Upadły anioł cz.1

Właśnie wyszłam z uczelni. Pożegnałam się przyjaciółką i skierowałam w stronę mieszkania. Nie lubiłam spędzać tam czasu. Zdecydowanie wolałam uczelnie. Tam przynajmniej otoczona byłam ludźmi. W domu czułam się samotna. Rzadko kiedy ktoś mnie odwiedzał. Jedyną osobą, która czasem zajrzała była moja przyjaciółka Maya. Znałyśmy się od małego. Ufałam jej jak nikomu innemu. Jednak nie mówiłam jej wszystkiego.

 

W drodze do domu usłyszałam, że ktoś przeklina. Z ciekawości skręciłam w zaułek. Zobaczyłam wysokiego, umięśnionego mężczyznę, który trzymał się za ramię. Podeszłam bliżej i zobaczyłam, że z miejsca za które trzyma leci krew. Jako początkująca studentka medycyny wiedziałam co należy zrobić w takiej sytuacji.

 

- Przepraszam – powiedziałam niepewnie. Mężczyzna spojrzał na mnie. Miał takie lodowate i groźne spojrzenie, że przez chwilę pożałowałam swojego posunięcia. Przez chwilę wpatrywałam się w jego niesamowicie zielone oczy, a następnie zapytałam – Widzę, że zostałeś zraniony. Mieszkam niedaleko i mogę opatrzyć ci ranę.

 

Chłopak nic nie odpowiedział. Skinął po chwili głową. Ruszyliśmy w stronę mojego mieszkania. Nadałam tempo naszemu powolnemu marszowi. Widziałam, że chłopaka to boli. Wystarczyło spojrzeć na jego twarz. Grymas, który tam gościł mówił sam za siebie. Ból mieszał się ze złością. Za nami ciągnął się szlak krwi. Przed drzwiami poprosiłam chłopaka, aby starał się nie pobrudzić mi wycieraczki.

 

- Usiądź w kuchni na krześle. Pójdę po apteczkę i zaraz przyjdę – powiedziałam pewnie do chłopaka. W końcu miałam okazję się wykazać.

 

W kuchni oczyściłam mu ranę i założyłam bandaż. Spojrzałam na jego twarz, która nie wyrażała żadnych uczuć.

 

- Nelly – przedstawiłam się. Chłopak nie odzywał się, ani na mnie nie spojrzał – A ty? – spytałam zirytowana.

 

Podniósł wzrok z podłogi. Chwilę na mnie patrzył jakby oceniał czy może mi zaufać.

 

- Lucas – odpowiedział niechętnie.

 

- Co się stało? – spytałam, a chłopak spojrzał na mnie nie bardzo rozumiejąc o co pytam – Co się stało z twoją ręką?

 

Lucas odwrócił wzrok.

 

- Nieważne – odpowiedział nadal patrząc w drugą stronę – Pójdę już.

 

Odprowadziłam chłopaka do drzwi.

 

- Dziękuje aniele – powiedział na odchodnym i uśmiechnął się wdzięcznie. Odwzajemniłam uśmiech i poszłam posprzątać kuchnię.

&-&-&

Zaczął się dłuższy weekend, a ja siedzę sama. Przeglądając prasę moją uwagę szczególnie przykuło ogłoszenie o pracę. Pilnie poszukiwana barmanka – głosił nagłówek. Zaczęłam się nad tym zastanawiać, ponieważ pieniądze są mi potrzebne, a nigdzie nie chcą mnie zatrudnić. Wszystkim przeszkadza, że studiuję. Barmanka to nie jest zły pomysł. Godziny pracy nie kłóciły by się z wykładami. W tym ogłoszeniu jest napisane, że dziewczyna ma być ładna i zgrabna. Nie uważam się za jakiś ósmy cud świata, ale nie jestem brzydka. Co do figury – wiele razy ją komplementowano. Jeszcze raz spojrzałam na ogłoszenie i poszłam się przebrać. Z dziewczyny w dresach zmieniłam się w kobietę w kusej sukience.

Do klubu miałam prawie pół godziny na pieszo. Po drodze wymyślałam w głowie dialogi. Wiedziałam, że nie wykorzystam żadnego z nich, ale gdy się denerwuję tak mam. Przed wejściem do klubu wypuściłam powietrze.

Raz się żyje – pomyślałam i weszłam.

Po drodze mijałam wiele dziewczyn, które posyłały mi nienawistne spojrzenia. Pomyślałam, że koleżanki tutaj nie znajdę. Z resztą one same nie wyglądały jakby chciały kogoś poznać, a już na pewno nie mnie. Stanęłam przed dużymi, białymi drzwiami. Zapukałam trzy razy i weszłam. Moim oczom ukazał się wysoki, w podeszłym wieku mężczyzna. Patrzył na mnie. Wyglądało to jakby oceniał moją osobę.

- Dzień dobry – przywitałam się – Znalazłam w gazecie ogłoszenie o pracę. Poszukuje pan barmanki, prawda?

- Witaj. Masz rację. Chciałabyś podjąć się tej pracy? – spytał na co skinęłam głową – Nadajesz się. Zaczniesz od jutra, a teraz chodź oprowadzę cię po klubie.

Zaczęliśmy od mojego miejsca pracy. Jedyne co mi się nie podobało to strój roboczy. Obcisły czarny gorset z czerwoną wstążką i takie same, ledwo zakrywające pupę, majtki. Następnie poznałam koleżanki i kolegów. Myliłam się co do dziewczyn. Miło mnie przyjęły i ogólnie okazały się bardzo koleżeńskie. Były parę lat starsze.

- Ostatniego ochroniarza poznasz jutro. Dzisiaj ma wolne – powiedział Marek – mój szef, ale chciał żebym mówiła do niego po imieniu – To do jutra Nelly – uśmiechnął się i klepnął mnie w tyłek. Otworzyłam szeroko oczy. Po woli zaczynałam żałować, że zdecydowałam się na pracę tutaj. Z drugiej strony nigdzie indziej nie chcieli mnie przyjąć.

- Przyzwyczajaj się – zagadnęła mi na ucho Kate. Nie wyglądała na zadowoloną swoją pracą – Nie lubi jak dziewczyny mu się sprzeciwiają, a jeśli chcesz mieć te pracę to nie rób tego – powiedziała kierując się ku wyjściu. Ostatni raz spojrzałam na moje nowe miejsce pracy i również wyszłam.Na następny dzień obudziłam się w południe. Poszłam do łazienki i zaczęłam przygotowywać się na pierwszy dzień pracy. Zrobiłam lekki makijaż i ubrałam się w ubranie robocze. Zapomniałam zapytać ile średnio mogę zarobić. Na szczęście wynajem mieszkania jest tani.

 

W klubie byłam sama. Albo oni się spóźniają, albo ja jestem za wcześnie – pomyślałam. Rozejrzałam się dookoła.

- Cześć Nelly – przywitał mnie Marek – Wchodź za bar. Za kwadrans otwieramy. Masz szczęście, bo w sobotę jest mniej osób.

Zaczęłam czyścić kieliszki. Po chwili zaczęli schodzić się pierwsi ludzie. Pierwsze moje drinki szły słabo. Natomiast jak już się rozkręciłam było dobrze.

Mężczyźni ciągle prawili mi komplementy i pytali o numer telefonu. Rzecz jasna nie podawałam im. Impreza skończyła się nad ranem.

- Malutka polej – powiedział jeden z ochroniarzy, Eric. Dziwiły mnie zwyczaje panujące tutaj. Z drugiej strony byli już po pracy – Lucas też chcesz?

Zamarłam. Lucas… Lucas… Czy chodzi o tego chłopaka sprzed paru dni? Spojrzałam na wejście do klubu i zobaczyłam właśnie jego. Wyglądał zupełnie inaczej niż poprzednio. Jego ciemne włosy były postawione do góry, dzięki czemu wyglądał groźniej. Gdy mnie zobaczył był równie zdziwiony co ja. Jego zielone oczy otworzyły się do granic możliwości.

- Co tu robisz?! – spytał ostro. Eric widząc wkurzonego chłopaka zostawił nas. Wydawało mi się, że to pytanie retoryczne, ale widząc wzrok chłopaka chyba jednak chciał odpowiedzi.

- To samo co ty – powiedziałam równie ostro – pracuję.

Nie wiem dlaczego tak zareagował na mój widok. Prychnął pod nosem i odszedł. Zdziwiona poszłam po kurtkę.

Kiedy wracałam do domu było już jasno. Przypomniało mi się, że w domu nie mam nic do jedzenia. Wstąpiłam do sklepu, z którego po chwili wyszłam z pełną torbą. Przed drzwiami wejściowymi do mojego mieszkania ktoś stał. Odwrócony był tyłem, a na głowie miał kaptur. Zastanowiłam się czy ktoś miał do mnie dzisiaj przychodzić. Potrząsnęłam rozbawiona głowa. Przecież do ciebie Nelly nikt nie przychodzi – pomyślałam. Wyciągnęłam klucze z torebki.

- Dlaczego zaczęłaś pracę w klubie nocnym? – na ten głos z rąk wypadły mi klucze. Odwróciłam głowę.

- Zwariowałeś?! – krzyknęłam, a chłopak podał mi klucze – Chcesz żebym zawału dostała? Co ty w ogóle tutaj robisz?

 

- Nie bulwersuj się tak, dziewczyno – uspokajał mnie Lucas – Zaprosisz mnie do środka czy będziemy rozmawiać na klatce? – spytał, gdy otworzyłam drzwi.

 

Wypuściłam powietrze z ust i ruchem ręki zaprosiłam chłopaka do środka. Usiedliśmy w moim pokoju.

 

- Bo tylko tam chcieli mnie przyjąć. Z resztą czas pracy nie kłóci się z godzinami na uczelni – odpowiedziałam na jego wcześniej zadane pytanie.

 

- Ta praca jest niebezpieczna – powiedział spokojnie – Zwolnij się.

 

- Nie! Potrzebuję pieniędzy. Poza tym skoro jest taka niebezpieczna dlaczego ty się nie zwolnisz? – spytałam.

 

Aleksa twarz przybrała tajemniczy wyraz. Jego oczy pociemniały. Chciałam spytać go o co chodzi, ale wiedziałam, że mi nie odpowie, więc darowałam sobie.

 

- Chcesz coś do picia? – spytałam chcąc przerwać te niezręczną ciszę. Chłopak pokręcił przecząco głową. Poszłam do kuchni.

 

Gdy wróciłam chłopaka nie było. Podeszłam do stolika przy łóżku, na którym leżała karteczka ” Musiałem wyjść. Do zobaczenia za tydzień w piątek, aniele ” – głosił napis. Uśmiechnęłam się do siebie i położyłam spać, zapominając o herbacie.

Średnia ocena: 4.5  Głosów: 6

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (4)

  • T. Weasley 10.02.2015
    Dobre. W paru miejscach zmieniłabym kolejność wyrazów, ale czekam na dalszą część.
  • wolfie 10.02.2015
    Całkiem ciekawy początek. Nieźle radzisz sobie z prowadzeniem narracji. Ode mnie 4 :)
  • nuboa 10.02.2015
    bardzo fajne. oby więcej takich :3
  • NataliaO 10.02.2015
    lekki i przyjemne w czytaniu 5:)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania