Poprzednie częściUpadek Lucyfera #1

Upadek Lucyfera #4

7

Trójka archaniołów twardo wylądowała na nogach. Ich doskonalszy wzrok bardzo szybko poradził sobie z oślepieniem przez promień transportujący i niemal od razu przystosował się do nowego oświetlenia. Dostrzegli wtedy, iż znajdują się w Sali Luster, czyli dokładnie tam gdzie powinni się znaleźć. Był to zwyczajowy przystanek pomiędzy Niebem, a Ziemią. Jeśli ktoś dostał rozkaz, by zstąpić na dół, przychodził tutaj. Tutaj również lądowali ci, którzy wracali. Jeśli wracali…

Lucyfer prędko rozejrzał się dookoła. Sala Luster wyglądała jak zwykle. Przez pięć lat nic się nie zmieniło. Ta sama kulista konstrukcja i te same olbrzymie płaty metalu, pokrywające każdą jej powierzchnię. Blachy zostały tak doskonale wypolerowane, iż niemal perfekcyjnie odbijały wizerunki wszystkich znajdujących się osób. Stąd właśnie nazwa tajemniczej komnaty. Ponadto oświetlona była chyba najlepiej spośród wszystkich dostępnych aniołom pomieszczeń w Niebie. Idealnie białe światło zalewało salę tak silnie, że niemal niemożliwym było dostrzec zwielokrotnione w odbiciach ścian postacie.

­– No to jesteśmy – westchnął Michał, po czym nie oglądając się na swoich braci, opuścił komnatę. Lucyfer oraz Gabriel popatrzyli po sobie przez krótką chwilę, po czym wzruszyli tylko ramionami i pospiesznie ruszyli w ślady trzeciego archanioła.

Niebo było pięknym miejscem, ale Lucyfer przez tyle lat nie mógł się nadziwić jak dziwne się ono wydawało i jak odmienne od wszystkiego, co można było znaleźć na Ziemi. Tam wszystko było brudne, suche i gorące. Ludzie otoczeni byli piaskiem, gliną, kamieniem oraz drewnem. Tutaj wszystko wyglądało inaczej. Panował znaczny, choć wciąż przyjemny chłód, a niemal każda drobina materii, która otaczała anioły stworzona była z gładkiego, siwego i zimnego w dotyku metalicznego materiału. Każda ściana, każdy sufit. Niebo nie było jednak otwartą przestrzenią. Przypominało bardziej pałac. Miało swoje sufity i podłogi. Nie było możliwe więc dostrzec tego co pod jak i tego co nad. Znajdowały się tu zarówno przestronne, olbrzymie wręcz otwarte komnaty, niewielkie pokoje jak i ciasne, i nieco klaustrofobiczne korytarze. Lucyferowi nie przeszkadzało to jednak. Już dawno temu przyzwyczaił się do surowego i prostego, acz eleganckiego wyglądu jego domu. Nawet mu się to podobało. Lubił prostotę. Lubił, kiedy wszystko wokół niego było jasne oraz klarowne. Dlatego już od dawna nie zwracał uwagi na wystrój Nieba. Przemykał jego ciasnymi korytarzami i poruszał się po wielkich komnatach, jak gdyby znał je na pamięć. Mury pałacu ich Ojca nie posiadały w sobie żadnych otworów na wzór człowieczych okien. Tu wszystko było stałe i nieprzerwane. Brak było miejsca na dekoncentrację. Wewnątrz metalicznych ścian jak drogi biegły jednak ścieżki jasnego, błękitnego światła, które niczym pasma spadających gwiazd na nocnym firmamencie, rozświetlały aniołom mroki ich domu oraz wskazywały właściwy kierunek. Lucyfer, a także żaden jak się orientował inny anioł, nigdy nie poświęcał głębszych myśli specyfice tego miejsca. Wszyscy przyjmowali je po prostu takim, jakie było. A było ich domem… Domem, który przysięgli chronić i który był im najbliższy zaraz po miłości do Ojca.

Skoro już o Ojcu mowa. Ku zaskoczeniu Lucyfera, mężczyzna czekał na trójkę swoich synów tuż za drzwiami Sali Luster. Musiał otrzymać wiadomość o ich przybyciu i postanowił zaczekać na nich z powitaniem w wąskim korytarzu, okalającym ze wszystkich stron kulistą komnatę.

­– Witajcie z powrotem w domu moje dzieci – zwrócił się do nich swoim głosem, którego dźwięczne i ciepłe brzmienie zawsze dla każdego archanioła stanowiło wyraz największych uczuć Ojca, koiło ich duszę oraz przynosiło ulgę sercu. Twarze całej trójki archaniołów rozświetliły szerokie uśmiechy. Tak dawno nie widzieli Ojca. Tak dawno nie byli w domu. Oczywiście tych kilka lat stanowiło ledwie sekundę w ich mającym trwać nieskończoność życiu, lecz tęsknota i tak ogarniała ich znacznie prędzej, aniżeli by sobie tego życzyli. Przyjemny zapach tego miejsca oraz miły dla oka widok ich Ojca tylko im o tym przypomniał. Uświadomił, jak bardzo tęsknili oraz jak bardzo pragnęli wreszcie powrócić.

­– Witaj Ojcze. – Jak zwykle pierwszy do powitania wyrwał się Gabriel. Jako pierwszy również z szacunkiem przyklęknął na jedno kolano i nisko ukłonił się bogu. Lucyfer i Michał szybko podążyli za jego przykładem.

­– Wstańcie moi archaniołowie – powiedział ciepło, po czym delikatnie musnął dłonią głowę każdego z nich. Trójka braci wstała z kolan i przyjrzała się Ojcu. On również, podobnie jak Niebo, nic się nie zmienił. Dalej był tym nadzwyczajnie wysokim, dobrze zbudowanym mężczyzną o aparycji przyjaznego starca, noszącym nieskazitelnie czystą, śnieżnobiałą, prostą w kroju szatę. Jego twarz była jednakże twarzą mędrca. Miał ostre i wyraziste rysy, a wyraz jego świetlistych, złotych oczu świadczył o niepomiernej wręcz inteligencji. Wrażenie to potęgowała dodatkowo sięgająca piersi, gęsta, srebrzysta broda oraz pochylona postura Ojca. Jego nieznacznie pomarszczona skóra iskrzyła delikatnie w błękitnym świetle ściennych lamp, a równie długie jak broda, błyszczące srebrzyście włosy zdawały się powiewać lekko na jego głowie, mimo iż w pomieszczeniu nie dało się zauważyć żadnego ruchu powietrza. Na podobne niezwykłości w wyglądzie Ojca Lucyfer również już dawno przestał zwracać uwagę i nie zastanawiał się zbytnio nad tym. Każdy spośród archaniołów różnił się nieco. Również każdy anioł z innych chórów wyglądał inaczej. Nikogo nie dziwiło więc, że ich Ojciec również się od nich różnił. Wyglądał przy tym też najdostojniej i najbardziej wyniośle. Był w końcu najlepszym z nich. Był bogiem…

­– Nasza misja zakończyła się sukcesem panie – Michał zakomunikował niemal od razu. Jak zwykle czuł nieodpartą potrzebę, by natychmiast zdać szczegółową relację ze swoich uczynków - pomyślał Lucyfer.

­– Bardzo dobrze, bardzo dobrze… – wymruczał Ojciec z wyraźnym ukontentowaniem, które odmalowało się na jego porośniętej brodą, ciepłej twarzy. – Wielce mnie to raduje. Zresztą, nie spodziewałem się po was niczego innego.

­– Dziękuje panie – Michał ponownie skłonił głowę, na co Lucyfer z boku niemal prychnął kpiąco. Gabriel widząc jego minę, rzucił mu pytające spojrzenie, ale Lucyfer zignorował go. Czasami miewał już dosyć służalczości swych braci. Sam od zawsze był dużo bardziej niezależną istotą. Tak go stworzono i on akceptował to w stu procentach. Sprawiło to jednak, że czasem jeszcze trudniej było mu znieść odmienną postawę wśród tych towarzyszy, którzy myśleli oraz czynili inaczej.

­– Naprawdę cieszy mnie, że wszystko przebiegło pomyślnie i że udało wam się ocalić życia wszystkich tych biednych, wciągniętych w okrutną wojnę nieszczęśników – ciągnął starzec. Jego złote oczy przez cały czas błyszczały. W końcu splótł jednak dłonie za plecami i dodał jeszcze weselej: – No ale nie zatrzymuję was już dłużej. Wielka uczta na cześć waszego powrotu już gotowa, a wszyscy wasi bracia i siostry czekają. Nie mogę pozwolić, by dłużej trwali w niecierpliwości co do waszego powrotu. Wy też z pewnością chcecie ich jak najszybciej zobaczyć. Mam rację?

­– Tak Ojcze – Michał i Gabriel skłonili się raz jeszcze. Lucyfer nie ruszył się z miejsca.

­– Lucyferze? – Ojciec uniósł pojedynczą brew.

­– Nasza rozłąka trwała za długo.

­– Masz absolutną rację synu. Dlatego należy wam się odpoczynek. Nie będę wam już zawracał głowy. Bawcie się.

­– Dziękujemy – Gabriel odparł, a na jego ustach zabłąkał się chytry uśmieszek. Ojciec jednak był już odwrócony plecami i odchodził. Zanim jednak zniknął za rogiem, rzucił jeszcze przez ramię:

­– Przed ucztą polecam wam jednak wizytę w łaźni dzieci. Wasze ciała nie są przykładem czystości. Szczególnie twoje moja Gwiazdo Poranna.

Na twarz Lucyfera wstąpił lekki uśmiech.

–­ Oczywiście – mruknął, z rozbawieniem spoglądając na opłakany stan swojej skóry. Z powodu kurzu oraz brudu była co najmniej o kilka odcieni ciemniejsza, niż powinna. Michał, Gabriel i Lucyfer popatrzyli po sobie szybko, po czym bez słowa ruszyli do łaźni, gdzie zrzucili z siebie wreszcie ciążące im pancerze i zanurzyli soje ciała w gorącej, odprężającej wodzie.

ΘΣ

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 3

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • ausek 04.11.2015
    Nadal trzymam stronę Lucyfera, przyciąga mnie jego ciemna strona.:) 5
  • Numizmat 04.11.2015
    Jeszcze nie widziałaś jego prawdziwej ciemnej strony :) Dzięki za komentarz.
  • Lucinda 04.11.2015
    Każdą kolejną część czytam z przyjemnością, podobają mi się twoje opisy i czasami rozbudowane porównania. Choć tu bym mogła mieć więcej zastrzeżeń, niż do poprzedniej części.
    ,,czyli dokładnie tam (przecinek) gdzie powinni się znaleźć";
    ,,przystanek pomiędzy Niebem, a Ziemią" - w takich wypadkach przecinka przed ,,a" się nie stawia;
    ,,niewielkie pokoje jak i ciasne, i nieco klaustrofobiczne korytarze." - według mnie to drugie ,,i" jest niepotrzebne;
    ,, Lucyfer, a także żaden jak się orientował inny anioł" - po pierwsze ,,jak się orientował powinno być wtrąceniem, poza tym chyba lepiej by pasowało ,,ani żaden inny, ..., anioł";
    ,,Przed ucztą polecam wam jednak wizytę w łaźni dzieci" - przed ,,dzieci" powinien chyba być przecinek, bo to jest chyba zwrot do nich, prawda? To też zwróciło moją uwagę na to, że nie oddzielałeś zwrotów do kogoś od wypowiedzi np. (tak od końca poza tą łaźnią) ,,Masz absolutną rację (przecinek) synu" a zwroty pojawiały się prawie w każdej wypowiedzi;
    ,,zanurzyli soje ciała " - ,,swoje";
    Poza tym kilka razy miałam wrażenie, że brakuje jakichś przecinków, zazwyczaj tworzących wyrażenia wtrącone, bo gdyby czytać te zdania jednym tchem tak jak je napisałeś, nie wyszło by to najlepiej, łatwo można by zgubić sens. Był też fragment, gdzie bardzo często powtarzało się słowo ,,Ojciec". To główne rzeczy, na które zwróciłam uwagę.
    Nie chcę tu przytaczać wszystkich przypadków, bo to bez sensu. Jeśli będziesz poprawiał, sam zauważysz.
    Za dobrze napisany tekst i wspaniałą historię (na której ciąg dalszy czekam z niecierpliwością:) ) 5
  • Numizmat 04.11.2015
    Dzięki wielkie. W wolnej chwili przyjrzę się temu jeszcze raz i popoprawiam :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania