w końcu jesteś
pierwszą/ym, która/y mi sekunduje w tym „procesie twórczym „.
A jak widzisz, o Grasi ni słychu…Co do osób które jej pokazały narożnik,
śmiem twierdzić, że nawet nie pamiętają już o tym, to był dla nich
zwykły incydent, ot okazja by sobie ulżyć.
P.S. Staram się codziennie coś wpisywać, dlatego mam nadzieję, że
konwersacja z Tobą będzie trwałą baaaardzo długo, bym nie
musiał marudzić swoją słowną indolencją .
I jakbyś był/a tak uprzejma/y to proszę o subiektywną ( a jakże by inaczej)
analizę powyższej pracy. Chciałbym po prostu wiedzieć jak podchodzisz
do opowi.pl . Czy jest to stricte moralizatorska wskazówka, wypisana
z podniesionym palcem belfra. Czy jednak ten odruch człowieczeństwa, że
beniaminkowi należy się nutka refleksji i basta..
Oczywiście, bardzo proszę:)
We wszystkich (nie tylko powyższej) pracach autorki pojawia się mnóstwo błędów. Żeby nie być gołosłownym - proszę, trzy pierwsze zdania:
"Padało paskudnie.Deszcz ze śniegiem i ta wilgoć przenikająca aż do kości.Trzęsła się cała jak zwykle gdy wyparowywał alkohol .To co on jej powiedział?Że jest,była i zawsze pozostanie zwykłą dziwka?W ..."- brak spacji, przecinka, *dziwką.
I tak w każdej części. Bez wyjątku. Czytanie męczy totalnie przez takie niechlujstwo.
Oczywiście błędy, jak słusznie zauważyłeś, robimy wszyscy. Bez wyjątku. Jak jeden. To normalne. Tylko wiesz... Tak sobie myślę, że to słabo, jak autor nic sobie nie robi z uwag, wskazówek czytelników i trochę wywala brzydkiego palucha w ich stronę takim olewatctwem.
Nie wspomnę, że znalazłam pod wszystkimi jej tekstami życzliwe komentarze, dla przykładu: "Spacja po przecinku i kropce. Spacja czyli ten długi przycisk na klawiaturze, który robi przerwę." Ale miała je w głębokim poważaniu:)
Uppsss! Wspomniałam:)
No nic. Mogę się oczywiście mylić;)
Teraz pozwól, że zacytuję sobie Twoje słowa, żebym się nie pogubiła- wybacz blondynce:)
"Taa, stali
bywalcy nie omieszkają zaistnieć na głównej przez kilka minut, więc
trzeba wyłuszczyć każdy niuans, pokazać, kto zać. Tak było i w przypadku
Grasi, co udokumentowane jest pod powyższym tekstem, tak jak napisałaś,
- ukarano – za to, że ośmieliła się wrzucić swój tekst. "- Ponawiam pytanie, bo chyba się nie zrozumieliśmy:) Gdzie ta dokumentacja? Jeśli w Twoim monologu, to wskaż mi palcem, proszę, bo nie potrafię odnaleźć:) Gdzie ta kara? Gdzie Ci krwiopijcy? Gdzie oprawcy, co to pozbawili marzeń, odarli z chęci, potrzeby pisania, Robercie?:)
"Przyznałaś/eś się, że nie przeczytałaś/eś mego monologu, więc ten upust
otwartości, niestety nie mogę uznać za miarodajny."- Tutaj się z Tobą w pełni zgadzam. Przeczytałam zaledwie część Twoich komentarzy i jak można zauważyć wyżej, skomentowałam je mało finezyjnie, nijako w zasadzie. Gdybym przeczytała całość, być może pokusiłabym się o coś więcej niż"masakra":)
Dalej:
"dlatego mam nadzieję, że
konwersacja z Tobą będzie trwałą baaaardzo długo, bym nie
musiał marudzić swoją słowną indolencją ."- rozczaruje Cię:( Gawędziarz ze mnie jak z koziej kupy marmolada:( Przykro mi. Poza tym (niestety) nie posiadam zdolności telepatycznych:( a szkoda. Straszna szkoda.
Walcz o autorkę. Jak lew. A nawet lwica. Walcz. Wszak wiadomo, że warto pisać nawet dla jednego odbiorcy. Szczególnie tak wiernego.
Dobry doping połową sukcesu:) pozdro:)
swoje pięć minut i to dosłownie, ponieważ każdego dnia…itd.:
Tak więc jestem przygotowany na to, że ktoś zawsze wstąpi,
choćby przez moją upierdliwość. Tak jak Ty nie omieszkałaś
pewnej pięknej gwieździstej nocy wpaść i zrobić mały melanż.
Za co ślicznie dziękuję, zawsze to jakiś rodzaj zainteresowania,
co zresztą zaowocowało analizą tekstu, co jest nadrzędną wartością.
Nie będę oszukiwał, że Twój komentarz powalił mnie na kolana,
że po nim łapałem oddech rękawami. I nie o to chodzi, że coś w nim
jest nie do przyjęcia, ależ skąd. Ja po prostu jestem inny ( czytaj dziwny) i uwielbiam
jak ktoś podchodzi do tekstu jak do listu od kochanej osoby. Nie zważa na jej
błędy, styl, albo, co gorsza jego brak. A oczyma wyobraźni przechadza
się jego drogami fantazji, iluzji, choć czy tylko? Jestem skłonny przyznać rację
tym, co uważają, że w tych tekstach przelewamy opuszkami palców nasze
własne doświadczenia, jest w tym wiele naszych pragnień itp.:
Dlatego tak bardzo jestem wyczulony na te zimne, pozbawione refleksji
komentarze. Gdzie często odfajkowuje się czcionkę, zapominając o tym, że
tam gdzieś w Polsce jest ten człowieczek i być może cały wieczór czeka by
na jego matrycy zaświeciło na czerwono. I zobaczy – „ nawet ciekawe,
akcja itp…” Oczywiście, że nie neguję zwrócenia uwagi na błędy, w końcu
ten portal nie od kozery zwie się literackim, ale parę słów jak do człowieka
by chyba nie zaszkodziło. Zwłaszcza jeśli to jej/go pierwsza publikacja.
Zrozumiałem ale chciałem najpierw przeczytać jakie jest Twoje stanowisko,
co do „ powitalnej mowy”. Dlatego prosiłem o Twój wgląd w daną historię,
szczyptę myśli by zobaczyć, czy warto jest przytaczać te przykłady. I raczej
nie ma takiej potrzeby, bo jak sama widzisz nie powiedziałaś ani pół słowa
o zawartości merytorycznej.
Nawet szukając między czcionką nie znalazłbym wskazówki czy to, choć przez
moment skradło Ci fragment życia.
Ale, że przytoczyłaś komentarze, które były lżejsze więc i ja dla równowagi w przyrodzie
podejdę ambiwalentnie i zacytuję: „ Jezusie, ześlij tej istocie interpunkcję,
to wtedy dopiero przeczytam, bo nie dałem rady..”
„Ok. O mało nie '' zęndmlałam'' - jak napisała autorka.. „
Na Tobie oczywiście to nie robi ( nie wywoła) żadnej reakcji, no może przewrócisz
oczyma w geście dezaprobaty dla mojej osoby. Ośmielę się jednak zauważyć, że
jak różne są progi bólu tak i wrażliwość jest nader osobistym walorem naszego
jestestwa. Nie wiem czy to mogło zaważyć, czy w ogóle miało jakieś znaczenie,
ale czy takie powitanie jest jak zachęta? Nie mówię, że ja robię dobrze, bo być może
jak napisał mi zaciekawiony, że te moje fasmagorie skutecznie wyleczyły dziewczynę
z kolejnych publikacji. Kto wie.
Celowo o tym napomykam, byś wiedziała, że słowo plaga, było czymś naturalnym,
odruchem, wręcz instynktem ( wpadam w patos) na taki metraż frazesów. I byłbym
zdziwiony gdybyś uznała to za coś oczywistego, skoro ja sam czasem mam obiekcje,
czy to jest jeszcze w jakikolwiek sposób do wytłumaczenia choćby samemu sobie.
To był taki nieudolny żart, nie podejrzewałbym nikogo o chęć wpisywania się dłużej
niż to jest potrzebne. To jest klarowne dla mnie ( to jedno) że nikt tu nie będzie
ze mną prowadził jakiejkolwiek konwersacji. Dlatego nie, nie rozczarowałaś mnie.
Miło było Cię poznać, życzę weny i wielu czytelników. Miłego wieczoru.
pewnej pięknej gwieździstej nocy wpaść i zrobić mały melanż."<3<3 to zdanie jest piękne:)
"Ja po prostu jestem inny ( czytaj dziwny) i uwielbiam
jak ktoś podchodzi do tekstu jak do listu od kochanej osoby. Nie zważa na jej
błędy, styl, albo, co gorsza jego brak. A oczyma wyobraźni przechadza
się jego drogami fantazji, iluzji, choć czy tylko?"- szczerze, z całego serducha zazdroszczę Ci takiego podejścia:) Poważnie.
"Nawet szukając między czcionką nie znalazłbym wskazówki czy to, choć przez
moment skradło Ci fragment życia."- przepraszam. Nie skradło. Nie skradło. Tak się zdarza;)
"„Ok. O mało nie '' zęndmlałam'' - jak napisała autorka.. „" - dokładnie tak napisała autorka:)
RobertM. Wytrwałości życzę:)Pozdrówka;)
z wrażenia. Pewnie nie uwierzysz ale naprawdę dobrze mi to zrobiło więc nieśmiało proszę
o więcej.
Nie masz czego zazdrościć tylko sama tak podchodź do danego delikwenta i nie mów, że potrafisz
być refleksyjna i wgłębić się w temat, bo choćby wczoraj u Justyski umieściłaś taki kom.
Pewnie to wynik sympatii i dlatego Grasi nie napisałaś takich ciepłych zdań. Po prostu
nie była w stanie skraść Ci serducha,
Będę wytrwały i twardy( jak żelki z Biedronki) w dążeniu o powrót tego opowiadania.
Spokojnej nocy
Oczywiście Twoje zacięcie jest widoczne i w ogóle, tylko nie wiem... Nieważne zresztą:) pozdro.
Auline i jej dwie córki dziedziczą dom, w którym dochodzi do tragedii. Po 16 latach kobiety jednoczą się w posiadłości, ale koszmary z przeszłości nie dają im o sobie zapomnieć.
Klapeczki, czerwony lakier na paznokciach, bermudy, laptop na którym namiętnie wystukiwała treść, która jeszcze nie była dla mnie znana.
Siedziała na zielonej posadzce, a w głębi było widać drzwi na taras, panował półmrok, ale to stanowiło nastrój dla słów, które miały grzać jej wnętrze.
Nad nią napis tytułowy - „ NAPISZ DO MNIE” , co stanowiło zaproszenie do przeczytania.
Otworzyłem by tak z ciekawości zobaczyć, co za romansidło znowu wyszło.
Te powieści dla pensjonariuszek, po których człowiek musi ostrej muzyki posłuchać dla równowagi psychicznej.
Nie chcę nikogo obrażać, ale jak na stronicach widnieje opis, ze jej twarz była anielskim epitafium miłości, to książka mi wypada z ręki.
Jak czytam ,że dostała palpitacji serca , bo on ujął jej dłoń, a przez twarz przebiegł rumieniec,
albo jakiś cień, to styki mi się grzeją.
Ale to co przeczytałem, było balsamem na moje serducho, odpowiedzią na moje marzenia.
Same e-mail, zero narracji, sam tworzyłem wystrój ich pokoi, ich mimikę twarzy, dobieganie do komputera, nocne przesiadywanie przy lampce trunku.
Przez przypadek Emi posyła mu wiadomość, a Leo nerwus „kopie” ją słownie za przeszkadzanie mu w wolnych chwilach.
Od sprzeczki zaczyna się ich fascynacja, ciekawość, drugiej osoby.
Nie jest to jakiś tandetny flirt, z opisem wymiarów, jak by jej zapakował, jacy to oni szlachetni czy złajdaczeni.
No ni hu hu, takich wywodów, a rzeczowe podejście do tematów życia dnia.
Rozmowa o tym co boimy się ujawniać , by nie narazić się na kpiny, odkrywanie wnętrza, potrzeb duszy i ciała ale tak by nie zrazić, a jednak podnietę czuć. No ja przynajmniej
uruchomiłem wyobraźnię, plastycznie odtwarzałem te erogenne części ciała.
Dla mnie to najpiękniejsza książka.
Gra słów, zmysłów więcej chęci niż bycia razem.
Wirtualnie to można cuda opowiadać, być gejszą, mentorem, bo sami tworzymy obraz z naszych pięknych cech. A to co be, to niech raczej nie wie, bo ja to idealna|y jestem.
Moja koleżanka to z ubolewaniem patrzyła jak te strony ubywały, a ja bym chciał zapomnieć treść by wieczorem napawać się od nowa.
To jest jak pamiętnik, czułem się częścią tej historii , jakbym ich podglądał.
Bardzo łatwo się utożsamiać z bohaterami, bo walą między oczy prawdę, ale tak elokwentnie, że nie obijają ryja. Nawet ich docinki, mają tyle namiętności, powabu ,że chce się w to czytelnik zagłębić.
Otwarte pokazywanie swych pragnień, swego jestestwa, ale i przytomne spadanie, bo przecież to tylko pisanie, fantazja a życie toczy się obok.
Więc pa, pa kotku, to nie ma sensu, trzymaj się cieplutko, całusy.
Ale zaraz! Ja już nie umiem bez twych wpisów żyć, twego docinania, zaczepiania a i przefiltrowanych między wierszami wyznań o tęsknocie za mną.
I na koniec prośba, by ta książka wrócila do mnie. Bo gdzieś krąży, więc jeśli ktoś ją dostanie do przeczytania to proszę o zwrot.
A napisał ją Daniel Glattauer -„ NAPISZ DO MNIE”
Naprawdę warto po nią sięgnąć.
to pigułka gwałtu xDDD
Chciałabym zrezygnować z prenumeraty. Czy mogę zrobić to tą drogą? Pozdrawiam, E. Rothner.
18 dni później.
Chcę zrezygnować z prenumeraty. Czy można zrobić to e-mailem? Proszę o krótka odpowiedź.
Pozdrawiam, E. Rothner.
Szanowni Państwo z wydawnictwa "Like", jeżeli uparte ignorowanie moich prób rezygnacji
z prenumeraty ma na celu sprzedaż kolejnych numerów Waszego produktu, którego poziom
niestety wciąż się pogarsza, jestem zmuszona Państwa poinformować: nie zapłacę już ani
grosza! Pozdrawiam E. Rothner.
Leo:
Pomyłka. Jestem osobą prywatną. Mój adres t woerter@leike.com. Pan usiłuje się
skontaktować z woertet@like.com. Jest Pan już trzecią sobą, która chce u mnie
zrezygnować z prenumeraty. To czasopismo rzeczywiście musiało się pogorszyć.
Emmi:
Och, przepraszam! I dziękuję za wyjaśnienie. Pozdrawiam. E.R.
9 miesięcy później
Wesołych świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku życzy Emmi Rother.
Leo:
Droga Emmi Rothner, wprawdzie wcale się nie znamy, mimo to dziękuję
Pani za serdeczny i absolutnie oryginalny mail masowy! Musi Pani
wiedzieć: uwielbiam maile masowe do masy, do której nie należę.
Z uprzejmymi pozdrowieniami, Leo Leike.
Emmi:
Proszę mi wybaczyć pisemne nagabywanie, Panie z uprzejmymi
pozdrowieniami. Przez pomyłkę został Pan wciągnięty na listę moich
klientów, ponieważ przed kilkoma miesiącami chciałam zrezygnować
z prenumeraty i omyłkowo trafiłam w Pański adres e-mailowy.
Natychmiast go usunę.
życzeń " Wesołych świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku"
to proszę się nią ze mną podzieli. Na razie Wesołych świąt i
wszystkiego dobrego w nowym roku! E. Rothner.
Leo:
Życzę Pani przyjemnych świąt i cieszę się razem z Panią. że czeka Panią
rok, który będzie można zaliczyć do Pani osiemdziesięciu najlepszych, A
gdyby Pani w tym czasie zaabonowała kiepskie dni, to proszę je u mnie spokojnie
- omyłkowo - anulować. Leo Leike.
3 minuty póżniej
Emmi:
Jestem pod wrażeniem! Pozdrawiam, E.R.
Szanowne Kierownictwo wydawnictwa "Like". rozstawałam się z Państwa
magazynem trzykrotnie pisemnie i dwukrotnie telefonicznie ( u pani Hahn).
Skoro w dalszym ciągu przysyłają mi Państwo swoje czasopismo, uważam
to za Państwa prywatna przyjemność. Przysłany mi właśnie przekaz na sumę
186 euro zatrzymam chętnie....
kolejnych numerów. Proszę jednak nie liczyć na to, iż wpłacę choćby jedno euro. Z poważaniem,
E.Rothner.
2godziny później:
Leo:
Droga Pani Rothner, czy robi to Pani celowo? Czy może zaabonowała Pani kiepskie dni?
Z uprzejmymi pozdrowieniami, Leo Leike.
Emmi:
Drogi Panie Leike, teraz naprawdę jestem ogromnie zakłopotana. Niestety cierpię na
chroniczny syndrom "ei", czyli syndrom "e" przed "i". Kiedy szybko piszę i przychodzi
kolej na "i", odruchowo wstukuję "e". Dzieje się tak, ponieważ opuszki moich środkowych
palców walczą ze sobą na klawiaturze. Jestem mianowicie osobą z natury.....
Zawsze wstukuję opuszką środkowego palca "e", zanim prawa zdąży napisać "i". Proszę mi wybaczyć
naprzykrzanie się, to już nigdy więcej (prawdopodobnie) się nie powtórzy. Miłego wieczoru, E. Rothner.
4 minuty później
Leo:
Droga Pani Rothner, czy mogę Pani zadać jedno pytanie? I od razu drugie: ile czasu potrzebowała Pani...
3 minuty później
Emmi:
Dwa pytania wstecz: jak Pan sądzi? I dlaczego Pan pyta?
8 minut później
Leo:
Sadzę, że nie potrzebował Pani na niego więcej niż dwadzieścia sekund. Jeżeli tak, to gratuluję:
w krótkim czasie udało się Pani napisać bezbłędną wiadomość. Sprowokowałą mnie do śmiechu.
A dziś wieczorem już nikomu i niczemu więcej to się nie uda. Co do Pani drugiego pytania: .....
nie dłużej niż dwadzieścia sekund, trafiłem?
3 minuty później
Emmi:
No, no, więc zajmuje się Pan e-mailami zawodowo. Brzmi interesująco, jednak czuję się trochę jak
królik doświadczalny. Wszystko jedno. Czy ma Pan własną stronę internetową? Jeżeli nie, to chce
Pan może mieć? Jeżeli tak, to chciałby Pan mieć ładniejszą? Zawodowo zajmuję się mianowicie...
się, ale to była rozmowa zawodowa, zawsze idzie szybko.)
W przypadku mojego banalnego e-maila o syndromie " e przed i" przecenił się Pan niestety, i
to dość mocno. Skradł mi on dobre trzy minuty z życia. Cóż, wiadomo, czy na coś się przydał?
Interesowałoby mnie jednak, dlaczego Pan założył, że na mail syndromie "e przed i" .....
w spokoju na zawsze ( chyba, że ci z "Like" znów mi prześlą przekaz do zapłacenia )
Chciałabym wiedzieć coś jeszcze. Pisze Pan powyżej: " Czy mogę zadać Pani jedno
pytanie? I od razu drugie: ile czasu...itd.?". W nawiązaniu do tego miałabym dwa
pytania. Pierwsze: ile czasu potrzebował Pan na ten gag? Drugie: czy tak się ....
- W salonie. A to ty chcesz tak od razu z nimi gadać?
- No tak. A co mam najpierw udawać jakąś głupią przed nimi?
- Aniu kto to przyszedł?! - krzyknął tata z salonu, przerywając przy tym moją i Zuzy rozmowę.
- To do mnie. Zuza przyszła! - od krzyknęłam mu.
- Ooo Zuza - Zza rogu wyszła mama - Witaj.
- Dzień dobry pani - przywitały się ze sobą.
- Jak tam u ciebie? Jak idą ci zajęcia tańca? - zapytała mama.
- A wszystko dobrze. Od przyszłego tygodnia będę miała o 4 uczennice więcej. Poza tym ok. A jak tam u pani?
- Wszystko ok. Niedawno wróciłam z mężem i Zosią do domu, a Ani jak zawsze nie było w domu.
- Ania coś właśnie mówiła, że państwa nie będzie na weekend w domu. Była u mnie na sali tańca. - Oj, ta Zuza. Zawsze coś znajdzie, żeby mnie usprawiedliwić u moich rodziców.
- Mamo? Będziemy tak stały na przejściu? - Przeszłyśmy do salonu.
Gdy weszłyśmy Zuza przywitała się z moim tatą i Zosią. Po chwili Zośka poszła do pokoju gościnnego, który znajduje się naprzeciw salonu, bo o to ją poprosiła mama.
- Chciałabym z państwem porozmawiać - zaczęła Zuza.
- Proszę was o to, żebyście wysłuchali jej do końca - powiedziałam.
- No dobra - odezwał się tata.
- Ania mi napisała, że jedziecie dziś, a Ania ma zostać z Zosią w domu. To prawda? - Widocznie Zuza myślała, że znalazłam sobie wymówkę, żeby nie iść do nich.
- Tak, to prawda. Ale o co chodzi? - zapytała mama.
- No, bo ja, Kuba i Maciek robimy taką małą imprezę, bez alkoholu - Ostatnie dwa słowa podkreśliła - no i Ania jest zaproszona.
- Impreza obejdzie się bez niej - powiedział tata.
- Aniu, przepraszam cię, muszę powiedzieć - Zuza spojrzała się na mnie.
- Przecież wiesz jakie jest ich zdanie na to - rzekłam.
- Wiem. Dobra, zrozumieją twoją decyzję.
- Zuza, mów o co chodzi - odezwała się mama.
- Sorry. - Mówiąc to koleżanka spojrzała się na mnie. - Impreza nie obejdzie się bez Ani, bo to jest specjalnie dla niej.
- Jak dla niej? - Mama chyba nie zrozumiała. Nic dziwnego, ja też bym nie zrozumiała.
- To znaczy dla niej i dla Maćka. - No i się znacznie. Dziękuję Zuza.
- Co? Jakiego Maćka, twojego? - zapytał tata.
- Tak, mojego brata. Ania i Maciek są razem od wczoraj. - Brawo Zuzanno! Teraz to na pewno mnie nie puszczą. Zosia przyszła do nas, wracając z pomieszczenia obok.
- Słyszałam imię na 'M' czy mi się zdawało? - Uśmiechnęła się siostra do mnie.
- Tak, Zosiu. Ania jest z Maćkiem, bratem Zuzy - powiedział tata.
- No to fajnie. Bardzo go lubię w porównaniu do Kacpra. W ogóle Maciek jest przystojniejszy od niego. - Zgadzam się z nią. Cieszę się, że ma o nim takie bardzo miłe zdanie. Siostra podeszła do mnie i mnie przytuliła.
- To bardzo miło z twojej strony - powiedziałam.
- Ania zostaje w domu i koniec - rzekł tata. Ale on jest uparty. Przynajmniej wiem po kim to mam.
- O co chodzi Aniu? - zapytała mnie Zosia.
- Nie chcą mi pozwolić iść do Zuzy i Maćka na imprezę, która jest specjalnie dla mnie i dla niego.
- Coś pozwólcie jej iść - powiedziała siostra do rodziców.
- Jest ona specjalnie dla nich. Niech się zabawi trochę. Obiecuję, że przypilnuje, żeby za dużo nie wypiła. Wróci trzeźwa i przed północą do domu. - Przyłączyła się do przekonywania Zuza. No ile to można ich prosić.
- A co wtedy z Zosią? - zapytała mama.
- Pojadę z wami albo tata mnie zawiezie do babci. Albo do wujka lub do Kamili. - Kamila to koleżanka Zosi ze szkoły. Przyjaźnią się od zerówki.
- No nie wiem. Kochanie, a ty co na to? - zapytała mama taty.
- Dobra, niech idzie. Ale ciebie, Zuza trzymam za słowo. Jeżeli nie przypilnujesz tego co obiecałaś już nigdy do was nie pójdzie na żadną imprezę i będzie miała zakaz spotykania się z Maćkiem. - Podeszłam do taty i go przytuliłam.
- No to kochana musisz mnie pilnować - powiedziałam podchodząc do mamy. - Dziękuję.
Podeszłam do Zuzy i też ją przytuliłam.
- Wiem dobrze, że ty i tak mnie nie będziesz pilnowała - powiedziałam jej na ucho.
- Zakład? - zapytała takim tonem jak ja, żeby nikt jej nie usłyszał.
- Nie - zaczęłyśmy się śmiać.
- Dobra, my idziemy się przygotować - powiedziała mama - Zosia, a ty idź się spakuj.
- Ok, już idę. - Zosia biegiem poszła do siebie.
Po chwili rodzice też poszli na górę, a ja i Zuza poszłyśmy do mnie.
- Myślałam, że się nie zgodzą jak powiesz im o mnie i o Maćku - powiedziałam siadając na łóżku.
- A jednak się zgodzili. - Uśmiechnęła się.
- I to dzięki tobie i Zosi. A Maćkowi i Kubie mówiłaś o moim sms'ie?
- Nie, nie mówiłam.
- No to dobrze.
Siedzimy w ciszy. Po chwili zauważyłam, że Zuza ma jakaś dziwną minę, ale o nic nie pytam.
- Ania, mam pytanie. - Usiadła tak, żeby patrzeć na mnie.
- No co tam?
- Nie będziesz miła nic przeciwko jeżeli zaprosimy była dziewczynę Maćka? - zapytała.
- Tą Wiktorię? - Nie lubię jej no, ale ok.
- Tak, nie masz nic przeciwko?
- No coś ty. Głupia jesteś? - Zaczęła się śmiać.
- Chyba nie. Wolałam zapytać, bo to jest przecież impreza dla ciebie i Maćka, więc pomyślałam, że możesz być zła jak nie będziesz wiedziała.
- Dobra, dobra. Będzie to będzie.
- Ej, a może tak ze swatać Kacpra z którąś z dziewczyn? - Świetny pomysł.
- Zgadzam się. Czemu nie? Tylko z którą? Edyta odpada.
- Ty też - Zaczęłyśmy się śmiać.
- Tak, ja też. No to zostaje nam Inga, Gośka i Emila.
- Gośka też odpada - rzekła Zuza.
- No to Inga. Niech ona już będzie. A co mi szkodzi? Nic - powiedziałam - Tylko będzie trzeba jakiś plan wymyśleć.
półtorej godziny później
Leo:
Droga Nieznajoma, odpowiem Pani jutro. Teraz wyłączam komputer. Miłego
wieczoru, dobrano, zależy. Leo Leike.
4 dni później
Droga Pani, proszę mi wybaczyć, że piszę dopiero teraz, ale właśnie miałem
mam lekkie zawirowanie życiowe. Chciała Pani wiedzieć, dlaczego błędnie założyłem,
że na wyjaśnienie syndromu " e przed i" nie potrzebowała Pani więcej niż
dwudziestu sekund. Cóż, Pani maile czyta się jak "nakręcone", jeśli mogę....
mówiącą i piszącą, bardzo żwawą, dla której procesy dnia codziennego nigdy nie
zachodzą wystarczająco szybko. Kiedy czytam Pani maile nie widzę w nich przerw.
Zarówno ich ton, jak i tempo wydają się impulsywne, dynamiczne, pełne napięcia....
pisać ktoś o niskim ciśnieniu. Wydaje mi się, że Pani spontaniczne myśli
spływają niepohamowanie do tekstów. A przy tym wyróżnia Panią pewność
językowa, elokwencja, i dowcipne obchodzenie się ze słowami. Skoro teraz...
ponad trzech minut, to być może stworzyłem sobie niewłaściwy Pani obraz.
Niestety spytała mnie Pani o poczucie humoru, To smutny rozdział. Do poczucia
humoru konieczne jest posiadanie choć odrobiny...
nie posiadam, czuję się kompletnie wyprany z dowcipu. Gdy spoglądam
wstecz na zeszłe dni i tygodnie, mija mi ochota do śmiechu. To jednak
jest moja osobista historia i nie zamierzam jej tu pisywać. W każdym razie
dziękuję za Pani orzeźwiające usposobienie. Było mi bardzo milo...
na wszystkie pytania. Będę się cieszył, jeżeli przypadkowo znów trafi Pani pod
mój adres. Mam tylko jedną prośbę: proszę wreszcie zrezygnować z prenumeraty
"Like", lekko działa mi to na nerwy. Czy może ja mam to zrobić? Pozdrawiam
serdecznie, Leo Leike
Emmi:
Drogi Panie Leike, chcę Panu coś wyznać: na napisanie maila o syndromie
"e przed i" potrzebowałam istotnie niewiele ponad dwadzieścia sekund. Zdenerwowała
mnie tylko Pańska cena, że swoje maile wklepuję ot tak, bez zastanowienia.
Ma Pan wprawdzie rację, ale nie miał Pan prawa zakładać tego z góry. No
więc dobrze: nawet jeśli nie ma Pan (aktualnie) poczucia humoru...
że od razu mnie Pan przejrzał! Czy jest Pan profesorem germanistyki. Serdecznie
pozdrawiam, Emmi "żywa" Roothner.
18 dni później
Witam, chciałam Panu tylko powiedzieć, ze ci z "Like" przestali przesyłać mi ....
mógłby się Pan kiedyś odezwać. Wciąż na przykład nie wiem, czy jest Pan profesorem.
W każdym razie Google Pana nie zna, albo potrafi Pana dobrze ukryć. I co, poprawił się
Panu humor? Bądź co bądź mamy karnawał. Praktycznie nie ma Pan żadnej konkurencji.
Pozdrawiam serdecznie, Emmi Rothner.
Leo:
Droga Pani Rothner, to miło, że Pani do mnie pisze, już mi Pani brakowało. Omal
nie zamówiłem sobie prenumeraty 'Like". ( Uwaga kiełkujący humor! ). Naprawdę
szukała mnie Pani przez Google? Pochlebia mi to niesamowicie. Natomiast to, że
mógłbym być dla Pani "profesorem", podoba mi się, szczerze mówiąc, znacznie mniej.
Uważa mnie Pani za starucha, prawda? Sztywniaka, pedanta, przemądrzalca. Cóż,...
Przypuszczalnie piszę starzej, ponad swój wiek. A teraz podzielę się z moimi podejrzeniem:
pis\e Pani młodziej, niż wskazuje na to Pani wiek, Nawiasem mówiąc, jestem doradcą do spraw
komunikacji i asystentem na wydziale psychologii języka. Opracowujemy właśnie studium o.....
o e-mailach jako środkach przekazu emocji, Stąd moja lekka skłonność do fachowej
paplaniny, w przyszłości jednak postaram się powstrzymywać, obiecuję to Pani.
Życzę wytrwałości w obchodzeniu uroczystości karnawałowych! Z mojej oceny....
Wszystkiego dobrego, Leo Leike.
22 minuty później
Emmi:
Drogi Panie psychologu języka, teraz Pana przetestuję: jak Pan myśli, które z
otrzymanych właśnie zdań było dla mnie najbardziej interesujących, tak interesujące,
że od razu musiałabym Pana o nie zapytać ( gdyby nie chciała najpierw....
I jeszcze dobra rada odnośnie do Pańskiego humoru: zdanie "Omal nie zamówiłem sobie prenumeraty
^^ Like^^ " odebrałam jako powód do nadziei! Niestety, dodatkową uwagą "( Uwaga kiełkujący humor!) "
znów Pan wszystko popsuł: lepiej to był pominąć! To o klaunowskich noskach i papierowych trąbkach
też mnie rozbawiło, Najwyraźniej oboje cierpimy na taki sam brak humoru. Proszę mi jednak....
Wszystkiego dobrego, naprawdę bardzo miło się z Panem gawędzi. Emmi Rothner.
10 minut później
Leo:
Droga Emmi Rothner, dziękuję za rady dotyczące humoru. A nuż zrobi Pani ze mnie wreszcie
wesołego człowieka. Jeszcze bardziej dziękuję za test! Da mi okazję pokazać Pani, że jednak...
to przypuszczałbym, że zdaniem, które wzbudziło Pani największe zainteresowanie,
musiało być: "opracowujemy właśnie studium....o e-mailach jako środkach przekazu
emocji". A tak mam pewność, że najbardziej zaciekawiło Panią: " A teraz podzielę...
Pani wiek." Wynikają z niego dwie logiczne dla Pani kwestie: po czym mógł
to poznać? A w dalszej konsekwencji: ile jego zdaniem mam lat? Trafiłem?
8 minut później:
Emmi:
Leo Leike, jest Pan zuchem!!! A teraz proszę użyć dobrych argumentów....
mojego pisania. Albo jeszcze precyzyjniej: w jakim wieku piszę? Ile mam lat?
Dlaczego? Jeżeli rozwiązał Pan te zadania, to proszę mi zdradzić, jaki mam
rozmiar butów. Wszystkiego dobrego, Emmi. Kontakt z Panem to naprawdę
przyjemność.
Leo:
Pisze Pani jak kobieta trzydziestoletnia. Ale ma Pani koło czterdziestki,
powiedzmy 42 lata. Po czym to poznaję? Trzydziestolatka nie czyta
regularnie "Like". Średnia wieku prenumeratorek tego czasopisma wynosi
koło 50 lat. Pani jednak jest młodsza, ponieważ zawodowo zajmuję się ...
na to, że może mieć Pani 30 lat lub znacznie mniej. Jednakże żadna
trzydziestolatka nie rozsyła maili masowych d klientów, aby życzyć im
" Wesołych świąt i wszystkiego dobrego w nowym roku". I w reszcie ...
-wyżej czterdziestki. Wśród trzydziestolatek trudno znaleźć Emmę.
Natomiast sporo jest Emm wśród kobiet powyżej dwudziestki, ale
Pani nie jest poniżej dwudziestki, w przeciwnym razie używałaby...
"heavy" i podobnych. Ponadto nie pisałaby Pani całymi zdaniami
i nie zaczynała ich od wielkiej litery. I w ogóle nie miałaby Pani
czasu na konwersację z pozbawionym humoru domniemanym....
ocenia. I jeszcze coś na temat "Emmi" : kiedy ktoś nazywa się
Emma i pisze młodziej niż wskazywałby na to wiek, na przykład
dlatego, że czuje się znacznie młodziej, to podpisuje się nie...
pisze Pani jak trzydziestolatka a ma Pani 42 lata. Prawda?
Rozmiar Pani butów to 36. Jest Pani niewysoka, drobna, żywe
sreberko, ma ciemne, krótkie włosy. I gada Pani jak najęta. Prawda?
Dobranoc, Leo Leike
Padało, było naprawdę paskudnie. Deszcz ze śniegiem nie pozwalał na jakąkolwiek optymistyczną myśl. I jeszcze ta wilgoć, przenikająca aż do kości. Trzęsła się cała, zresztą jak zwykle, gdy alkohol przestawał dyktować tempo krwioobiegowi.
Przed oczyma ukazały się sekwencje z minionych godzin i usłyszała jego tembr głosu. Bo to co jej dziś powiedział było najgorsza obelgą jaka usłyszała, nie tylko od niego, ale w swym parszywym życiu. Powracało z każdym stawianym krokiem.
Ciap, - jesteś dziwką.
Ciap, - zawsze nią byłaś
Ciap, - i taką zostaniesz.
Poczuła ucisk w skroniach. Organizm domagał się codziennej dawki, przyzwyczaiła go na odpowiednią zawartość metanolu.
Nie mogła uwierzyć, że trafia na tak niereformowalnych osobników, wręcz padalców. A może to ona ich zachęca, przyciąga. Może powinna poważnie pomyśleć o psychiatrze. Dlatego piła, dużo piła by tak bardzo nie czuć cierpienia, które zadają jej najbliższe osoby? Nie, to wyparcie, oszustwo, mamienie samej siebie. Kiedy tak wlewała w siebie kolejne literatki u Gienka, gdy była u niego na kontroli - jako pracownikiem socjalny - spostrzegła że coś jest nie w porządku . Gienek jeszcze w trakcie aktu spółkowania oddany, nagle stał się milczący. Jego zachowanie diametralnie odbiegało od tego nawet bardzo powściągliwego.
Gdy już spisała raport pożegnał się i to wylewnie. Wyszła na klatkę schodową. Wyciągając papierosa z kieszeni płaszcza poczuła dziwny zapach. Taki słodkawy aż dostała odruchu wymiotnego, pomimo tego, że dziś jak na jej możliwości nie czułą się nietrzeźwa. Swego czasu miała doświadczenia z policją kryminalną i wiedziała co się święci. Zapach ten w miarę schodzenia w dół był coraz intensywniejszy. Bała się, że żołądek odmówi posłuszeństwa, gdy otworzyła drzwi do piwnicy. Smród ją dosłownie uderzył tak że upadła na kolana. Pożałowała, że dała się namówić na kolejne głębsze, które uderzały w tętnice. Wodzona ciekawością brnęła dalej w głąb tej ciemnej przestrzeni. Nie chciała dać za wygraną, stąpała z należytym wyczuciem jak prawdziwy detektyw. Poświeciła latarką z telefonu i prawie zemdlała. Pięknie nagie kobiece ciało leżało nienaturalnie poskręcane z roztrzaskaną na miazgę głową z której wypływał mózg i brunatna krew. Brutalnie szpecąc długie rudawe włosy rzucane gdzieś obok, zupełnie jakby ktoś zdjął perukę...
Następne części: Ukarana przez życie odcinek 2 Ukarana przez życie odcinek 3 Ukarana przez życie odcinek 4
Ukarana przez życie,odcinek
Autor: One Angel
Czytano 957 razy
Data dodania: 07.03.2018
Średnia ocena: 4.0 Głosów: 7
Rozkminiam to od pół roku.
Bo tak naprawdę, czekam by ktoś mnie zluzował
Nie możesz uwierzyć w to, że jestem już zmęczony swym udawaniem.
Każdy czeka, że powiem coś mądrego, rzucę refleksję, pokażę drogę.
A ja już nie potrafię znieść tych pochwał, zachwytów.
Przestałem myśleć, co mam mówić, to nazwałeś mnie geniuszem.
Zamykam się w sobie, by poznać swój smutek, a ty ascetyzm w tym widzisz.
Nikt mi nie pomoże, póki nie znajdę następcy.
Cały jestem nieposkładany, a to słyszę warte naśladownictwem nazywasz.
Czemu mnie dręczysz i nie powiesz, że wszystko to dla śmiechu
Kochaneee, przede wszystkim pijemy dużo wody niegazowanej :)
Rzucamy nasze nałogi czyli słodycze :) słodkie napoje czy gazowane colki :)
Koniec, mamy być zdrowe szczupłe i wysportowane???????????? :) zacznijmy już dziś ....
Pamiętaj masz zawsze wpływ na przyszłość ❗❗❗
Zawsze się znajdzie odpowiednia filozofia do braku odwagi ..
Poddający nigdy nie wygrywał-
Zwycięzca nigdy się nie poddawał :) więc❓❓ Zaczynamy
Wiesz, co to znaczy mieć wilczy apetyt przed okresem?
sztućcami i umiemy( powinniśmy)
zapanować nad instynktami.
Wszystko jest w naszej głowie, samodyscyplina.
autosugestia,
silna wola to nie mrzonki.
aha, tra la la.
Jak chce mi się pić, to piję.
Jak chce mi się jeść, to jem.
Jak chce mi się siku, to sikam.
Ja chce mi się spać, to śpię.
To potrzeby ciała, a ciała należy słuchać.
Mówimy o zaspkajaniu podstawowych instynków, od których zależy nasze zdrowie i życie, a nie o gwałceniu babek w metrze.
Jeśli nie jesteś płcią żeńską, to nie masz bladego pojęcia, jak to jest.
Jak powiedział nasz były premier:
- Ja też noszę narzędzie gwałtu
ale go nie używam.
Jakoś nie posłuchał potrzeb ciała
Bo ja np nie tęsknię.
przeczytać opowiadanie. Prawdę mówiąc
jak na niespełna 9 miesięcy to dobry wynik.
To są TWOJE odsłony, bo prowadzisz korespondencję z wyimaginowaną Grasią.
I odsłony gapiów, którzy przychodzą, by na własne oczka zobaczyć szopkę, którą odstawiasz.
Ale to jest nawet sympatyczne i żałosne.
Zrobiłeś ołtarzyk z tego opka i codzuennie przychodzisz, by porozmawiać z duchem.
To jak rozmowa ze zmarłą ukochaną.
Ktiś powinien napisać o Tobie opowiadanie.
Jestem pewna, że czytelnicy sięgbą po chusteczki.
Szczęśliwego Nowego 2019 Roku Robercie :)
moje - jak raczyłaś nazwać: - wyimaginowaną korespondencję.
Najlepszym przykładem jest mój profil, gdzie trudno wyniuchać choćby
jakikolwiek zapach po człowieku.
Po drugie, obraziłaś większość z tych, którzy przeczytali ów pracę autorki
a moje hm, hm, ...przemilczmy...mają za nieszkodliwa fanaberię.
I to dopiero by było żałosne, gdyby ktoś nie przeczytawszy tekstu, interesował się
takowymi wpisami. Ja na ich miejscu tych pierwszych
miałbym powód do ciskania gromów
Co do opka o moim wyczynie, to potraktuję to jako
żart sylwkowy, taki przed wyjściem na bal.
I również ja z całego serducha, życzę Ci nie tylko
Nowego Roku ale i pozostałych 364 dni,
Niech Ci się darzy, marzy, poukłada, i co Ci
jeszcze potrzeba. Bo jak mawia stary baca:
- A co mi to szkodzi, żeby innym się powodziło
patrzy przed siebie lecz nie widzi niczego?
Czy oczy jej zamknięte? Powieki ma
sine i ciężkie od cierpienia.
A kimże była, zanim pozwoliła by
jej odebrano to wszystko czym żyła?
Czy miała marzenia i istotne cele,
które skończyły się na zawsze
i na wieczność jeszcze?
I kim była wcześniej, nim
stała się bryłą bez uczuć obojętną?
Czy była kochana i kochać
potrafiła miłością nieprzeciętną?
Może była promieniem słońca, dźwiękiem
bezszelestnych westchnień.
Może motylem unoszącym
wspomnienia na spokojnym wietrze.
są skierowane do niej,
tym sprawisz lepszy efekt, niż twoja kosmetyczka
w kilka godzin.
Naszła ją konkluzja, że lepiej być wolnym, niezależnym, tylko
gdy ochłonęła pokiwała głową i przyznała: -" to nie byłoby
fajne, bo co bym miała. Puste wieczory i życie bez celu"
największym zboczeniem jest czystość - cokolwiek to dla
Ciebie znaczy
w sobie samozaparcia by to pomnażać. Ja przynajmniej tak
odbieram to w tej chwili po kilku latach ciułania.
Nie musze chyba mówić, że nie potrzebowała do
tego obrączki by...sama wiesz
Twoim miejscu nie uzurpowałbym sobie prawa do
pierwszeństwa w ferowaniu zwłaszcza takich wyroków
to jak miejsce obłąkania, gdzie podejmuje się drastyczne decyzje,
ważące na całym życiu, niestety często osób postronnnych
Pijanowskiego w " Kole fortuny" gdy powiedział:
- Madziu, odsłoń panu cztery litery -
Nie żebym nie znał lepszych, ale ckliwszej, -
że tak się brzydko wyrażę to ni hu hu.
Posłuchaj:
Kajtek, Jacek i Maciuś, byli zszokowani postawą niektórych osób, które z pogardą i brakiem szacunku odnosiły się do zwierząt i to najczęściej własnych.
Wszystkie zwierzęta na świecie były poinformowane i dogadane z wróżką i pomiędzy sobą jakie mają być ich pierwsze słowa wypowiedziane w ludzkim języku.
Padało, było naprawdę paskudnie. Deszcz ze śniegiem nie pozwalał na jakąkolwiek optymistyczną myśl. I jeszcze ta wilgoć, przenikająca aż do kości. Trzęsła się cała, zresztą jak zwykle, gdy alkohol przestawał dyktować tempo krwioobiegowi.
Przed oczyma ukazały się sekwencje z minionych godzin i usłyszała jego tembr głosu. Bo to co jej dziś powiedział było najgorsza obelgą jaka usłyszała, nie tylko od niego, ale w swym parszywym życiu. Powracało z każdym stawianym krokiem.
Ciap, - jesteś dziwką.
Ciap, - zawsze nią byłaś
Ciap, - i taką zostaniesz.
Poczuła ucisk w skroniach. Organizm domagał się codziennej dawki, przyzwyczaiła go na odpowiednią zawartość metanolu.
Nie mogła uwierzyć, że trafia na tak niereformowalnych osobników, wręcz padalców. A może to ona ich zachęca, przyciąga. Może powinna poważnie pomyśleć o psychiatrze. Dlatego piła, dużo piła by tak bardzo nie czuć cierpienia, które zadają jej najbliższe osoby? Nie, to wyparcie, oszustwo, mamienie samej siebie. Kiedy tak wlewała w siebie kolejne literatki u Gienka, gdy była u niego na kontroli - jako pracownikiem socjalny - spostrzegła że coś jest nie w porządku . Gienek jeszcze w trakcie aktu spółkowania oddany, nagle stał się milczący. Jego zachowanie diametralnie odbiegało od tego nawet bardzo powściągliwego.
Gdy już spisała raport pożegnał się i to wylewnie. Wyszła na klatkę schodową. Wyciągając papierosa z kieszeni płaszcza poczuła dziwny zapach. Taki słodkawy aż dostała odruchu wymiotnego, pomimo tego, że dziś jak na jej możliwości nie czułą się nietrzeźwa. Swego czasu miała doświadczenia z policją kryminalną i wiedziała co się święci. Zapach ten w miarę schodzenia w dół był coraz intensywniejszy. Bała się, że żołądek odmówi posłuszeństwa, gdy otworzyła drzwi do piwnicy. Smród ją dosłownie uderzył tak że upadła na kolana. Pożałowała, że dała się namówić na kolejne głębsze, które uderzały w tętnice. Wodzona ciekawością brnęła dalej w głąb tej ciemnej przestrzeni. Nie chciała dać za wygraną, stąpała z należytym wyczuciem jak prawdziwy detektyw. Poświeciła latarką z telefonu i prawie zemdlała. Pięknie nagie kobiece ciało leżało nienaturalnie poskręcane z roztrzaskaną na miazgę głową z której wypływał mózg i brunatna krew. Brutalnie szpecąc długie rudawe włosy rzucane gdzieś obok, zupełnie jakby ktoś zdjął perukę...
Następne części: Ukarana przez życie odcinek 2 Ukarana przez życie odcinek 3 Ukarana przez życie odcinek 4
Ukarana przez życie,odcinek
Autor: One Angel
Czytano 957 razy
Data dodania: 07.03.2018
Średnia ocena: 4.0 Głosów: 7
jest nasycony twardą rzeczywistością.
przede wszystkim chęci by to kontynuować.
patrzy przed siebie lecz nie widzi niczego?
Czy oczy jej zamknięte? Powieki ma
sine i ciężkie od cierpienia
Uszanuj wysiłek One Angel.
Przed oczyma ukazały się sekwencje z minionych godzin i usłyszała jego tembr głosu.
Ciap, - jesteś dziwką.
Ciap, - zawsze nią byłaś
Ciap, - i taką zostaniesz.
Gdy już spisała raport pożegnał się i to wylewnie.
Pozwolisz, że i ja skrobnę coś ze swoich utyskiwań.
Zawsze lubiłem czytać, rozmawiać o tym, co w człowieku jest płoche, ulotne, co stanowi o jego charakterze, o jego zasadach w postępowaniu z innymi.
Nie trzeba mieć fakultetu z psychologii, by odczytać zamiary, intencje, osoby z która mamy do czynienia, wystarczy wsłuchiwać się w treści przekazów, poruszane tematy.
Dzięki temu możemy poznać tych, którzy mają podobne zainteresowania, chcą podobnie spędzać czas, wymieniać się poglądami , spostrzeżeniami.
Różne są sposoby na siebie, na urozmaicenie sobie dnia, zajmowania się czymś, co będzie odskocznią, hobby, a może nawet pasją.
Przez lata swego bytu, na tym padole łez, spotykamy na swej drodze życia wiele osób, jedne zostają inne odchodzą, przywiązujemy się do siebie z przyzwyczajenia, a czasem zaangażujemy emocjonalnie.
Jednak miałem ciągle niedosyt, czułem, że można więcej, można bardziej się zagłębić w egzystencjalizm, poprzez wyciąganie na światło dzienne, swych pragnień, fantazji.
I tak pewnego dnia, pokazano mi stronę na której jestem zalogowany, na której za chwile to umieszczę, by zaznaczyć swoje istnienie.
Polubiłem tę formę spędzania czasu, sprawia mi ona wiele radości, daje poczucie czegoś wyjątkowego, takiej odrębności w życiu, jest czymś ważnym.
Nie umiem ująć tego słowami, nie mam zbyt bogatego zasobu słów, nie jestem urodzonym wodzirejem słowa,- o ile tak można powiedzieć, ale mam jak każdy wnętrze, które się ubogaca, dzięki takim momentom.
Cieszę się, że jest duże zainteresowanie, że pojawiają się nowe osoby, choć dla mnie to wciąż za mało, zbyt mało jak na możliwości, jakie daje taka forma wypowiedzi.
Jestem za tym, by wymieniać się odczuciami, nie bacząc na to, że różnimy się upodobaniami, że dostrzegamy inne aspekty, inne zdania.
Nie ważne, że zwracamy uwagę na inne fragmenty, inaczej zapatrujemy się na to co czytamy, czekamy na inne słowa, myśli.
Ważne jest dla mnie to, że w tych myślach, wystukana jest nadzieja na zrozumienie, na bycie ważnym przez te kilka chwil, gdy ktoś wyda swój werdykt, że czytał, że chciał, że to rozumie.
Ważne, że w danym przekazie jest zawarta cząstka człowieka, który gdzieś tam w swoim zakątku świata, żyje i daje znać.
Ilu ludzi, tyle upodobań, każdy komentarz uzmysławia mi, że trudno znaleźć kogoś, kto pokryje gust powiernika, kto będzie jego odbiciem pod względem myśli.
I to jest w tym najpiękniejsze, że każdy z nas może pokazać palcem – „O tu jest dla mnie sedno sprawy, a tu jest za mało słów, odczuć, to mnie bolało, a tu byłam kontenta.”
Bo przecież gdyby wszystkim to samo przychodziło do głowy, te same wiersze, komentarze, myśli, czy to z czasem nie zaczęłoby być nudne?
Dzięki temu mogę czytać zdania z której jest wiele polemiki, argumentów, pragmatycznych teorii i przykładów z życia.
.
Wiersze, a także ich analiza, to wymaga osobnej wzmianki, bo jest w tym coś głębszego niż frywolna myśl, choć i ta się zdarza.
Sadzę, że nie przesadzę, jeśli powiem, że wybierając z poszczególnych pozycji frazy, można z nich złożyć wiele aforyzmów, sentencji, a wręcz takie życiowe drogowskazy, ku poprawie swego jestestwa.
Mogą być takimi stygmatami, przypominającymi nam, że mimo dnia z tym co obowiązkowe, rutynowymi czynnościami, można, a nawet powinno się chcieć czegoś więcej niż tylko pustych słów, malkontenctwa, przemykania obok życia.
Tak dobrze poskładane w całość, mogą być zeszytem i to w twardej oprawie.
Zdaje sobie sprawę, że na plus działa tu fakt, że mamy możliwość poznania genezy danego utworu od danej osoby , kontakt, a przy zakupie książki, tomiku, tylko własne myśli.
W moim wypadku to dużo, bo często posiłkuję się komentarzem, by przynajmniej dociec myśli, zamysłu, by dokładnie interpretować każde zdanie, a nie szukać miedzy słowami klucza.
I na koniec taka refleksja, że życie czasem wymaga rezygnacji z danych przyjemności, jest przecież wiele ważniejszych spraw, ale sądzę, że gdy tylko będzie mógł to tu wróci, bo zostawił, zastawia cząstkę siebie, a tego się nie zapomina
Muszę jednak listownie odpowiedzieć na twoje... ( i tu wstaw sobie odpowiednie słowo) gdyż permanentnie mnie unikasz, stosując wszelkie wybiegi, by mnie nie spotkać.
Prawdziwy facet podchodzi i mówi wprost, że jest niezadowolony, wykłada swoje bolączki, daje szansę na wypowiedzenie innym – w tym wypadku mnie- swych kwestii, swych argumentów, daje szansę obojgu na rozmowę. Dla ciebie to jednak zbyt wiele, bo Justynka by mogła czasem powiedzieć za wiele przykrych słów, dociec sedna, a to by znaczyło, że Czaruś to nie jest cacy, wręcz daleko mu do tego.
Tak, to prawda, że spotkaliśmy się w okresie mego odwrotu od życia, gdy liczyłam posiłki, gdy każdy poranek budził mojego demona stresu, gdzie beznadziejne myśli doprowadzały do arytmii serca. Nie miałam odwagi być sobą, odważyć się na rozmowę z kimś innym niż rodzina, co było szokiem dla wszystkich, którzy mnie znają.
Wszyscy to znają i nie przywiązują już uwagi, do danych faktów, do wszelakich prawd tego miasta, do jego historii.
Ja sam idąc deptakiem, nie szukam wzrokiem postumentu Szwejka, który jak luzak, tak jak go każdy zapamiętał, przysiadł na ławeczce i odpoczywa z nieschodzącym z twarzy uśmiechem.
Nie wiem kto zapoczątkował rytuał pocierania mu nosa na szczęście, ale dziś jest on już zloty, gdyż odlew z brązu w tym miejscu stracił na swej wartości.
Wojaczek tu stacjonował przez pewien okres i oprócz zaułka ma i swe miejsce na środku deptaka, skąd spogląda na ramerówkę.
Idąc w kierunku rynku jest najstarszy sklep, który zawsze mi się kojarzy ze sklepem pana Mincla, Stacha Wokulskiego.
Podobna witryna sklepowa, opatrzona archiwalnymi zdjęciami jak dalece zmieniał się rynek, jego wystrój, stroje ludzi, uwiecznionych dzięki zapobiegliwości właściciela i jego potomków.
Sam rynek to właściwie jak wszędzie, jakaś fontanna, klomb, markizy, no cos muszą zrobić za dotacje, to i drzewka, jakiś skwer, odnowa, renowacja.
Przechodząc uliczką , takim przesmykiem wchodzimy na Plac św. Michała, co na mnie też nie robi wrażenia, nawet podświetlanie bruku.
Ale gdy tam jestem, to często się uśmiecham, na myśl o pewnym ślubie.
Mianowicie, jeden z dziedziców królewskich, aby mieć pełniejszą krew, zdecydował się poślubić jakąś matronę z Węgier.
Dziś nazwać to można transferem politycznym, bo zyskiwaliśmy przychylność Austrio-Węgier, a, że chłopina musiał się męczyć z kimś kto tylko Dunaj widział, taka karma.
Dziś ludzie nie takie mezalianse popełniają, nie tak potrafią zakochać się bez pamięci dla lepszego papieru dla fiskusa.
No i te ptaszątka akurat u nas wybrały sobie zameczek na balangę, tuż po zaślubinach w kościele, który dzieli od zamku jakieś 450 metrów.
Niby nic szczególnego, gdzieś trzeba było wybrać by jedna i druga strona miała bliżej, by ci z Węgier nie turlali się karetą przez dwa weekendy.
Nawet nie chcę pisać o tym co musieli przeżyć, jaka to eskapada, tłuc się tak po wertepach, w upale, w pełnej galanterii, no bo etykieta, a klimy brak.
I jadą tak, jakaś karczma, gospoda, opłucze się taka panna młoda, trochę soli trzeźwiących, przekimać i wio-dosłownie i w przenośni.
Jak tu dojechała to pewnie ze zmęczenia na czworakach się witała, byle szybko do komnaty, z jedną myślą, że do domu to na raz na rok pojedzie i to na wrotkach, byle nie w tym pudle.
Jeśli ich nie wymyślono jeszcze to ona z tego rozgoryczenia je wyśniła, oj namęczyło się dziewczę.
Ale nadszedł dzień ślubu, wszystko dopracowane, pospólstwo zgonione by wiwatować, może i jak za Gierka wszelkie cuda wyprawiano włącznie z malowaniem trawy, byle wypadło jak na ceremonię świty przystało.
Wsiadają do tej karety, stangret powozi pewnie, dostojnie kroczą konie, dojeżdżają do połowy dystansu i sru pół kola w błotnistej mazi.
Para młoda skonfundowana , służba się miota, dworzanie rozkładają ręce, a kareta co chwilę głębiej siada.
Próbują jakieś silnie robić, biedotę naciągają by dźwigała, a goście z Węgier w szoku.
W końcu lektykę przynieśli, ponieśli babinę, a on pewnie jak wnerwiony, w tych trzewiczkach te parę kroków zrobił.
Oczywiście nie wiem jak to było, ale wyobrażam sobie , że po tej przymusowej aranżacji tanecznej, to tylko siedział i pił miód czy wino, a noc poślubna to mu nie była w głowie.
Tyle obciachu sobie narobił, a chłopy dziękowały ,że muszą pokłony składać, to pozwoliło na śmiech, który okrasili docinkami w karczmie.
I na koniec puenta.
Wojaczek zwany półgłupkiem, ćwierćinteligentem, taka ciapa, safanduła, gawędziarz, co kufelek i w drogę, doczekał się splendoru na ławeczce.
A o tym księciuniu nawet nikt nie wspomina, no chyba, że o tym, któremu w limuzynie zawieszenie się obniżyło.
Bo kto się wywyższa będzie poniżony.
Szkoda tylko tej dziewuchy, bo jak każda chciała mieć piękny ślub, a tu kicha.
Muszę kiedyś w bibliotece poszperać, jak jej poszło w naszym kraju, czy następne lata miała lepsze, no w sumie gorzej być nie mogło.
Jak zapewne się domyśliłaś, chcę zakończyć tą agonię, tą nierówną walkę.
To co robimy jest zaprzeczeniem miłości, stwarzamy pozory, jesteśmy jednakowo znudzeni, zniesmaczeni, jak zwał, tak zwał.
Poznaliśmy się w tragicznym dla Ciebie momencie, jak powiedziałaś po czasie, była to zapaść coś, czego nie życzysz najgorszemu wrogowi.
Spotkaliśmy się tak przypadkiem, coś mnie tknęło, by zapytać o internistę, akurat Ciebie.
Odpowiedziałaś tak grzecznie, tak miło, pokazałaś gdzie ostatnio wchodził, a ja nie mogłem nacieszyć się Twym widokiem.
Tak zjawiłem się w Twoim życiu, naszym krótkim czasie.
Pozwoliłaś mi usiąść obok i w oczekiwaniu na przyjęcie, zaczęliśmy wymianę zdań na tematy bieżące, następnie osobiste porównania.
Mógłbym tu nadmieniać o tym w chronologicznym szeregu, bardzo uporządkowanym, bo to było dla mnie czymś tak znaczącym, że wszystko zapamiętałem.
Kolejne tygodnie to moje najlepsze chwile, czułem potrzebę przekazywania Ci otuchy, doprowadzenia Twego bytu do funkcjonalności.
Niekończące się opowieści, o tym jak byliśmy dziećmi, co nam się przytrafiało, co sprawiało radość, czym się zajmowaliśmy.
Te wszystkie nadzieje, plany, szybki sen, bo rano znowu czeka życie, nasz zwariowany dzień, w którym posiłki przeszkadzały w kontynuacji procesów, jakie w naszej głowie zachodziły.
Widziałem w Tobie taką dziewczynkę, zagubioną, bardzo niewinną, co tylko chce trochę zrozumienia, dystansu od problemów, a nade wszystko powiernika,
Wyobrażałem sobie nas, jak razem mieszkamy, prowadzimy dom, dzielimy obowiązkami, cieszymy z powrotu z pracy.
Byłem tak naiwny, że będziemy swoimi pierwszymi kochankami, że zrobimy to po ślubie, pełni obaw o to by sprostać oczekiwaniu, ja Twojemu, a Ty…
Te nasze zachwyty na temat naszych podobnych przemyśleń, te Twoje słowa, o mym świeżym podejściu do życia tak innym , tak bardzo romantycznym.
Wysyłałem Ci esemesy z pytaniami, o tym co jest w Tobie takiego, że ja chce z Tobą się dzielić nawet intymnymi myślami, że leżąc chciałbym się chociaż przytulić, powdychać Twe balsamy, poczuć kobiece sfery erogenne.
I tak mijały miesiące, ku naszej uciesze, mogłaś już obejść się bez antydepresantów, stałaś się bardziej buńczuczna, bardziej i odważniej wypowiadałaś opinie, na wiele spraw.
Zauważyłem, że to co Cię kręci, to jednak wir życia towarzyskiego, jak sama ostatnio przyznałaś na imieninach Beaty.
Tam zresztą przeszłaś samą siebie mówiąc, że picie Finlandii i parę bachów skręta to prawie taka jazda jak orgazm przez sen.
Twoje zmienne nastroje , wzdychania, przewracanie oczyma, wypominanie mi, że jem za głośno, a to że trochę obrastamy rutyną.
Przypominanie mi, że powinienem mniej się przejmować, że mało we mnie werwy, jestem zbyt pasywnie nastawiony do życia, no nie jestem takim jakiego Ty byś chciała.
To wszystko było dla mnie inne, nie taką Justynę poznałem, nie takiej chciałem, nie takiej zmiany oczekiwałem po leczeniu.
Czy taka przemiana była możliwa, czy tamta była wynikiem doła?
Nie umiem na to odpowiedzieć i nie chcę już tego wiedzieć, to w tym momencie mało istotne, zważywszy na fakt, że nie ma w nas nic co da się połączyć.
To wszystko się skończyło, a jak zwykle czarę goryczy przelewa jakiś niuans, drobiazg, przypadek, tak i teraz to nastąpiło.
Ot, zwykła rozmowa i tak dla sprawdzenia czy mnie słuchasz wstawka – „Wisła jest lepsza od Legii”, takie zdanie nijak się mające do tematu.
I brak Twojej reakcji.
Ty po prostu byłaś gdzieś, ale gdzieś daleko, na pewno nie przy mnie.
Zrozumiałem, że ja to jestem z innej bajki, że nie ma nas, bo właściwie nigdy nie było, to było moje pragnienie, wymysł i trzeba je dziś pożegnać.
Na zakończenie, chcę Ci życzyć szczęścia w życiu, byś spotkała kogoś kto nie będzie statyczny, kto jak i Ty będzie lubił gwar, szaleństwo, plener, wyskoki.
Kto w tańcu będzie Ci nadgryzał płatek ucha, szeptając co chciałby w tym momencie zrobić, kto nie będzie opowiadał o przyziemności, a roztaczał wizje.
Kto wciąż będzie Cię zaskakiwał, uruchamiał, nakręcał.
Nigdy już oficjalnie się nie spotkamy, ale to nie metropolia, więc jeśli gdzieś , kiedyś, zeszły by się nasze drogi, to proszę byś tylko odpowiedziała na moje skinięcie głowy.
Nie chcę robić scen, udawać, że interesuje nas co u drugiego, sloganowych treści, obłudnych zdań typu – „Myślałam o tobie, musimy powspominać, to zdzwonimy się”
Dziękuję za te kilka miesięcy, czułem się potrzebny, kimś ważnym, nawet kochanym, choć pewnie to Cię dziś bawi.
Padało, było naprawdę paskudnie. Deszcz ze śniegiem nie pozwalał na jakąkolwiek optymistyczną myśl. I jeszcze ta wilgoć, przenikająca aż do kości. Trzęsła się cała, zresztą jak zwykle, gdy alkohol przestawał dyktować tempo krwioobiegowi.
Przed oczyma ukazały się sekwencje z minionych godzin i usłyszała jego tembr głosu. Bo to co jej dziś powiedział było najgorsza obelgą jaka usłyszała, nie tylko od niego, ale w swym parszywym życiu. Powracało z każdym stawianym krokiem.
Ciap, - jesteś dziwką.
Ciap, - zawsze nią byłaś
Ciap, - i taką zostaniesz.
Poczuła ucisk w skroniach. Organizm domagał się codziennej dawki, przyzwyczaiła go na odpowiednią zawartość metanolu.
Nie mogła uwierzyć, że trafia na tak niereformowalnych osobników, wręcz padalców. A może to ona ich zachęca, przyciąga. Może powinna poważnie pomyśleć o psychiatrze. Dlatego piła, dużo piła by tak bardzo nie czuć cierpienia, które zadają jej najbliższe osoby? Nie, to wyparcie, oszustwo, mamienie samej siebie. Kiedy tak wlewała w siebie kolejne literatki u Gienka, gdy była u niego na kontroli - jako pracownikiem socjalny - spostrzegła że coś jest nie w porządku . Gienek jeszcze w trakcie aktu spółkowania oddany, nagle stał się milczący. Jego zachowanie diametralnie odbiegało od tego nawet bardzo powściągliwego.
Gdy już spisała raport pożegnał się i to wylewnie. Wyszła na klatkę schodową. Wyciągając papierosa z kieszeni płaszcza poczuła dziwny zapach. Taki słodkawy aż dostała odruchu wymiotnego, pomimo tego, że dziś jak na jej możliwości nie czułą się nietrzeźwa. Swego czasu miała doświadczenia z policją kryminalną i wiedziała co się święci. Zapach ten w miarę schodzenia w dół był coraz intensywniejszy. Bała się, że żołądek odmówi posłuszeństwa, gdy otworzyła drzwi do piwnicy. Smród ją dosłownie uderzył tak że upadła na kolana. Pożałowała, że dała się namówić na kolejne głębsze, które uderzały w tętnice. Wodzona ciekawością brnęła dalej w głąb tej ciemnej przestrzeni. Nie chciała dać za wygraną, stąpała z należytym wyczuciem jak prawdziwy detektyw. Poświeciła latarką z telefonu i prawie zemdlała. Pięknie nagie kobiece ciało leżało nienaturalnie poskręcane z roztrzaskaną na miazgę głową z której wypływał mózg i brunatna krew. Brutalnie szpecąc długie rudawe włosy rzucane gdzieś obok, zupełnie jakby ktoś zdjął perukę...
Następne części: Ukarana przez życie odcinek 2 Ukarana przez życie odcinek 3 Ukarana przez życie odcinek 4
Ukarana przez życie,odcinek
Autor: One Angel
Czytano 957 razy
Data dodania: 07.03.2018
Średnia ocena: 4.0 Głosów: 7
tak i ten krótki wstęp do większej publikacji
jest nasycony twardą rzeczywistością.
wisiorki, amulety, dwie romantyczne kasety i na
końcu w łóżeczku piruety....
ehhh,
Czy to naprawdę musi byś takie co roku jak
wycięte z żurnala, bez tego dreszczyku niepewności?
Nie odpowiadaj. a zrób jak to śpiewa Domagała:
- " Weź się przytul, weź nie świruj"
Ale najpierw przeczytaj.
I jak tu nie wierzyć w potęgę słów, wystarczy się otworzyć, odważnie wypowiedzieć kwestie a miłość wypełni me dni. Bałem się Diano o twoją reakcję, bo wiesz jak to jest, gdy ci na czymś tak bardzo zależy, to wtedy każdy niuans, drobnostka, wywraca ci twoje poprzednie nastawienie. Mój ulubiony pisarz Oscar Wilde powiedział : „ Mężczyzna może być szczęśliwy z każdą kobietą, pod warunkiem że jej nie kocha”. Nie mogę temu zaprzeczyć, bo jestem szczęśliwy, gdy moje koleżanki widzę, rozmawiam z nimi, zwierzam się im, odchodzę po spotkaniu, zasypiając z lepszym humorem. A to wszystko z jednej prostej przyczyny, bo są mi obojętne ich relacje partnerskie, nie zastanawiam się nad ich wieczorami, czy namiętnościami. Ich uśmiech skierowany do chłopaka, względnie męża, nie budzi mych emocji, jest integralną sprawa ich dwojga i dla mnie tylko ich dwojga. Nawet żartując o sprawach cielesnych, nie jesteśmy w stanie pobudzić naszych zmysłów, bo ja nie jestem ich dotykiem, a one dla mnie ciałem do pieszczot. Całując je w policzek wyczuwam wspaniały aksamit skóry, zapach, który daje poczucie zmysłowości, ale to wszystko. Uwielbiam je adorować, mówić jak przyjemnie się z nimi rozmawia, patrzeć jak odwzajemniają się uśmiechem, odchylają głowę, są szczęśliwe.
Pewnie Dianko się zastanawiasz po co te dywagacje, czy aby nie chce cię zdenerwować, ale to po to, byś wiedziała, że nigdy nie będzie między nami takiego luzu. Bo z mojej strony, to jest uczucie jak do kobiety, więc przywiązuję wagę, do tego co, gdzie i jak, częściej więc zwracam uwagę na twe zachowanie. Nie jest mi obojętne z kim przebywasz, o czym rozmawiasz, jak się ubierasz, innymi słowy czuję się częścią twego życia. Dochodzi więc między nami do kłótni o popaprany dzień, są głupie odzywki, bo boję się o ciebie, o twe zachowanie, prowadzone rozmowy. Tak jestem zazdrosny o te przygryzanie wargi przy innych, o te niby luźne stwierdzenia na tematy seksu, te zachwyty o fajnym charakterze danego faceta, a także pytania skierowane do nich o dopasowanie makijażu do koloru włosów. To przecież ich zachęca do flirtowania, do pokazywania swej elokwencji, wymyślania niestworzonych historii, by ciebie zachwycić.
Jesteśmy już na takim etapie znajomości, że nie musimy udowadniać sobie własnej miłości, jakimiś zachwytami, taksowaniem ciała, całowaniem w miejscach publicznych. Wystarczy mi, twoja obecność, parę słów, a ty byś chciała bym cię tulił, opowiadał jak dawniej, szeptał do ucha, że masz pupcię jak serducho i bym chętnie je schrupał, jak pierniczki od Wedla.
Proszę cię! To już było, nie róbmy szopek w biały dzień, życie wymaga czegoś więcej od nas, przystosowania do wymogów życia, stabilności finansowej, a nie latania ponad innymi bo my się tak kochamy. Ci frajerzy, co koło ciebie dziś tańczyli, po miesiącu zaczęli by tak jak wszyscy rozglądać się za innym obiektem, co szuka splendoru.
Diana, ja za tobą szaleję, kocham twój charakter, twój sposób bycia, te ciągłe zmiany, niedokończone pomysły, napady namiętności i pytania o sens starania się w pracy. Twoje zamiłowanie do zbierania papeterii, postrzeganie świata, jako czegoś chwilowego, więc nie jest warte oszczędzanie kasy, a wręcz brania z niego wszystkiego co się nawinie. Nie ze wszystkim się zgadzam, ale jakoś sobie radzisz, więc i ja chcę z tobą to kontynuować w poważnym związku. Nie żebym uważał, że to co jest teraz to jest niepoważne, ale czas usankcjonować naszą miłość, po części i z powyższych obaw, które ci wyżej wymieniłem. Teraz pewnie siarczyście przeklęłaś, bo potraktowałem cię jak osobę, którą trzeba kontrolować, ale to nie tak. Bo kto wie, czy to nie ja bardziej obawiam się o siebie, o swe podejście do życia, mam ciągotki do układania sobie weekendów z kumplami, a to czasem zakłóca nasze relacje. Wiem, że to z tego powodu robisz te dziwne wymyki, by mnie wk..wnerwić, więc zaręczmy się, ja chcę tego i 30 lipca to zrobię, nie masz wyboru.
Będę u ciebie za tydzień, to porozmawiamy, bo w sumie nie wiem jak ma to wyglądać, nie chodzi mi o te techniczne sprawy, zwołanie rodziny, proszenie o rękę, ale o datę ślubu.
To już musimy ustalić teraz, bo jak mamy wypaść na dorosłych, to musimy być zgodni, tak pragmatyczni, wiarygodni. Wiem, że teraz jesteś w szoku, bo nie poruszaliśmy jeszcze tej kwestii, a tu nagle taka śmiała decyzja życiowa, która wszystkie plany zmienia w jeden cel.
Nie chce po prostu by nas kiedyś zmusił wiek, opinia naszych rodziców, czy choćby aspekt kontaktu cielesnego i jego konsekwencje. Jestem ciebie pewny i nikt mnie już nie interesuje, chcę z tobą się ułożyć, choć zdaje sobie sprawę, że my to wariaci jesteśmy i pewnie nie raz więcej namieszamy niż zbudujemy. Ale czy bez adrenaliny nasza znajomość by miała sens, czy dzięki tobie nie poznałem smaku beztroski, chaosu, ale i nabrałem ogłady towarzyskiej, no i nauczyłem się podejmować szybko decyzję. Choć raz mnie wrobiłaś, ale dobra, każdemu się zdarza.
Diano, proszę nie kombinujmy, a zróbmy to.
Bo jak nie, to ja zaczynam z kolegami częściej się widywać, a ty z tym pajacami się zadawaj, tylko obydwoje wiemy, że to nam po chwili się znudzi, a tęsknić przecież nie chcemy.
To tyle, bo ci i tak namieszałem tym listem.
Kocham cię i nie chcę byś się zmieniała. ( no chyba że na lepsze - to taki żart)
Całuję cię tam gdzie lubisz
Kamil
- Czy Andy dzwonił już z informacją,
I...
Na pewno ma "coś" do powiedzenia.
Ładnie doładowane.
Pozdrox
Napisz komentarz
Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania