Utracony raj (TW 4.0 #2)

Zestaw:

Postać: Nielojalny współpracownik

Miejsce: Zarośnięty staw

Zdarzenie: Wesele

 

Suchy i pełen goryczy wiatr owiewał twarz Deana, wydawała mu się, że ledwie dwa dni temu spokojnie bawił się na własnym weselu z piękną Levi u boku. Goście się bawili, orkiestra grała, alkohol lał się strumieniami, a oni wspaniali i młodzi, cały świat stał u ich drzwi. A teraz? Tkwił na tej cholernej pustyni, klęcząc na kamieniach ze związanymi rękoma z lufą broni przystawionej do tyłu głowy.

— Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania, wspólniku? — Thomas, dawny partner w napadach na bank, towarzysz i przyjaciel mierzył do niego z broni, uśmiechając się szeroko. — Co nic nie mówisz? Czyżbyś był wściekły za to, że zabawiłem się z twoją świeżo upieczoną żonką przed tobą, czy też za utopienie jej w zarośniętym stawie? No, już się tak nie złość — Przybliżył się do niego, położył rękę na ramieniu i wskazał na słońce. — Czyż nie piękny zachód na tle rdzawych wraków, ruin budynków i wszechobecnego piachu? Cóż więcej może chcieć od życia człowiek? Jak ci brakuję dziewczyn, to spróbuj poszukać w ziemi, może sobie jakąś wykopiesz? – Z głupim uśmieszkiem odszedł dalej, wysunął bębenek, sprawdzając, czy załadował tylko jeden nabój. Zakręcił nim i włożył z powrotem, odciągnął kurek do tyłu. — Mam dla ciebie pięć pytań, jak odpowiesz na nie, puszczę cię wolno. Zbyt mało ludzi pozostało na świecie, by marnować kulę akurat na ciebie.

Zimny pot oblał twarz Deana, wiedział, że Thomas ma chorą głowę, skąd mógł jednak wiedzieć, że zamiast na biednych pracownikach banku, odbije się to na nim. Świr był idealny do straszenia ludzi, uniemożliwiając im jakikolwiek ruch, a on, jako ten mądrzejszy zajmował się planowaniem i otwieraniem sejfów. Układ niby gwarantujący stuprocentowy sukces, ale mógł przewidzieć, że zabawa gorącym źle się skończy. Przełknął ślinę, nawilżając wyschnięte gardło i chrypiącym głosem powiedział.

— Pierdol się.

Zwariowany nachylił się nad nim i szepnął.

— Zła odpowiedź — Uderzenie kolbą niemal zamroczyło związanego Deana. — Skoro już jesteśmy po grze wstępnej, niech zacznie się wielka gra! Wygrasz, przeżyjesz, przegrasz, zginiesz, chyba prościej być nie mogło — Zachichotał głośno. — Pierwsze pytanie, co zrobił Thomas Warren, gdy dowiedział się, że jego najlepszy przyjaciel chce go wtrącić do wariatkowa?

Oczy przyszłej ofiary zrobiły się wielkie ze zdziwienia, w czasie ostatniej akcji, kiedy to jego partner niemal zabił wszystkich zakładników, to było przed samym weselem, zadecydował, że to koniec. On się ustatkuje, a dla przyjaciela znajdzie pomoc medyczną.

— To nie tak, ja chciałem ci tylko pomóc, durniu! Sam mówiłeś, że głosy karzące ci zabijać wszystkich wokół są nieznośne i męczące — Próbował odwrócić się do towarzysza, lecz ten tylko boleśniej wbił mu chłodną stal w głowę.

— A, a, a. To nie była odpowiedź — Pociągnął delikatnie za spust, a Dean zamknął oczy. I... Usłyszał tylko suchy trzask, odetchnął z ulgą.

— No proszę, pierwsza zła odpowiedź i pierwszy niewypał. Gratulacje, przechodzisz do następnej rundy. A odpowiedź brzmiała, rozczarowany i diabelnie wkurzony. Pytanie number two, kto wydał cię policji, tak że aresztowali cię dzień po twoim najważniejszym świecie i nie mogłeś przyglądać się śledztwu w sprawie twojej zamordowanej Levi? — Dał mu czas na namyślenie się, a w międzyczasie zakręcił bębenkiem.

— To byłeś ty?? Ale jakim cudem wiedziałeś, gdzie schowałem zagrabioną forsę?

— Bim Bong, poprawna odpowiedź, martwiłem się drogi Deanie o ciebie, więc zamontowałem pluskwy i kamery, tam, gdzie ty przebywałeś. Na paru płytach mam niezłe porno z tobą i Levi w roli głównej, naprawdę skąd wy mieliście tyle siły? Pytanie numer trzy. Co twoja żonka chciała ci powiedzieć po weselu, w dniu, kiedy zawinęła cię policja, tydzień przed wielką burzą?

Związany przypomniał sobie o tym, jak jego ukochana była naprawdę szczęśliwa i podekscytowana, gdy chciała mu przekazać wiadomość.

— Diiiing, czas minął.

Dean kątem oka zauważył, że bębenek broni jest pusty, to znaczy, że kula siedzi w lufie, ponownie przymknął oczy i usłyszał głośny huk. Jednak nie było to Magnum, a kula z karabinu Winchester, ciało dawnego wspólnika runęło obok niego, a martwe oczy wpatrywały się pusto z wielkim zdziwieniem. Widząc, że już po zagrożeniu próbował wstać z kolan, jednak odrętwiałe nogi odmówiły mu posłuszeństwa.

— Może ja ci pomogę, kowboju? — Sylwetka kobiety, pojawiła się w zachodzącym słońcu. Levi podeszła do niego i pomogła mu z rozprostowaniem kończyn, a po chwili rozwiązała go.

— Nie mogłaś pomóc szybciej? — spytał, lekko zirytowany.

— Miałeś tak rozkoszną minę, że nie mogłam się powstrzymać, chciałam to pociągnąć dłużej, ale ten świrus mógł wygadać moją niespodziankę dla ciebie — Levi uśmiechnęła się, kładąc ręce na swoich biodrach.

— Ha. Ha. Więc ty żyjesz? A mogłem inaczej pobawić się z tobą. — Szaleńczy śmiech rozbrzmiał po okolicy, nawet u największego twardziela spowodowałby drżenie. Nie ma nic straszniejszego i groteskowego od śmiechu wariata. Levi podeszła do niego i kopnęła go tak, że znalazł się na plecach. Z wściekłością wycelowała w niego ponownie.

— Ostatnie słowa śmieciu? — wysyczała. Ciężko ranny tylko roześmiał się w odpowiedzi.

— Myślicie, że od teraz będziecie żyli sobie, jak w raju? Błąd! Ten świat obudził w ludziach pierwotne instynkty. Już nie liczą się dawne prawa i inne duperele, teraz silniejsi tworzą wszystko. Ha. Ha. Ciebie ślicznotko zostawią, jak seks zabawkę, a jego poćwiartują na mięso. — powiedział, niemal dławiąc się własną krwią.

— Zabije wszystkich na swojej drodze. Zrobię wszystko, by uchronić moją rodzinę. — Wbiła mocniej obcas swojego buta, sprawiając wielki ból Thomasowi.

— Możliwe, jednak pozostanę jeszcze ja!

— Ty? Nie, tobie to podziękujemy. — Przeładowała swoją broń z głośnym trzaskiem.

— Nie mówiłem o świecie cielesnym. Będę pojawiał się w waszych snach, dręcząc was w każdej minucie. — Jego oczy wyrażały tylko nienawiść i pogardę w stosunku do kobiety.

— Serdecznie zapraszam. Z chęcią zabiję cię tyle razy, ile będzie to koniecznie. Prawdziwa siła nie leży w mięśniach, a w psychice, jednak taki psychol, jak ty nigdy tego nie zrozumie. — Huk wystrzału rozszedł się po okolicy, a w głowie dawnego przyjaciela Deana pojawiła się dziura, skuteczni uniemożliwiająca dalsze życie. Levi wyciągnęła z torby na ramieniu jakąś szmatę i zaczęła wycierać z siebie resztkę krwi zabitego.

— Widziałeś, jak mnie pobrudził? Nawet po śmierci sprawia tylko kłopoty.

Jej ukochany spoglądał na martwego z mieszanymi uczuciami, w końcu był to jego przyjaciel.

— Rozchmurz się, jemu nie można było pomóc. Może po drugiej stronie znajdzie spokój, nie mamy czasu martwić się o truposzy. Nasza trzyosobowa rodzinka potrzebuje ochrony w tym post apokaliptycznym świecie. — Zarzuciła mu ręce na szyję, z czułością wpatrując się w jego oczy.

— Jak to trzy? ... Naprawdę? — Jego wzrok napełnił się radością, a Levi podekscytowana potwierdziła skinięciem głowy. Zbliżał się zmrok, dlatego nasza para musiała udać się na poszukiwanie schronienia, pozostawiając martwe ciało za sobą. Tam, gdzie kończy się jedno życie, zaczyna drugie. Koło istnienia wciąż się toczy, daje i odbiera w sobie znany sposób.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 4

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (24)

  • krajew34 13.11.2018
    TW#2 dodane
  • jolka_ka 13.11.2018
    A jaki zestaw? Tak, żebym się mogła zorientować?
  • krajew34 13.11.2018
    Już dodałem l
  • Pasja 13.11.2018
    Witam
    Bardzo wartka akcja i dialogi. Nielojalność to dosyć częsta przyczyna rozpadu różnych związków.
    Bardzo zastanowił mnie ten fragment... Uderzenie kolbą niemal zamroczyło związanego Deana... aż sprawdziłam. Do tej pory uważałam, że kolba to część tylko broni palnej i strzeleckiej, to podpora na ramię. A okazuje się, że kolbę mają też pistolety i rewolwery. Nawet rodzenia się do tego rodzaju broni.
    Ciekawie rozpracowałeś zestaw.
    Pozdrawiam
  • krajew34 13.11.2018
    Dzięki za przeczytanie, mogłem dać rękojeść, ale kolba lepiej brzmi.
  • Ritha 13.11.2018
    wydawała mu się, że ledwie dwa dni temu – wydawało*
    wydawała mu się, że ledwie dwa dni temu spokojnie bawił się na własnym weselu z piękną Levi u boku – 2 x „się”( bawił się można zamienić na tańczył), zwłaszcza ze tu obok jest tak:
    bawił się na własnym weselu z piękną Levi u boku. Goście się bawili, - bawili się x 2, zamierzone?

    A teraz? Tkwił na tej cholernej pustyni, klęcząc na kamieniach ze związanymi rękoma z lufą broni przystawionej do tyłu głowy – to jest dobre, wesele (czy choćby wspomnienie) + broń = killbillowate klimaty <3

    Levi – dobre imię

    – Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania, wspólniku? – Thomas, dawny partner w napadach na bank, towarzysz i przyjaciel mierzył do niego z broni, uśmiechając się szeroko.
    – Co nic nie mówisz? Czyżbyś był wściekły za to – jeśli to on dalej mówi, to zapisałabym nie przenosząc drugiej części wypowiedzi na dół, czyli:

    – Ile to już minęło od naszego ostatniego spotkania, wspólniku? – Thomas, dawny partner w napadach na bank, towarzysz i przyjaciel mierzył do niego z broni, uśmiechając się szeroko. – Co nic nie mówisz? Czyżbyś był wściekły za to

    No, już się tak nie złość – Przybliżył – kropka na „złość”

    – Czyż niepiękny zachód na tle rdzawych wraków – to dalej on gada? Zapis dialogu jest trochę chaotyczny, sugeruje właśnie dialog, a nie monolog

    Z głupim uśmieszkiem odszedł dalej, wysunął bębenek, sprawdzając, czy załadował tylko jeden nabój. Zakręcił nim i włożył z powrotem, odciągnął kurek do tyłu – dobre budowanie napięcia, w ogóle cała scena jest zatrzymaniem kamery, lubię

    – Mam dla ciebie pięć pytań, jak odpowiesz na nie, puszczę cię wolno. Zbyt mało ludzi pozostało na świecie, by marnować kulę akurat na ciebie – 2 x „ciebie”

    – Pierdol się – Zwariowany nachylił się nad nim i szepnął:
    – Zła odpowiedź – Uderzenie kolbą niemal zamroczyło związanego Deana – tu też brakuje kropek, ale dialog cudny ;)
    Tam dalej tez, lubię dobrze zbudowane portrety nazwijmy to – psychopaty, jakieś psychologiczne gadki, tego typu sprawy. Podoba mi się.

    – Diiiing, czas minął – cudo, słychać to, czuć napięcie, no kurde, Krajew, może zapis Ci miejscami lekko szwankuje i jakieś tam błędy duperelowate, typu powtórzenie, ale cały obrazek bardzo fajny namalowałeś

    Kurde, rozczarowała mnie końcówka. Serio :D Nie kupuję jej, zabrakło mi na koniec kulminacji tego wszystkiego, co budowałaś przez resztę tekstu, albo jakiegoś zwrotu akcji, ale wiarygodnego. Tutaj mamy deux ex machina, niestetyż.
    Ale całość ok, 4+
  • krajew34 13.11.2018
    I tak dobra ocena, tak jakoś mnie wena napełniła i popełniłem to coś. Mam nadzieję, że czytało się dobrze.
  • Ritha 13.11.2018
    krajew34 tak czytalo sie git (4+, czyli wcisnelam 5 ;)) Dobre zakonczenie tez by moglo byc, tylko ta kobita wyskoczyla jak Filip z konopii, ale ogolnie jest ok.
  • krajew34 13.11.2018
    Ritha , w końcu pracowała w Mosadzie :)
  • Ritha 13.11.2018
    krajew34 no wiem, ale nie bylo jej perspektywy, zeby np. czytelnik mogl wyczaic, ze ona biegnie temu bohaterowi na ratunek i przy okazji obawa - czy aby zdaży? A na koncu ulga - udalo sie.
    Tylko jest ofiara i oprawca, a na koncu pyk - reka boska i happy end.
    Ale to wiesz, kwestia fabuly jest zakezba od gustu. Opowoadanie jest fajne.
  • krajew34 13.11.2018
    Snajpera Mosadu nie zauważysz jest pyk! I celu brak, a jak przeczytasz jej dialog to zauważysz, że wszystko miała na oko :) Kwestia fabuły, a ja uwielbiam rozmawiać o fabule
  • Ritha 13.11.2018
    krajew34 ja też :D
    Ok, agentka, noo dooobra, ale jeszcze ta ciaza na koniec.
    Jeszcze niech we totka wygra :P
  • krajew34 13.11.2018
    No nie wiem czy by znalazła salon wśród morza piasku :)
  • Ritha 13.11.2018
    Heh, no tak :)
  • Tadeusz Sznuk 15.11.2018
    Jakieś takie za wesołe trochę. Nie wiem czemu ta "relacja" kojarzy mi się z Trevorem oraz Michaelem z Gta V. Ten normalny jakby zdradził swojego partnera itd. Końcówka mogłaby być troszkę lepsza, ale ogólnie git.
  • krajew34 16.11.2018
    Dzięki za przeczytanie
  • Canulas 16.11.2018
    "– Czyż niepiękny zachód na tle rdzawych wraków, ruin budynków i wszechobecnego piachu? Cóż więcej może chcieć od życia człowiek? Jak ci brakuję dziewczyn, to spróbuj poszukać w ziemi, może sobie jakąś wykopiesz?" - fajne.

    Błędy to tak tylko z grubsza i przy okazji
    "nie wypał" - niewypał

    "Układ niby gwarantujący stuprocentowy sukces. ale mógł przewidzieć, że zabawa gorącym źle się skończy. Przełknął ślinę, nawilżając wyschnięte gardło i chrapiącym głosem powiedział." - masz kropkę zamiast przecinka

    i może jeszcze cuś tam, ale nie mogę znaleźć.

    No wieć nie jest źle. Z zestawu się wybroniłeś, treść jakaś jest.
    Moze przesadnie psychologicznie to to nie jest, ale znów porównując do innych, które czytałem, jest progresix.
    Tak więc, ten... okazauje się, że jednak można nakurwiać po pięć dziennie bez straty na jakości.
    Ciekawe.
  • krajew34 16.11.2018
    Dzięki za wpadniecie, błędy wypisane przez ciebie poprawiłem. No cóż forma krótka, więc nie chciałem dawać jakiś super fantazji, skupiłem się bardziej na realiach. Cieszy mnie twoja mała pochwała, staram się :)
  • Witamy nowy tekst! :)
  • TW 4.0 #3
    ______________________________

    Gatunek: Kryminał/List
    ______________________________

    Możliwość wymiany (częściowo lub całościowo) zestawów między osobami biorącymi udział w zabawie.
    Przypominam również, o możliwości łączenia się w pary. Więcej informacji tutaj:
    http://www.opowi.pl/forum/tw-40-w1104/
    ______________________________

    Krajew
    Postać: Alfons z wąsem
    Miejsce: Kraina czarów
    Zdarzenie: Narodziny

    Pozdrawiamy! :)
  • Elorence 25.11.2018
    Zaczęłam czytać i aż się zapowietrzyłam.
    DEAN!
  • Elorence 25.11.2018
    Czytam dalej i...
    WINCHESTER!
  • Elorence 25.11.2018
    Krajew, to był najlepszy tekst jaki u Ciebie przeczytałam. Serio. Nie podobała mi się końcówka, bo pojawienie się Levi było takie wymuszone i ta nowina o ciąży... Liczyłam, że Thomas zdąży mu to powiedzieć, a Dean w ostatniej chwili wytrąci mu pistolet z dłoni (no wybacz, przed oczami mam jedynego właściwego Deana) i uratuje siebie.
    Do momentu pojawienia się Levi, bosko! Dałabym Ci szóstkę z plusem! Siedziałam jak na szpilkach i kurczę, ten motyw z pytaniami i strzałami - cudo. Naprawdę.
    Krajew, super :) Dam Ci i tak pięć, bo normalnie mnie tu tak zaskoczyłeś i to kilka razy...
    Super, super, super!
    Pozdrawiam :))
  • krajew34 25.11.2018
    Elorence dzięki za wpadniecie i przeczytanie, a przede wszystkim za dobry komentarz, z racji, że tekst bez serii, to musiałem jakoś końcówkę wrzucić, ważne że to, co wcześniej się podobało. Można powiedzieć, iż do tego tekstu wena mi dopisała. :)

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania