Urodziny

Komentarz od autorki: Podjęłam się wyzwania napisania opowiadania bez dialogu.

***

 

Róża zeszła po schodach na dół. Zegarek pokazywał ósmą piętnaście. Jej męża nie było już w domu. On zawsze wcześnie wychodził do pracy.

Tym razem zdziwiło ją, że schodząc po schodach czuła na nogach lekki powiew wiatru. Rozejrzała się wokół siebie. Zauważyła, że drzwi wyjściowe są otwarte. Zaniepokoiło ją to. Wyjrzała na zewnątrz. Wokół nikogo nie było. Za płotem ludzie, jak zwykle gdzieś się spieszyli. Na podjeździe nie stał żaden podejrzany pojazd. Odetchnęła z ulgą. Pomyślała sobie, że pewnie jej mąż zapomniał zamknąć drzwi przed wyjściem. Jednakże wcześniej nigdy mu się to nie zdarzało. Spojrzała na brzoskwiniową futrynę i zauważyła, że jej mąż zapomniał nawet zabrać wiszącego obok niej klucza od domu.

Uśmiechnęła się na myśl o tym. Z jakiegoś powodu wydawało jej się to urocze. Jej mąż, Ernest, zawsze czegoś musiał zapomnieć. Nie mogła nawet zliczyć ile to razy przynosiła mu śniadanie. A on i ta nie mógł zapamiętać o tej jednej prostej rzeczy.

Zamknęła drzwi od domu i podeszła do stojącego na środku okrągłego drewnianego stołu. Tym razem na obrusie nie było już przygotowanych wcześniej kanapek. Przynajmniej nie tych, które ona mu zawsze przygotowywała. Znalazło się tam za to coś innego. Jako pierwsze w oczy rzucały się dwie koperty: różowa i biała. Obok nich stała mała elegancka torebeczka. W środku znajdowały się dwie, zawinięte w foliowy woreczek… bułki z serem i flakonik z perfumami. Wyłożyła wszystko na talerz. Następnie sięgnęła po różową kopertę. Bez trudu rozpoznała imitujące kaligrafię pismo, którym zapisano jej imię i koślawą róże ze strzałką podpisaną słowami: „Bardzo się starałem, ale nie jestem artystą ” Poczuła miłe ciepło na sercu. Zupełnie jakby jej mąż tutaj był. Otworzyła kopertę w środku znalazła równie artystyczne prace ich dwóch córek. Trzecią kartą okazał się list z życzeniami z okazji trzydziestych urodzin. Całość została napisana taką samą imitacją kaligrafii, jak podpis koperty. Na dole znalazła także przypis informujący o tym, że przy robieniu urodzinowego śniadania pomagały także ich dwie córki.

Nigdy nie pomyślałby nawet o śniadaniu jako o prezencie. Dla niej zawsze było to coś zwyczajnego na co nigdy nie zwracała uwagi. Aczkolwiek Ernest widział w tym pewną symbolikę dotyczącą faktu, że prawie każdego dnia przynosiła mu śniadanie do pracy. Bardzo chciał pokazać, że ceni to, co Róża dla niego robi. Właśnie dlatego wybrał taki prezent. Wesoła Róża wzięła wszystkie kartki i podeszła do lodówki. Znajdowała się ona koło okna pod którym umieszczono nie wielki zlew. Ich mieszkanie nie było zbyt duże. Kupili je dopiero nie dawno i nie potrzebowali wiele miejsca. W dodatku na wybór wpłynął też ograniczony budżet. Dlatego zdecydowali się na mniejsze cztery kąty.

Z dumą przylepiła magnesami wszystkie prezenty na lodówkę. Po prawej stronie umieściła pracę starszej córki, Ani. Ania narysowała dla niej piękny bukiet kolorowych kwiatów. Były one tak wymyślne, że próżno było ich szukać na łące. Po prawej stronie powiesiła dzieło swojej młodszej córki Julki. Ona z kolei wybrała na temat pracy muzykę. Jej rysunek przedstawiał ogromną pięciolinię z niebiesko – czerwonymi nutami otaczającą postać uśmiechniętej kobiety. Na środku znalazł się list od Ernesta. Zrobiła krok w tył. Chwilę się przyglądała. W końcu poprawiła minimalnie ułożenie kartek.

Należała do osób, które bardzo zwracały uwagę na szczegóły. Nie raz wytykała mężowi różne detale takie, jak np. zły dobór kolorów. Wszystko musiało być perfekcyjnie dobrane i ułożone. Dbanie o estetykę (szczególnie w domu) uważała za swoją rozrywkę.

Po chwili zauważyła kolejny podejrzany nietypowy szczegół. W oknie obok zlewu stał dzban, którego jeszcze wczoraj tutaj nie było. Pomyślała sobie, że to pewnie Ernest go tam rano postawił. Nie wyjaśniało to jednak dlaczego wybrał akurat chryzantemy. Przecież wiedział, że jej ulubione kwiaty to róże.

Z delikatnym nie pokojem rozejrzała się wokół. Szukała innych dziwnych zmian. Jej wzrok padł w końcu na białą kopertę. Obejrzała ją dokładnie. W miejscu w którym powinien być adres nadawcy wpisano jedynie miejscowość. Cała reszta (znaczek i adres odbiorcy) się zgadzała. Nie mogła także rozpoznać autora po piśmie. Adres został napisany na komputerze. Otworzyła kopertę. Ze środka wyciągnęła kartkę A4 na której ktoś napisał tylko jedno zdanie: „Widzę cię.”

 

***

 

Późnym wieczorem wracała sama do domu z rozmowy o pracę. Przez ostatnie dwa dni dostała kilka pustych esemesów. Nie mówiła o tym Ernestowi. Po pierwsze nie chciała go martwić. Po drugie nie chciała znowu być tą naiwną „damą w opałach”. W jej rodzinie nigdy dobrze nie postrzegano takiej kobiety. Wszystkie jej siostry unikały tego, jak ognia. Zawsze starały się być samodzielne i silne. Jedynie ona była inna. Sprawiała wrażenie nieporadnej, ślicznej księżniczki z bajki i (ale tylko pozornie!) cichej myszki posłusznej mężowi. Na tym tle znacznie wyróżniała się od swoich sióstr.

Skręciła w uliczkę prowadzącą do parku. Na zewnątrz nikogo już nie było. Opustoszały park wyglądał w ciemności bardzo przerażająco. Po drugiej stronie znajdowały się budynki mieszkalne. Zapalone w oknach światła mówiły, że mieszkańcy tych domów jeszcze nie zasnęli. To dodawało jej otuchy. Cały czas czuła się obserwowana. Starała mieć się na baczności. Raz na jakiś czas rozglądała się wokół.

Nagle poczuła, jak ktoś mocno łapie ją za ramię. Zobaczyła za sobą nie wiele wyższego od siebie zamaskowanego człowieka. Szarpnęła się. Udało jej się uwolnić jedną rękę. Usłyszała za sobą ciche zaklniecie. Wisząca na ramieniu czerwona torebka zjechała jej do dłoni. Szybko ją chwyciła i z całej siły uderzyła w twarz napastnika. Od razu skierowała się do ucieczki. Niestety on odpowiedział jej solidnym uderzeniem w twarz. Zachwiała się. Torebka wypadła jej z dłoni. Wykorzystał tą chwilę. Pochwycił Różę. Najpierw zarzucił jej jakąś starą szmatę na głowę z dziurą jedynie do oddychania i obwiązał. Następnie przerzucił ją sobie przez ramię. Kobieta szukała wzrokiem jakieś pomocy. Aczkolwiek na nikogo nie mogła liczyć. Nie znajomy miał bardzo dziwny ostry zapach. Cebulowy. Nie mogła przypomnieć sobie nikogo kto mógłby tak pachnieć. Porywacz wsiadł z nią do stojącego nie daleko samochodu. Położył ją sobie na kolanach i związał jej ręce. Szybko odjechali. Wśród strzępków rozmowy usłyszała imię Ernesta i coś o długach. „Czyżby znowu…?!” – pomyślała przerażona. W dodatku jej towarzysz bez skrępowania przesuwał ręką po jej plecach. Ernest na początku miał drobny problem z długami. Była jednak przekonana, że ten problem jest już za nimi.

Po około pół godziny jazdy została wyprowadzona na zewnątrz. Szli w ciszy. W końcu się zatrzymali. Przez moment nic się nie działo. Róża starała się w wyczuć każdy, nawet najdrobniejszy szczegół. W końcu zdjęli z jej oczu szmatę. Nie wiedziała o co chodzi. Stała w dużej Sali przygotowanej do jakiegoś przyjęcia. Przed nią stały dwa rzędy suto zastawionych stołów przykrytych białym obrusem. Nad nimi wisiały duże żyrandole. Zostały one przyozdobione balonami i wstęgami. Całość dekoracji utrzymano w barwach jesiennych. Ze zdziwieniem przyglądała się wszystkiemu. Nie tego spodziewała się podczas porwania… Nie. To zdecydowanie nie przypominało tego, co widziała w filmach. Wzrokiem szukała czegoś znajomego. Szybko zauważyła, że jej porywacze gdzieś zniknęli. Zrobiła krok na przód.

Nagle poczuła na ramieniu znajomy, ciepły dotyk. Ktoś uwiesił się na jej szyi a potem pocałował w policzek. Odwróciła się w jego stronę. Przed nią stał uśmiechnięty od ucha do ucha Ernest. Po chwili z ukrycia wyszła reszta gości. Wszyscy zaczęli śpiewać jej sto lat.

 

KONIEC

Średnia ocena: 0.0  Głosów: 0

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (5)

  • oldakowski2013 24.04.2018
    Wrzuciłaś tutaj swoje opowiadanie nie zaglądając do niego, dopiero teraz poprawisz ewentualne błędy. COŚ NOWEGO!!! Jak poprawisz, daj znać, może przeczytam.
  • Canulas 24.04.2018
    Podpinam się. Początkowe rewelacje, że jest to, póki co, na brudno, nie zachęcają
  • madoka 24.04.2018
    Sr, nawet o tym nie pomyślałam. :( Teraz mi głupio.
  • Nachszon 26.04.2018
    Przeczytałem, tekst ładnie prowadzi myśl, nie nudzisz, a nuda jest większym grzechem niż za przeproszeniem dupa przez „rz”. Widać, że warsztat jest w ciągłej budowie. Będziesz bardzo dobrze pisać, bo wiesz czego nie wkładać do opowiadania, a sztuka redukcji jest ważniejsza niż sztuka przegadywania. Ale musisz zrobić, a właściwie robić dwie rzeczy: trzymać samodyscyplinę i ćwiczyć pisanie i nie poddawać się demonom zniechęcenia, które niebawem nadejdą, jeżeli już nie nadeszły. Nie wiem, kto mi dał prawo tak się mądrzyć, chyba nikt, ale ok. Zawsze możesz to gadanie zignorować.

    A teraz do roboty:

    Jest:
    A on i ta nie mógł zapamiętać o tej jednej prostej rzeczy

    Powinno być:
    A on i tak nie mógł zapamiętać o tej jednej prostej rzeczy

    Błąd: "ta" zmiast "tak"

    -------------

    Jest:
    i koślawą róże

    Powinno być:
    i koślawą różę

    Błąd: róże/różę

    --------------


    Jest:
    Otworzyła kopertę w środku znalazła równie artystyczne prace ich dwóch córek.

    Powinno być (na przykład):
    Otworzyła kopertę. W środku znalazła artystyczne prace ich dwóch córek.

    lub

    Otworzyła kopertę, w której znalazła artystyczne prace ich dwóch córek.

    Błąd:
    a) To nie jest jedno zdanie,
    b) słowo "równie" jest nadmiarowe, bo informacja o kaligrafii jest dużo wcześniej i w szybkim czytaniu trudno się zorientować do czego "równie artystyczne" się odnosi

    -------------

    Jest:
    Nigdy nie pomyślałby nawet o śniadaniu jako o prezencie.

    Powinno być:
    Nigdy nie pomyślałaby nawet o śniadaniu jako o prezencie.

    Błąd: pomyślałby/pomyślałaby - bo rozumiem, że to ona jest podmiotem

    -------------

    Jest:
    Kupili je dopiero nie dawno

    Powinno być:
    Kupili je dopiero niedawno

    Błąd: nie dawno/niedawno

    -------------

    Jest:
    niebiesko – czerwonymi

    Powinno być:
    niebiesko–czerwonymi

    Błąd: niepotrzebna spacja na krańcach myślnika

    -------------

    Jest:
    Nie raz wytykała mężowi

    Powinno być:
    Nieraz wytykała mężowi

    Błąd: Nie raz/Nieraz

    --------------

    Jest:
    Z delikatnym nie pokojem

    Powinno być:
    Z delikatnym niepokojem

    Błąd: nie pokojem/niepokojem

    ---------------

    Jest:
    Zobaczyła za sobą nie wiele wyższego...

    Powinno być:
    Zobaczyła za sobą niewiele wyższego...

    Błąd: nie wiele/niewiele

    ----------------

    Jest:
    Usłyszała za sobą ciche zaklniecie

    Powinno być:
    Usłyszała za sobą ciche przekleństwo

    Błąd: zaklniecie/przekleństwo

    -----------------

    Jest:
    Wykorzystał tą chwilę.

    Powinno być:
    Wykorzystał tę chwilę.

    Błąd: tą/tę

    ----------------

    Jest:
    Nie znajomy miał bardzo dziwny ostry zapach

    Powinno być:
    Nieznajomy miał bardzo dziwny ostry zapach

    Błąd: Nie znajomy/Nieznajomy

    ---------------

    Jest:
    do stojącego nie daleko samochodu

    Powinno być:
    do stojącego niedaleko samochodu

    Błąd: nie daleko/niedaleko

    -----------------

    Jest:
    Stała w dużej Sali przygotowanej do jakiegoś przyjęcia.

    Pownno być:
    Stała w dużej sali przygotowanej do jakiegoś przyjęcia.

    Błąd: Sali/sali (brak uzasadnienia dla użycia wielkiej litery)

    Popraw proszę i polecimy dalej. A jak ktoś zaczął czytać i nie skończył ze względu na błędy, to dziwne, bo mnie wciągnęło i chciałem zobaczyć i jak dalej jest napisane i co dalej będzie się działo. Pisz i nie przejmuj się pomyłkami.
  • madoka 26.04.2018
    Cieszy mnie to bardzo. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania