Uniwersum Metro 2033: Czarne Diabły cz.4 (z poprawkami)

Specjalne podziękowania dla użytkowników krajew34, Kapelusznik oraz Ozar. Dziękuję też wszystkim co, konstruktywnie krytykowali moje teksty, uświadomiliście mi co w tych tekstach nie gra. To dzięki wam te teksty zyskają dużo. To jest trzecie moje podejście do poprawy tej serii mam nadzieję, że ostatnie :D aby wgl wiedzieć o co teraz będzie chodzi w tej serii zachęcam do przeczytania tekstów o nazwach: Info + Czarne Diabły cz.1 ( z poprawkami) i Czarne Diabły cz. 2, 3 ( z poprawkami). Dodatkowo uprzedzam, że teksty będą pojawiały się rzadziej ze względu na maturę. Miłej lektury :)

 

Minęła dłuższa chwila, zanim drżącym głosem odezwał się Naczelnik:

— Panowie…

Szrama oraz Spryciarz spojrzeli na niego. Dalej mieli solidny mętlik w głowie, który ni jak nie umieli uporządkować. Na ich twarzach malowało się zdumienie. Chwilę przed tym ich duszę rozpierała radość z żyjącego ułamka dawnego świata. Teraz serca oraz umysły napełniane były lękiem, oraz niepewnością. Ekosystem znany przez nich od tylu lat zawalił się wraz z pojawieniem się obcych. Kim są? Wrogami? Przyjaciółmi? W tym momencie do pokoju wszedł radiotelegrafista. Przywódca enklawy wziął głęboki wdech i kontynuował.

— Brać radiostację do gabinetu Rady — rozkazał Naczelnik — A Ty jazda po swoich kolegów po fachu!

Szrama i Spryciarz otrząsnęli się. Skołowany radiotelegrafista wybiegł z pomieszczenia. Podnieśli ciężką radiostację za uchwyty przytwierdzone do boku pudła. Skierowali się do drzwi.

— Naczelniku co wymyśliłeś? — spytał niespokojnym tonem Spryciarz.

,,Nie podoba mi się to” — pomyślał Szrama.

Przywódca enklawy odburknął coś niezrozumiale. Widać było po nim, że bije się z myślami. Oczy miał rozbiegane i nieobecne. Po jego głowie krążyło pytanie, czy może to nie jest przypadkiem ocalałe wojsko? Próbował je odrzucić. Przecież Szrama oraz Spryciarz wywodzą się z wojskowych. Raczej wiedzieliby, jakby jakieś inne garnizony przetrwały. Chociaż z tego, co sobie przypominał, mówili, że łączność padła krótko po Ataku, więc kto, a poza tym minęło dwadzieścia lat prawie od ostatnich komunikatów. W takim wypadku nasuwa się kilka pytania. Skąd są? Po co oni chcą się dobrać do portu wojennego? Czy może jest to ratunek dla Świnoujścia? Drugą kwestią jest ta łamana polszczyzna u tego pułkownika. Naczelnik ni cholery nie umiał rozpoznać akcentu. Możliwe, że może jest obcokrajowcem, a to by znaczyło obecność obcej armii albo Ślązakiem lub Kaszubem. Dochodziła jeszcze tutaj sprawa tych Dzieci Życia. Ten cały ich komunikat świadczył o tym, że stanowią realne zagrożenie, jeżeli dojdzie z nimi do kontaktu. Tylko pytanie, czy oni są już niedaleko? Przeszli przez wąskie pordzewiałe drzwi pomieszczenia. Za nimi skręcili w lewo. Korytarz, którym kierowali się do pokoju Rady, był zachowany w całkiem niezłym stanie. Nie miał żadnych pęknięć na ścianach oraz śladów wilgoci. Uchwyty radiostacji zaczęły powodować ból w dłoniach niosących.

— Sss. Ciężkie to cholerstwo — odezwał się Spryciarz.

Naczelnik pchnął potężne przerdzewiałe żelazne drzwi. Pokój Rady Podziemnego Miasta mieścił się w dawnym pomieszczeniu dowodzenia wojskami Układu Warszawskiego. Ich oczom ukazała się ogromna przestrzeń przypominająca swoim rozmachem małą stację metra. Sufit tutaj umieszczony był znacznie wyżej umieszczony niż w innych miejscach Podziemnego Miasta. Z niego na grubych kablach zwisały smętnie żarówki. Ściany w tym pokoju zostały odarte aż do samego tynku. Dzięki czemu można było je zakonserwować specjalnym środkiem, chroniącym przed wilgocią. Na środku pomieszczenia ustawiono w duży prostokąt kilka chałupniczo zrobionych stołów i krzeseł. Ponadto wyniesiono stąd dawne wyposażenie, które tylko go zagracało. Panował tutaj harmider.

— Co wy sobie kurwa wyobrażacie?! Tam ludzie potrzebują pomocy!!!! — krzyczał Doktor na Marka.

Wokół prawej ręki przywódcy enklawy utworzyły się okrąg złożony z członków Rady, stalkerów i radiotelegrafistów.

— Pojebało was?! — wrzeszczał szef rowerowni.

Naczelnik podszedł do środkowego krzesła stojącego przy stole. Wskazał Szramie oraz Spryciarzowi miejsce, w którym mają postawić radiostację. Wziął zamach i uderzył pięścią w blat.

— Cisza!!!!!!! — rozległ się potężny bas.

Wszyscy umilkli. Zdezorientowani skierowali wzrok na Naczelnika.

— Witam, na nadzwyczajnym zebraniu Rady — kontynuował już spokojnie — Siadajcie.

***

Ciąg dalszy nastąpi

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 1

Zaloguj się, aby ocenić

    Napisz komentarz

    Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania