Poprzednie częściUpadek Prolog

Upadek Rozdział 1

Odetchnął głęboko, skupił myśli na tym by nie denerwować się, nerwy tutaj nie pomogą, pomyślał. Spojrzał na drewniane drzwi bez okien. Nacisnął klamkę, puścił pozwalając jej wrócić na dawne miejsce, poczekał chwilę i ponownie nacisnął klamkę, powoli otworzył drzwi, nie skrzypiały, ponieważ były regularnie smarowane. Ostrożnie wszedł do środka, wiedział w których miejscach podłoga skrzypi, ich unikał jak ognia. Miał przed sobą korytarz, długi na trzy metry, na końcu zakończony po obu stronach drzwiami. Zobaczył, że wejście na piętro jest otwarte, ruszył w tym kierunku, było to lewymi drzwiami. Nagle coś poruszyło się w pokoju po prawej, Red znał ten dom jak własną kieszeń, słyszał przeciągłe skrzypnięcie, wiedział, że ktoś lub coś jest na środku dużego pokoju. Stanął przed wejściem na schody. Wypuścił powietrze z płuc bardzo powoli, zamknął oczy i policzył do pięciu. Usłyszał kolejne skrzypnięcie, wiedział, że to coś jest już blisko drzwi, jeszcze go nie widzi. Red spiął się i odwrócił, wycelował pistolet w otwór prowadzący do pokoju i czekał.

Nagle coś usłyszał, było to na schodach, chciał się odwrócić, ale nie zdążył, jego oczy były przyzwyczajone do mroku panującego w domu, przystawili mu po oczy latarkę, został oślepiony.

- Ty idioto.-usłyszał znał dobrze ten głos.

- Czemu to zrobiłeś Cain.-Spytał Red.

- Bo jesteś głupi, gdybyś wrócił w terminie to byś nie dostał w oczy światłem.-powiedział drugi głos, należał do kobiety, jego oczy dalej nic nie widziały w mroku.

- Miło, że udało ci się wrócić Lisie.-mówiąc to uśmiechnął się.

- Mówiłam ci nie Lis tylko Fox.

- Dajcie mu spokój na razie, jeżeli nie ma czegoś przydatnego, wtedy możecie znowu zacząć swoje przekomarzania.

- Wszyscy są widzę, Tris także wróciła. Tylko mam jedno pytanie, po co ta łuska na schodach?-spytał Red.

- Wiedzieliśmy, że wrócisz, zawsze wracasz. Chcieliśmy cię nauczyć byś był punktualny.

- Rozumiem, zrobiłem coś źle, dostałem nauczkę. Możemy przejść na górę, mi skończyło się jedzenie trzy dni temu, więc może coś zjemy.

- Dobra, zjesz coś. Pogadamy co znalazłeś i co my mamy.-powiedziała Fox.

Przeszli na pierwsze piętro, byli w pokoju który był średniej wielkości, dwie sofy, stolik na środku, łóżko po prawej naprzeciwko sof i plecaki rzucone koło drzwi, dołączył tam też plecak Reda.

- To co dobrego mamy do jedzenia?-spytał Red.

- Niewiele, nic nie znaleźliśmy, ty też co?-spytała Fox.

- Zapal, latarkę.- powiedział Cain.

Red zrobił co powiedział jego znajomy. Wyciągnął latarkę i zapalił ją i przykrył ją butelką wody by światło się rozproszyło. W między czasie Tris podała mu konserwę.

Teraz mógł się im przyjrzeć, Cain wysoki blondyn, umięśniony, o normalniej twarzy włosy ścięte na krótko. Był on urodzonym wojownikiem, jako jedyny nie bał się walczyć z drugim człowiekiem. Za brak tego strachu zapłacił dwoma postrzałami.

Tris dziewczyna średniego wzrostu z długimi czarnymi włosami, ładną twarzą. Wszyscy z grupy oprócz niej zdają sobie sprawę z tego, że tylko dzięki niej wciąż żyją, gdy to się zaczęło tylko ona motywowała innych by brnęli dalej. To ona była w tej grupie dyplomatką, ona rozmawiała o cenach i itp.

Fox piękna dziewczyna, jej rude włosy nie raz dawały okazję ich grupie przeżyć, mężczyźni mają problem się jej oprzeć. Ona była ich strzelcem wyborowym, więc strzelała z karabinu myśliwskiego.

- Co tak całą mam zjeść sam?-spytał zdziwiony Red.

- Normalnie byś tyle nie dostał, ale podobno nie jadłeś od kilku dni. To wszystko co możemy ci dać.- powiedziała Fox.

- Dobra to za chwilę, na razie mam coś dla ciebie Tris.-mówiąc podszedł do swojego plecaka i zaczął w nim grzebać.- mam to dla ciebie.-mówiąc to podał naboje Tris.

- To za tym się tyle uganiałeś?-spytał Cain.

- Tak, pomyślałem, że się przydadzą.-powiedziawszy to otworzył konserwę i zaczął jeść.

- Mieliście wiadomości z Krakowa?- spytał Red.

- Tak jutro zrzut tam gdzie zwykle. Jest podobno specjalna przesyłka, dla nas, tak mówił Tomek.

Tomek to wojskowy który wykonywał zrzuty dla ocalałych, były tam lekarstwa, ubrania, rzadko amunicja. To były zrzuty z Krakowa, były zrzuty też ze śląska, ale one zawierały tylko jedzenie, czyli tego czego im brakowało, je przejmował tylko Dexter.

- musimy pogadać.-powiedziała Fox.- chodzi o kolejny Zlot

Następne częściUpadek Rozdział 2 Upadek Rozdział 3

Średnia ocena: 3.8  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (3)

  • Gunia 01.03.2015
    Jak dla mnie niektore zdania sa dziwnie skonstruowane, ale calosc ogolnie fajna. Będę śledziła dalszy ciąg :) mimo wszystko 5 ;)
  • KarolaKorman 02.03.2015
    Niewiele jeszcze wiem o co tu chodzi , ale dotarł bezpiecznie, co dalej zobaczę w następnej części.
  • wolfie 02.03.2015
    Gdzieniegdzie brakuje odpowiednich znaków interpunkcyjnych - np. skoro zadajesz pytanie, to postaw na jego końcu znak zapytania. Troszeczkę ciężko się w tym zorientować, ale myślę, że w kolejnych rozdziałach będzie lepiej :) Czekam na kolejny rozdział.

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania