Uwaga! Wylewam żale - Kolejka

Witam, w dzisiejszych mych rozważaniach chciałbym poruszyć temat kolejek. Nie, nie mówię tu o kolejkach górskich. Mówię o tych kolejkach, które ciągną się godzinami, aby wyczekać jakiegoś konkretnego, najczęściej narzuconego nam z góry celu. Jako że jestem uczniem technikum, musiałem zerwać się z lekcji na wizytę u dermatologa. Wchodzę do przychodni i co widzę? Tabuny starszych pań i matki z gówniakami czekających w tym samym celu co ja. Rzucam uprzejmie, przesłodzonym głosem:

- Przepraszam, kto ostatni do pani dermatolog?

Warto dodać iż była godzina 11 a na wizytę byłem umówiony do godziny 13.

W odpowiedzi usłyszałem że tam gdzieś na końcu korytarza jest pani z dzieckiem. Kurwa cudownie, idealny początek.

Opieram się o ścianę, żeby ustąpić miejsca wszystkim potencjalnym starszym paniom, które przyjdą później, gdyż zaraz obok jest gabinet okulisty. Matka z dzieckiem wróciła, więc grzecznie spucowałem się, czy to pani jest ostatnia do dermatologa. Pani uznała, że widocznie rozmowa ze mną jest powyżej jej godności, gdyż skinęła mi tylko pogardliwie głową. No cóż, są ludzie i parapety. Zaglądam w telefon. Dziesięć wiadomości od mojej dziewczyny. Super, opierdol already. Następna godzinę przeklikałem w bezsensowną gierkę mobilną z rodzaju tych, co to znudzeni studenci grają w tramwajach w drodze na uczelnię. Z tłumu, który oczekiwał wizyty, do środka dostały się ze trzy osoby. Świetnie. Na dodatek przyszła kolejna pani z córeczką, więc najuprzejmiej jak mogłem, czując narastającą irytacje odpowiedziałem jej z równie wymuszoną uprzejmością, że owszem, to ja jestem ostatni. Tak więc byłem już przedostatni, niestety nie zmieniało to faktu, że chciałbym być pierwszy. Zbliżała się godzina 13. Kumpel pyta, czy idę zajarać. Mówię, że nie mogę, bo stoję w jebanej kolejce.

Córeczka pani, która weszła po mnie zaczyna się drzeć. Nie był to płacz. Smarkacz darł mordę dla samego faktu darcia mordy, bo tak mu się podobało. Czułem narastające fale gniewu. Za jakiś czas przyszedł mąż tej tej co to uznała, że nie będzie ze mną rozmawiać. Sytuacja niesamowicie kuriozalna, gdyż był on tak gruby, że swoją masą prawdopodobnie zakrzywiał czasoprzestrzeń dookoła siebie, jego życiowa partnerka do najszczuplejszych też nie należała, a ich córeczka już miała zadatki na dosyć sporego ulańca. Na dodatek ów facet przyniósł kolejne dziecko. Biorąc pod uwagę obecną pod ścianą geriatrię, średnia wieku obniżyła się w ciągu ostatnich 15 minut dwukrotnie. Postanowiłem, że usiądę, gdyż zaczynały boleć mnie już nogi. Grubasek z żoną postanowił usiąść obok mnie. Co ciekawe, myślałem, że jak każdy człowiek dwudziestego pierwszego wieku, który ma widoczną nadwagę jest na diecie, bo to modne. Ale nie, koleś wyciągnął sporych rozmiarów prawdopodobnie bagietkę (nie wiem dokładnie, dziwnie by wyglądało gdybym obejrzał się, żeby spojrzeć, co on je) i zaczął mlaskać tak głośno, że jestem pewien, że był słyszalny na drugim końcu przychodni. Na domiar złego, jego mlaskanie obudziło jego malutkiego potomka, który spał smacznie w nosidełku. Po całym korytarzu rozległ się płacz. Mały smarkacz z panią, która miała wchodzić po mnie przypomniał sobie jak to fajnie jakiś czas temu darło się ryja. Zrobili sobie duecik i to taki, że mój gniew, ba wkurwienie sięgnęło prawie granic zenitu. Mój organizm zaczął przypominać że jest już w pół do drugiej, a ostatniego papierosa wypaliłem rano, to wcale mi nie pomogło. Gdy już pewna blond włosa kobieta, która była przed tą panią, która była przede mną miała wchodzić spojrzałem z nadzieją na zegarek. Może zdążę na fajkę przed autobusem. W tym momencie los zaszydził ze mnie przekraczając wszelkie granice. Pani z drącym mordę gówniakiem wjebała się do środka razem z ową blondi, jak się okazało, jej koleżanką. Świetnie w chuj, kolejne 15 minut czekania. Gdy już wyszli, mamuśka rzuciła szyderczym głosem

- No to jest już pani po tamtym chłopaku, ja swoje załatwiłam.

Nosz kurwa mać w te i nazad. Tamta pani z grubym mężem i dwójką dzieci jeszcze wpuściła jeszcze jakąś starszą babkę, bo jak twierdzi "jej mąż poszedł do toalety i nie ma z kim dziecka zostawić". Wyjebane, odstaw nosidełko w recepcji, masz trzy kroki kobieto ja mam niedługo autobus. Gdy już każdy się uporał, pani dermatolog grzecznie wyprosiła mnie z gabinetu, że zaraz mnie zawoła, po czym wyszła sobie na przerwę. KURWA. Gdy pani doktor wróciła wszedłem do środka, żeby usłyszeć, że no jest w porządku, widać poprawę, wpierdol resztę tabletek które masz i wypierdalaj za drzwi z łaski swojej, bo jestem już po godzinach. Fajkę odpaliłem w biegu, w drodze na autobus powrotny. Nasunęło mi się spostrzeżenie. Czytałem na Opowi mniej lub bardziej absurdalne historie z życia i nie byłem w stanie uwierzyć, że tak pojebane sytuacje mogą mieć miejsce. Faktycznie, dziś przekonałem się, jak bardzo życie potrafi być wkurwiające i robić człowiekowi na złość.

Jeśli ktoś zamierza spytać po co to piszę, odpowiadam. Ta historia zaburzyła mój z reguły stoicki spokój, a że jestem bardzo wylewny niczym pewien Cygan z Torunia (pozdrawiam) musiałem się tym z wami podzielić. Dzięki wszystkim, którzy chcieli to przeczytać z góry do dołu. Pozdrawiam. Moje leczenie u dermatologa dziś zakończyło się.

Średnia ocena: 5.0  Głosów: 2

Zaloguj się, aby ocenić

Komentarze (10)

  • Nuncjusz 01.03.2019
    Przychodnie wraz z zawartością, to zło tego świata
  • Grubas 01.03.2019
    Najgorsze skurwysyństwo
  • Bogumił 01.03.2019
    Jak się tak denerwujesz to proponuję przeczytać tekst kolegi, który pisze o kolejkach w peerelu. Wtedy to byś zawału dostał. Za tekst 5.
  • Bogumił 01.03.2019
    Chodzi o tekst Tadeusza C
    Kartki
  • Grubas 01.03.2019
    Słyszałem co nieco, chwała Bogu, że nie muszę żyć w czasach PRLu
  • yanko wojownik 11.05.2019
    Bogumił, "w peerelu"
    W przychodni wtedy, to akurat odczekałeś, jak nie dzień, to dwa i przyjęli, a teraz wyznaczą wizytę na... - nawet nie wiadomo czy taki dzień nadejdzie... a jak nadejdzie, to też się można nie załapać i wyznaczą na..., Wtedy minie dwa lata i się okazało, że wygasła karta albo coś i najpierw pójdź po skierowanie, potem wyznaczą wizytę na... - normalnie redukcja populacji. Niektórzy to nawet przestają się leczyć i czekają bezstresowo na zgon.
  • yanko wojownik 11.05.2019
    Grubas, Cieszę się, że mam co wspominać z tych zajebistych czasów. Choć podobno ludność żywiła się octem i musztardą, ale jak widać można było tym trzydzieści siedem milionów wyżywić, a bezrobocie i bezdomność nie istniały - chyba, że ktoś się uparł, to się zdarzał.
  • Grubas 11.05.2019
    yanko wojownik Nie zamierzam wchodzić w polemikę, czyje czasy są albo były lepsze, zwyczajnie nie mój rocznik, pozazdrościć pozostaje miłych wspomnień pozdrówki :)
  • yanko wojownik 11.05.2019
    Grubas, Dzięki! Cieszę się, że to pamiętam, bo było zajebiście!!!
  • TrzeciaRano 01.03.2019
    Samo życie

Napisz komentarz

Zaloguj się, aby mieć możliwość komentowania